Blog
O zarządzaniu i nie tylko...
Wtorek, Kwiecień 23, 2019, 20:15
Dziś chciałbym poruszyć temat o którym rozmawiałem z kilkoma osobami mailowo. Dostałem kilka pytań od czytelników, że chcieliby zmienić zarządcę, ale są zastraszani przez dotychczasowego administratora i nie wiedzą co mają zrobić...
Kilka miesięcy temu trafiła do mnie wspólnota, którą prowadziła pewna pani i ta wspólnota też była zastraszana przed odejściem. Szczególna niechęć, czy nawet objawy agresji skupiły się na właścicielce, która miała już dość postępowania zarządcy, jej agresji i uporu i namówiła sąsiadów do zmiany Gdy chciałem odebrać dokumentację od zarządcy potwierdziły się słowa właścicieli o delikatnie mówiąć niemiłym traktowaniu i poniżaniu wszystkich. Po wielu perypetiach udało się jednak odebrać dokumentację i zakończyć współpracę z tą panią. Nie było to miłe, ale wszystko zakończyło się dobrze. I teraz pytania moich czytelników: czy tak powinno być? czy to normalne? kto tutaj jest "górą"? itd...
Nie powinno tak być. To bardzo nieprofesjonalne podejście do traconych klientów, ale nie powinno się w ten sposób reagować. Podejrzewam, że oprócz agresji ta pani nie miała żadnych argumentów by przekonać wspólnotę do pozostania 'przy sobie' i zastraszaniem próbowała zatrzymać wspólnotę. Moja praktyka pokazuje, że często (niestety ale tak jest) takie zachowanie jest praktykowane i równie często jest ono skuteczne. Sam znam kilka wspólnot, które próbowały uciec od tej pani, ale po zastraszeniu i doznaniu osobistej agresji "odpuściły" i nie zmieniły zarządcy. Znam też inną firmę, która słabo zarządza swoimi zasobami, a w chwili kiedy jakaś wspólnota chce od nich odejść to podważają poprawność i prawomocność podjętych uchwał, nie wydają jakiejkolwiek dokumentacji (nawet właścicielom), unikają rozmowy - szczególnie szef, który jest osobą decyzyjną, a pracownicy nic sami nie chcą robić bo po prostu boją się szefa.
Co zatem robić kiedy ktoś chce zmienić zarządcę, a ten robi wszystko by zniechęcić do zmiany? Poszukać nowego zarządcy i poprosić go o pomoc. To jest pierwszy krok który może pomóc właścicielom i może ich odciążyć. Cały proces zmiany zarządcy może poprowadzić nowy zarządca. Oczywiście odpowiednie uchwały musi podjąć wspólnota i głosu właścicieli nic ani nikt nie zastąpi, ale tak jak powiedziałem dobry zarządca dużo pomoże i wielu sprawach wręcz wyręczy całą wspólnotę i zarząd.
Teraz kilka słów o zarządzie. Jeżeli chcecie zmienić zarządcę a zarząd nic nie robi to zmieńcie również zarząd. Znam kilka przypadków, kiedy zarząd jest delikatnie mówiąc faworyzowany przez administratora i pomimo niezadowolenia mieszkańców nie robi nic, bo sam nie widzi potrzeby zmian. Nie wiem czy zauważa to faworyzowanie, czy może tkwi w błogiej nieświadomości i taki stan mu pasuje. Nie chciałbym tutaj nikogo oskarżać, ale jeżeli chcecie coś zmienić w swoich wspólnotach powinniście porozmawiać między sobą o tym. Porozmawiajcie też z zarządem. Dopiero jeżeli takie rozmowy nic nie przyniosą dobrego, to weźcie sprawy w swoje ręce i działajcie. Działajcie!
Powiem Wam jak to wygląda u mnie.
Najczęściej trafia do mnie ktoś kto chciałby coś zmienić w swojej wspólnocie. Ja informuję taką osobę jak działam i czego się może spodziewać u mnie. Jeżeli decydujemy się na współpracę, to pomagam podjąć odpowiednie uchwały, przygotowuję odpowiednie druki, mogę nawet pomóc zbierać podpisy lub organizuję zebranie. Jeżeli ktoś z sąsiadów chciałby wcześniej porozmawiać to proponuję spotkanie na terenie wspólnoty by porozmawiać o konkretnych bolączkach lub zapraszam do siebie na rozmowę przy kawie. Gdy już mamy podjęte odpowiednie uchwały to działam ja - informuję poprzedniego zarządce o zmianach i o terminach przekazania, przejmuję dokumentację i mienie wspólnoty, przeglądam je i analizuję, sprawdzam wydatki i potrzeby, proponuję konkretne działania.
Temat jest bardzo szeroki dlatego jeżeli będziecie chcieli to jeszcze do niego wrócę.
Na koniec chciałby przekazać jedną myśl: Nie bójcie się! Nie bójcie się zmian!
Kilka miesięcy temu trafiła do mnie wspólnota, którą prowadziła pewna pani i ta wspólnota też była zastraszana przed odejściem. Szczególna niechęć, czy nawet objawy agresji skupiły się na właścicielce, która miała już dość postępowania zarządcy, jej agresji i uporu i namówiła sąsiadów do zmiany Gdy chciałem odebrać dokumentację od zarządcy potwierdziły się słowa właścicieli o delikatnie mówiąć niemiłym traktowaniu i poniżaniu wszystkich. Po wielu perypetiach udało się jednak odebrać dokumentację i zakończyć współpracę z tą panią. Nie było to miłe, ale wszystko zakończyło się dobrze. I teraz pytania moich czytelników: czy tak powinno być? czy to normalne? kto tutaj jest "górą"? itd...
Nie powinno tak być. To bardzo nieprofesjonalne podejście do traconych klientów, ale nie powinno się w ten sposób reagować. Podejrzewam, że oprócz agresji ta pani nie miała żadnych argumentów by przekonać wspólnotę do pozostania 'przy sobie' i zastraszaniem próbowała zatrzymać wspólnotę. Moja praktyka pokazuje, że często (niestety ale tak jest) takie zachowanie jest praktykowane i równie często jest ono skuteczne. Sam znam kilka wspólnot, które próbowały uciec od tej pani, ale po zastraszeniu i doznaniu osobistej agresji "odpuściły" i nie zmieniły zarządcy. Znam też inną firmę, która słabo zarządza swoimi zasobami, a w chwili kiedy jakaś wspólnota chce od nich odejść to podważają poprawność i prawomocność podjętych uchwał, nie wydają jakiejkolwiek dokumentacji (nawet właścicielom), unikają rozmowy - szczególnie szef, który jest osobą decyzyjną, a pracownicy nic sami nie chcą robić bo po prostu boją się szefa.
Co zatem robić kiedy ktoś chce zmienić zarządcę, a ten robi wszystko by zniechęcić do zmiany? Poszukać nowego zarządcy i poprosić go o pomoc. To jest pierwszy krok który może pomóc właścicielom i może ich odciążyć. Cały proces zmiany zarządcy może poprowadzić nowy zarządca. Oczywiście odpowiednie uchwały musi podjąć wspólnota i głosu właścicieli nic ani nikt nie zastąpi, ale tak jak powiedziałem dobry zarządca dużo pomoże i wielu sprawach wręcz wyręczy całą wspólnotę i zarząd.
Teraz kilka słów o zarządzie. Jeżeli chcecie zmienić zarządcę a zarząd nic nie robi to zmieńcie również zarząd. Znam kilka przypadków, kiedy zarząd jest delikatnie mówiąc faworyzowany przez administratora i pomimo niezadowolenia mieszkańców nie robi nic, bo sam nie widzi potrzeby zmian. Nie wiem czy zauważa to faworyzowanie, czy może tkwi w błogiej nieświadomości i taki stan mu pasuje. Nie chciałbym tutaj nikogo oskarżać, ale jeżeli chcecie coś zmienić w swoich wspólnotach powinniście porozmawiać między sobą o tym. Porozmawiajcie też z zarządem. Dopiero jeżeli takie rozmowy nic nie przyniosą dobrego, to weźcie sprawy w swoje ręce i działajcie. Działajcie!
Powiem Wam jak to wygląda u mnie.
Najczęściej trafia do mnie ktoś kto chciałby coś zmienić w swojej wspólnocie. Ja informuję taką osobę jak działam i czego się może spodziewać u mnie. Jeżeli decydujemy się na współpracę, to pomagam podjąć odpowiednie uchwały, przygotowuję odpowiednie druki, mogę nawet pomóc zbierać podpisy lub organizuję zebranie. Jeżeli ktoś z sąsiadów chciałby wcześniej porozmawiać to proponuję spotkanie na terenie wspólnoty by porozmawiać o konkretnych bolączkach lub zapraszam do siebie na rozmowę przy kawie. Gdy już mamy podjęte odpowiednie uchwały to działam ja - informuję poprzedniego zarządce o zmianach i o terminach przekazania, przejmuję dokumentację i mienie wspólnoty, przeglądam je i analizuję, sprawdzam wydatki i potrzeby, proponuję konkretne działania.
Temat jest bardzo szeroki dlatego jeżeli będziecie chcieli to jeszcze do niego wrócę.
Na koniec chciałby przekazać jedną myśl: Nie bójcie się! Nie bójcie się zmian!
Brak komentarzy.
...