Kierownik budowy, inspektor nadzoru - Ich role na budowie i problemy z nimi cz.I

Blog

 

O zarządzaniu i nie tylko...

Piątek, Grudzień 6, 2019, 17:56
Odpowiedź na komentarz Pani Marty przypomniała mi sytuacje w których się kiedyś znalazłem, a które mogą być dla Was ciekawe, gdyż pokazują jaki jest mechanizm działania wielu "fachowców".
Pierwsza sytuacja miała miejsce wiele lat temu kiedy jeszcze nie zajmowałem się zarządzaniem. Wykonywaliśmy instalacje i automatykę dla prywatnego inwestora. Problem polegał na tym, że "wygryzliśmy" instalatora który zawsze pracował z ekipami obecnymi na tej budowie, tzn. istniała niepisana zasada (o której dowiedziałem się dopiero po fakcie) pomiędzy firmami - budowlaną, elektryczną, hydrauliczną, inspektorem nadzoru, wykonawcą przyłączy, brukarzami, itd - że wszystkie duże zlecenia biorą razem i jeżeli ktoś wejdzie na miejsce jednej z ekip, to reszta robi wszystko co może by wyrzucić tą firmę i żeby wróciła "ich" ekipa. Na początku o tym nie wiedzieliśmy, więc uczciwie i ciężko pracowaliśmy po kilkanaście godzin na dobę by wyrobić się z terminami. Od samego początku pojawiały się sygnały od inwestora, któremu donoszono, że robimy "chyba źle", że "tak tanio to nie może być dobrze", że jak to powiedział kierownik budowlańców "ja się na tym nie znam ale to chyba jest źle", itd, itp. Nie wiedziałem o co chodzi dopóki nie porozmawiałem z hydraulikiem który został 'wyrzucony' z tej budowy na samym początku z powodu jakiegoś błahego powodu. Opowiedział mi on jakie są powiązania pomiędzy firmami, powiedział kto z kim trzyma, kto jakie ma korzyści i zrozumiałem dlaczego inwestor niby przypadkiem był "życzliwie informowany" o naszych rzekomych błędach. Ponieważ byliśmy jedną z nielicznych ekip w rejonie południowej polski która była w stanie wykonać pewne techniczne projekty które w tym budynku miały być zrealizowane pozostaliśmy na budowie, ale do czasu...
Jak już kończyliśmy instalacje na budowie pojawił się rzekomy "kierownik budowy" wynajęty przez naszą konkurencję i zaczął w dni wolne i w nocy kiedy nas nie było na budowie sprawdzać efekty naszej pracy. Pewnego dnia pojawił się z obstawą konkurencyjnej firmy i inspektora nadzoru na budowie, pojawił się również inwestor i zaczęła się nagonka na naszą firmę. Nie będę opisywał szczegółów bo to jest nieistotne, a wpis zrobiłby się za długi - oczywiście gdy poprosiłem o protokół z tego spotkania każdy zaczął się wymigiwać i unikać brania odpowiedzialności za zarzuty, ale niepewność u inwestora została zasiana i przyniosła oczekiwany skutek.
Tak jak pisałem oficjalnie nikt nie postawił nam żadnego zarzutu i technicznie nie stwierdzono żadnej nieprawidłowości. Inwestor jednak bardzo często słyszał podszeptywania od kierowników innych ekip aż im uwierzył. Oczywiście na każdym etapie byłem gotowy na merytoryczną i opartą na dokumentach konfrontację, ale nikt nie chciał o takiej słyszeć, a inwestor współpracował z tymi ekipami już od wielu lat więc im w końcu uwierzył. Byliśmy zmuszeni do przekazania budowy dla firmy którą wygryzliśmy...
Ale to nie koniec!
Najlepsze w tej historii jest to, że jak już wspomniałem jako jedna z niewielu firm potrafiliśmy wykonać pewne techniczne wymagania inwestora - przeprosił on nas za powstałą sytuację, oczywiście uregulował rachunek i ... poprosił żebyśmy zajęli się dostawą elementów automatyki i ich implementacją w obiekcie wraz z wykonaniem rozdzielnic i zabezpieczeń. Czyli instalację wykonała 'stara' ekipa, a my po nich wyposażaliśmy budynek w osprzęt i go uruchamialiśmy. Tego nie spodziewał się ani szef starej ekipy, ani inspektor, ani inne ekipy. Był to ewenement, ponieważ do końca mogłem śledzić przekręty wykonywane przez wszystkie ekipy, robiłem pomiary teletechniczne dla instalacji wykonywanych przez 'starą' ekipę i protokoły z nieprawidłowościami dostarczałem dla inwestora, do dzisiaj mam fotki z "kwiatkami" jakie tam zrobili i starali się ukryć przed inwestorem. Jako ciekawostkę podam fakt, że do końca inwestycji ani razu nie widziałem na budowie szefa konkurencji który robił podchody by mnie wyrzucić. Albo przyjeżdżał na budowę wieczorami jak ja już wyjechałem, albo przysyłał majstra - nawet telefonów odemnie nie odbierał. Czy to ze wstydu?? Oceńcie sami...

Brak komentarzy.
(*) Pola obowiązkowe

...

Strona zbudowana z Kopage
← Zbuduj swoją teraz
Ta strona może korzystać z Cookies.
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.

OK, rozumiem lub Więcej Informacji
Informacja o Cookies
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.
OK, rozumiem
Powered by Kopage