Blog

Blog

 

O zarządzaniu i nie tylko...

środa, Marzec 27, 2024, 17:51 | Brak komentarzy »
26. Wynajmuję mieszkanie. Czy mogę załatwiać formalności zamiast właściciela?
Jeżeli właściciel udzieli stosownego pełnomocnictwa to oczywiście można go reprezentować na zebraniu/-ach, występować przed wspólnotą w jego imieniu, itd. Wszystko zależy od rodzaju pełnomocnictwa. Trzeba pamiętać o pełnomocnictwach szczególnych - przykładowo jeżeli ma być podjęta czynność notarialna, to pełnomocnictwo również musi być udzielone/poświadczone notarialnie.

27.Czy to możliwe że wodomierz główny wskazuje mniejsze zużycie niż suma wszystkich wodomierzy w mieszkaniach?
Tak. Wskazania wodomierza głównego i sumy wskazań wodomierzy indywidualnych nigdy nie są identyczne. Nawet jeżeli odczyt wykonywany jest w jednym czasie (np. radiowo) to ze względu na różne klasy wodomierzy i różne przepływy te wskazania zawsze będą się różnić. Jest to zjawisko normalne i jeżeli te różnice nie są niepokojące to nie trzeba się nimi przejmować. 

28. W tym roku kominiarz robiąc przeglądy kominów wypytywał o rzeczy nie związane z piecem i kominami. Czy miał do tego prawo?
We wrześniu 2023r. weszły w życie pewne zmiany w przepisach i teraz kominiarz musi swój protokół wysyłać do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków w formie elektronicznej. Poza tym zakres danych jakie musi zebrać od mieszkańców ale i od zarządców jest dużo większy. Z tego też powodu kominiarze masowo renegocjują z zarządcami umowy i zwiększają stawki swojego wynagrodzenia za swoje usługi. Po raz kolejny wymuszane są rzekome ułatwienia, które generują tylko dodatkowe koszty dla nas mieszkańców.

Dziękuję wszystkim za pytania. Jak zawsze na kilka nietypowych (bodajże 3 takie w tym roku były) odpowiedziałem indywidualnie. Nie nadawały się one ze względu na treść i stopień skomplikowania do zamieszczania ich tutaj. Na kilka jeszcze nie odpowiedziałem, ale są one na tyle obszerne, że wymagają poświęcenia im osobnego wpisu, Jedno nawet podzielę na części bo było bardzo ciekawe i zapewne odpowiedź będzie interesowała wielu. Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do lektury naszego bloga.

środa, Marzec 27, 2024, 17:23 | Brak komentarzy »

21. Czy myślałem o tym by 'wejść' w politykę?
Pytanie chyba z racji zbliżających się wyborów samorządowych. Odpowiadając - NIE nie myślałem. Uważam, że polityka bardzo psuje ludzi. Oczywiście nie wszystkich, ale w większości przypadków tak jest. Poza tym nie widzę siebie w czymś, co jest bardzo zbiurokratyzowane. Ja lubię działać, a nie grzać stołek. Ale przyznam, że już dwukrotnie miałem zapytania/prośby by działać w polityce. Zawsze odmawiam bo lubię działać tam gdzie działam

22. Czy mogę grilować na balkonie?
Niestety nie. Ze względu na przepisy pożarowe na balkonach nie można rozpalać grilla. Poza tym takie postępowanie można potraktować jako immisje i używanie części mieszkania niezgodnie z przeznaczeniem. Proszę też mieć na uwadze sytuację sąsiadów - ty rozpalisz grilla, a sąsiedzi będą musieli zamykać okna, a być może i tak będą mieli dym w mieszkaniu. Warto tak po ludzku pomyśleć o sąsiadach. Grilla przyjemniej rozpala się nad wodą, w parkach są też często wyznaczone do tego miejsca - warto z tego korzystać.

23. Wspólnota chce mi podnieść czynsz bo na parterze mam sklep. Czy tak można?
Tak. Wspólnota może zmieniać opłaty np. lokalom użytkowym jeżeli jest to uzasadnione. Bardzo powszechną praktyką jest zwiększanie opłat ze względu np. na wyższe zużycie ciepła, większy ruch klientów i potrzebę częstszego sprzątania, większy ruch samochodowy i potrzebę częstszych remontów drogi i iejsc postojowych, itd. Takie zwiększenie opłaty musi być uzasadnione i sprawiedliwe.

24. Na zebrania przychodzi garstka mieszkańców i nie możemy podjąć żadnych uchwał. Co robić?
Jeżeli na zebraniu nie ma większości zdolnej podjąć decyzję, to należy resztę podpisów do uzyskania koniecznej większości zebrać w drodze indywidualnego zbierania podpisów. Jeżeli i to jest niemożliwe (mieszkania są wynajmowane, właściciele wyjechali, nie ma z nimi kontaktu, itd) to można się zwrócić do sądu o rozstrzygnięciem, który na posiedzeniu niejawnym podejmie decyzję dla dobra Wspólnoty

25. Przez cały rok płacę czynsz w wysokości wskazanej przez administratora a na koniec roku i tak są różnice. Dlaczego tak się dzieje?
Po pierwsze słowo czynsz jest tutaj niewłaściwe. Właściciele opłacają zaliczki na utrzymanie nieruchomości. Co roku (albo po zmianach) każdy otrzymuje zawiadomienie o wysokości tejże zaliczki i opłaca je co miesiąc. Na koniec roku są podliczane wszystkie wydatki i bilansowane z tymi zaliczkami. Ponieważ część wydatków jest niestała i zależna np. od stylu życie mieszkańców i ich upodobań, lub np. od pogody - wówczas na koniec roku powstają różnice pomiędzy prognozowaną wysokością wydatków/kosztów, a rzeczywistą wysokością faktur. Tak jest m.in. z opłatami za wodę, ciepło, gaz do kotowni, prąd w częsciach wspólnych, itd. Ponadto część wydatków może być trudna do przewidzenia - ciężko prognozować ile żarówek nam się spali na klatce, czy może domofon się zepsuje, a może trzeba będzie wymienić samozamykacz. Jak sama nazwa wskazuje - opłacamy zaliczki na utrzymanie nieruchomości, a na koniec roku jesteśmy rozliczani z rzeczywiście poniesionych kosztów. 


środa, Marzec 6, 2024, 16:39 | Brak komentarzy »

16. Co możemy zrobić z terenem wspólnoty?
Pytanie bardzo obszerne. Zakładam, że autorowi chodziło o to co można, a czego nie można robić na terenach należących do WM. Nie można robić rzeczy niezgodnych z prawem (np. urządzać tam śmietników czy punktów składowania odpadów niebezpiecznych) i niezgodnych np. z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego. Oznacza to mniej więcej tyle, że możemy działkę zabudować ale budynkami na jakie zezwala prawo miejscowe i oczywiście po zgromadzeniu niezbędnych dokumentów. Poza tym wspólnota może swobodnie gospodarować swoim terenem. Nie oznacza to jednak, że każdy z mieszkańców może robić na terenie WM co chce - o przeznaczeniu terenu decyduje wspólnota, czyli większość. Jeżeli ktoś więc chce zagospodarować w jakikolwiek sposób podwórko to musi mieć na to zgodę wspólnoty i nie może utrudniać innym korzystania ze wspólnego terenu. To tak po krótce.

17. Wspólnota chce założyć wspólną kotłownię i zrezygnować z piecy indywidualnych. Czy mogą mnie do tego zmusić jeżeli jest większość ZA?
Wspólnota większością głosów decyduje o większości spraw we WM. Jeżeli jest taka wola, to oczywiście może założyć wspólną kotłownię i podłączyć do niej chętnych mieszkańców. Natomiast nikogo nie można do niczego zmuszać. Jeżeli ktoś chce pozostać przy dotychczasowym sposobie ogrzewania to powinno się uszanować jego wybór. Oczywiście są przypadki kiedy można niejako 'zmusić' wszystkich do zmiany sposobu ogrzewania, ale to są nieliczne i specyficzne przypadki wynikające ze stanu zastanego i zmiany obowiązujących przepisów, więc nie będę tego tematu szerzej omawiał. Należy jednak pamiętać, że jeżeli wspólnota podejmuje decyzję o likwidacji starych piecy i przejścia na nowoczesne ogrzewanie, to może tym samym obciążyć właścicieli którzy chcą pozostać przy starym ogrzewaniu kosztami utrzymania starych instalacji (np. przeglądów kominów dymowych).

18. Dlaczego w spółdzielniach mieszkaniowych koszty ogrzewania są najczęsciej wyższe niż we wspólnotach? Przecież duża spółdzielnia organizując przetarg może uzyskać niższe ceny!.
Zacznę od końca - odsyłam do wcześniejszych wpisów, w których tłumaczyłem już kilkukrotnie że błędem jest myślenie że duża spółdzielnia lub duży zarządca z automatu będzie tańszy. To stereotyp bardzo często powtarzany jako argument przeciwko np. odłączeniu się od SM. Polecam lekturę moich wpisów które to tłumaczą. Przechodząc do sedna pytania - spółdzielnie mieszkaniowe i zarządcy którzy w wielu regionach polski są monopolistami stosują pewne narzuty na kotłowniach i ogrzewaniu które potrafią w skrajnych znanych mi przypadkach wynosić nawet ponad 30% kosztów całkowitych ogrzewania. Jest to powiedziłbym nawet stałe, ale ukryte pod inną nazwą wynagrodzenie spółdzielni. Temat dość obszerny i jeżeli dobrze pamiętam kiedyś podawałem jeden konkretny przykład takiej spółdzielni i wspólnoty która po przejściu do nas zaoszczędziła sporo pieniędzy na samej "obsłudze kotłowni". Wkrótce ponownie wrócę do tego tematu, bo mamy w tej chwili kolejną wspólnotę przejętą od innej spółdzielni, która w zaledwie 4miesiące sezonu grzewczego (i to przy mroźniejszym grudniu) zaoszczędziła ponad 10 000zł. Tylko dzięki zmianie spółdzielni na zarządcę. A to dopiero początek oszczędności.

19. Chcę założyć markizę zewnętrzną. Czy muszę mieć zgodę spółdzielni?
Tak. Jakiekolwiek prace na częściach wspólnych wymagają zgody spółdzielni/zarządcy, niezaeżnie od zakresu prac i tego jak mocno ingerujemy np. w ściany budynku. 

20. Czy mogę prosić o wzór uchwały o wybór nowego zarządcy?
Wzór wysłałem mailowo. W związku z tym, że takich pytań otrzymujemy sporo zdecydowaliśmy sie na rozbudowę naszej strony internetowej i umieszczenie dodatkowej zakładki z różnymi plikami i przepisami do pobrania. Potrzebujemy tylko odrobiny czasu.


środa, Marzec 6, 2024, 10:21 | Brak komentarzy »
11. Czy mogę zmienić zasilanie mieszkania na 3fazowe?
Pytanie trzeba rozważyć w kilku aspektach. Po pierwsze trzeba sprawdzić jaka jest instalacja i czy jest taka możliwość techniczna. My jak modernizujemy instalacje elektryczne to przygotowujemy je na taką ewentualność, ale nie każdy o to dba. Po drugie trzeba spytać u dostawcy prądu czy jest taka możliwość ze względu na moce i przkroje przewodów zasilających budynek. Po trzecie trzeba uzyskać zgodę zarządcy na prace na częściach wspólnych - jeżeli zmiana sposobu zasilania będzie się wiązała z koniecznością wykonania nowego przyłącza do lokalu. To tak po krótce

12. Co można zrobić jeżeli we wspólnocie nie możemy się dogadać i wszystko stoi?
Jeżeli wspólnota nie ma zdolności do podjęcia konkretnych czynności (mała 100% głosów a duża 50,01% minimum) to warto poprosić zarządcę o mediacje i rzeczowe przedstawienie tematu i konsekwencji wiążących się z brakiem decyzji. Jeżeli i to nie pomoże to można się zwrócić do sądu z wnioskiem o rozstrzygnięciem. Należy wskazać jakie są potrzeby wspólnoty i jakie będą skutki braku decyzji i wtedy sąd mając na uwadze dobro całej wspólnoty podejmuje wiążącą decyzję. Decyzja jest wydawana w konkretnej sprawie i zastępuje uchwałę wspólnoty

13. Czy wspólnota może zakazać wynajmowania lokalu na tzw. najem krótkoterminowy?
Nie. Wspólnota nie może ingerować w prywatne sprawy właściciela i nakazywać mu co ma robić z własnym mieszkaniem. Nie oznacza to jednak, że właściciel może robić w domu co mu się tylko podoba. Każdy właściciel musi korzystać z lokalu zgodnie z jego przeznaczeniem (np. lokal mieszkalny a nie warsztat usługowy) i w sposób nieutrudniający innym korzystanie z ich własności. Dodatkowo jeżeli jest to uzasadnione wspólnota może określić inne stawki zaliczek eksploatacyjnych, grzewczych i remontowych - podkreślę - jeżeli jest to uzasadnione. Przykładowo jeżeli ktoś na parterze prowadzi sklep i udostęnia dla klientów parking wspólnoty, to uzasadnine jest wzmożone zużycie i utrzymanie terenu parkingu i chodnika przed sklepem, co wiąże się z wyższymi opłatami eksploatacyjnymi i remontowymi.

14.Mamy we wspólnocie długoletniego dłużnika. Czy możemy go eksmitować?
Nie jest to łatwe ani szybkie rozwiązanie, ale jest taka możliwość. I to nie tylko w przypadku dłużników. Zgodnie z art. 16 ustawy o własności lokali jeżeli właściciel lokalu zalega długotrwale z zapłatą należnych od niego opłat lub wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym, wspólnota mieszkaniowa może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości. W tym przypadku "eksmitowanemu" nie przysługuje lokal zastępczy.

15. Czy można "wypisać się" ze wspólnoty?
Prawo nie przewiduje takiej możliwości. W pewnych specyficznych warunkach wspólnota może przestać istnieć (np. gdy 1 właściciel wykupi wszystkie lokale, lub gdy budynek przestanie istnieć), jednak nie ma możliwości odłączenia się ze wszpólnoty. Każdy z właścicieli ma ściśle określone obowiązki wobec wspólnoty, ale również przysługują mu pewne prawa. Z doświadczenia wiem, że najlepiej rozwijają się te wspólnoty w których mieszkańcy tworzą zgrany kolektyw i wspólnie działają ku wspólnemu dobru. Czasmi jest to trudne i wiele zależy tutaj od ludzi, ale warto się starać.

środa, Marzec 6, 2024, 09:41 | Brak komentarzy »
6. Płacę co miesiąc kwotę czynszu wskazaną przez zarządcę, a co roku i tak mam niedopłatę. Dlaczego?
Bardzo powszechne pytanie zwłaszcza w okresie rozliczania wspólnot. Każdy członek wspólnoty wpłaca comiesięczne zaliczki na poczet ponoszonych kosztów. Jak sama nazwa wskazuje są to zaliczki, które na koniec roku są rozliczane w porównaniu do rzeczywistych kosztów i wtedy dopiero można określić jakie były rzeczywiste roczne koszty i jaka część tych kosztów przypada na konkretny lokal. DLaczego wykonuje się to zaliczkowo? Odpowiedź jast prosta - zarządca nie jest w stanie określić jakie będą całkowite koszty w całym roku kalendarzowym. Część opłat zmienia się w trakcie roku, przykładowo opłaty za wodę mogą zmienić się w lipcu, ogrzewanie/gaz mogą zmienić się np. w czerwcu, a polisa ubezpieczeniowa np. kończy się w listopadzie. Jeżeli do tego dodamy np. różne zużycie prądu w części administracyjnej a co za tym idzie różne faktury za energię, różne zużycie ciepła/węgla/gazu/oleju opałowego, różne inne nieprzewidywalne wydatki, to otrzymujemy rzeczywiste roczne koszty utrzymania wspólnoty. Część tych kosztów jest znana wcześniej - np. wysokość stawek za wodę, prąd, gaz, ale już samo zużycie tych mediów będzie niewiadomą. W ten sposób zarządca przewiduje jakie będą koszty na podstawie poprzedniego roku i kosztów w tym minionym roku (oraz zużycia mediów w podobnym okresie), jeżeli zapowiadane są podwyżki to uwzględnia się je w zawiadomieniu o wysokości zaliczek miesięcznych.
Na rocznym zebraniu zarządca informuje jakie powinny być stawki zaliczek by pokryć ponoszone wydatki (wynikające z szacowanych kosztów i zużycia mediów), ale wspólnota może ustalić nieco wyższą stawkę by mieć pewność że na koniec nie będzie niedopłaty tylko wszyscy będą mieli nadpłatę. 

7. Co roku mam niedopłatę, a siostra w bloku obok ma zawsze nadpłatę. Dlaczego tak jest?
Na to pytanie nie ma szybkiej odpowiedzi. Różnice w rozliczeniu wynikają z wielu czynników. Nawet w tym samym budynku - co więcej nawet sąsiedzi mogą mieć duże różnice w rozliczeniu. Wynika to m.in. z ustalonych stawek, rzeczywiście ponoszonych kosztów, liczby mieszkańców, stylu życia, zużycia ciepła i wody, itd. Zawsze żeby porównać jakiekolwiek rozliczenia trzeba znać historię rozliczeń i wiedzieć co rozliczamy. Nawet mając takie samo mieszkanie jak siostra i tą samą liczbę mieszkańców musimy uwzględnić styl życia, potrzeby mieszkańców, potrzeby remontowe budynku, podjęte działania przez zarządcę, ocieplene ścian, położenie lokalu w bryle budynku, itd, itp. Kiedyś przygotowałem pismo wyjaśniające dla mieszkańców w podobnym temacie. Po zakoczeniu odpowiedzi na pytania wkleję ja jako osobnego posta.

8. Czy można odłączyć się od Spółdzielni Mieszkaniowej?
Tak można, ale trzeba sprawdzić kilka kwestii. Polecam zapoznać się z moimi wcześniejszymi wpisami dotyczącymi tematyki SM właśnie. W niektórych przypadkach może być to trudne do zrealizowania. Wszystko zależy od stanu prawnego i zaangażowania a właściciwie determinacji mieszkańców.

9. Czy mogę powiesić reklamę swojej firmy na ścianie naszego bloku?
Wszystkie części wspólne - w tym ściany, dachy, kominy, balkony, drzwi - są częściami wspólnymi i wieszanie na nich reklam, szyldów, anten i czegokolwiek innego bez zgody zarządcy jest zabronione. Reklamę powieszoną bez zgody zarządca (i nie tylko on) może samodzielnie zdemontować i jeszcze obciążyć jej właściciela do poniesienia kosztów demontażu i naprawienia ściany np. po wywierconych otworach.

10. Co to są "części wspólne" we wspólnocie?
Ogólnie mówiąc są to wszystkie elementy konstrukcyjne (fundamenty, ściany, kominy, balkony, chodniki), oraz pomieszczenia przeznaczone do wspólnego użytkowania (podwórka, klatki schodowe, strychy, piwnice, korytarze), a także wszystkie instalacje służące wszystkim właścicielom (piony wodne i kanalizacyjne, instalacje gazowe i grzewcze, instalacja elektryczna w części administracyjnej i WLZ'ty, domofony i instalacje techniczne). Nie ma znaczenia gdzie przebiegają instalacje - nawet jak są wewnątrz mieszkania a służą innym lokatorom to tworzą części wspólne. Przykładowo pion wodny i instalacja do wodomierza w lokalu jest częścią wspólną, a to co za wodomierzem jest już prywatne



Niedziela, Marzec 3, 2024, 21:47 | Brak komentarzy »
Witajcie. Dzisiaj odpowiedź (pierwsza część) na Wasze coroczne pytania. Kolejność według wpływu do Nas. Jak zawsze jeżeli pytania są obszerne to staram się je skrócić by były jasne i klarowne, lub dzielę je na kilka krótkich pytań. Chcę by odpowiedzi były precyzyjne i dotyczyły konkretnych zagadnień. Do rzeczy:

1. Czy odmawiamy przyjęcia wspólnot "złych", w złym stanie technicznym?
Nasi stali czytelicy wiedzą o tym, że nie tylko nie odmawiamy, ale bardzo chętnie zajmujemy się takimi budynkami bo można z nich najwięcej wyciągnąć i zrobić to w sposób najbardziej efektywny i ekonomiczny. Mogę tylko dodać, że zdarzyło nam się odmówić współpracy ze względu na "złych" ludzi - były to (na szczęście nieliczne przypadki) sytuacje w których wiedzieliśmy, że z powodu na postawę zarządu nie uda nam się nic dobrego zrobić dla tej konkretnej wspólnoty, albo wręcz mieliśmy jasny sygnał, że zarząd oczekuje od nas działań delikatnie mówiąc niezgodnych z naszymi standardami - już to kilka razy opisywałem i nie będę tego powielał.

2. Czy w mieszkaniu mogę hodować koty?
O tym co możemy robić w domu jasno stanowią przepisy. O tym jakie zwierzęta i gdzie możemy hodować  mówią jasno uchwały podejmowane np. przez rady miejskie. Ogólnie mówąc najczęsciej w mieszkaniach można trzymać zwierzęta domowe (psy, koty, ptactwo ozdobne, etc), jednak najczęściej hodowle są zakazane. Ponadto wspólnoty często podejmują regulaminy porządkowe które uzupełniają przepisy miejscowe i dokładniej regulują takie kwestie więc polecam też sprawdzić taki regulamin we własnej wspólnocie - jeżeli został podjęty.

3. Czy pomożemy założyć wspólnotę?
Oczywiście. Przejmujemy wspólnoty od innych zarządców i administratorów, ale też pomagamy zakładać nowe wspólnoty, przejmujemy budynki od deweloperów i spółdzielni mieszkaniowych. Co więcej - zajmujemy się całym procesem założenia lub przejęcia wspólnoty, odciążając zarząd i mieszkańców. Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych :)

4. Czym się różni decyzyjność mieszkańca w Spółdzielni Mieszkaniowej od decyzyjności we Wspólnocie?
To pytanie jest dość obszerne i postaram się zrobić jakąś grafikę lub tabelkę by zobrazować różnice w procesach głosowania i podejmowania decyzji w tych dwóch diametralnie różnych 'tworach' którymi rządzą zupełnie różne przepisy prawa i które mają zupełnie inne ścieżki decyzyjności. Jak się uda zrobię też krótkie porównanie plusów i minusów tych 'instytucji'. Proszę o odrobinę cierpliwości

5. Czy mieszkanie we wspólnocie podlega dziedziczeniu?
Tutaj pytanie raczej nie do mnie. To czy mieszkanie podlega dziedziczeniu zależy od tego kto jest właścicielem mieszkania i na jakich zasadach. Forma prowadzenia budynku (wspólnota - spółdzielnia - współwłasność) nie ma tutaj znaczenia. Powiem w dużym skrócie - jeżeli mieszkanie jest własnościowe to podlega dziedziczeniu niezależnie od tego czy jest założona wspólnota czy może budynek jest prowadzony przez np. spółdzielnię. Wiem, że niektóre spółdzielnie zastraszają swoich mieszkańców, że nie będą mogli dziedziczyć mieszkania jeżeli założą współnotę mieszkaniową - to nie jest prawdą jeżeli o to chodziło autorowi pytania.  Musiałbym zrobić osobny i to bardzo obszerny wpis by przynajmniej zasygnalizować wszystkie aspekty tego pytania.


środa, Luty 14, 2024, 20:54 | Brak komentarzy »
Kontynuując poprzedni wpis chcę przedstawić wam trzy zdjęcia które wykonałem kamerą termowizyjną i które doskonale obrazują gdzie może pojawić się wilgoć i w dłuższej perspektywie czasu także pleśń a nawet grzyb. Przedstawię tutaj trzy przykłady - każdy dotyczy nieco innej sytuacji i mamy z nim doczynienia często nie zdając sobie nawet sprawy. Na początek tylko krótka uwaga - zdjęcia z kamer trzeba analizować mając pojęcie co przedstawiają i w jakich warunkach zostały wykonane. Dlatego posłużę się zdjęciami które sam wykonałem, wiem kiedy i w jakich warunkach, wiem czego szukałem i jak należało zrobić te zdjęcia.

1. Pierwszy i chyba najbardziej widoczny i najczęściej spotykany przypadek. Wilgoć na oknie, na szybie, lub na parapecie pod oknem.
Termogram Okna - zdjęcie okna kamerą termowizyjną LCNNa zdjęciu widoczny jest narożnik okna, fragment ściany (ościeżnicy) i parapetu. Jak widać już ze zdjęcia jest to okno o bardzo dobrych parametrach - pakiet szybowy jest prawdopodobnie trzyszybowy, nie widać dużego obniżenia temperatury przy ramce (na styku szyby i ramy okiennej). Z termogramów można wyczytać, że temperatura szyby i ścian/parapetu wynosi ponad 23stopnie, zatem w pomieszczeniu mamy około 24 lub nawet 25stopni. Wokół okna widać kolor ciemniejszy i kamera zmierzyła temperaturę 13,5 stopnia Celcjusza. W tym przypadku nie jest to wada osadzenia okna, gdyż okno zostało jedynie rozszczelnione. Takie rozszczelnienie już wpływa na temperaturę ramy okiennej i najbliższych okolic. Korzystając z tabelki w poprzednim wpisie możemy wywnioskować, że jeżeli temperatura w pomieszczeniu wynosi około 25stopni, a rama okienna ma 13,5stopnia, to przy wilgotności powyżej 55% wystąpi skroplenie pary wodnej z powietrza na tych chłodniejszych elementach. Ten przypadek jest zapewne chwilowy i okno można w każdej chwili zamknąć. Gdyby jednak nie można było tego zrobić, to dochodzić będzie do zawilgacania ścian i parapetu. 

2. Kolejny przypadek to chłodniejsze powierzchnie w narożnikach spowodowane mniejszą cyrkulacją powietrza. Ściany zawsze są nieco chłodniejsze (mówimy o okresie grzewczym i nie poruszamy tematu ścian z ogrzewaniem płaszczyznowym) niż samo pomieszczenie z tego względu, że przepływ powietrza przy samych ścianach jest zaburzony. Na styku dwóch ścian te róznice temperatur są jeszcze bardziej widoczne, a na styku ścian i sufitu (lub ścian i podłogi) - czyli w narożniku zaburzenia przepływu powietrza są maksymalne. Narożnik ściany zdjęcie termowizyjne LCNZ tego powodu różnica pomiędzy temperaturą powietrza w mieszkaniu a temperaturą ścian i narożników mogą sięgać nawet kilkunastu stopni. Wpływa na to jeszcze kilka innych czynników, ale nie zagłębiajmy się aż tak w to zagadnienie. Wstawiam tutaj zdjęcie narożnika mieszkania, na którym widać, że ściany i sufit mają prawie jednolity kolor, co oznacza, że mają bardzo zbliżoną temperaturę, natomiest kolor narożników jest diametralnie inny. To konkretne zdjęcie obrazuje pomieszczenie, które zostało docieplone od wewnątrz i na zdjęciu widać miejsca w których zastosowano stalowe profile ścienne i sufitowe, które ze względu na istniejące mostki cieplne (zastosowane metalowe wieszaki i wsporniki) są widoczne na termogramach. Kamera uchwyciła na suficie najcieplejszy punkt który ma temperaturę 22,5stopnia (prawdopodobnie lampa która nie zdążyła ostygnąć po wyłączeniu). Całe pomieszczenie ma temp. około 20-21stopni, co oznacza, że przy najchłodniejszych miejscach na poziomie 17,6stopnia w pomieszczeniu musiałaby panować wilgotność na poziomie 80-90% by doszło do wykroplenia wilgoci z powietrza. Raczej nierealne

3. Trzeci przypadek to analiza instalacji wodociągowej przepiegającej przez pomieszczenia piwniczne. Zdjęcie instalacji wodociągowej kamerą termowizyjną LCNJak się przyjrzymy to na zdjęciu widać nawet zawór i wodomierz :) Na termogramie widać, że rura z wodą ma zdecydowanie nższą temperaturę niż cała reszta pomieszczenia. Jeżeli temperatura powietrza w pomieszczeniu wynosi około 19-20stopni, a rura z wodą około 12stopni (a przy zwiększonym poborze chwilowym nawet poniżej 10stopni), to okaże się, że przy wilgotności powietrza 60-70% dojdzie do skraplania wody na rurach. Takie skraplanie i skapywanie wody powoduje zamakanie posadzki, ale także korozję rur (jeżeli są stalowe) i uchwytów. Dlatego też rury powinny być izolowane specjalnymi otulinami. Te z ciepłą wodą by nie tracić ciepła, a te z zimną by uniknąć korozji i wilgoci. Co ciekawe - niewiele osób zdaje sobie sprawę, że skraplanie wody na instalacjach wodociągowych występuje także w okresie letnim.
 

środa, Luty 14, 2024, 19:58 | Brak komentarzy »
Witajcie po dłuższej przerwie. Dzisiaj chciałbym poruszyć temat o którym już wcześniej mówiłem, ale poruszę go od strony czysto technicznej, a dokładnie mówiąc - fizycznej. 
Okres zimowy to czas w którym zamykamy szczelnie drzwi i okna żeby ciepło nam z mieszkań nie uciekało. Okna mamy coraz szczelniejsze, ściany też coraz częściej są ocieplone, zużycie ciepła nam spada i się cieszymy. Jednak czasami dochodzi do sytuacji w której w narożnikach ścian, na łączeniu ścian i sufitu, albo co jest najpopularniejsze w narośnikach przy oknie (najczęsciej na szybie) pojawia się wilgoć a z czasem także pleśń. Dzieje się tak z powodu wykraplania pary wodnej z powietrza na chłodniejszych powierzchniach. Ale zacznę od początku i postaram się opisać i zobrazować w czym jest problem i jak z nim walczyć. Posłużę się przy tym pewnymi uproszczeniami i proszę o wyrozumiałość, gdyż nie będę wspominał o mniej istotnych dla nas parametrach i cechach (jak chociażby ciśnienie które ma tutaj ogromne znaczenie, ale bardzo potrafi zagmatwać dzisiejszy temat). A więc do dzieła. Na początek definicja.
Punkt rosy, inaczej zwany także punktem nasycenia, wskazuje temperaturę, w której zgromadzona w powietrzu para wodna zamienia się w wodę w danym ciśnieniu. W tej temperaturze wilgotność względna powietrza sięga 100%, czyli wykrapla się. Do jej odczytu stosuje się odpowiednie wykresy, ale można też znaleźć uproszczone tabele. Ja też jedną przygotowałem z zakresem temperatur i wilgotności które nas dotyczą w życiu codziennym.
Tabela Punkt Rosy - wilgoć i pleśń w mieszkaniu
W swojej tabeli zaznaczyłem przykładowy punkt rosy dla powietrza o temperaturze 22stopni Celcjusza i wilgotności 70%. Wynosi on 16stopni Celcjusza. Co to oznacza? Jeżeli w mieszkaniu mamy powietrze nagrzane do 22stopni (można to sprawdzić termometrem) i o wilgotności 70% (ten parametr sprawdzamy wilgotnościomierzem zwanym też higrometrem) i jeżeli takie powietrze spotka się z elementami o temperaturze 16stopni Celcjusza lub mniejszej (niższej), to na tych chłodniejszych elementach dojdzie do skroplenia się pary wodnej zawartej w powietrzu. Jeżeli zatem takie ciepłe i wilgotne powietrze trafia np. na zimne okno, to na elementach tego okna (szyba, zimna rama okienna) pojawiają się krople wody. Jeżeli tym zimnym elementem jest ściana, to wilgoć wykrapla się na ścianie i jednocześnie zostaje wchłonięta przez taką ścianę (tynk, płytę kartonowo-gipsową, cegłę). Jeżeli jest to chwilowe, to po podniesieniu się temperatury ściany wigloć ta odparowuje. Gorzej jeżeli taka ściana jest narażona na wilgoć długotrwale - np. przez całą zimę. Wtedu dochodzi do rwałego zawilgocenia ściany i następnie pojawia się zapach stęchlizny, pleść, a nawet grzyb.
W następnym wpisie przedstawię termogramy, czyli zdjęcia z kamery termowizyjnej które bardzo dobrze obrazują jaką temperaturę a właściwie jaką różnicę temperatur mogą mieć ściany na styku z sufitem lub inną ścianą czy oknem.
Wiemy już jak powstaje zawilgocenie ścian. Teraz kwestia jak z tym walczyć i czy robimy to dobrze.
Odeślę was teraz jeszcze raz do tabeli. posłużymy się też zaznaczonym przykładowym punktem rosy. Jeżeli mamy np. fragment ściany który jest chłodniejszy od reszty (np, narożnik zewnętrzny ma poniżej 16stopni) to aby nie nastąpiło skroplenie wody należy:
a) obniżyć temperaturę w pomieszczeniu a tym samym przesunąć się w tabeli w lewo (dla 20 stopni punkt rosy wynosi już 14stopni) - niestety te rozwiązanie jest nieskuteczne z tego powodu, że obniżenie temperatury wewnątrz najprawdopodobniej obniży również temperaturę ściany (zwłaszcza jeżeli jest to ściana zewnętrzna)
lub/i
b) obniżyć wilgotność powietrza poprzez zastosowanie osuszaczy lub wietrzenie pomieszczeń (np. obniżenie wilgotności z 70 na 50% powoduje obniżenie punktu rosy do 10,5stopni) - przesuwamy się w tabeli w górę i jest to rozwiązanie bardzo skuteczne. Niestety wietrzenia bardzo często unikamy żeby nie wpuszczać do mieszkania zimnego powietrza. Chcemy w ten sposób oszczędzać ale narażamy się na pleśnie i grzyby, a ściany narażamy na zawilgocenie i zniszczenie
lub/i
c) podniesienie temperatury ściany poprzez zastosowanie odpowiedniego docieplenia (najlepiej zewnętrznego - ale o tym innym razem), jeżeli woda skrapla się na oknie to możemy wymienić okna na okna o lepszych parametrach i np. z ciepłą ramką

Optymalnym rozwiązaniem jest zastosowanie odpowiedniego docieplenia i zastosowanie rekuperacji - czyli wentylacji z odzyskiem ciepła. W ten sposób podnosimy temperaturę przegród (ścian, stropów) i jednocześnie obniżamy wilgotność. Duża wilgotność panuje w pomieszczeniach takich jak kuchnia (gotowanie), łazienka (kąpiele, pranie), oraz sypialnia (przez całą noc wydychamy powietrze które ma w sobie bardzo dużo wilgoci...



Poniedziałek, Luty 12, 2024, 21:42 | Brak komentarzy »
Dzisiaj krótki wpis z przypomnieniem. Zbliża się marzec, a więc zachęcam do zadawania pytań do Nas. Od tego roku proszę o kierowanie pytań na naszego  "blogowego" maila: sm@lcn.opole.pl
Z
apraszam

Poniedziałek, Styczeń 22, 2024, 18:26 | Brak komentarzy »

W poprzednim wpisie skupiłem się na odpowiednim dobraniu parametrów pieca i "dopasowaniu" pieca do potrzeb budynku i mieszkańców. Dzisiaj temat powiązany, czyli o tym co obniża, a co podwyższa koszty ogrzewania. Jednak tym razem temat od drugiej strony. Od strony na którą największy wpływ mają przyzwyczajenia i nawyki mieszkańców.

Pierwsza część będzie dotyczyła otwierania drzwi i okien na klatce schodowej. W wielu wspólnotach stanowi to ogromny problem. Nie każdy rozumie, że pozostawione na wiele godzin otwarte drzwi wejściowe do budynku, lub uchylone okno powodują, że cała klatka się wychładza i w takim budynku zużycie energii do ogrzewania będzie wyższe. Nawet jeżeli na klatce nie ma grzejników, to wychłodzona klatka niejako "zaciąga" ciepło z mieszkań. Krótko mówiąc każde mieszkanie na takiej wychłodzonej klatce schodowej musi być bardziej ogrzewane, ponieważ część ciepła jest tracona właśnie przez ściany pomiędzy mieszkaniem a klatką schodową. 

Staram się zawsze uczulać mieszkańców, że warto zamykać drzwi nawet jeżeli wychodzimy 'tylko do sklepu na parę minut'. Podobnie warto - jeżeli ktoś lubi zapalić przy otwartym oknie - wyjść przed budynek i tam zapalić i spędzić te kilka minut, zamiast stać przy otwartym oknie. Po pierwsze ciepło zostaje wewnątrz, a po drugie dym papierosowy pozostaje w 100% na zewnątrz, a nie w środku. Pamętam miałem kiedyś Panią, która wychodziła na dymka na zewnątrz, ale stawała nie dalej niż metr czy dwa od drzwi i to od otwartych drzwi i tam sobie spokojnie paliła. Nikt z mieszkańców nie potrafił jej przekonać, że dym wraz z zimnym powietrzem dostaje się do środka, a nie każdy lubi ten zapach. Postanowiliśmy kiedyś zrobić eksperyment: dokładnie 5m od drzwi wejściowych ustawiliśmy i odpaliliśmy świecę dymną która daje kolorowy dym. Otworzyliśmy drzwi wejściowe dokładnie na 3minuty. Po tym czasie zaknęliśmy drzwi i sprawdziliśmy całą klatkę schodową. Okazało się, że ten kolorowy dym był na całej klatce a nawet w mieszkaniach. Dopero to przekonało tą Panią, że dym potrafi wcisnąć się wszędzie. 

Druga część dotyczy naszych mieszkań. Już wiele mówiło i mówi się o tym, że jedni grzeją ponad miarę, inni natomiast oszczędzają i "korzystają" z ciepła sąsiadów. Być może kiedyś opiszę dokładny przepływ ciepła przez przegrody (ściany, podłogę, sufit), ale dzisiaj chciałbym opisać jeden bardzo negatywny przypadek. Gmina przydzieliła lokal komunalny pewnej pani, która przejęła lokal, coś porobiła w mieszkaniu, pootwierała wszystkie okna (to było latem) i wyjechała - podobno za granicę. Nikt z sąsiadów nie ma z nią kontaktu. Gmina również nie reagowała na nasze wezwania i skargi mieszkańców. Okna nikt nie zamykał. Udało się w końcu przymusić gminę by wezwałą ślusarza, weszłą do lokalu i zamknęła okna. Ale teraz pozostaje problem nadmiarowego zużycia ciepła przez ten lokal. Okna były otwarte, więc zużycie ciepła w tym lokalu zapewne było dużo wyższe niż w podobnych lokalach w tym samym budynku. Dodatkowo wyższe zużycie ciepła wystąpiło także w mieszkaniach przyległych. Jak więc teraz rozliczyć te ponadnormatywne zużycie ciepła? 

Proszę wszystkich by pilnowali takich rzeczy w swoich wspólnotach. Zwróćcie uwagę sąsiadowi by zamykał drzwi. Poproście palaczy by nie robili tego na klatce przy otwartym oknie. Niech wyjdą na balkon lub przed budynek. A najlepiej niech rzucą ten okropny nałóg. Mamy nowy rok, może to będzie powód by rozstać się z nałogiem? Mój dziadek palił przez lata fajkę i pewnego dnia rzucił palenie z dnia na dzień. I od tego czasu nie palił już przez ponad 30lat. A więc można!


środa, Grudzień 27, 2023, 13:12 | Brak komentarzy »
Dzisiaj krótki wpis ale o bardzo istotnych rzeczach i mających ogromny wpływ na nasze kieszenie. Boryka się z tym każdy kto posiada własny piec CO. We wspólnotach tego nie zauważamy, gdyż najczęsciej parametryzacji dokonuje serwis lub instalator który montował nam piec. Czy zatem musimy się tym interesować?
Na początek kilka słów z moich praktycznych obserwacji i doświadczeń w dziedzinie CO. Wiele lat zajmowałem się integracją różnych systemów w budynkach, w tym także systemów grzewczych. Pomagałem w tworzeniu projektów, uruchamiałem automatykę, nadzorowałem prace nad prawidłowym wykonaniem instalacji. Jakie mam wnioski? Powiem krótko - nieciekawe i mało optymistyczne. Bardzo rzadko trafiają się fachowcy którzy nie tylko wiedzą co robią, ale wiedzą co z czego wynika i jakie są następstwa np. zmiany poszczególnych parametrów. W wielu przypadkach spotykałem się z tłumaczeniami że "tak się robi" i kropka. Niektórzy wręcz kopiowali ustawienia "bo tak się zawsze sprawdzało". Czy tak powinno być?
Każdy budynek, każda instalacja i każdy użytkownik (czyli mieszkańcy) są inne. Do każdego przypadku trzeba podejść indywidualnie. Oczywiście pewne schematy się powtarzają, ale nie można na ślepo kopiować ustawień. Jest jeszcze jeden "problem" - prawidłowa parametryzacja całej instalacji grzewczej to żmudny proces. Aby wszystko ustawić optymalnie potrzeba sporo czasu. Ustawiamy parametry i obserwujemy efekty. Następnie optymalizujemy je i znowu obserwujemy. Kolene poprawki i znowu obserwacje. I tak do momentu gdy wszystko będzie optymalnie dopasowane. Co się jednak stanie gdy nie poświęcimy czasu na te precyzyjne ustawianie parametrów? Najczęściej spotyka się dwa przypadki. Pierwszy z nich ma miejsce wtedy gdy instalacja ma za niskie parametry i w niektórych mieszkaniach lub w przypadku spadku temperatury na zewnątrz niektóre mieszkania (np. skrajne, położone najdalej od pieca, położone na poddaszu) będą niedogrzane. Drugi skrajny przypadek zupełnie odmienny od tego pierwszego to przesadzone parametry, a co za tym idzie przegrzane mieszkania i zbyt wysokie zużycie energii (węgla, peletu, gazu, itd). Ten drugi przypadek najczęsciej spotykałem w swojej karierze zarządcy. Serwisanci celowo ustawiają zbyt wysokie parametry w swoich instalacjach. Dzięki temu nikt do nich nie dzwoni z prośbą o zmianę, nikt nie marznie, nikt nie narzeka na źle wykonaną i ustawioną instalację CO. A że zużycie gazu lub węgla jest duże ... Jak to mawiają politycy - taki mamy klimat.
Warto zadbać o swoje instalacje. Warto poświęcić im trochę czasu i je odpowiednio ustawić. Warto także wydać parę złotych i wszystko dobrze zaizolować. Taka dobrze ustawiona instalacja odwdzięczy się nam nie tylko wysokim komfortem użytkowania, ale również w miarę niskimi kosztami eksploatacyjnymi. Mój rekordzista to kocioł gazowy w przejętej wspólnocie, który po kilku tygodniach parametryzacji poprawił komfort mieszkańców (już nikt nie dzwoni że ma za zimno), ale dodatkowo przyniósł roczne oszczędości rzędu 12tys w ubiegłym roku i prawie 10tys w tym roku. Naprawdę było warto poświęcić te kilka tygodni na dobranie ustawień. 


Wtorek, Listopad 14, 2023, 19:08 | Brak komentarzy »
Wszystkich właścicieli (a także najemców, lokatorów, gości, firmy remontowe, itp) obowiązują te same przepisy oraz powszechnie przyjęte normy współżycia społecznego, o których mówiłem w dwóch poprzednich wpisach. Każdy z nas woli mieszkać w miejscu w którym panuje porządek i poszanowanie praw własności, zadbajmy więc sami o takie przyjazne otoczenie i dogodne warunki. Jeżeli ktokolwiek uważa, że może robić co mu się żywnie podoba i nie musi się liczyć z opinią i prawami innych osób, polecam zapoznać się z przytoczonymi aktami prawnymi, które regulują zasady współżycia społecznego m.in. we wspólnotach. Należy też wspomnieć, że łamanie prawa czy zasad współżycia społecznego przez inne osoby nie zwalniają nikogo z obowiązku przestrzegania tych praw czy zasad i nie jest usprawiedliwieniem do bezprawnych działań. Sądy nie rozstrzygają bowiem, kto owe zasady czy przepisy naruszył w większym stopniu.

Naruszenie prywatności, poczucie zagrożenia, stalking, naruszenie miru domowego, naruszenie dóbr osobistych, uporczywe nękanie, ograniczenie współposiadania czy też współkorzystania czy też inne wykroczenia i przestępstwa są ścigane na wniosek pokrzywdzonego. Jeżeli ktokolwiek w jakikolwiek sposób czuje się pokrzywdzony lub zagrożony z tego tytułu, powinien zgłosić to odpowiednim organom.

Na koniec przytoczę art. 16 ust. 1 wspomnianej ustawy o własności lokali: Jeżeli właściciel lokalu zalega długotrwale z zapłatą należnych od niego opłat lub wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym, wspólnota mieszkaniowa może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości (bez prawa do lokalu zastępczego).
Niejednokrotnie zapadały już wyroki sądów nakazujące eksmisję osób które łamały postanowienia tego artykułu. Eksmisja jest zawsze krokiem ostatecznym i mam nadzieję, że w Waszych i Naszych Wspólnotach nie będzie konieczna. Czasami jednak nie ma inego wyjścia...

 


Wtorek, Listopad 14, 2023, 18:58 | Brak komentarzy »
Ciąg dalszy wpisu o tym co można i czego nie można robić we wspólnocie. Skupię się tutaj na instalowaniu kamer i "podglądaniu" sąsiadów

Nasze prawo do prywatności jest ściśle określone w przepisach, w tym. m.in.: ustawie z dnia 10 maja 2018 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2019 r. poz. 1781), oraz ustawie z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny (Dz. U. z 2022 r. poz. 1138, 1726, 1855, 2339, 2600, z 2023 r. poz. 289, 403, 818, 852, 1234, 1834, 1860, 1963). Przepisy te zakazują praktyk naruszających dobro osobiste innych osób, jednocześnie określają czy wręcz narzucają pewne obowiązki i ograniczenia m.in. dla właścicieli systemów dozoru wizyjnego (kamer, rejestratorów, itp.). W częściach wspólnych należących do Wspólnot Mieszkaniowych nie można bez zgody Zarządcy instalować jakichkolwiek urządzeń, w tym również kamer, mikrofonów, rejestratorów, fotopułapek, itp. Takie urządzenia zgodnie z obowiązującymi przepisami mogą być instalowane tylko na terenach prywatnych i tylko w sposób uniemożliwiający rejestrowanie czy śledzenie osób i terenów wspólnych lub części prywatnych innych osób. Zatem kamery na częściach wspólnych lub obejmujące części wspólne mogą być zainstalowane wyłącznie za zgodą Zarządcy, natomiast kamery w obszarach prywatnych nie wymagają zgody Zarządcy ale nie mogą obejmować swym zakresem części wspólnych (klatek, podwórka, korytarzy, strychów, chodników, itp.) ani części prywatnych osób trzecich (okna, drzwi, garaże, komórki lokatorskie, itd.).

Warto też wspomnieć o Ustawie z dnia 23 kwietnia 1964 r. - Kodeks cywilny (Dz. U. z 2023 r. poz. 1610, 1615, 1890, 1933), a w szczególności o art. 5: Nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony.

Z zapisu tego jasno wynika, że osoba która chcąc bronić swoich praw podejmuje czynności które są niezgodne z obowiązującymi przepisami lub zasadami współżycia społecznego nie podlega ochronie prawnej. Przykładowo chcąc chronić siebie i swoich najbliższych (przed atakami, kradzieżą, naruszeniem mienia, pomówieniami, itd.) instalujemy kamery monitoringu, ale montując je pomijamy prawo (nie mamy odpowiednich zgód, montujemy je niewłaściwie, nie umieszczamy wymaganych prawem informacji, itd.) – wówczas takie działanie jest niezgodne z prawem i nie możemy powołać się na zapis, że zrobiliśmy to w celu ochrony własnej i swoich bliskich. Krótko mówiąc przy łamaniu prawa nie można powołać się na to, że zrobiliśmy to w imię ochrony swoich praw.

 

Wspólnota może instalować systemy monitoringu w częściach wspólnych, na podwórkach, piwnicach czy strychach. Musi być jednak spełnionych kilka warunków. Najważniejszy z nich to uchwała wspólnoty o instalowaniu takiego systemu, drugi istotny warunek wynika ze wspomnianej ustawy o ochronie danych osobowych - znanej powszechnie jako RODO. Tutaj administrator musi jasno określić cel przetwarzania danych osobowych, wyznaczyć administratora tych danych, itp, itd. Trzeci warunek to zaistnienie przesłanek które "usprawiedliwiają" montaż kamer i sprawiedliwe lub też inaczej mówiąc bezstronne podejście do całego zagadnienia (montaż kamer w całym budynku jest ok, ale już montaż kamery tylko przy naszym samochodzie z pominięciem kilkunastu innych aut sąsiadów - już nie).

Wtorek, Listopad 14, 2023, 18:45 | Brak komentarzy »
Dzisiaj dwa  (może trzy - zobaczymy jak wyjdzie z moim rozpisaniem) wpisy o tym co możemy robić, a czego nie powinniśmy/nie możemy robić we wspólnocie i w częściach wspólnych tej wspólnoty.

Zgodnie z ustawą z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali (Dz. U. z 2021 r. poz. 1048, z 2023 r. poz. 1688) właściciel lokalu ma prawo do współkorzystania z nieruchomości wspólnej ale to korzystanie winno być zgodnie z jej przeznaczeniem (art. 12 ust. 1). Ponadto właściciele (jak również mieszkańcy, najemcy i goście) są obowiązani utrzymywać lokal w należytym stanie, przestrzegać porządku domowego, uczestniczyć w kosztach zarządu związanych z utrzymaniem nieruchomości wspólnej, korzystać z niej w sposób nieutrudniający korzystania przez innych współwłaścicieli oraz współdziałać z nimi w ochronie wspólnego dobra (art. 13 ust. 1.).
W myśl obowiązujących przepisów nie można korzystać ze swojego lokalu i części wspólnych w sposób utrudniający normalne użytkowanie innych lokali lub uciążliwy dla innych właścicieli.

Przekroczeniem swoich uprawnień i utrudnieniem dla innych mieszkańców w zakresie własnego lokalu (mieszkania, piwnicy, garażu, komórki lokatorskiej, itp.) mogą być wszelkiego rodzaju immisje typu hałas, nieprzyjemne lub długotrwałe dźwięki, zapach, brud, robactwo, zasłanianie okien, zrzuty nieczystości, gromadzenie odpadów, drgania, gromadzenie materiałów niebezpiecznych lub uciążliwych, itd.
Także korzystanie z części wspólnych powinno być zgodne z przepisami i przeznaczeniem danego obiektu lub jego części. Przykładowo: korytarze i klatki schodowe służą do komunikacji i swobodnego poruszania się i nie mogą być w jakikolwiek sposób zastawiane i przywłaszczane nawet jeżeli zwyczajowo korzysta z nich tylko jeden z mieszkańców; drogi dojazdowe i chodniki służą wszystkim mieszkańcom i nie można ich traktować jako prywatne miejsca postojowe; strychy i podwórka są również częścią wspólną i nie można ich w jakikolwiek sposób zamykać lub odgradzać i wydzielać części prywatnych; dachy i elewacje są częścią wspólną i umieszczanie na nich jakichkolwiek urządzeń, reklam, kwietników, markiz, rolet, malowanie ich, itd. bez zgody wspólnoty jest kategorycznie zabronione.
W związku z powyższym, naruszanie zasad poprzez zastawianie klatek schodowych jakimikolwiek urządzeniami (rowery, suszarki na pranie, szafki, etc.) jest niezgodne z obowiązującymi przepisami. Podobnie wygląda sprawa puszczania/słuchania głośnej muzyki w mieszkaniach i w otoczeniu całego budynku. Cisza nocna obowiązuje w godzinach nocnych i w tych godzinach obowiązuje całkowity zakaz hałasowania, natomiast w dzień nie można słuchać muzyki w sposób jaki utrudniałby korzystanie z mieszkania lub np. podwórka przez inne osoby. Rodzaj muzyki i jej głośność jest sprawą subiektywną. Zapewne impreza w okresie letnim urządzona jednorazowo i w określonych porach po uprzednim uprzedzeniu sąsiadów nie będzie im mocno przeszkadzała, natomiast codzienne wielogodzinne narzucanie wszystkim swojej ulubionej muzyki lub stacji radiowej bezsprzecznie jest traktowane jako immisje i zakazane.


Piątek, Listopad 3, 2023, 14:14 | Brak komentarzy »

Dzisiaj jeszcze jeden krótki wpis, nawiązujący do spotkania mieszkańców z prezesem spółdzielni. Na spotkaniu tym prezes wielokrotnie podkreślał, że rozliczenie finansowe spółdzielni było sprawdzane przez firmę zewnętrzną czyli tzw. Audytora i wszystko jest w porządku. Mieszkańcy nie muszą się zatem niczego obawiać.

Czy rzeczywiście nie ma się czego bać? Spróbuję to przybliżyć w kilku zdaniach. Biegły Rewident bada sprawozdanie finansowe spółdzielni i sporządza pisemną opinię wraz z raportem o tym, czy jest ono zgodne z zastosowanymi zasadami (polityką) rachunkowości oraz rzetelnie i jasno przedstawia sytuację majątkową i finansową, jak też wynik finansowy spółdzielni. Takiego audytora interesuje bardziej wynik finansowy i zgodność sprawozdania z dokumentacją, niż sama zasadność wydatków czy ich wysokość. Co ważne - audytor ocenia informacje, przedstawione dokumenty, ich kompletność i zrozumiałość. Nie jest to osoba wszechstronna, która miałaby badać zastosowane technologie, wskazywać opłacalność i celowość wydatków, oraz oceniać wybór konkretnych wykonawców.
Już kiedyś pisałem o tym, że jeżeli spółdzielnia dobrze wszystko rozliczy i udokumentuje stosownymi papierami to może nawet wybudować willę z basenem dla prezesa i żadna jednostka audytorska tego nie podważy.

Na koniec jeszcze kilka przydatnych i ciekawych informacji: audytora wybiera spółdzielnia, opłaca również spółdzielnia, koszt corocznego badania sprawozdania to minimum 20 000zł. Czy mieszkańcy mogą narzucić swojego audytora jeżeli nie mają zaufania do tego wybranego przez spółdzielnie mieszkaniowe? Na to pytanie odpowiem także pytaniem: czy mieszkańcy mają prawo domagać się rzetelnego rozliczenia? Mają takie prawo. A czy jest ono respektowane i realizowane? Zakończę cytatem z filmu polskiego, który to cytat wypowiedział jeden z mieszkańców na ostatnim spotkaniu z prezesem spóldzielni mieszkaniowej i który idealnie wpasował się w narrację prowadzoną przez prezesa: "nie mamy Pańskiego płaszcza i co nam Pan zrobi?!..."


Piątek, Listopad 3, 2023, 08:26 | Brak komentarzy »

Dzisiaj jeszcze jeden krótki wpis o spółdzielniach mieszkaniowych. Tym razem sytuacja dotyczy spółdzielni która działa na terenie śląska, ale to nie ma znaczenia.
Rozmawiałem wczoraj ze znajomym, który prowadzi firmę w branży budowlanej. Przez wiele lat mieszkał w bloku należącym do lokalnej spółdzielni. Nadal ma tam znajomych, odwiedza ich i zainteresował się tym, co ta spółdzielnia wyprawia. Spróbuję to opisać w kilku zdaniach.
Przez ostatnie około 20 lat ta spółdzielnia nie wykonywała żadnych większych remontów. Środki na fundusz remontowy były systematycznie wpłacane przez mieszkańców. W ostatnim czasie spółdzielnia postanowiła ocieplić w końcu trzy sąsiednie bloki. Aby to zrealizować, podniosła opłaty. Średnio opłaty za mieszkanie wzrosły z około 800zł do około 1100zł. Wzrost funduszu remontowego wyniósł zatem około 300zł/mieszkanie. Tłumaczenie prezesa zarządu było takie, że bez tych wyższych opłat nie dałoby się przeprowadzić termomodernizacji. Jednak mieszkańcy nie wiedzą co stało się z funduszem, który był wpłacany przez wiele lat. Może nie był on bardzo wysoki, ale liczba mieszkań i to, że nie było żadnych remontów przez wiele lat sugerują, że na koncie remontowym powinna być uzbierana znaczna kwota.

Przejdźmy jeszcze do drugiej ciekawej kwestii. 
Jak wspomniałem znajomy, który mi to opowiadał prowadzi firmę w branży budowlanej. Jest naprawdę dobrym fachowcem i ma duże doświadczenie w tym, co robi. I teraz najlepsze. Powiedział, że nie pamięta dokładnej kwoty prac termomodernizacyjnych prowadzonych na tych trzech budynkach, ale kwoty te były oderwane od realnych cen. Powiedział, że za połowę tej ceny zrobiłby to samo i jeszcze prezesa całował po rękach za takie zlecenie.
I teraz nasuwa się klasyczne pytanie: "A kto za to zapłacił? Pan. Pani. My wszyscy..."

 


Piątek, Listopad 3, 2023, 08:09 | Brak komentarzy »
Wczoraj miałem okazję uczestniczyć w spotkaniu mieszkańców budynku, w którym została założona wspólnota mieszkaniowa, z prezesem spółdzielni, z której budynek został wydzielony. Mieszkańcy byli niezadowoleni z rozliczenia, jakie otrzymali i uznali, że wizyta u prezesa pozwoli szybko wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Poproszono mnie, bym uczestniczył w tym spotkaniu na wypadek ewentualnych pytań do zarządcy.
Na początek może wyjaśnię jak wygląda "rozliczenie",  jakie właściciele otrzymali od spółdzielni. Jest to jednostronicowe pismo, które zawiera informację, że w związku z powstaniem wspólnoty i odejściu od spółdzielni właściciel danego lokalu został rozliczony i niedopłata na ogrzewaniu wynosi xxx zł, a stan funduszu remontowego w przeliczeniu na dany lokal wynosi yyy zł. Kwoty te zostały zbilansowane i właściel ma do dopłaty/zwrotu kwotę zzz zł. I tyle. Nic więcej. Żadnego rozliczenia. Żadnego zestawienia wpłat i kosztów. Żadnego bilansu aktywów i pasywów.
Żadnej nawet najmniejszej próby wyliczenia skąd te kwoty się wzięły.
Co robi zatem prezes spóldzielni w tej sytuacji? Tłumaczy ludziom, że otrzymali rozliczenie i zostało ono wykonane zgodnie z obowiązującym prawem spółdzielczym. Tłumaczy również, że księgowość spółdzielni jest ściśle kontrolowana i co kwartał powstają rozliczenia. Mieszkańcy proszą zatem o te kwartalne rozliczenia. Tym razem prezes odpowiada krótko - "a na co wam to?"....
Nie będę streszczał spotkania i opisywał całości. Zasłanianie się ustawą było nagminne, tak samo jak wmawianie ludziom, że nic więcej nie jest potrzebne. Tłumaczenie, że wszystko zostało rozliczone i sprawdzone i są na to dokumenty było wielokrotne, ale gdy mieszkańcy prosili o te dokumenty, to następował ciągły opór prezesa. Tłumaczenia przeróżne - od wspomnianych już słów "a po co wam to", poprzez "dzisiaj akurat nie ma w pracy osoby, która się tym zajmuje", a skończywszy na "trzeba się było umówić na spotkanie".
Ogólnie było bardzo ciekawie. Na spotkanie przybyła blisko połowa mieszkańców pomimo bardzo niedogodnej pory, ich zaangażowanie w swoje sprawy jest naprawdę godne podziwu. Determinacja tych osób może być wzorem dla wszystkich mieszkańców spółdzielni mieszkaniowych i nie tylko.
Na koniec prezes uległ mieszkańcom i obiecał, że na przyszły tydzień udostępni dokumenty o jakie prosili mieszkańcy. Ja obawiam się jedynie, że to nie będą rzetelne i szczegółowe rozliczenia, a jedynie namiastka takowych. Twierdzę tak, ponieważ widziałem na własne oczy "rozliczenia" kosztów ogrzewania, które bardziej przypominają opowiadanie pisane w szkole niż księgowy dokument. Ale poczekajmy - może tym razem prezes mnie pozytywnie zaskoczy.
Na spotkaniu poruszany był również temat przekazanej dokumentacji, ale temu poświęcę osobny wpis. Osobno opiszę też temat dużej inwestycji, jaką było wykonanie kotłowni gazowej i związane z tym zagadnienia (i problemy). Zapraszam do lektury.

Niedziela, Październik 29, 2023, 17:51 | Brak komentarzy »
Dzisiaj wpis informacyjny o tym, ile w spółdzielniach mieszkaniowych kosztuje organizacja walnego zebrania. Często słyszę, że "duży może więcej" i "w spółdzielni jest taniej, bo robią wszystko na dużą skalę i mogą dzięki temu negocjować stawki, więc dotarłem do sprawozdania finansowego jednej ze spółdzielni i przedstawię kilka faktów.
Na początek dodam, że dane pochodzą z roku 2018 więc są już trochę nieaktualne. Próbowałem pozyskać szczegółowe dane o tej spółdzielni takie jak ilość i metraż prowadzonych budynków, ilość mieszkań i mieszkańców, zatrudnienie, itp. Niestety bezskutecznie. Spółdzielnie bardzo chronią takie dane i boją się ujawnienia. Czego się boją? Przeczytajcie to co ja ustaliłem a zrozumiecie sami...

Przejdźmy do konkretnych liczb, które udało mi się ustalić:
1. Wynagrodzenie zarządu z umowy o pracę - 261 150,31zł
2. Wynagrodzenie zarządu z umowy zlecenia - 18 580,65zł
3. Organizacja/przeprowadzenie Walnego Zgromadzenia - 47 559,49zł
4. Przeprowadzenie badania (tylko sprawdzenie, a nie sporządzenie) sprawozdania finansowego - 21 525zł
Przypominam, że dane pochodzą z 2018r. Sami oceńcie czy blisko 50 tysięcy za organizację zebrania to dużo czy mało. Czy wynagrodzenie zarządu w wysokości 280 tysięcy rocznie to mało? Czy w tym jest wynagrodzenie prezesa? - nie wiem. Nie udało mi się tego ustalić. Wiem tylko, że te dane nie obejmują wynagrodzenia pracowników spółdzielni. We wspomnianym 2018 r. w opisywanej spółdzielni zatrudnionych było 18 pracowników umysłowych (księgowe, sekretarki, kadrowa, itp), oraz 31 pracowników na "stanowiskach robotniczych" - jakich konkretnie tego już nie ustaliłem mimo szczerych chęci. Łącznie 49 osób. Nie ma informacji o wynagrodzeniu, ale załóżmy, że te osoby otrzymywały wynagrodzenie minimalne określone w rozporządzeniu - w 2018 r. było to 2100 zł brutto miesięcznie. 49 osób x 2100 zł/miesiąc x 12 miesięcy = 1 234 800 zł. Założenia pewnie mocno zaniżone, gdyż kierownictwo i księgowe (szczególnie główna księgowa) zapewnie miało wyższe wynagrodzenie. Niestety te dane jak również wynagrodzenie prezesa są ściśle chronione. A szkoda. Fajnie byłoby wiedzieć, ile zarabia preses i główna księgowa w spółdzielni mieszkaniowej.
Podsumowując - wynagrodzenie zarządu i pracowników spółdzielni mieszkaniowej to około 1,6 miliona zł rocznie. Mam informację ze sprawozdania finansowego, że spółdzielnia w tym okresie wydała na wynagrodzenia łącznie 2 631 201,14 zł czyli o milion więcej od wyliczonego. Kto zatem i za co otrzymał wynagrodzenie w wysokości blisko 1 miliona zł? Czy to jest wynagrodzenie prezesa, czy może jeszcze inne niewymienione w rozliczeniu? A może pracownicy spóldzielni mieszkniowych zarabiają dużo więcej niż założyliśmy? Tego już nie wiem...
Na koniec jeszcze jedna ciekawa kwota - opisywana spółdzielnia zamknęła rok 2018 stratą netto w wysokości 1 479 410,14 zł. 
Przeanalizujcie te kwoty sami i powiedzcie: czy spóldzielnie mieszkaniowe są lepsze od wspólnot mieszkaniowych? Czy rzeczywiście w dużej spółdzielni jest lepiej bo stawki i wydatki są niższe? Czy warto wydawać 50 tysięcy zł na organizację zebrania jak można tę kwotę wydać np. na remonty?


Poniedziałek, Październik 2, 2023, 19:24 | Brak komentarzy »
Dzisiaj krótki wpis, którego motywacją była moja rozmowa ze znajomym instalatorem. Pracuje on od niedawna w firmie, która serwisuje klimatyzacje i wentylacje m.in. dla kilku urzędów. Nie wymienię szczegołów, bo nie chcę by ten chopak miał jakiekolwiek problemy. Opiszę tylko sytuację, którą mi przekazał.
W jednej z instytucji serwisują bardzo dużą centralę wentylacyjną, która wentyluje cały budynek i której zadaniem jest dostarczanie powietrza o odpowiednich parametrach (temperatura, wilgotność, czystość, itd). Budynek modernizowany kilka lat temu, firma wygrała przetarg na serwis pogwarancyjny i go realizuje zgodnie z wytycznymi osoby odpowiedzialnej za utrzymanie techniczne budynku. Ich zadanie polega na tym, że co jakiś czas wymieniają filtry, sprawdzają parametry i ich zgodność z projektem, jeżeli coś trzeba wymienić lub wyczyścić to to robią i tyle. Ale w czym problem zapytacie? Ano w tym, że projektant źle przewidział parametryzację całej centrali i pracuje ona pełną mocą 24h/dobę. Centrala mogłaby pracować pełną mocą tylko wtedy,gdy jest taka potrzeba, a w pozostałym czasie można by zmniejszyć jej moc do około 40%, natomiast nocą mogłaby być całkowicie wyłączona. Dlaczego więc firma tego nie zrobi i nie zmieni parametrów? Bo kierownik działu technicznego się na to nie zgadza. A kierownik się nie zgadza, bo projekt przewiduje coś innego. Ale ten sam kierownik nie zdaje sobe sprawy, że parametryzacja nie wymaga zmiany czy opinii projektanta. Po prostu boi się cokolwiek zmieniać. A boi się, bo został kierownikiem działu technicznego chociaż ma wykształcenie nietechniczne i wcześniej pracował w tym urzędzie jako szeregowy pracownik administracyjny. Nie ma więc odrobiny wiedzy o tym, co nadzoruje i za co odpowiada. A teraz przejdźmy do konkretów. Centrala ma założony podlicznik energii elektrycznej, czyli dokładnie wiadomo ile dziennie/miesięcznie/rocznie energii zużywa. I okazuje się, że miesięczny koszt samej energii elektrycznej do zasilania tego urządzenia to około 8000 zł w lecie i około 22000 zł zimą (dodatkowe nagrzewnice). Przyjmijmy, że w weekendy gdy budynek jest zamknięty, oraz w godzinach 17 - 5 centrala mogłaby być wyłączona. W budynku wtedy nie ma nikogo z pracowników. W pozostałym czasie zakładamy, że pracuje pełną mocą. Oszczędności miesięczne mogłyby wynosić około 5000-14000 zł. Jeżeli dobrze ustawimy sterownik, to możemy uzyskać dalsze oszczędności rzędu 2000-5000 zł. I to mówimy tylko o energii. Do tego można dołożyć oszczędności na materiałach serwisowych, wolniejsze zużywanie się filtrów, łożysk, nagrzewnic, itd. Czyli z pieniędzy podatników w powietrze wyrzucane jest nawet 20000 miesięcznie tylko dlatego, że kierownik działu technicznego nie ma odwagi, wiedzy ani umiejętności, by zgodzić się na prawidłową parametryzację sterownika wentylacji.
Wiem o czym mówię, bo sam kiedyś zajmowałem się m.in. integracją systemów budynkowych i miałem okazję ustawiać różne systemy automatyki budynkowej, wentylacji, ogrzewania, klimatyzacji, oświetlenia, automatyki basenowej, pomp ciepła, itp... Mogę potwierdzić, że źle ustawiony piec lub sterownik wentylacji mogą pogrążyć nasz domowy budżet i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Niedziela, Październik 1, 2023, 18:23 | Brak komentarzy »
Często w różnych komentarzach i opiniach o zarządcach można wyczytać lub usłyszeć, że "nasz zarządca nic nie robi". Jestem tego świadomy i sam się z tym często spotykam. Dzisiaj jednak przekornie będę musiał stanąć jako adwokat diabła i będę bronił wizerunku zarządcy. Wynika to z faktu, że jako zarządcy bardzo często marnujemy czas na działania, które musimy wykonać, które są czasochłonne, a wydaje się że ich wykonanie to zaledwie chwila. Przejdę do konkretnych przykładów.
W ubiegłym tygodniu załatwialiśmy sprawę w jednym z urzędów. Sprawa ciągnie się już chyba ze dwa lata. Zadzwoniła do nas pani z urzędu, że coś tam musimy załatwić by sprawę pchnąć dalej. Mówię, że wyślemy w tej sprawie oficjalne pismo, ale pani nalegała by podejść osobiście bo tak będzie łatwiej i przyśpieszy wszystko. Napisaliśmy na szybko krótkie pismo, siadam w samochód i po kilkunastu minutach wchodzę do urzędu. Temat dla mnie banalny, do załatwienia w max minutę. Ale nie tak szybko... Najpierw pani każe wyjść i poczekać na korytarzu. Zaczynam tłumaczyć o co chodzi, ale pani przerywa i mówi coś w stylu "tu każdy chce coś tylko złożyć". Ok. Wychodzę na korytarz i po chwili pani woła dwóch innych panów czekających na korytarzu. Drzwi są otwarte, więc chcąc nie chcąc, słyszę całą rozmowę tych panów z urzędniczką. Jeden z nich coś załatwia, a drugi tylko zajmuje czas rozmową z panią urzędniczką. Pominę szczegóły rozmowy i zachowania tych panów. Po 54 minutach (tak - zaglądałem na zegarek) panowie wychodzą i wchodzę ja. W niecałą minutę załatwiam sprawę i wychodzę. Sprawę załątwiłem w minutę, ale dojazd i czekanie w urzędzie to prawie 1,5 godziny.
Drugi przykład. Do załatwienia sprawa u dostawcy prądu w nowej wspólnocie. Możliwa do załatwienia tylko telefonicznie na ogólnej infolinii. Jeszcze pół roku temu można było wysłać maila i następnego dnia lub max 3-go dnia mieliśmy odpowiedź i pozytywne załatwienie sprawy. Teraz, jak się dowiedziałem, operator zmienił system i takie sprawy można załatwić tylko u konsultanta. Nie będę zanudzał jak to wygląda - każdy kto próbował się dodzwonić na jakąkolwiek infolinię wie jak to wygląda. Po dwóch dniach, wieeeelu minutach oczekiwania na połączenie z konsultantem, przekierowywaniu do kolejnego działu, szeregu połączeń z działami rozliczeniowymi, technicznymi itd, w końcu ... dostałem informację, że zgłoszenie jest przyjęte i w ciągu 14 dni mają dokonać zmian w systemie. Zostaję więc z informacją, by za dwa tygodnie zadzwonić ponownie i dowiedzieć się czy wszystko się udało. Żeby było jeszcze ciekawiej pierwszego dnia pani na infolinii (pomimo konsultacji z kimś z kierownictwa) odpowiedziała nam, że tego się nie da zrobić, natomiast następnego dnia pani z innego działu odesłała nas do tego wcześniejszego z informacją, że oni to powinni zrobić. Podsumowując - około  godzina rozmów z konsultantami, blisko 2 godziny oczekiwania na dostępność konsultantów i połączenia pomiędzy nimi. A kiedyś wystarczył mail napisany w 5 minut...
Mamy tutaj przykłady traconego czasu na coś, co nie jest nam potrzebne do szczęścia i czego wspólnota nawet nie widzi, a z czym musimy się mierzyć w swojej codziennej pracy. Niby tylko godzina lub dwie stracone, ale tych urzędów i obowiązków z roku na rok jest coraz więcej, a korporacje likwidują punkty obsługi klienta na rzecz infolinii. I w ten sposób w miesiącu poświęcamy naprawdę sporą część naszego czasu na takie urzędnicze sprawy. Osobiście wolałbym poświęcić go bezpośrednio dla wspólnot - dla mnie to przyjemniejsze, a dla mieszkańców korzystniejsze. Ale czarną robotę też musimy wykonywać. Niestety

Poniedziałek, Wrzesień 25, 2023, 13:14 | Brak komentarzy »
Dzisiaj krótki wpis o zaufaniu wspólnoty wobec zarządcy i odwrotnie. Pisałem już o tym, żeby sprawdzać zarządcę, pisłem żeby nie powierzać swojej nieruchomości byle komu, pisałem też o tym żeby z rezerwą podchodzić do działań zarządcy. Teraz jednak chciałbym się z Wami podzielić pewnymi spostrzeżeniami. Pilnujcie, sprawdzajcie, weryfikujcie, ale jeżeli już wybraliście kogoś nowego, to pozwólcie mu działać. Oczywiście pytajcie, porównujcie i szukajcie, ale nie blokujcie całkowicie działań nowego zarządcy. Teraz kilka słów wyjaśnień dlaczego o tym mówię

W jednej miejscowości przejęliśmy w prowadzenie dwie nieruchomości. Obie bardzo zaniedbane, obie wymagające wielu remontów, obie bez większych pieniędzy na koncie. 
Jedna wspólnota zgodziła się na nasz plan działań, zaakceptowała kolejność prac, zgodziła się na zaciągnięcie kredytu, zaakceptowała wykonawcę, itd. Zrealizowaliśmy szereg prac które były wymagane w pierwszej kolejności, jeszcze sporo pracy przed nami, ale już teraz mieszkańcy są bardzo zadowoleni bo naprawdę sporo się dzieje i efekty też są fajne (chociażby docieplenie które znacznie obniżyło rachunki za ogrzewanie). Oczywiście przed wszystkim jak i teraz na każdym zebraniu wszystko jest burzliwie omawiane i komentowane, pojawiają się dziesiątki pytań, ale ostatecznie mamy zielone światło do działań.
Druga wspólnota podchodzi do naszych wszelkich propozycji bardzo sceptycznie (nie wszyscy - powiedziałbym nawet że kilka osób bojkotuje decyzyjność większości, ale ta większość się poddaje). Mimo, że niektóre działania nie powinny czekać (np. przeciekający dach) to wspólnota na wszystkie nasze działania reaguje bardzo zachowawczo i najczęściej wstrzymuje się z podjęciem decyzji. Odwlekają jak mogą podjęcie ostatecznych decyzji. Ja rozumiem strach przed trudną i niepewną sytuacją finansową, zawirowania na rynku kredytów też robią swoje, ale nie rozumiem całkowitego blokowania naszych działań. Z jednej strony wspólnota zmieniła zarządcę więc oczekuje nowych działań i innego podejścia, jednak ciągłe blokowanie naszych pomysłów powoduje że niewiele możemy zrobić. A szkoda bo czas upływa, budynek wraz z infrastrukturą niszczeje, a my stoimy w miejscu.

Moja krótka rada - sprawdzajcie kompetencje i zamiary firm i osób którym chcecie powierzyć swój budynek. Jeżeli pojawiają się propozycje remontów to również je weryfikujcie i porównujcie ceny. Jak możecie to proponujcie swoich wykonawców. Ale udzielcie też kredytu zaufania dla zarządcy. To że poprzedni administrator nic nie robił nie oznacza że nowy będzie taki sam

Na koniec krótkie podsumowane całej mojej działalności w zarządzaniu nieruchomościami. Jeszcze nigdy nie zarzyło się by wspólnota w której realizowaliśmy jakieś prace lub inwestycje wyszła na tym gorzej niż zakładaliśmy. Zawsze przeprowadzając analizy staramy się je robić z rezerwą i lepiej coś niedoszacować niż przeszacować - dzięki temu wspólnoty do tej pory zyskiwały więcej niż wskazywały nasze wyliczenia. Oczywiście kiedyś może zdarzyć się sytuacja że nawet nasze założenia są błędne i zysk będzie niejszy niż zakładaliśmy, ale to nadal będzie zysk...

Wtorek, Wrzesień 19, 2023, 17:09 | Brak komentarzy »
Ten wpis jest po części kontynuacją poprzedniego, ale też postaram się w nim opisać inny problem.
Przykładów lekkiego czy lekkomyślnego podejścia do spraw remontów w swoim życiu zawodowym widziałem wiele. Zapewne jeszcze dużo zobaczę, wiem też że zdarzą się sytuacje które udowodnią że niejedno nas jeszcze zaskoczy. W przyszłości jak coś mnie znowu wkurzy w tej materii to opiszę kolejne przykłady. Teraz jeszcze jeden - ostatni.
Wspólnota wykonywała termomodernizację. Podczas tych prac wykonano malowanie barierek balkonowych, zamontowano nowe rury spustowe, nowe parapety blaszane - na pierwszy rzut oka wszystko ładnie i wszystko cacy. Ale gdyby tak było to nie pisałbym o tym. Mijają prawie 3 lata od realizacji prac. Mieszkańcy zauważają coraz więcej niedociągnięć: woda z balkonów nie spływa do rynien tylko tworzy zastoiny przy ścianach  a jej nadmiar cieknie po ścianach tworząc zacieki, barierki coraz bardziej rdzewieją, zostały zamontowane rury spustowe o zbyt małej średnicy i nawet przy niewielkich deszczach woda przelewa się przez rynnę cieknąc po ścianach i zalewająć parapety, tynk na elewacji odbarwia się (przypominam, że minęły niecałe 3 lata), tworząc plamy, na elewacji pozostawiono starą instalację odgromową która jest już zardzewiała i na ścianach pojawiły się już rdzawe zacieki, woda która ścieka po przewodach antenowych także tworzy zacieki, itd ...
Czy naprawdę zarządca, kierownik budowy czy inspektor nadzoru nie byli w stanie przewidzieć konsekwencji złych decyzji? Czy może wiedzieli co się stanie ale nie za to im płacono? Zostawię to bez komentarza

I teraz druga część która również poruszy temat decyzyjności i konsekwencji złych decyzji. Osoby które miały doczynienia z przetargami i podobnymi postępowaniami wiedzą czym są kontroferty. Nie będę opisywał tego szczegółowo. Podam tylko przykład i powiem że nie pierwszy raz spotkałem się z takim podejściem - zarówno ze strony dewelopera jak i zarządu wspólnoty mieszkaniowej. Najczęściej wygląda to tak, że zgłasza się do nas osoba (jest to przedstawiciel dewelopera lub zarządu wspólnot), która prosi o ofertę na zarządzanie np. blokiem wybudowanym przez dewelopera, osiedlem mieszkaniowym lub inną nieruchomością. Taka osoba prosi o mniej lub bardziej szcegółową ofertę na zarządzanie, bardzo często mają jakieś specyficzne zapytanie lub wymagania, ale są one do spełnienia. I później .... nic. Nawet zdarzają się sytuacje że telefonów nikt nie odbiera po złożeniu ofert. A w czym polega problem?
Problem w tym, że taka osoba rzekomo w imieniu wszystkich mieszkańców i dla ich dobra ma zebrać oferty firm i przedstawić je np. na zebraniu wspólnoty. Taka osoba dostaje kilka lub kilkanaście ofert ale na zebraniu przedstawia tylko te atrakcyjne dla niej, lub chroniące jej interes. Bardzo często oferty są zbierane tylko po to by udowodnić że "długo szukaliśmy ale oferta firmy KOGUCIK jest najlepsza" i nikomu nie pokazuje się tych korzystniejszych ofert. Kiedyś z kolegami zarządcami zrobiliśmy taką powiedziałbym prowokację. Duże osiedle w opolu na którym znajduje się kilka dużych bloków szukało zarządcy. WIedząc jaka jest sytuacja złożyliśmy kilka ofert. Zakres obowiązków był dokładnie taki jaki oczekiwał zarząd, różniły się tylko cenami. I były to ceny zarówno średnie obowiązujące na rynku, jak również lekko powyżej tej średniej, jedna oferta dużo powyżej średniej, dwie poniżej średniej i jedna w cenie w której żaden zarządca płacący podatki i opłacający swoje utrzymanie nie byłby w stanie sam się utrzymać nie mówiąc już o zatrudnieniu pracowników. W sumie złożyliśmy 7 ofert. Na zebranie nikogo z potencjalnych zarządców nie zaproszono, ale jeden ze znajomych zarządców miał brata, który mieszkał na tym osiedlu i który był na zebraniu na którym wspólnota zdecydowała o wyborze zarządcy.
I teraz najlepsze. Na zebraniu ogłoszono, że wpłynęły tylko 3 oferty!!! (przypominam, że my złożyliśmy tych ofert 7) i że najkorzystniejsza cenowo jest oferta firmy XXX (o której kiedyś zapewne napiszę ze względu na koneksje i układy właściciela tej firmy), a na dowód przedstawiono oferty które wpłynęły. W tych udostępnionych ofertach była jedna z naszych - ta z najwyższą ceną. Okazało się, że 5 naszych ofert miało niższe ceny, a jednak nie wygrały.
Komentarz zostawiam Wam.

Wtorek, Wrzesień 19, 2023, 15:48 | Brak komentarzy »
Dzisiaj temat już poruszany wielokrotnie, ale po częstotliwości z jaką spotykam się z problemami wywołanymi ignorancją lub niewiedzą administratorów wnioskuję że edukacja jest wciąż niezbędna. Temat ten dotyczy wszystkich - zarządców, administratorów, spóldzielnie, zarządy wspólnot. Bez wyjątku.
Sprawa dotyczy prac i remontów wykonywanych we wspólnotach. Remontów mniejszych i tych poważniejszych. Wydatkowania pieniędzy wspólnotowych w kwotach kilku tysięcznych i tych liczonych w setkach tysięcy. Podam kilka przykładów.
1. Przejęliśmy budynek po kapitalnym remoncie dachu około 5 lat temu. Trzeba jeszcze sporo zrobić, bo remontu wymagają instalacje, klatka też nie była malowana od około 30 lat, ściany przydałoby się docieplić, fundusz skromny ale wystarcza na bieżące prace i niewielkie remonty. Ale ... dach to totalna fuszerka, zastanawiam się właśnie czy go jakoś poprawiać czy wszystko zdjąć i ułożyć na nowo. Dachówka ok, poleży jeszcze ze 30lat, ale konstrukcja częściowo do wymiany, przecieki przy kominach, wstawione stare zdezelowane wyłazy i ławy kominiarskie, rynny nie mają zachowanych spadów i się zatykają, brak wróblówki i ptactwo robi gniazda na membranie. Jednym słowem misz-masz staroci i nowości. A cena remontu jakby dachówki były pokryte przynajmniej miedzią. I teraz dylemat zarządcy: robić kolejne remonty czy brać kredyt i ponownie poprawiać dach?
2. Kolejna wspólnota którą prowadzimy od ponad roku. Budynek wygląda fatalnie, instalacje szwankują co nawet w przeglądach technicznych jest wykazane, ale klatka odnowiona. I to nie tylko pomalowana, ale zrobione gładzie, ładna lamperia, itd. Po przeprowadzeniu gruntownej analizy i rozmowie z mieszkańcami zdecydowaliśmy na kompleksową wymianę wszystkich instalacji na klatce: począwszy od gazu (wraz z wyniesieniem gazomierzy na zewnątrz), poprzez inst. elektryczną która ma już około 60 lat i jest jeszcze wykonana z aluminium (często dochodzi do awarii), przy okazji schowamy światłowody położone w korytkach, domofony - tutaj wymienimy okablowanie na nowe i przystosowane do zamntowania w przyszłości cyfrowych domofonów lub videodomofonów, wyrzucamy też zbędne grzejniki nie używane od wielu lat na których tylko zbiera się kurz, instalacje antenowa i teletechniczna też będzie nowa. Szkoda tylko, że te prace spowodują, że większa część klatki wymaga rozkucia i ponownego położenia gładzi, itd. A wystarczyło to zrobić przed remontem / malowaniem klatki. Pieniądze na Funduszu Remontowym były ...
3. Kolejna wspólnota którą prowadzimy bodajże od dwóch lat. Mieszkańcy skarżą się na częste problemy z instalacją elektryczną. Sprawdzamy dokumenty po przejęciu - instalacja w całości była wymieniana prawie 10 lat temu, więc powinno być OK. Sprawdzamy protokoły które w przypadku takich instalacji powinny być wykonywane co 5lat - wszystko w porządku, nikt nie stwierdził żadnych nieprawidłowości (co ważne w tej sprawie - przeglądy okresowe wykonywała ta sama firma co robiła 'remont' instalacji). Udaję się więc na obiekt i sprawdzam co może być nie tak. Już samo umiejscowienie tablic rozdizelczych wydaje się dziwne - skrzynka z części administracyjnej jest na 2 piętrze, zabezpieczenia piwnic również na 2-gim, część tablic przy drzwiach poszczególnych mieszkań, część na półpiętrach. Zupełny brak logiki. Zaglądamy do tablic - wyglądają jak odnowione, powiedziałbym że mają więcej niż 10lat, ale nie to jest przecież najważniejsze. Opisy w tablicy poprawne, zabezpieczenia wyglądają OK, ściągamy zatem maskownice i zaglądamy głębiej. I tutaj rzekłbym tragedia. Nie chodzi o to że wykonawca nie miał zmysłu estetyki i brzydko wykonał swoją pracę. Chodzi o to że pomieszał różne przewody, zastosował różne średnice żył (lub zostawił stare), pod ładnie wyglądającymi maskownicami są kostki których nie produkuje się już od lat 90'tych, zbędne łączenia lub przymusowe przedłużanie przewodów, itd, itp. Żałuję że nie zrobiłem zdjęcia, ale jak będę na miejscu i nie zapomnę to zrobię kilka fotek i wrzucę do galerii byście mieli rozeznanie jak może wyglądać prawie 'nowa' instalacja. Żeby nie opierać się tylko na wyglądzie zrobiliśmy pomiary tej cudownej instalacji i okazuje się, że nie trzyma ona niemal żadnych parametrów. A ostatnie protokoły pięć lat wcześniej pokazały że jest rzekomo OK i nadaje się do dalszej eksploatacji...

Robi się długi wpis, pozwólcie zatem że inne przypadki opiszę w kolejnych wpisach. Uważajcie na takich 'fachowców'!

Wtorek, Wrzesień 19, 2023, 12:48 | Brak komentarzy »
Chwilowo przerywamy wpisy o SM. Temat jest jeszcze otwarty i jeszcze nie jeden wpis się pojawi, jednak chciałbym opisać kilka spraw nie związanych z tematyką spółdzielni.
Pierwsze zagadnienie wynika z rozmowy jaką przeprowadziłem na urlopie z Panem Zbyszkiem który zauważył logo naszej firmy na aucie i podszedł by chwilę porozmawiać. Okazało się, że mieszka i pracuje na drugim końcu polski, zajmuje się tematami blisko związanymi z tematyką oisywaną na tym blogu i kilka razy zdarzyło mu się korzystać z naszych porad. Dziękuję za dobre słowa i miłą rozmowę. Przy okazji pozdrawiam serdecznie. Przejdźmy jednak do meritum naszej rozmowy.
Uwagi Pana Zbyszka dotyczyły postępowania urzędników i prób obejścia tych urzędniczych machin. Można odnieść wrażenie, że ja również nie lubię urzędów. Czy tak jest naprawdę? Urzędy rządzą się swoimi prawami. Moim zdaniem część urzędów jest zbędna i cała gospodarka o wiele sprawniej funkcjonowałaby bez nadmiernej biurokracji. Już kiedyś też o tym pisałem na blogu. Czy zatem uważam, że każdy urząd jest zły i zbędny? Oczywiście nie. Trzeba jeszcze odróżnić instytucję od ludzi - urzędników. Na swojej drodze spotykam często urzędników którzy są przychylni i pomagają rozwiązać problem. Niestety zdarzają się urzędnicy którzy są przekonani o swojej potędze i nieomylności którzy na każdym kroku próbują udowadniać swoją wyższość i potrzebę istnienia, a tym samym do granic (a nawet poza te granice) zdrowego rozsądku utrudniają życie petentom czyli nam wszystkim. Niestety trzeba mieć dużo czasu i samozaparcia by z tymi urzędniakmi walczyć. Przekonałem się o tym już wiele lat temu i mogę powiedzieć tylko tyle, że w każdym przypadku trzeba szukać rozwiązań pozwalających załatwić nasze sprawy jak najszybciej i jak najlepiej. Niestety metody działań nie są uniwersalne więc nie da się udzielić jednej prostej rady jak postępować z urzędnikami. 
Na temat urzędników można stworzyć osobnego bloga który miałby tysiące wspisów i przykłady setek czy nawet tysięcy nielogicznych, a nawet sprzecznych z prawem postępowań urzędników. 
Na koniec powiem tylko tyle, że z powodu postępowania urzędów wycofałem się całkowicie z działalności która podlegałą pod przetargi publiczne. Uważam, że szkoda czasu na postępowania przetargowe i realizację zadań z nich wynikających w przypadku kiedy wszystko zależy od decyzyjności jednej osoby, a osoba ta nie odpowiada w żaden sposób za swoje decyzje. W swojej historii miałem nawet sprawy sądowe które już opisywałem kilka lat temu, które wygrałem, a urzędnicy nie tylko nie ponieśli żadnej odpowiedzialności, ale jak się później okazało na koniec roku dostali premie pieniężne "za dobre wyniki". Szkoda nerwów...

Wtorek, Wrzesień 5, 2023, 21:42 | Brak komentarzy »
77. Właśnie kupiłem mieszkanie w GSM. Z powodu wirusa wszystko załatwiam mailem. Czynsz tańszy niż we wspólnocie, oczywiście, śmieci i ogrzewanie drogie ale to nie wina spółdzielni tylko miasta. Samych kosztów spółdzielni oceniam na kilkadziesiąt zł miesięcznie. Wymieniają domofony, remontują klatki, drzwi, w piwnicach czysto. Jestem zadowolony bo moja poprzednia wspólnota składała się z cwaniaków z mieszkaniami na wynajem. Klatka - syf, śmietniki - syf, na zebraniach nikogo nie było, w bloku każda klatka to inna wspólnota, walka o parkingi, wiaty śmietnikowe etc. Sorry ale pod tym względem spółdzielnia jest gites. Pozdrawiam, również GSM osiedle nr 2.
78. napisał pracownik spółdzielni kilkadziesiąt złotych opłat na rzecz spółdzielni śmiechu warte no chyba że zajmujesz pomieszczenie po zsypie
79. tak to policz sobie za co tak naprawdę płacisz spółdzielni? za prąd na klatce i w piwnicy, mycie klatki, domofon etc, to kilkadziesiąt złotych miesięcznie, reszta to woda, CO, śmieci, podatek - to są opłaty miejskie, może i są przekręty w spółdzielniach ale we wspólnotach też a moja była wspólnota zajmowała 1 klatkę i cały blok (4 klatki to były 4 wspólnoty) do dziś śmietnik mają jak po wybuchu bomby atomowej, że bez kota obronnego i w gumofilcach nie podchodź, tak się mieszka na Starym Mieście
Moją uwagę przykuł jeden istotny szczegół w komentarzu „[...]samych kosztów spółdzielni oceniam na kilkadziesiąt zł miesięcznie [...]" To jest jedna z różnic pomiędzy wspólnotą a spółdzielnią. We wspólnocie wiesz za co płacisz, masz to rozpisane, a nawet jak czegoś nie rozumiesz to możesz spytać zarządcę i ten ci wszystko wyjaśni. W spółdzielni nie wiesz co jest w opłatach i jak sam czytelnik zauważył trzeba to oceniać. Czemu spółdzielnia nie robi dokładnych rozliczeń? Czemu dokumentacja jest nieczytelna? Czemu wykonawcy i oferty są wybierane cichaczem przez wąskie grono? Czemu nie ma jasnych informacji o planowanych inwestycjach i działaniach?

80. A zapytajcie Wspólnot które wyszły ze Spółdzielni ile z nich chciało by wrócić z powrotem do Spółdzielni ? Bo przekonali się że Wspólnota wcale nie jest lepsza. A powrót jest niestety niemożliwy ...
Nie znam ani jednej, a sporo znam wspólnot które się odłączyły od SM...
81. Ale to nie jest prawda kolego. Wspólnota zawsze może zgłosić się do SM aby powierzyć jej zarząd swoimi nieruchomościami. O ile SM prowadzi to w ramach swojej działalności gospodarczej. A są takie SM.
82. Warto też sprawdzić gdzie są mniejsze koszty w SM czy we wspólnocie ? macher szacher
83. Znam wiele wspólnot i wszystkie są zadowolone. Nic dziwnego; czynsze o 30 % niższe, nie muszą płacić wielotysięcznych pensji prezesowi, mają własne pieniądze i sami decydują na co je wydać. Mnie to przekonało.
Dokładnie takie samo jest moje zdanie. Wyjdźcie z domu i zapytajcie sąsiadów w budynkach które się odłączyły czy są zadowoleni. Zapytajcie kto ich prowadzi? Zapytajcie czy chcieliby wrócić do spółdzielni? Ja nigdy nie spotkałem nikogo kto żałowałby swojej decyzji...

Na koniec cytat z filmu Stanisława Barei 'Miś' z 1981r, który jak widać doskonale oddawał prawdę tamtych czasów i niektórych reliktów takich jak spółdzielnie mieszkaniowe spotykane w obecnych czasach:
„Warunki na zgrupowaniach miałyśmy bardzo dobre! Wszystko to zasługa naszego prezesa i nie jest prawdą, że nad łózkami dach przeciekał, szczególnie, że prawie nie padało! Prezes dba o nas jak ojciec najlepszy!"


Wtorek, Wrzesień 5, 2023, 21:35 | Brak komentarzy »

65. przynajmniej członkowie wspólnoty mają realny wpływ bo jadą na jednym wózku i jest ich relatywnie mało, więc łatwo coś wspólnie ustalić - a spróbuj przeprowadzić jakąkolwiek inicjatywę w spółdzielni...
66. taaa jak jest mała wspólnota i jest jedna czarna owca to nic nie zrobisz bo nie ma wtedy większości tylko muszą być wszyscy za.
67. chłopie, co ty gadasz..... mieszkam w spólnocie 113 osób, żadna czarna owca nie psuje szyków, tu są udziały. Za to miałem lokal w spółdzielni na wzgórzu... nigdy więcej!
68. Tylko Wspólnota mieszkaniowa daje prawo głosu Spółdzielnia nie jest zainteresowana problemami danego budynku do czasu aż nie wezwie się policji lub telewizji. Wspólnota mieszkaniowa pozwala na wspólne decyzje co do wydatków. A liczniki też można wymieniać na koszt wspólnoty po przyjęciu odpowiedniej uchwały. Zarządcę budynku można zmienić w dowolnym momencie jak nie jest zainteresowany pomocą zarządowi wspólnoty i mieszkańcom i nie ma z tym problemów. Zarządca powinien dbać o interesy wspólnoty oraz pomagać jednostkom w sprawach techniczno administracyjnych, być dostępnym dla mieszkańców. Typowy administrator załatwia bieżące sprawy tego samego dnia. Trudniejsze w tydzień a sprawy związane z Urzędem Gminy niestety nie mają reguły. Ale tak czy owak zarządca powinien być dostępny 24/7 w przypadku awarii.
69. Gdyby w spółdzielni twój głos coś zmieniał, zakazaliby głosować.
70. Uciekać ze spółdzielni, uciekać z tego kraju :) Zanim wszystko rozkradnie dojna zmiana :)
Nic dodać, nic ująć

71. Moja spółdzielnia mieszkaniowa jest ok rok rocznie mamy zebrania walne sa i wszystkie koszta sa omawiane i jak do tej pory nie maja długów wszystko działa dobrze Sporo inwestycji w budynkach jest robionych np elektryka i nawet windy nowe ,i wiele wiele innych inwestycji .Drobne naprawy są robione szybko .Wiec nie myślą mieszkancy o wspólnotach bo wiedza że to wcale nie taniej jest i na wieksze prace beda musieli sie składać
72. powiedz co bierzesz
73. Jestem członkiem Spółdzielni ponad 40 lat. Moja Spółdzielnia przestrzega przepisów, dba o interes członków, a nasze mieszkania otacza zieleń. Mieszkam na pięknym czystym osiedlu. Nie mogę złego słowa powiedzieć o ludziach pracujacych w naszej Administracji.
74. Na panią prezesową zawsze mogliśmy liczyć - członkowie zarządu
75. wzruszyłam się, a wiesz ile płaciłabyś za to samo we wspólnocie? to Ci powiem, przynajmniej 100 zł mniej. Wiem, bo porównywałam moje opłaty za mieszkanie własnościowe w spółdzielni z opłatami znajomych ze wspólnot. Załatwić coś w spółdzielni... tylko pismo do siedziby głównej, bo inaczej nawet nie raczą odpowiedzieć
76. Jako żywo Miś: Wszystko to zasługa naszego prezesa i nie jest prawdą, że dach przeciekał, szczególnie, że prawie nie padało!
Ostatni komentarz mnie „rozwalił". Niech będzie podsumowaniem wszystkich komentarzy i opinii :)


Wtorek, Wrzesień 5, 2023, 21:28 | Brak komentarzy »
58. Co do kosztów to o ile wiem spółdzielnie świadczą usługi mieszkańcom na znacznie szerszym poziomie niż zarządcy. Poza tym na koszty wpływają m.in. wiek zasobów, oczekiwania mieszkańców, zastosowane rozwiązania techniczne ilość dewastacji i szkód itd. Więc jak się porównuje koszty to trzeba wiedzieć co się porównuje. Ponad to nie znam badań, z których wynikałoby, że spółdzielnie w porównaniu z zarządcami są bardziej zbiurokratyzowane, mniej efektywne. Dlatego też czytając, niektóre opinie nie daję im wiary i traktuję jako przejaw wyładowywania niezadowolenia z życia.
Po aferach w Ujeścisku i na Morenie społeczeństwo jest podpuszczanie przeciwko spółdzielniom i uważam całkiem niesłusznie. Myślę, że mądrzy ludzie to dostrzegą i będą podejmować rozsądne decyzje.
Z mojego doświadczenia i obserwacji wynika jasno, że zakres świadczonych przez spółdzielnie usług ogranicza się do niezbędnego minimum, natomiast ich koszt jest zawsze wyższy niż we wspólnotach. Ilość osób zatrudnionych w spółdzielniach także przewyższa personel zarządców (także tych największych). Zgodzę się za to z jednym z autorem tej opinii – trzeba wiedzieć co się porównuje i robić to rozsądnie

59. Wstapilem do wspolnoty mieszkaniowej i teraz placze.Wspolnota to taka mini spoldzielni tylko gorsza
60. A to miałeś pecha...:) Zazwyczaj jest tak, że najgorsza wspólnota jest zawsze lepsza od najgorszej spółdzielni.
61. A co zrobiłeś w tej sprawie, poza jeczeniem
62. Próbowaliśmy i nie ma opcji. W klatce mieszka sporo starszych ludzi, do których przyszły panie z administracji i ostrzegały je że jak wystąpią ze spółdzielni to wnuki nie będą mogli odziedziczyć ich mieszkań.
No i koniec - jak próbowaliśmy im tłumaczyć to zadzwonili po policję.
Sprzedałem tamto mieszkanie i kupiłem sobie normalne, w nowym budownictwie, młodzi ludzie, normalna atmosfera a nie jacyś uwłaczeniu w PRLu.
63. Planuje to samo. Z betonem PRL nie wygrasz. Ci co próbowali już się wyprowadzili.
64. Spółdzielnie mieszkaniowe, pzw, pzł takie tam relikty PRL-u
Czasami rzeczywiście nie ma z kim rozmawiać o sprawach wspólnoty. Czasami strach bierze górę nad jasnymi wyliczeniami. Sam też znam przypadki zastraszania. Są one obecne nie tylko w spółdzielniach. Nieuczciwi zarządcy też się do tego posuwają. Czasami rzeczywiście trzeba sięgnąć dna by zauważyć swoją pozycję...


Wtorek, Wrzesień 5, 2023, 21:19 | Brak komentarzy »
49. Koszty w spółdzielniach są zwykle dwukrotnie wyższe niż we wspólnotach. Chodzi o porównywalne koszty, które są zależne od spółdzielni oraz od wspólnotowego zarządcy.
50. to podaj konkret jak tak twierdzisz. czemu ludzie ze wspólnoty płacą więcej i każdy remont większy to kredyt?
51. napisałeś bzdurę mam dwa mieszkania. Jedno zarządzane przez wspólnotę, drugie przez spółdzielnie. W mieszkaniu wspólnotowym dokładnie wiem za co płacę i jak wygląda stan funduszu remontowego. W spółdzielczym nie wiem kompletnie za co płacę. Np. nie można się dowiedzieć na jakiej podstawie jest naliczana opłata za ogrzewanie. Nie mówiąc o tym, że jest dwukrotnie wyższa niż koszt ogrzania gazem domu o 300 m2 powierzchni użytkowej.
52. Z tym ogrzewaniem to ma rację. Tam gdzie są tzw. podzielniki opłaty są średnio 30-50% większe.
Tutaj komentarz napisali sami czytelnicy. O różnicach w kosztach spółdzielni a zarządcy już kiedyś pisałem ale wkrótce ten temat jeszcze raz opiszę na konkretnych przykładach. Temat kredytów też osobno poruszę

53. Prawda, powszechna opinia to taka, że wspólnota OK, spółdzielnia samo zło. A jeszcze lepiej to mieć swój dom, najlepiej na odludziu :-)
I jak już się przeniesiemy na to swoje to nagle okazuje się, że wykonawcę trzeba zorganozować samemu (bo sam na komin nie wlezę i papierów kominiarskich nie mam) więc trzeba ściągnąć mistrza kominiarstwa za 300zl. I wtedy się przypomina, jak to trzeba było tylko być w domu w określonym terminie a wspólnota/spółdzielnia obciążyła za to 30zł.
I tak na każdym kroku. Wykonawca, to ściągasz sobie Pana Mundka "zaufanego". Jak, źle zrobi to udajesz, że nie widzisz albo popsocisz (pamiętasz fachowca Mateusza co ci zaliczkę zabrał i nic nie zrobił). A we wspólnocie to maile, telefony że źle, że znowu cieknie i że drogo i brudno.
54. paradoks własności prywatnej że wymaga kontroli, doglądania i pielęgnacji.A to wymaga czasu i nakładów... Więc szuka się rozwiązania w powierzeniu tej własności wyspecjalizowanemu podmiotowi (outsource)... A ten podmiot też wymaga kosztów, umiejętności nadzoru... No to się ludzie skrzykną i "sami zrobią"...
Tyle, że znowu to wymaga czasu, fachowości i też kosztów... To wynajmijmy "zawodowców", co będą to robić za nas... Ale ich też trzeba pilnować, sterować i kontrolować... Inaczej za pomocą sztuczek prawnych narzucą swoje zasady i za użytkowanie swojej własności będziesz płacił po uważaniu takiego "dyktatora do wynajęcia", co jak szarańcza oblepi cię ze znajomkami i będzie ssał...
To nie takie łatwe...
55. Paradoks w spółdzielni polega na płaceniu za wszystko co da się wcisnąć, a w zamian nie otrzymywanie niczego poza kwitem z należnościami do opłacenia
56. czyli ideał "niewidzialnej ręki rynku"... w naszej kieszeni.
57. Czytając, na początku miałem wątpliwości ale opinia trafiona w sedno.
Gdyby prowadzenie nieruchomości było proste nie powstałby ten blog. Z roku na rok obostrzenia i odpowiedzialność są coraz większe, także pracy jest coraz więcej. Nie zmienia to jednak faktu, że prowadzenie nieruchomości w formie wspólnoty ma znacznie więcej zalet niż spółdzielnia mieszkaniowa

 


Wtorek, Wrzesień 5, 2023, 11:36 | Brak komentarzy »
36. Spóldzielnie same w sobie nie są złym pomysłem. Ich główną wadą jest to, że nie ma zbyt dużego nadzoru ich działalności, brakuje też transparentności na co wydawane są środki. Z całą pewnością w większości wypadków możliwa jest optymalizacja kosztów, należałoby doprowadzić do takiej sytuacji, by lokatorzy wiedzieli, czy wybrany dostawca usług na rzecz spółdzielni jest faktycznie konkurencyjny.
37. Jak nie ma nadzoru?. Co roku masz biegłego rewidenta, który równo trzepie. Co roku masz bilans. Problem pojawia się, kiedy ci co mają sprawdzać przymykają oczy.
38. Do tego chciałbym wiedzieć, czy ciągłe podwyżki czynszu są uzasadnione, a nie wynikają np. z takiej czy nie innej niekonicznej decyzji.
39. Główną wadą spółdzielni są ich rozmiary 1 człowiek w takim molochu nie ma nic do powiedzenia, a zainicjowanie jakiejkolwiek zmiany wymaga ogromnej kampanii i mobilizacji - albo koneksji z zarządem...
40. Spółdzielnie to dobre rozwiązanie, problemem jest patologia. Należy zmienić prawo tak, aby łatwiej było rozliczyć prezesa i zarząd, łatwiej było ich wymienić. Teraz często są w praktyce nieusuwalni, a to prowadzi do ogromnych nadużyć.
41. tak jest dlatego że spółdzielnie są ogromne a ludzi z innych budynków g... obchodzi, że w twoim bloku coś trzeba zmienić albo zainwestować - bo oni na tym nie skorzystają, a mogą tylko stracić - więc wszystko gnije dopóki jest tak źle, że większość członków uda się zmobilizować
42. Fakt, że spółdzielnie są duże co powoduje problemy. Jednak ja jestem we wspólnocie, w której jest 20 mieszkań. To mała wspólnota (nie w myśl prawa oczywiście) ale na rocznych spotkaniach pojawiają dwie a może trzy osoby.
43. Chyba całe zło spowodowane jest tym, że wiele spółdzielni mieszkaniowych to molochy liczące po kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców
44. A po co wychodzić? Nie lepiej wyprosić z takiej spółdzielni kolesiostwo - prezesostwo?
45. Kosmos ŻYJĄ za naszą kasę i wciąż mało i mało najchętniej nie robili by nic a kasa-nagrody nagrody
Kolejny problem SM to nadzór który jest czysto iluzoryczny. Jeżeli spółdzielnia dopilnuje dokumentów, wszystko zrobi zgodnie z przepisami, księgowa odpowiednio wszystko wykaże i zaksięguje to można nawet basen dla prezesa wybudować za pieniądze członków a biegły rewident tego nie zakwestionuje. Rozmiary zasobów spółdzielni same w sobie też nie są niczym złym, ale brak podziału konkretnych decyzyjności i zbiorowa odpowiedzialność (a właściwie jej brak) to już duży problem...

46. Jest jeszcze inny problem. Co z majątkiem części wspólnych? Lokale do wynajęcia, parkingi etc. To powinno w odpowiedniej proporcji przechodzić na współwłasność nowo wydzielonej wspólnoty.
47. Coś mi się wydaje że wspólnoty wydzielone z ze spółdzielni to jednak nie chcą "części wspólnych" bo to koszty. Oczywiście chętnie by z nich korzystali
48. A za czyje pieniądze te "części wspólne" powstały? Przypadkiem nie za pieniądze członków tych wspólnot? Więc o co chodzi? Wspólnoty chętnie będą ponosiły koszty eksploatacji np. dróg wewnętrznych, placów zabaw itp. pod warunkiem, że będą to koszty wiarygodne i udokumentowane a nie wzięte z kapelusza. Przekonał się o tym pewien satrapa w Zielonej Górze, który zamierzał obrabować wspólnoty a nawet miasto Zielona Góra.:)
Spółdzielnie bardzo często traktują części wspólne osiedli jako swoją własność. Zapominają przy tym, że te drogi, parkingi, wiaty śmietnikowe, place zabaw, chodniki, kotłownie zostały wybudowane ze składek opłacanych w czynszach przez wszystkich mieszkańców. Oczywiście partycypacja w kosztach bieżącego utrzymania jest tutaj jak najbardziej zasadna. Jak jednak zauważył jeden z czytelników koszty te muszą być realne i zasadne a nie wyssane z palca


Wtorek, Wrzesień 5, 2023, 09:20 | Brak komentarzy »
25. Spółdzielnia to biznes? Spółdzielnia to może być doskonały interes. Niestety, nie dla zwykłego spółdzielcy a dla nieusuwalnych zarządów, które otrzymują możliwość dysponowania olbrzymimi pieniędzmi i wydawania ich w sposób całkowicie niekontrolowany. I tu dopiero może być pole do popisu. Kilkudziesięciotysięczne pensje to pikuś w porównaniu do tego co można ugrać dodatkowo
Dokładnie tak. Wkrótce opiszę na czym w spółdzielni zarabiają a z czego zapewne nikt nie zdaje sobie sprawy. O zawyżonych stawkach za usługi już pisałem...

26. Bzdura Piszesz bzdury....nie opłaca się bo koszty remontowe są olbrzymie a ludzie nie płacą czynszów . Myśl zanim coś nabazgrzesz
27. W każdej spółdzielni około 10 % mieszkańców ma dług wobec spodzieli, nie wiem czy we wspólnocie dacie radę płacić za kogoś, jeżeli chlelibyście pójść na drogę sądową to minimum 7 miesięcy, za ten okres płacicie za kogoś.
28. Dłużnicy Jeżeli spółdzielnia utrzymuje dłużników to napewno w większości z kasy swoich lokatorów niestety nie widzę dużej różnicy w tej kwesti w porównaniu z wspólnotą.
29. roznica jest zasadnicza. spółdzielnie są wielkie. na jednego nieplacacego składa się stu płacących, a nie dziesięciu jak jest w wspólnocie.
30. Ej matematyk ale wiesz że wtedy niepłacących jest 10 a nie 1
31. Fantazjujesz o temacie nie mając pojęcia. W naszej gościu jeden nie płacił. Został zlicytowany przez komornika i stracił lokal. 6 mieszkaniowa wspólnota. Wystarczy skierować sprawę do sądu.
32. jasne a niby jaka podstawa prawna?
33. U nas Wspólnota tez wystąpiła o licytację zadłużonego mieszkania z trzy miesięcznym opóźnieniem , obecnie wszedł komornik , w przypadku nie zapłacenia czynszów z odsetkami i innymi kosztami mieszkanie zostanie wystawione na licytację
34. Wspólnota jest fajna dopóki wszyscy płacą. Ktoś nie płaci zaczynają się długi wspólnoty. Spółdzielnia, przez to że jest molochem ma większe możliwości finansowe. Mój blok miał 150 000 tys. długu (właściciele 3 mieszkań nie płacili przez lata czynszu), gdybyśmy byli wspólnotą to bezpośrednio na nas by ciążyłby obowiązek zapłaty. I to nas odstraszyło od wspólnoty.
35. Dlaczego spółdzielnia podaje .że blok jest zadłużony,a nie podaje konkretnych zadłuzonych mieszkańców,dlaczego nie zajmue sie dłużnikami .Dlaczego nie ściąga długow od dłużnikow.
Zdaje się że piszący opinie zapomnieli o jednym istotnym fakcie. Pozostaje pytanie kto i dlaczego dopuścił do powstania zadłużeń? Dlaczego w bloku są 3 zadłużone lokale i to aż na 150 000zł i spółdzielnia nic z tym nie robi? Dlaczego składacie się na długi innych zamiast odzyskać długi a mieszkania w ostateczności zlicytować? Takie zadłużenie nie powstaje nagle tylko narasta latami...


Poniedziałek, Wrzesień 4, 2023, 22:32 | Brak komentarzy »
8. mieszkam w lokalu własnościowym, zarządzanym przez spółdzielnię, przy wymianie liczników też muszę płacić, natomiast "wszystkie prace" inne opłacane są z funduszu remontowego, więc też płacę.
9. Czy spółdzielnia robi coś za darmo? To oczywiście nieprawda. Koszty we wspólnotach są zwykle dużo niższe. Czy spółdzielnia wykonuje różne prace oraz wymienia liczniki za darmo? Nic z tych rzeczy. Koszty takich prac obciążają czynsze i to nierzadko w podwójnej wysokości. Nie są niższe, wiem, bo mam porównanie ze znajomymi ze wspólnot. oczywiście, że są niższe we wspólnocie.
10. Dowody. Bylam w wspólnocie kilka lat, dzisiaj usterka jutro usunięta i nie płaciłam za nic chociaż fundusz remontowy był dużo niższy jak w spółdzielni
11. Trzeba być nieźle naiwnym żeby myśleć, że nie płaci się za nic.

Czy naprawdę są jeszcze ludzie, którzy wierzą, że we wspólnocie za remonty płaci się z funduszu remontowego czyli zebranych od mieszkańców pieniędzy, a spółdzielnia to co innego bo pan prezes finansuje remonty z prywatnych pieniędzy? Dlaczego więc spółdzielnia zbiera od mieszkańców pieniądze na remonty i się z nich nie rozlicza?

12. Tylko o jakich korzyściach finansowych piszesz? z doświadczenia wiem że wspólnoty wcale nie są tańsze. Pamiętaj że spółdzielnie to ogromne molochy które zarabiają nie tylko na opłatach od mieszkańców ale też i na najmie (mają sporo innych nieruchomości). Administracja w przeliczeniu na jedno gospodarstwo wcale nie musi być bardziej kosztowna od tej we wspólnocie. Duży zawsze może więcej, a wspólnoty przeważnie są mikro.
O tym czy naprawdę duży może więcej już pisałem na swoim blogu. Pozwólcie że za komentarz do tych opinii posłużą opinie z wyliczeniami które pojawiły się później:

13. morena mieszkanie 72m koszty na rzecz spółdzielni140 zł fundusz remontowy 106, do tego koszty wody ogrzewania oświetlenia windy woda śmieci i robi się 670zł, moja siostra nowe mieszkanie 68m całkowity koszt za te same składniki 450zł do tego klatka czyściutka teren wysprzątany u nas na morenie syf na klatce bo sprzątaczka jak myje klatkę raz w miesiącu zużywa 2 wiaderka wody jedno starcza jej na 5 pięter bo właściwie nie myje podłóg tylko rozciera wodę i taka jest różnica miedzy wspólnotą a spółdfzielnią
14. Taniocha... Gdyńska Spółdzielnia im.Komuny Paryskiej, 63 M2, sam goły czynsz to 948 złotych ( w tym fundusz remontowy to 126 złotych czyli 2 x63 )..do tego doliczyć jeszcze co dwa miesiące wodę, co miesiąc energia elektryczna plus oczywiście media rtv, internet...
15. Ciekawostka tej spółdzielni, była księgowa zdefraudowała kupę kasy ( można poszukać w necie info) i... kopnęła w kalendarz, a wg.prezesa nie wpłynęło to na płynność finansową spółdzielni
16. Przyznam, w RSM jest 1000zl
17. Dom, 220m2, koszt realnego utrzymania zimą 700 zł (ze względu na koszt ogrzewania gazem). Garaż na 2 samochody. Duży ogród
18. Ja mam prawie 1500 zl za oplaty czynszowe i eksploatacyjne...
19. Gdynia ul. Węglowa jest jeszcze drożej ! Kupilismy z mezem mieszkanie i bardzo zalujemy. Gdybysmy mogli cofnac czasu, na pewno nie podjelibysmy takiej decyzji. Jednak sa to bardzo duze pieniadze. Zobaczymy jak to sie skonczy. Nie popuscimy...
20. Botanica - 2500 pln czynsz, nie latwo
21. Spółdzielnia GSM czynsz 800zl zima przy 45 m2, najbardziej bawi mnie ujęta nagroda dla zarządu
22. SM Stoczniowiec w Gdyni to złodziejstwo w biały dzień, za mieszkanie własnościowe z wielkiej płyty 60m za 2 os płacę 1000zł. O wszystko trzeba pytać, prosić , dopominać się.
23. Na szczęście należę do wspólnoty mieszkaniowej, aby nie było problemu podzielono nas etapami budowy bloków. Obecnie za mieszkanie 46,7m2 gdzie mieszkają 3 osoby płacimy 330 zł. Jak trzeba było wymienić liczniki to rozbili całą kwotę, poinformowali ile więcej będziemy płacić. Obecnie chcemy zwiększyć wszystkim mieszkańcom czynsz o 50 zł aby przygotować wkład własny pod panele słoneczne na dachu 2 bloków.
24. chcialem w bloku zrobic wspolnote...ale wszyscy mlodzi ,stazy - nie ma mowy bo spoldzielnia wszystko za darmo robi teraz ,a jak bedzie wspolnota to bedziemy placic za wszystko ... dalem sobie spokuj ,teraz chodza ze spoldzielnia czynsze podniosla i za 3pok placa 700 zl i czy mozna cosz tym zrobic? morena betonowa oczywiscie.
A podobno duży może więcej...


Poniedziałek, Wrzesień 4, 2023, 22:26 | Brak komentarzy »
Na koniec chciałbym przytoczyć opinie różnych osób na temat tego czy warto wyjść ze spółdzielni. Znalazłem ciekawy artykuł na temat „Jak wyjść ze spółdzielni mieszkaniowej?" na stronie https://dom.trojmiasto.pl Poniżej przedstawiam jeszcze ciekawsze opinie czytelników pod tym artykułem. Zaznaczam że są to opinie czytelników powyższego portalu a nie moje, a pisownia jest oryginalna. Pozwoliłem sobie opatrzyć je odpowiednim komentarzem (to ten pogrubiony tekst). Miłej lektury
Jeżeli macie swoje komentarze które chcenie żebym tu umieścił i być może skomentował lub rozwinął to piszcie na adres: sm@lcn.opole.pl  Jest to skrzynka utworzona do waszej dyspozycji w temacie spółdzielni i wydzielania z ich zasobów wspólnot mieszkaniowych. A teraz przejdźmy do komentarzy czytelników:

1. Spółdzielnie to po prostu cała masa ludzi na etatach. Rozrost administracji, którą trzeba utrzymywać. Niesprawiedliwa i powolna redystrybucja środków z funduszu remontowego. Skostniały moloch.
2. I żeby to jeszcze było porządnie wykonane ...
3. W większości Sp-nia jest tylko administratoem budynku. Pobiera opłaty, płaci za usługi. Planuje remonty itp. Zarząd to 3 osoby, kilka księgowych, prawników, sekretariat, członkowski dział itd. Osoby sprzątające, jakiś konserwator.
Musi być siedziba dla takiej gwardii.I te koszty ponoszą mieszkańcy.
4. psm przymorze to ponad 300 osób zatrudnionych na etatach. Stanowiska-wręcz dziedziczne. Koszt płac z narzutami to 76% stawki eksploatacyjnej. Rada Nadzorcza i Rady Osiedla z mega wysokimi wynagrodzeniami. A za to wszystko płaca mieszkańcy
Czy to trzeba komentować? Zgadzam się w 100%

5. nieprawda. Proszę porównać na Zaspie - osiedle "developerskie" i spółdzielcze jak są zarządzane i ile jest zrobione dla mieszkańców. Jak ci z developerskiego chcą zieleni, sportu czy zabaw dla dzieci - idą na spółdzielcze. Mieszkam sam w wieżowcu developerskim, połowa mieszkań na wynajem. Brud, obsr*ne trawniki i chodniki, brak remontów. Trudno uzyskać zgodę wspólnoty - bo właściciele lokali na wynajem blokują każdą inicjatywę i pomysł. Tęsknię za spóldzielnią gdzie jest jasny zarząd i administracja.
To co wyprawia współczesna patodeweloperka to temat na osobny blog a nie tylko krótki komentarz. Także kupno mieszkań na wynajem (ma być najtaniej – reszta jest nieważna) to spore utrudnienia w optymalnym zarządzaniu.

6. W pratyce wyglada to tak, ze prezes wpolnoty ma kilku swoich przydu*asow, ktorzy zawsze przychodza na zebrania i klepia mu kazda bzdure. Wiem, bo mieszkam we wspolnocie (26 mieszkan), gdzie prezes jest bylym pracownikiem spoldzielni na Morenie. Wyszlo tak, ze akurat musielismy zrobic po 10 latach remont elewacji i prezes na spotkanie przyniosl jedna oferte i powiedzial, ze jest najlepsza, a jak ktos nie wierzy to niech jedzie na Morene i zobaczy jak tam pieknie wyglada elewacja. Na zebranie przyszlo 16 osob z tego 10 to wierne przydu*asy prezesa, wiec wszystko klepneli.
Sposób głosowania w spółdzielniach to jedna z wad tego systemu. Ale nie jedyna. Znam przypadki, w których mieszkańcy skrzyknęli się i przyszli na zebranie bo chcieli coś zmienić, ale prezes przeciągnął zebranie do godziny 2.00 i wtedy gdy mieszkańcy wyszli to została garstka „wiernych członków" którzy zagłosowali jak było ustalone...

7. wychodzenie samemu ze spoldzielni nie ma sensu koszty eksploatacyjne są wyższe to raz, dwa za wszystkie prace dostaje sie fakture do zapłaty np. za wymiane liczników..... jaka z tego wiec korzysc?
Czytelnicy sami odpowiedzieli na pytanie o korzyści (patrz kolejne wpisy)


Piątek, Wrzesień 1, 2023, 17:33 | Brak komentarzy »
Ostatni artykuł opisujący proces założenia Wspólnoty Mieszkaniowej i odłączenia się od Spółdzielni za nami. Starałem się w sposób jasny i przystępny opisać cały proces założenia wspólnoty i zmiany zarządcy. Skupiłem się na stronie praktycznej. W sieci jest sporo porad prawnych, ale opisują one głównie interpretacje przepisów. Niestety brak jest informacji jakie konkretnie działania należy podjąć i w jakiej kolejności. Stąd też pomysł na  tą serię na naszym blogu. Ponieważ zależało mi na czytelności i przejrzystości pominąłem kilka szczegółów. Należy też pamiętać że każda spółdzielnia jest inna, podejście prezesów i zarządów spółdzielni też różne. Jak już pisałem także sytuacja budynku/działek może być inna. Polecam zatem poprosić Zarządcę do którego chcecie przejść o pomoc.

Przypominam, że utworzyliśmy specjalny adres mailowy: sm@lcn.opole.pl na który możecie wysyłać swoje pytania, uwagi, czy propozycje tematów jakie moglibyśmy rozwinąć i opisać.

Artykuł z serii ostatni, ale nie kończymy jeszcze tematyki zakładania wspólnot i odejścia od spółdzielni. Pojawią się jeszcze komentarze zaczerpnięte z forum wraz z naszym komentarzem, które w idealny sposób opisują całą problematykę SM. Uznałem, że te komentarze będą lepszym rozwiązaniem i bardziej autentycznym, a dodatkowo poznacie opinie nie jednej a wielu osób i to z różnym punktem widzenia. 

Planuję też opisać kilka sytuacji związanych ze SM a dokładnie mówiąć z finansami i wydatkami takich spółdzielni. Kiedyś już takie porównanie kosztów w SM a u nas zrobiłem. Zainteresowanych odsyłam do wcześniejszych wpisów. Wiem, że te tematy które poruszę z pewnością Was zainteresują. Jako zarządca spotykałem i spotykam się wielokrotnie z niegospodarnością i marnotrawieniem pieniędzy wspónot. Spotykam się z wydawaniem pieniędzy z Funduszu Remontowego na niewytłumaczalne i nieuzasadnione rzeczy. Ale mimo wieloletniej praktyki i doświadczenia w tej branży nadal mam doczynienia z sytuacjami, w których środki mieszkańców są marnotrawione i lekką ręką wydawane - no właśnie nawet nie wiem jak to napisać? Na bzdury? Na układy? Dla znajomych? Opiszę kilka takich sytuacji to sami zobaczycie że to jest nieracjonalne i pozbawione sensu.

Dziękuję za lekturę naszych wpisów, zapraszam do zadawania pytań i podsyłania tematów i zapraszam już teraz do czytania kolejnych wpisów. Będzie ciekawie













Piątek, Wrzesień 1, 2023, 16:41 | Brak komentarzy »
Takie pytania pojawia się dość często. Najlepszym rozwiązaniem w przypadku nieobecności na zebraniu jest pełnomocnictwo udzielone osobie która będzie nas reprezentowała. Co jednak zrobić gdy sąsiad nie chce udzielić nikomu pełnomocnictwa? Można zebrać brakujące podpisy w trybie indywidualnego zbierania podpisów. Nie wszyscy jednak uważają że tak można i że to jest zgodne z prawem. Posłużę się zatem komentarzem do ustawy o własności lokali (Gerard Bieniek, Zenon Marmaj, Rok wydania: 2008, Wydawnictwo: C.H. Beck, Wydanie: 7: „Uchwały wspólnoty podejmowane w sprawach, które wymagają sporządzenia protokołu notarialnego, nie mogą zapadać tylko w formie indywidualnego zbierania głosów przez zarząd, gdyż notariusz nie miałby okazji do sporządzenia takiego protokołu. Uchwały w tych sprawach muszą być podejmowane na zebraniu wspólnoty lub częściowo w drodze indywidualnego zbierania głosów oddanych na zebraniu".

Z powyższego komentarza jasno wynika, że głosy nie można zbierać tylko w trybie indywidualnym, ale w trybie mieszanym (częściowo na zebraniu, częściowo w trybie indywidualnym) już tak. Osobiście nie polecam indywidualnego zbierania głosów (w tej sprawie konkretnie), gdyż nawet sami notariusze mają z tym problem.

Jest jeszcze jeden 'problematyczny' temat dla niektórych notariuszy. Pojawiają się stanowiska, że uchwałę o zmianie zarządu (Spółdzielnia na nowego Zarządcę) powinni podpisać wszyscy właściciele, czyli jeżeli właścicielami mieszkania jest małżeństwo to uchwałę muszą podpisać oboje małżonkowie. Ich argumentacja jest taka, że w tym przypadku mówimy o czynności przekraczającej zakres zwykłego zarządu. Jak widać interpretacja przepisów nawet w tak prostych sprawach może być odmienna.

WNIOSKI:
Jeżeli jest taka możliwość trzeba zebrać wszystkie podpisy na zebraniu. Jeżeli ktoś nie może przyjść to warto zebrać pełnomocnictwa. Także od nieobecnych współmałżonków. Nic to nas nie kosztuje, a ewentualne problemy z interpretacją przepisów znikają i wybijamy z rąk argumenty dla przeciwników


Wtorek, Sierpień 22, 2023, 12:15 | Brak komentarzy »

Członkowie wspólnoty mieszkaniowej nie są członkami spółdzielni. Sami ponoszą wszelkie koszty związane z utrzymaniem nieruchomości wspólnej, jeżeli korzystają z mienia spółdzielni to powinni również partycypować w kosztach utrzymania tego mienia, które jest przeznaczone do wspólnego korzystania (chodzi tu m.in. o chodniki, miejsca składowania odpadów czy place zabaw). Jednak koszty wyznaczone (wyliczone) przez spółdzielnię powinny być realne i sprawiedliwe. W praktyce jednak spółdzielnie bardzo zawyżają takie koszty by zniechęcić wspólnoty do odłączania się z jej zasobów. Znam przypadki, w których wspólnotom opłacało się bardziej wybudować własny chodnik czy wiatę śmietnikową niż korzystać z chodnika lub wiaty wybudowanej na terenach spółdzielni. Pomijam fakt, że postawienie takiej wiaty czy wybudowanie chodnika/drogi zostało wcześniej sfinansowane ze składek wszystkich członków spółdzielni, także tych które po latach postanowiły się usamodzielnić.

Czy zatem warto odejść od spółdzielni?
Nie znam ani jednej wspólnoty (także w gronie zaprzyjaźnionych zarządców czy pośród znajomych którzy tworzą takie wspólnoty) która odłączyła się od spółdzielni i żałuje tego. Pomimo trudności bardzo często tworzonych przez spółdzielnię każda z nich jest zadowolona i każda wyszła na tym bardzo dobrze.

Czy wydatki wspólnoty są wyższe od wydatków spółdzielni?
Z reguły wydatki ponoszone we wspólnotach są dużo niższe. Dzieje się tak dlatego, że spółdzielnia podobnie jak wspólnota utrzymuje budynki ze składek mieszkańców, ale dodatkowo jeszcze utrzymuje siebie – czyli nadmiernie rozrośniętą biurokrację. Z czegoś trzeba opłacić pensje pana prezesa, członków zarządu, rady nadzorczej, wydatki statutowe, utrzymanie biura, itd. Opisywałem już kiedyś zbędne wydatki spółdzielni mieszkaniowych, a ponieważ mam nowe dane to w najbliższej przyszłości wrócę jeszcze do tego tematu.

W związku z dużym zainteresowaniem opisywaną problematyką przypominam, że utworzyliśmy specjalny adres mailowy pod który możecie wysyłać pytania i sugestie dotyczące założenia wspólnoty i odejścia od spółdzielni mieszkaniowej. Zamiast umieszczać komentarze pod postami (jeżeli ktoś już napisze to też dobrze) piszcie na adres: sm@lcn.opole.pl


WNIOSKI:
Nie trzeba się bać gróźb i kłód rzucanych pod nogi przez spółdzielnię. Wszystko trzeba na chłodno przeanalizować i znaleźć najbardziej odpowiednie rozwiązanie.


Poniedziałek, Sierpień 21, 2023, 11:20 | Brak komentarzy »

Konieczność udzielenia pełnomocnictwa potwierdzonego notarialnie była jeszcze niedawno (dla niektórych – zwłaszcza spółdzielni - nadal jest) sporną rzeczą. Sąd Najwyższy uznał, że uchwała dotycząca zmiany ustalonego w akcie notarialnym sposobu zarządu nieruchomością wspólną i określona w art. 18 ust. 2a uowl powinna być zaprotokołowana przez notariusza, a nie sporządzona w formie aktu notarialnego.

Pozwolę sobie zacytować istotne fragmenty wyroku SN z 15 stycznia 2016 r. o sygn.akt: I CSK 1047/14:

Pełnomocnictwo do udziału w zebraniu wspólnoty mieszkaniowej i do podejmowania uchwał nie wymaga formy aktu notarialnego także wtedy, gdy podejmowana uchwała podlega zaprotokołowaniu przez notariusza."

Uzasadniając swe stanowisko wyrażone w owym wyroku, SN wskazał, iż należy odróżnić oddanie głosu na podstawie otrzymanego pełnomocnictwa od uchwały właścicieli, która zostaje podjęta jako rezultat głosowania. „Pełnomocnik, który głosuje w imieniu reprezentowanego przez siebie właściciela lokalu, nie dokonuje czynności w postaci uchwały. Czynność ta jest wynikiem głosowania. Pełnomocnik nie jest umocowany do podjęcia uchwały, lecz do oddania głosu w głosowaniu nad tą uchwałą. Jeśli więc ustawa wymaga, aby uchwałę właścicieli zaprotokołował notariusz (art. 18 ust. 2a uowl), a protokół taki przybiera postać aktu notarialnego (art. 104 § 4 PrNot), to nie oznacza to, że wymaganie dochowania tej formy odnosi się również do udzielenia pełnomocnictwa przez właściciela lokalu. Skoro bowiem czynnością, której dokonuje pełnomocnik, jest oddanie głosu, a szczególna forma zastrzeżona jest dla samej uchwały, która zostaje podjęta w następstwie głosowania, to nie zachodzi sytuacja, o której mowa w art. 99 § 1 KC w zw. z art. 1 ust. 2 uowl. Pełnomocnictwo do udziału w zebraniu właścicieli i głosowania na tym zebraniu nie wymaga zatem formy aktu notarialnego, chociażby głosowana uchwała podlegała zaprotokołowaniu przez notariusza."

WNIOSKI:
Do głosowania w naszym imieniu na zebraniu o założeniu wspólnoty i odłączeniu od spółdzielni wystarczy zwykłe pełnomocnictwo rodzajowe. Nie musi być ono poświadczone notarialnie ani spisane w obecności notariusza

 


Niedziela, Sierpień 20, 2023, 20:09 | Brak komentarzy »

Oczywiście. Jeszcze do niedawna zdania w tym temacie były bardzo podzielone. Nawet wyroki sądów były odmienne. Jednak od pewnego czasu sytuacja się poprawia i orzecznictwo sądów jest bardziej stabilne. Znacznie pomaga w tym wyrok Sądu Najwyższego, który omówię w kolejnym wpisie. Zacznijmy jednak od początku.

Ważne dla określenia rodzaju pełnomocnictwa jest to co będzie głosowane. W przypadku założenia wspólnoty i zmiany zarządu nieruchomością wspólną najlepszym rozwiązaniem jest udzielenie pełnomocnictwa rodzajowego (zwanego też gatunkowym). Jest to pełnomocnictwo do zastępowania mocodawcy przy określonej kategorii czynności prawnych. Określa ono rodzaj czynności które pełnomocnik może podejmować w imieniu swojego mocodawcy. Pełnomocnictwo takie może obejmować umocowanie do czynności zwykłego zarządu, jak i przekraczających ten zakres.

Co powinno zawierać pełnomocnictwo:

• Określenie mocodawcy oraz jego dane (imię, nazwisko, adres, numer PESEL)
• Wyraźne ustanowienie osoby pełnomocnika oraz jego dane (imię, nazwisko, adres, numer PESEL)
• Zakres umocowania czyli konkretnie na jakim zebraniu (zebraniach) i jakie konkretnie uchwały może głosować
• Własnoręczny podpis mocodawcy
• Datę i miejsce sporządzenia pełnomocnictwa
• Pełnomocnictwo może zawierać także wskazanie jego odwołalności oraz ustanowienie dalszych pełnomocników (tzw. pełnomocnictwo substytucyjne).

WNIOSKI:
Jeżeli udzielasz pełnomocnictwa na zebranie spółdzielni na którym będą podejmowane decyzje o założeniu wspólnoty i zmianie zarządu to w pełnomocnictwie należy wyraźnie zaznaczyć że pełnomocnik będzie mógł głosować w tych dwóch uchwałach. Wystarczy zatem jedno pełnomocnictwo.

 


Czwartek, Sierpień 17, 2023, 20:16 | Brak komentarzy »
Po zakończeniu zarządzania danym budynkiem spółdzielnia powinna dokonać rozliczenia środków zgromadzonych na funduszu remontowym. Dla spółdzielni jest to dość problematyczne, ponieważ najczęściej spółdzielnie posiadają jeden wspólny fundusz dla wszystkich nieruchomości. Jedno wspólne konto dla wszystkich budynków, na które wszyscy wpłacali środki a z którego opłacana były remonty w wybranych nieruchomościach. Takie postępowanie zasługuje na osobny temat, ale teraz to zostawmy.

Mamy zatem wyodrębniony z zasobów spółdzielni budynek i konieczność dokonania rozliczeń środków zgromadzonych na koncie. Jeszcze niedawno spółdzielnie nie dokonywały takich rozliczeń, a batalie sądowe ciągnęły się latami. Na szczęście w 2017 roku miała miejsce nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych i obecnie ustawodawca przewidział konieczność dokonywania takich rozliczeń. Oczywiście jak to zostanie zrealizowane to już osobny temat. Z doświadczeń zarządców i kancelarii które zajmują się tymi tematami wynika, że sposób dokonywania rozliczeń przez spółdzielnie nadal jest bardzo kontrowersyjny i nierzadko kończy się postępowaniem sądowym.

Co do samych środków – najczęściej wspólnoty mają zebrane środki które powinny im zostać zwrócone. Mogą się też zdarzyć sytuacje, że wspólnota w chwili wyodrębnienia ma bilans na minusie i musi zwrócić środki do spółdzielni. Osobiście nie spotkałem się jeszcze z takimi sytuacjami, ale mogą one wystąpić. Jest to sytuacja podobna do tej, w której wspólnota zaciągnęła kredyt na realizację jakiegoś zadania i musi w określonym terminie spłacać ten kredyt. Nie jest to nić strasznego z punktu widzenia wspólnoty i nie trzeba się bać takich sytuacji.

Wspomnę jeszcze o jednej ważnej rzeczy. Z chwilą wykupu lokalu na własność wygasa członkostwo w spółdzielni mieszkaniowej. Aby przystąpić do spółdzielni każdy z jej członków musiał wpłacić określone wpisowe i opłacić swoje udziały członkowskie. Po wygaśnięciu członkostwa można domagać się zwrotu wpłaconych udziałów (wpisowe najczęściej przepada). Warto zainteresować się także tym tematem

WNIOSKI:
Po założeniu wspólnoty spółdzielnia z mocy ustawy powinna dokonać rozliczenia środków zgromadzonych na funduszu remontowym. Należy jednak być w tej kwestii ostrożnym, gdyż spółdzielnie odmawiają dokonania takiego rozliczenia lub wykonują je bardzo pobieżnie i z niekorzyścią dla właścicieli. Nie należy obawiać się zatem skorzystania z pomocy prawnej w celu odzyskania należnych środków


Wtorek, Sierpień 15, 2023, 18:08 | Brak komentarzy »

Zdarza się, że przy przejęciu wspólnoty od zarządcy odmawia on uznania uchwały lub wyszukuje powody by nie przekazać wspólnoty swojemu następcy. Także w spółdzielniach zdarza się, że z różnych powodów nie uznaje ona podjętej uchwały. Bywa, że nie chce powiadomić mieszkańców o zmianie zarządzania i konieczności dokonywania wpłat nowemu zarządcy a przede wszystkim nie chce wydać dokumentacji. Zdarzają się też spółdzielnie które odmawiają zwołania zebrania na którym ma być głosowana uchwała o założeniu wspólnoty i zmianie spółdzielni na firmę zewnętrzną. W tym ostatnim przypadku możecie sami zwołać zebranie i przegłosować uchwały. Co jednak robić gdy spółdzielnia odmawia wydania dokumentów i mienia wspólnoty?
W grę wchodzą oczywiście powództwa cywilnoprawne, ale te sprawy trwają. Przejęcie nieruchomości przez nową wspólnotę jest protokołowane notarialnie, a zatem najlepszym i najskuteczniejszym sposobem jest skierowanie sprawy na policję. Bowiem spółdzielnia, która nie wyda dokumentacji wspólnoty mieszkaniowej może być pociągnięta do odpowiedzialności karnej za przestępstwo z Art. 276 Kodeksu karnego. Przejęcie zarządu przez nową wspólnotę potwierdzone jest dokumentem notarialnym, czyli poświadczone przez osobę wykonującą zawód zaufania publicznego. Tym samym członkowie zarządu spółdzielni nie wydając dokumentów narażają się na poważne ryzyko i odpowiedzialność karną.
Wcześniej wspominałem, że według orzecznictwa sądów (w tym Sądu Najwyższego) zmiana Zarządu nieruchomości nie wymaga formy notarialnej, ale dla celów dowodowych i mających zlikwidować lub przynajmniej znacząco ograniczyć pole spółdzielni do zaskarżania i nieuznawania uchwał - warto zaprosić notariusza na takie zebranie. Jak widać nie tylko sankcjonuje on podejmowane przez właścicieli decyzje, ale również ułatwia późniejsze egzekwowanie swoich praw.

WNIOSKI:
Zdarza się, że spółdzielnie odmawiają uznania uchwał lub przekazania dokumentów. Trzeba pamiętać, że w świetle prawa wspólnota jest już założona i działa poprawnie. Braki w dokumentach powodują, że Zarząd będzie miał trudności i opóźnienia w wyprowadzeniu pewnych dokumentów czy w przeprowadzeniu większych remontów (np. do czasu przekazania środków z Funduszu remontowego), ale wspólnota już może działać, planować remonty, przygotowywać uchwały, składać wnioski o dotacje, itd. To wszystko też trwa i te opóźnienia w tzw. okresie przejściowym mogą być wręcz niezauważalne. Co ważne – strach przed postawą spółdzielni nie może hamować Waszych działań.


Poniedziałek, Sierpień 14, 2023, 09:43 | Brak komentarzy »

Jak już wspominałem wcześniej nie zawsze można założyć wspólnotę mieszkaniową. Są to przypadki sporadyczne ale się zdarzają. Wtedy warto rozważyć podział spółdzielni i wyodrębnienie części jej zasobów w postaci nowej - mniejszej spółdzielni mieszkaniowej. Czasami taki podział ma też inne zalety, ale to temat na osobne rozważania.
Jednym z przypadków gdy warto sięgnąć po możliwość podziału spółdzielni jest właśnie skomplikowana sytuacja własności działek. Zdarza się to gdy spółdzielnia nie jest właścicielem lub użytkownikiem wieczystym działki/działek na których zbudowano budynki. Zdarzało się, że spółdzielnie budowały na działkach należących np. do Skarbu Państwa, gminy, osoby prawnej innej niż Skarb Państwa, gmina czy związek międzygminny, czy też osoby fizyczne. Takie sytuacje można wyprostować ale potrafi to ciągnąć się latami. Większość już została wyjaśniona i wyprostowana, ale wszystko zależy od stanu prawnego sytuacji i zaangażowania samej spółdzielni.
Aby nie tracić cennego czasu warto rozważyć wtedy podział spółdzielni. Po pierwsze możemy w swojej nowej mniejszej spółdzielni wybrać nowy Zarząd, Członków itd., ale co równie ważne spółdzielnia taka prowadzi i rozlicza konkretne budynki a nie cały zasób (gdzie wszystkie pieniądze mówiąc kolokwialnie trafiają do jednego wora).

Jak dokonać podziału spółdzielni?
Członkowie spółdzielni zainteresowani podziałem powinni podjąć uchwałę o podziale spółdzielni. Po podjęciu takiej uchwały sprawa podziału powinna zostać skierowana przez zarząd spółdzielni na walne zgromadzenie członków spółdzielni w terminie nie dłuższym niż trzy miesiące. Zarząd spółdzielni ma dwa miesiące na przygotowanie dokumentacji niezbędnej do dokonania podziału. Następnie podział spółdzielni musi zostać zatwierdzony przez walne zgromadzenie, przy czym do odmowy zatwierdzenia może dojść jedynie w przypadku naruszenia przez podział istotnych interesów gospodarczych spółdzielni. Dodatkowo ewentualna odmowa zatwierdzenia podziału może podlegać kontroli sądowej.
Po pomyślnym podziale spółdzielni i wyodrębnieniu z niej mniejszego organizmu, właściciele mogą zdecydować o pozostawieniu zarządu przy spółdzielni, lub też dokonać jej likwidacji i zastąpienia nowej spółdzielni wspólnotą mieszkaniową.
Co ważne prawo spółdzielcze mówi także, w razie niepodjęcia przez walne zgromadzenie dotychczasowej spółdzielni uchwały o podziale spółdzielni, lub w razie podjęcia uchwały odmawiającej podziału, można w terminie sześciu tygodni od dnia odbycia walnego zgromadzenia, wystąpić do sądu o wydanie orzeczenia zastępującego uchwałę walnego zgromadzenia. Czyli sąd może zdecydować o podziale.

WNIOSKI:
Nawet jeżeli nie można założyć wspólnoty mieszkaniowej z prawnego punktu widzenia, lub nie macie większości zdolnej do przegłosowania takiej uchwały to warto szukać innych rozwiązań pozwalających polepszyć sytuację właścicieli i mieszkańców. Czasami podział spółdzielni jest jedyną szansą w razie braku uregulowanych gruntów, kolizji rożnych praw spółdzielni do gruntów lub gdy z innych przyczyn nie można wyodrębnić lokali.

 


Niedziela, Sierpień 13, 2023, 15:25 | Brak komentarzy »

Wspólnotę zakłada się dla konkretnej nieruchomości lub zespołu nieruchomości. W potocznym znaczeniu nieruchomością nazywany jest budynek. Jednak jeżeli spojrzymy na ten temat z punktu widzenia prawa cywilnego (Kodeksu cywilnego) czy też wieczystoksięgowego (Ustawa o księgach wieczystych i hipotece), to okazuje się że nieruchomością jest grunt i ewentualne budynki trwale związane z gruntem.
Zatem Wspólnotę Mieszkaniową możemy założyć dla konkretnej działki/gruntu. Jeżeli ta działka zabudowana jest kilkoma budynkami to w skład tworzonej wspólnoty wchodzić będą wszystkie budynki.
Odpowiadając na pytanie – Tak, w tym przypadku też można założyć wspólnotę, jednak przez całą procedurę założenia wspólnoty i odłączenia od spółdzielni musicie przejść razem z innymi budynkami położonymi na tej samej działce. Podpisy pod wnioskiem musi złożyć minimum 10% wszystkich właścicieli, a uchwała jest głosowana bezwzględną większością wszystkich właścicieli we wszystkich budynkach. Jest to utrudnione ze względu na większą liczbę potrzebnych podpisów, ale wykonalne

Jeżeli nie można się porozumieć z sąsiadami i uzyskać wymaganej większości to istnieją jeszcze dwa rozwiązania które w konsekwencji mogą doprowadzić do powstania mniejszych wspólnot i odłączenia od spółdzielni.
Pierwsze rozwiązanie to podział nieruchomości, czyli w skrócie mówiąc podział działek na mniejsze. Można go dokonać na wniosek właścicieli lub użytkowników wieczystych nieruchomości. Po podziale każdy budynek wielorodzinny ma najczęściej swoją działkę i stanowi odrębną nieruchomość. Po takim podziale można już dokonać założenia wspólnoty i odłączenia z zasobów spółdzielni według opisanej procedury. Po takim podziale każdy blok/budynek może stanowić już o swoim losie. Może się zdarzyć, że działek nie da się podzielić na nazwijmy to jednobudynkowe, ale z pewnością można je będzie podzielić na mniejsze niż pierwotnie co znacznie ułatwi dalsze działania.
Innym rozwiązaniem jest podział spółdzielni, czyli utworzenie nowej spółdzielni i podzielenie zasobów pomiędzy starą a nową. Opiszę to szerzej w kolejnym punkcie

WNIOSKI:
Jeżeli nawet nieruchomość składa się z kilku budynków położonych na tej samej działce to istnieje możliwość oderwania się od spółdzielni. Osobiście znam przypadek, w którym mieszkańcy byli tak zdeterminowani i pewni tego że chcą założyć wspólnotę i odejść od spółdzielni, że rozmawiali z sąsiadami i tłumaczyli im wszystko, namawiali ich do przyjścia na zebranie, że podczas zebrania mieli większość i przegłosowali większy sąsiedni blok tylko dlatego, że przeciwnicy odłączenia od SM nie przyszli na zebranie i nic w tym temacie nie zrobili. Warto zatem walczyć o swoje


Piątek, Sierpień 11, 2023, 18:40 | Brak komentarzy »

Podsumujmy co trzeba było zrobić do tej pory. Co Wy jako właściciele musieliście zrobić by założyć wspólnotę mieszkaniową i odłączyć się od spółdzielni mieszkaniowej?
1. Porozmawiać z sąsiadami czy jest taka wspólna wola
2. Sprawdzić jaki jest status nieruchomości/działki
3. Sprawdzić czy macie większość. Jeżeli nie to złożyć wnioski o utworzenie odrębnej własności, czyli wykupienie lokali na własność.
4. Złożyć wniosek o zwołanie zebrania na którym w obecności notariusza zagłosowaliście za utworzeniem wspólnoty i za zmianą Zarządu

Punkt 1 – jeden z najważniejszych - musicie wykonać sami. W punktach 2 - 4 pomóc Wam może nowy Zarządca. Nie bójcie się pytać i prosić o pomoc. Jeżeli Zarządca nie chce lub nie potrafi Wam pomóc to szukajcie innego który z pewnością pomoże. Punkt 4 a właściwie obecność na zebraniu i zagłosowanie za zmianami są równie ważne i bez tego nic się w waszych nieruchomościach nie zmieni.

Co dalej?
Teraz do pracy bierze się nowy zarządca:
a) dokonuje czynności mających na celu: uzyskanie nr NIP i REGON, założenie rachunku bankowego, podpisanie stosownych umów na dostawę mediów i świadczenie usług (dotychczasowe umowy są zawarte przez spółdzielnię mieszkaniową),
b) zwołuje zebranie wspólnoty w celu przyjęcia uchwał dotyczących regulaminów wspólnoty, wysokości zaliczek na utrzymanie nieruchomości wspólnej i planu gospodarczego,
c) dla skutecznego rozwiązania umowy o zarządzenie nieruchomością wspólną zawartej ze spółdzielnią składa oświadczenie o wypowiedzeniu umowy,
d) po okresie przejściowym przejmuje stosowną dokumentację od spółdzielni (dokumentacja finansowa, techniczna, protokolarne przekazanie budynku, itd.)
e) po dokonaniu rozliczenia przez spółdzielnię przejmuje środki pieniężne wspólnoty na utworzony rachunek bankowy wspólnoty mieszkaniowej,
f) przejmuje środki zgromadzone na Funduszu Remontowym
g) powiadamia wszystkich mieszkańców o nowych ustalonych zaliczkach, nowym numerze konta, w razie konieczności wystawia książeczki opłat, itd.
......
itd

WNIOSKI:
Założenie Wspólnoty i odłączenie od spółdzielni mieszkaniowej nie jest procesem łatwym i szybkim, ale jak już wypunktowałem dla samych właścicieli wiąże się z realizacją zaledwie kilku zadań i to powiedziałbym dość prostych zadań. Trudniejsze zadania ma do wykonania nowy zarządca, ale taka jest właśnie jego praca. Dużo większe znaczenie w tym całym procesie ma przełamanie strachu i obaw mieszkańców przed nową sytuacją!!!


Poniedziałek, Sierpień 7, 2023, 06:55 | Brak komentarzy »

Samo założenie wspólnoty to tylko początek. W związku z wyodrębnieniem wspólnoty mieszkaniowej ze spółdzielni – spółdzielnia nadal pozostaje zarządcą całej nieruchomości i jest to tzw. 'zarząd powierzony'. Najczęściej zakłada się wspólnotę po to, by uciec od spółdzielni, więc samo założenie wspólnoty jest mało efektywne i bezcelowe. Kolejnym krokiem musi być więc zmiana zarządcy.

W związku z tym, że mieszkańcy tworzą już Wspólnotę i są prowadzeni i rozliczani zgodnie z ustawą o własności lokali – muszą podjąć uchwałę o zmianie zarządu. Najlepiej jeżeli jest to uchwała podejmowana na zebraniu wspólnoty i protokołowana przez notariusza. Nie będę tutaj przeprowadzał polemiki nad potrzebą protokołowania takiej uchwały przez notariusza. Wyroki sądów są także różne w tej kwestii. Najbezpieczniej jest przyjąć, że taką uchwałę protokołuje notariusz. Ma to szereg zalet, jedną z nich jest niepodważalność i wytrącenie argumentu nieważności uchwały. O innych zaletach jeszcze wspomnę.
Oczywiście ta i każda kolejna uchwała musi być podjęta bezwzględną większością głosów czyli ponad 50% (licząc udziałami, głosują właściciele)
Zalecam by taką uchwałę podjąć na zebraniu zwołanym przez spółdzielnię w sposób który już opisałem. Wystarczy do składanego wniosku dopisać w porządku zebrania punkt odwołujący się do głosowania nad taką uchwałą i jej projekt dołączyć do wniosku. Obecność notariusza może przynieść także korzyści związane z uchwałą o zawiązaniu wspólnoty (wrócę do tego tematu dalej)

Podjęta uchwała stanowi podstawę wpisu do księgi wieczystej. Po jej podjęciu Spółdzielnia przestaje być reprezentantem Wspólnoty i już jej nie prowadzi

Przypominam, że utworzyliśmy specjalny adres mailowy pod który możecie wysyłać pytania i sugestie dotyczące problematyki założenia wspólnoty i odejścia od spółdzielni mieszkaniowej. Jest on przeznaczony tylko do tego tematu: sm@lcn.opole.pl

WNIOSKI:
Do zarządu spółdzielni najlepiej złożyć wniosek o zwołanie zebrania na którym będzie głosowana uchwała o 'założeniu wspólnoty' i uchwała 'o zmianie zarządu'. Uchwała musi być zaprotokołowana przez notariusza.

 


Czwartek, Sierpień 3, 2023, 20:49 | Brak komentarzy »

Jeżeli już ustaliliście, że chcecie założyć wspólnotę i odejść od spółdzielni, wszystko posprawdzaliście, wiecie że macie większość, jesteście pewni że lokale są waszą pełną własnością, to przed Wami zebranie na którym będziecie głosować nad uchwałą o 'założeniu wspólnoty'. Aby do niego doszło musicie złożyć w spółdzielni oficjalny wniosek o zwołanie takiego zebrania/walnego zgromadzenia pod którym musi się podpisać minimum 1/10 właścicieli (jednak nie mniej niż 3). Najlepiej jeżeli tych podpisów będzie ponad 50%, wtedy będzie wiadomo kto jest zdecydowany, a i dla spółdzielni jest to jasny sygnał że tworzycie zgrany zespół i wiecie czego chcecie.

Złożenie wniosku o zebranie musi być poprawne z prawnego punktu widzenia, a więc oprócz wymaganych podpisów (które muszą w jednoznaczny sposób określać kto się podpisał) musi zawierać także informację jaki jest cel zebrania (można tutaj powołać się na art. 241 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych), musi zawierać proponowany porządek obrad i projekt uchwały jaką będziecie chcieli uchwalić.
Po zebraniu podpisów i złożeniu takiego wniosku w spółdzielni mieszkaniowej zarząd spółdzielni ma 4 tygodnie na zwołanie tego zebrania licząc od dnia wniesienia żądania. Jeżeli to nie nastąpi, zwołuje je rada nadzorcza, związek rewizyjny, w którym spółdzielnia jest zrzeszona, lub Krajowa Rada Spółdzielcza, na koszt spółdzielni. W przypadku bezczynności spółdzielni, może ono zostać zwołane także przez każdego z właścicieli. Spółdzielnia ma też obowiązek zawiadomić właścicieli o zebraniu i o podejmowanych uchwałach co najmniej 7 dni przed terminem posiedzenia
Warto pamiętać, że według prawa spółdzielczego walne zgromadzenie może podejmować uchwały jedynie w sprawach objętych porządkiem obrad podanym do wiadomości członków w terminach i w sposób określony w ustawie.

W dniu w którym odbędzie się zebranie i w którym uchwała o 'założeniu wspólnoty' zostanie podjęta, czyli podpisze się pod nią ponad 50% właścicieli dany budynek przestaje podlegać pod ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych i jest prowadzony według ustawy o własności lokali. Określenie 'założenie wspólnoty' jest tutaj potoczne, ponieważ tak naprawdę chodzi o to, ze dana wspólnota podejmuje decyzję w formie uchwały, że w zakresie ich praw i obowiązków oraz zarządu nieruchomością wspólną będą miały zastosowanie przepisy ustawy o własności lokali

WNIOSKI:
Do zarządu spółdzielni należy złożyć wniosek o zwołanie zebrania na którym będzie głosowana uchwała o 'założeniu wspólnoty' pod którym musi się podpisać minimum 10% właścicieli, a pod procedowaną uchwałą na zebraniu musi się podpisać minimum 50% właścicieli danej nieruchomości. Głosy liczymy udziałami a nie liczbą mieszkań.

 


Poniedziałek, Lipiec 31, 2023, 16:38 | Brak komentarzy »
Istnieją dwa zasadnicze sposoby „założenia" Wspólnoty Mieszkaniowej:
I. Jeżeli w danym budynku (lub budynkach położonych na tej samej działce) zostały wykupione „na własność" wszystkie lokale, to z chwilą wykupienia ostatniego lokalu powstaje wspólnota mieszkaniowa z mocy ustawy (Art. 26 ustawy o sm). Spółdzielnia w terminie 14 dni od dnia wyodrębnienia własności ostatniego lokalu zawiadamia o tym na piśmie właścicieli lokali w tej nieruchomości.
II. Jeżeli nie wszystkie lokale stanowią odrębną własność, ale minimum jeden lokal został wykupiony, to właściciele mogą podjąć uchwałę o tym, że będą prowadzeni jako Wspólnota. Dokładnie mówi o tym art. 241 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, który pozwolę sobie tutaj przytoczyć:
„Większość właścicieli lokali w budynku lub budynkach położonych w obrębie danej nieruchomości, obliczana według wielkości udziałów w nieruchomości wspólnej, może podjąć uchwałę, że w zakresie ich praw i obowiązków oraz zarządu nieruchomością wspólną będą miały zastosowanie przepisy ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali. Do podjęcia uchwały stosuje się odpowiednio przepisy tej ustawy."
Bardzo istotny jest ostatni zapis, który jasno określa, że do podjęcia uchwały w sprawie 'założenia wspólnoty' stosuje się zapisy ustawy o własności lokali. Mówi on m.in. o tym jak liczyć głosy podczas podejmowania tej i kolejnych uchwał. W spółdzielniach i wspólnotach sposób głosowania i sposób liczenia głosów (a więc i wyniki głosowania) różnią się od siebie diametralnie. Największa różnica jest taka, że w spółdzielniach o istotnych sprawach decyduje walne zgromadzenie wszystkich członków spółdzielni, czyli o budynku X decydują członkowie/mieszkańcy wszystkich bloków. We wspólnocie o bloku X decydują tylko właściciele mieszkań z tego bloku. Chyba że na jednej działce jest wybudowanych kilka bloków – ale ten temat poruszę osobno.
Ważne w tej sprawie jest jeszcze jedno: uchwała jest podjęta jeżeli podpisze się pod nią większość, czyli ponad 50% wszystkich właścicieli (nie tylko tych obecnych na zebraniu), dlatego ważne jest by wcześniej ustalić czy większość właścicieli jest za powołaniem wspólnoty i ważne jest by ta większość przyszła na zebranie. Głosy liczymy udziałami w nieruchomości określonymi w Księgach Wieczystych, a nie ilością lokali czy ilością właścicieli.

WNIOSKI:
Jeszcze raz sprawdźcie czy większość jest za powołaniem wspólnoty - najlepiej sprawdzić to w Księgach Wieczystych i czy ta większość przyjdzie na zebranie które w tej sprawie będzie zwołane (ewentualnie udzieli pełnomocnictwa). 

 


Niedziela, Lipiec 30, 2023, 14:30 | Brak komentarzy »
Jak przekształcić własnościowe prawo do lokalu we własność?
Aby możliwe było przekształcenie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu w prawo własności, trzeba złożyć pisemny wniosek skierowany do zarządu spółdzielni o zawarcie umowy o przekształcenie własnościowego spółdzielczego prawa do lokalu w odrębną własność.

Ile trwa wykupienie mieszkania?
Spółdzielnia ma ustawowo sześć miesięcy na zawarcie umowy przenoszącej własność od dnia złożenia wniosku, o ile zostały spełnione warunki do tego przeniesienia.

Ile kosztuje przekształcenie mieszkania spółdzielczego na własnościowe?
Sama taksa notarialna to obecnie wydatek ok. 1000 zł. Do tego należy doliczyć opłaty sądowe za założenie księgi wieczystej i wpis. Łącznie koszt przekształcenia spółdzielczego własnościowego w odrębną własność to około 1500 zł

Czy opłaty za wykup są stałe?
Część opłat jest stała i określona przez ustawodawcę. Są jednak opłaty które można negocjować, np. taksa notarialna. Jeżeli wykupujemy jedno mieszkanie to notariusz raczej weźmie standardową stawkę, jeżeli jednak wykupujemy kilka mieszkań w jednym czasie to możemy już wynegocjować niższą stawkę

Kto ustala notariusza który sporządzi umowę wykupu?
Notariusza wybiera najczęściej spółdzielnia która musi zebrać wszystkie dokumenty i zorganizować spotkanie. Najczęściej jest to osoba z którą spółdzielnia współpracuje. Jednak za jego usługę płacimy my więc możemy spytać w spółdzielni jaki notariusz będzie wybrany i jeżeli nam ta osoba nie odpowiada to możemy umówić innego notariusza (np. tego który zaproponował lepsze warunki)

Co po wykupieniu mieszkania na własność?
Samo wyodrębnienie lokalu w budynku spółdzielni nie powoduje wygaśnięcia zarządu nieruchomością wspólną przez spółdzielnię. Mamy lokal którego jesteśmy właścicielem, jesteśmy współwłaścicielem gruntu i części wspólnych (korytarzy, klatek schodowych, strychu, piwnic, kotłowni, podwórka, itd.), ale nadal zarządza nami spółdzielnia mieszkaniowa

WNIOSKI:
Wykupując mieszkania grupowo możemy zaoszczędzić na opłatach, dodatkowo możemy też zmniejszyć liczbę niezbędnych dokumentów i skrócić całą procedurę. Dla spółdzielni jest to też pierwszy sygnał że jesteście pewni swoich działań i nie odpuścicie.


Czwartek, Lipiec 27, 2023, 17:41 | Brak komentarzy »
Od 31 lipca 2007 r. nie ma możliwości ustanawiania spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu, prawo to jednak nadal przysługuje osobom, na rzecz których zostało ustanowione. W związku z tym w Polsce jest bardzo dużo takich właśnie mieszkań. Przedstawię kilka faktów i garść przydatnych informacji w tym temacie:
Gdzie sprawdzić czy mam spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu?
W przypadku spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu dokumentem potwierdzającym własność może być umowa kupna-sprzedaży nieruchomości, lub umowa zawarta bezpośrednio między spółdzielnią a nabywcą o ustanowienie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu.

Osoba posiadająca spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu może założyć księgę wieczystą, ale nie jest to konieczne. W przypadku założenia księgi wieczystej w dziale II ujawnia się uprawnionego, a nie właściciela, gdyż właścicielem lokalu jak i budynku nadal pozostaje spółdzielnia, której przysługuje także prawo do gruntu, na którym stoi budynek.

Jeżeli spółdzielnia nie posiada prawa do gruntu (ani w postaci własności, ani w postaci użytkowania wieczystego) to dla takiego lokalu nie można założyć księgi wieczystej, a co za tym idzie nie będzie też możliwe obciążenie tego lokalu np. hipoteką, która wymaga wpisu w KW. Jest to istotna różnica między własnością a spółdzielczym własnościowym prawem do lokalu bez księgi wieczystej.

Wykupu lokalu można dokonać tylko pod warunkiem, że spółdzielnia jest właścicielem lub dzierżawcą wieczystym gruntu, na którym stoi budynek. Jeżeli sprawa gruntu jest nieuregulowana sprawa się bardziej komplikuje i założenie wspólnoty w takim budynku może być bardziej czasochłonne. Na szczęście są to marginalne przypadki
Co ważne, spółdzielnia nie może odmówić zawarcia umowy przenoszącej własność, o ile spełnione zostały ustawowe warunki. Nie może też wprowadzać dodatkowych utrudnień w składaniu takich wniosków. Wniosek nie musi spełniać żadnej szczególnej formy, wystarczy, że jest złożony do spółdzielni i wynika z niego wola zawarcia umowy przenoszącej własność oraz pochodzi od uprawnionej osoby.
Osoba składająca taki wniosek nie może zalegać z opłatami eksploatacyjnymi. Uregulowany powinien być również wkład mieszkaniowy przypadający na dany lokal. Kwestię wkładów mieszkaniowych i zadłużenia kredytowego spółdzielni można - zgodnie z polskim prawem - sprawdzić w spółdzielni w dowolnym momencie przed złożeniem wniosku.

WNIOSKI:
Jeżeli mieszkań własnościowych jest mniej niż spółdzielczych (licząc powierzchnie a nie liczbę) to musicie się zorientować, czy sąsiedzi będą chcieli „wykupić" swoje lokale by mieć jak najwięcej głosów. Potrzebujecie ponad 50% głosów

 


środa, Lipiec 26, 2023, 09:31 | Brak komentarzy »
Pierwszą rzeczą jaką musicie wiedzieć o spółdzielniach a która ma wpływ na założenie Wspólnoty Mieszkaniowej i odłączenie od SM to fakt, że w spółdzielni mieszkaniowej wyodrębnia się trzy tytuły prawne do lokalu:
1. spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu,
2. spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu,
3. odrębną własność lokalu,

a) Spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu mieszkalnego, czyli potocznie tzw. mieszkanie lokatorskie oznacza, że właścicielem i zarządzającym mieszkaniem jest spółdzielnia. Osoby zamieszkujące w tego typu mieszkaniach nie posiadają do niego prawa własności. Tym samym nie mają prawa głosu. Decyzję za nich odnośnie lokalu i części wspólnych podejmuje zawsze spółdzielnia. Prawo lokatorskie jest niezbywalne, przez co nie można go sprzedać lub uczynić przedmiotem darowizny np. bliskiej osobie. Nie podlega też dziedziczeniu, nawet jeśli spadkobiercy mieszkają razem z uprawnionym w lokalu
b) Własnościowe spółdzielcze prawo do lokalu mieszkalnego jest ograniczonym prawem rzeczowym, które daje osobie go posiadającej prawo do użytkowania oraz swobodnego rozporządzania takim lokalem. Można więc w każdej chwili sprzedać takie mieszkanie lub je wynająć, a także zapisać bliskim w spadku. Nieruchomość formalnie nadal należy do spółdzielni mieszkaniowej, tak więc i w tym przypadku decyzję o założeniu Wspólnoty Mieszkaniowej i odłączeniu od spółdzielni podejmuje Spółdzielnia. W kolejnym wpisie opiszę jak to zmienić.
Co ważne - dla spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu istnieje możliwość założenia księgi wieczystej choć nie jest to obowiązkowe. Posiadacz prawa będzie tam figurować jedynie jako osoba uprawniona do lokalu, a nie jego właściciel, którym cały czas pozostawać będzie spółdzielnia mieszkaniowa. Jak widać założenie księgi wieczystej dla lokalu nie jest tożsame z pełnym prawem własności.
Krótko mówiąc – w przypadku spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu jest się właścicielem jedynie prawa do tego lokalu, a nie samego lokalu. Nie jest się też właścicielem działki i części wspólnych (właścicielem tych rzeczy jest nadal spółdzielnia)
c) Odrębna własność lokalu to najpełniejsze prawo własności, w którym stajemy się w pełni właścicielem lokalu mieszkalnego oraz mamy prawa do gruntu pod budynkiem oraz nieruchomości wspólnej, która nie jest przypisana do wyłącznego korzystania przez właścicieli innych lokali mieszkalnych. W tym przypadku jesteśmy pełnym właścicielem naszego lokalu, ale też współwłaścicielem części wspólnych, możemy decydować wraz z innymi o częściach wspólnych. W przypadku własnościowego prawa do mieszkania podstawą prawną jego ustanowienia jest Kodeks cywilny

WNIOSKI:
Rozmawiając z sąsiadami na temat założenia wspólnoty i odłączenia się od spółdzielni należy zorientować się ile osób ma odrębną własność lokalu a ile spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Najłatwiej sprawdzić to w indywidualnych umowach lub w Księgach Wieczystych które można sprawdzić na stronie ministerstwa sprawiedliwości: https://ekw.ms.gov.pl

Wtorek, Lipiec 25, 2023, 22:20 | Brak komentarzy »
Dzisiaj pierwszy wpis dotyczący odłączenia od Spółdzielni Mieszkaniowej i założenia Wspólnoty Mieszkaniowej. Jest to dość trudny i skomplikowany proces, ale da się tego dokonać. Nie każdy przypadek jest taki sam. Podobnie podejście do sprawy usamodzielnienia budynku przez samą Spółdzielnię jest różne. Zagmatwane mogą być sprawy własności chociażby działki/działek i położonych na nich budynków. Z tego też powodu polecam zgłosić się do Zarządcy i poprosić o pomoc w przebrnięciu przez całą procedurę założenia Wspólnoty i odłączenia się od Spółdzielni. Aby zrobić to skutecznie trzeba opierać się na dwóch podstawowych ustawach:
I. ustawa z dnia 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych
(Dz. U. 2023 r. poz. 438 tekst jednolity)
II. ustawa z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali
(Dz. U. z 2021 r. poz. 1048 z późn. zm.)
Dodatkowo przydaje się znajomość Statutu Spółdzielni czy innych Regulaminów określonych przez konkretną Spółdzielnię. Bardzo często Spółdzielnie określają np. inne terminy dla poszczególnych czynności niż te wynikające z ustawy. Często też wymyślają różne powody by utrudnić Wspólnocie odłączenie się od nich. Żeby z tym walczyć trzeba sporo zacięcia i czasu. Nie można się poddawać i trzeba wierzyć, że postępuje się słusznie.
O korzyściach odłączenia od SM będę mówił w kolejnych wpisach. Już wiem też, że kilka wpisów poświęcę na obalenie krążących mitów w tym temacie.
Nie zdołam też opisać wszystkiego w uniwersalny sposób pasujący do każdej sytuacji. Pewne rzeczy upraszczam by były one zrozumiałe dla wszystkich. Pamiętam jak sam przygotowywałem się do przejęcia pierwszej Wspólnoty od SM. Dziesiątki czy nawet setki godzin spędzone nad dokumentami. Studiowanie całej ustawy o SM. Konsultacje z kancelarią prawną z powodu niejasnych lub niepełnych informacji. Konsultacje z Panią która jest emerytowaną pracowniczką działu prawnego jednej z większych spółdzielni w Polsce. I teraz po latach wiem, że jeszcze nie raz będę zaskoczony interpretacją czy postawą prezesa czy zarządu spółdzielni. Nawet stanowiska sądów i ich interpretacje bardzo często się różnią. O tym jeszcze nie raz wspomnę w kolejnych wpisach.
Ważna uwaga! Macie jakiekolwiek pytania w temacie wspólnot i spółdzielni, chcielibyście coś szerzej omówić, coś jest niezrozumiałe? Utworzyliśmy specjalny adres mailowy pod który możecie wysyłać pytania i sugestie. Jest on przeznaczony tylko do tego tematu: sm@lcn.opole.pl

WNIOSKI:
Jeżeli chcecie założyć Wspólnotę i odłączyć się od Spółdzielni to porozmawiajcie o tym z sąsiadami. To pierwszy i niezbędny do wykonania krok by sprawdzić czy jest szansa na usamodzielnienie.

 


Piątek, Lipiec 14, 2023, 13:37 | Brak komentarzy »
Coraz częściej dopytujecie o obiecane wpisy o tym jak odejść od spółdzielni. Już przygotowuję materiały do nich i w najbliższych dniach rozpocznę cały cykl o tym. Jeszcze trochę cierpliwości.
Dzisiaj wpis o wykonawcach, o jakości ich usług i o tym jak i dlaczego ich pilnuję. Ten wpis dedykuję tym, którzy w ostatnim czasie pytali mnie o to i tym, którzy dziwili się że Zarządca sam wykonuje lub nadzoruje pewne prace. Jak już wielokrotnie pisałem na tym blogu - lubię swoją pracę, interesują mnie wszelkie zagadnienia związane nie tylko z nieruchomościami ale również z branżą budowlaną, instalacjami, mechaniką, itd, itp. Z tego też powodu staram się być na bieżąco z wszelkimi technologiami obecnymi w mojej pracy zawodowej, ale też sporą część prac wykonywanych na nieruchomościach znam z własnej praktyki. Na codzień bardzo się to przydaje, gdyż mająć odpowiednią wiedzę i doświadczenie mogę już na etapie rozmów z wykonawcą zweryfikować jego wiedzę i technologię wykonania danej usługi. Uwierzcie, że wielokrotnie zdarzało mi się odkładać oferty niektórych firm, gdyż to co chcieli zrobić, albo to w jaki sposób to chcieli zrobić było nie tylko nieestetyczne, ale przede wszystkim nie wiedzieli, dlaczego należy zachować kolejność poszczególnych prac, albo z czego wynikają pewne uwarunkowania środowiskowe. Krótko mówiąc, nie mieli odpowiedniej wiedzy i doświadczenia, by powierzyć im dane prace do wykonania. Takie nasze podejście (które bierze się nie tylko z potrzeby ochrony interesu Wspólnoty, ale również z potrzeby oszczędzenia sobie problemów z wykonawcami) jak do tej pory wychodziło nam i naszym Wspólnotom na dobre. Jest też druga strona takiego podejścia do weryfikacji i kontroli wykonawców - sporo firm po odbyciu z nami rozmowy rezygnuje z wykonania usługi, gdyż zdaje sobie sprawę, że wiemy co będzie robione, wiemy jak należy to zrobić i z pewnością będziemy pilnować, by było to zrobione poprawnie. Już kiedyś pisałem na blogu o tym, że firmy wykonawcze chętnie przyjmują zlecenia od zarządców, gdyż najczęściej nie są odpowiednio pilnowani i wmawiają swoim zleceniodawcom różne bajki (tak to się robi, inaczej nie da się, itp).
Teraz odpowiedź na zasadnicze pytanie: dlaczego tak pinuję wykonawców? Bo jak już wielokrotnie wspominałem staram się, by wszystko co robię, było zrobione tak, jakbym sam miał z tego korzystać, jakbym robił to dla siebie. Niektórzy mogą twierdzić, że czasami nawet przesadzam. Że nie trzeba robić aż tak dobrze i tak dokładnie. Ale moje pytanie brzmi - dlaczego nie? Czy Wspólnota nie może mieć dobrze wykonanej usługi? Czy to, że robimy np. dach na dużej wysokości, którego nie widać oznacza, że ma on być wykonany niechlujnie? Czy klatka ma być pomalowana gorzej niż nasze mieszkanie bo tam "tylko przechodzimy"? Dlaczego mamy się godzić na to, by usługi na częściach wspólnych robić byle jak?
Wiem, że wiele osób uważa, że część wspólna to część "niczyja", ale podchodząc w ten sposób do naszej własności nigdy niczego nie osiągniemy. Nigdy nie zmienimy naszego otoczenia, a warto zacząć od zmiany naszego najbliższego otoczenia. Jeżeli bowiem sami o to nie zadbamy, to czy mamy prawo wymagać by inni o nas i naszą własność dbali?


Piątek, Kwiecień 14, 2023, 12:06 | Brak komentarzy »
Dzisiaj krótki wpis o współpracy Zarządcy z Zarządem. Pisałem już o tym że "wadą" pracy jako zarządca jest współpraca z ludźmi. Najgorzej jeżeli ta współpraca a właściwie jej brak przejawia się na linii Zarząd-Zarządca. Zdarzyło mi się już zrezygnować z prowadzenia Wspólnoty właśnie z powodu braku tej współpracy lub nazywając to dosadniej wrogiej postawy Zarządu.
Jesteśmy Zarządcami którym nie przeszkadza brak współpracy. Sami staramy się prowadzić Wspólnotę i systematycznie polepszać co tylko możemy zarówno w jej wyglądzie jak i funkcjonowaniu. Dla nas brak Wspólpracy nie jest wadą czy problemem. Problemem jest jednak taka postawa Zarządu która uniemożliwia dobre prowadzenie Wspólnoty. Mam tutaj na myśli działania które uniemożliwiają a czasem wręcz paraliżują pracę Zarządcy. Jeżeli chodzi o drobne sprawy to możemy je ominąć i pracować dalej. Przytoczę tutaj przykład Zarządu opolskiej Wspólnoty, który sam chciał wybierać firmę sprzątającą, sam określił zakres współpracy, sam zaakceptował umowę przygotowaną przez tą firmę (pomimo naszych uwag i zastrzeżeń), a później miał pretenje że firma nie realizuje innych zadań i pretensje te kierował do nas. Wypierał się też swoich ustaleń i prowokował konflikt. Dopiero upublicznienie na zebraniu korespondencji mailowej sprzed kilku miesięcy zamknęło temat. Ale odbiegam od tematu :)
O ile mniejsze i mniej groźne dla Wspólnoty działania - nazwijmy je sabotażowe - można tolerować i starać się je poprawiać by Wspólnota nie cierpiała z tego tytułu (chociaż wymaga to od nas sporo więcej czasu i zaangażowania). Nie można jednak przymykać oka na poważne zagrożenia jakie niesie za sobą (świadoma lub nie) negatywna postawa Zarządu. Takie działania jednej lub kilku osób mogą sparaliżować poprawne działanie całej Wspólnoty. Miałem taki przypadek że jedna pani z zarządu potrafiła skutecznie blokować wszelkie potrzebne/konieczne do realizacji prace i skłóciła ze sobą całą Wspólnotę. Co więcej - domagała się podpisania umów z zaprzyjaźnionymi firmami na remonty po zawyżonych kwotach i w mniejszym zakresie prac. 
Piszę o tym teraz ponieważ znowu trafił się nam przypadek Wspónoty w której musimy angażować swój czas i środki nie tylko na wyprowadzanie WM z marazmu, ale również a może przede wszystkim musimy na każdym kroku walczyć z Zarządem. A bierna postawa mieszkańców (nikt nie chce urazić Zarządu i każdy boi się jego zmiany) przedłuża tę agonię. I w ten sposób zamiast realizować to do czego jesteśmy powołani to marnujemy swój czas i energię na przysłowiowe kopanie się z koniem... A traci cała Wspólnota...

Sobota, Kwiecień 8, 2023, 15:05 | Brak komentarzy »
Czas na życzenia Świąteczne. Z okazji świąt Wielkanocnych chciałbym życzyć wszystkim naszym czytelnikom i mieszkańcom wspólnot którymi zarządzamy wszystkiego dobrego. Wszelkiej pomyślności, spokoju ducha i spokojnej atmosfery międzysąsiedzkiej. Życzliwych sąsiadów, pomocnej dłoni w razie potrzeby, braku zazdrości i ogromu zrozumienia. Spójrzcie czasem łaskawym okiem na swoich współsąsiadów. Jeżeli trzeba pochylcie się czasem nad ich losem. Wykażcie odrobinę zrozumienia zanim sami zaczniecie czegoś oczekiwać lub wręcz żądać. Wtedy zapewne wszystkim Nam będzie się żyło lepiej.
Te krótkie życzenia piszę w odniesieniu do naszej codziennej pracy w której zauważamy, że wspólnoty w których panuje życzliwa i miła atmosfera, a sąsiedzi potrafią zrozumieć się wzajemnie i dostrzegają potrzeby innych a nie tylko swoje - w takich wspónotach żyje się i pracuje zdecydowanie lepiej. Nie traci się czasu, nerwów i pieniędzy na niepotrzebne waśnie, realizuje się potrzeby wszystkich bez licytowania kto jest ważniejszy, bez kłótni o sprawy błache i małoistotne. Jak ostatnio pisałem największą wadą naszej pracy jest praca z ludźmi. Słowo wada nie jest tutaj najwłaściwsze ale tak to opiszę. Ta wada dotyczy także życia we wspólnotach. Życia i koegzystowania. Jeżeli zatem będziemy dla siebie mili i luddzcy to zapewne będzie nam się żyło lepiej.
Jeszcze raz życzę spokojnych Świąt i miłej atmosfery w tym szczególnym okresie ale również, a może przede wszystkim, w codziennym życiu.

środa, Kwiecień 5, 2023, 20:21 | Brak komentarzy »
Dzisiaj wpis o tym jak postrzegani są "duzi" zarządcy i spółdzielnie a jak bardzo często wygląda rzeczywistość. Do tego wpisu sprowokowała mnie sytuacja z jaką miałem ostatnio do czynienia.
Przejmowaliśmy dwie wspólnoty od jednego z największych administratorów w Opolu. Problemy zaczęły się od samego początku. Najpierw pan prezes szukał wymówek by nie oddać wspólnoty. Później przyszedł czas zastraszania i grożenia  wobec mieszkańców. Ponieważ minąl wyznaczony termin przekazania dokumentacji i prezes dalej chciał cwaniakować i udawać bohatera wystąpiliśmy na drogę prawną. Nasza kancelaria wystosowała odpowienie pismo i wyznaczyła ostateczny termin przekazania dokumentacji. Przypomniała również jakie będą konsekwencje niedostosowania się do postawionych warunków. Pan prezes bardzo szybko zmienił postawę i w błyskawicznym tempie przekazano nam dokumentację. Ale to nie koniec tej przygody. Okazało się, że dokumentacja jest niepełna bo pani księgowa nie zdążyła rozliczyć wspólnoty. A miała na to 4 miesiące. Właśnie minęły kolejne 3 miesiące i jest - mamy informację że dokumentacja jest do odbioru. Koniec wyszarpywania dokumentów? Niekoniecznie. Okazuje się, że minęło już 7 miesięcy a księgowa nie zrobiła rozliczeń mieszkańców i nie dostali oni indywidualnych rozrachunków. 
Piszę o tym w kontekscie tego, że ostatnio kilkukrotnie podczas rozmów z różnymi osobamia wysłuchiwałem wypowiedzi osób które twierdziły że duże spółdzielnie i firmy administrujące zatrudniają więcej ludzi i dzięki temu rzekomo zawsze szybciej rozliczają mieszkańców. Zawsze też rzekomo szybciej usuwają awarie, rzekomo szybciej realizują remonty, rzekomo taniej zamawiają ciepło, rzekomo taniej kupują wodę, rzekomo mniej płacą za wywóz śmieci, itd...
O tych rzekomych korzyściach już kiedyś pisałem, pisałem ile można przepłacać za remonty. Jeżeli 7 miesięcy na rozliczenie mieszkańców to też rzekomo mniej to muszę Was zawieść. Takie rozliczenie można zrobić w duuuużo krótszym czasie. Jak widać wielkość nie ma tutaj znaczenia. 
Gdzie zatem te korzyści?
O korzyściach i przewagach spółdzielni i dużych administratorów nad mniejszymi firmami najczęściej mówią same spółdzielnie (ten temat jeszcze kiedyś rozwinę) jak również osoby które nie mają pojęcia jak wygląda rzeczywistość i realne prawa i procesy rządzące wspólnotami i firmami zajmującymi się zarządzaniem i administrowaniem nieruchomościami.

Dzisiaj znowu miałem wizytę dwóch Panów którzy mieszkają w budynku zarządzanym przez spółdzielnię i szukają alternatywy. Ponad godzinę rozmawialiśmy o ich problemach i próbowałem wyjaśnić kwestie które ich interesowały. Jeżeli duży może więcej to czemu ludzie szukają rozwiązań u mniejszych firm jak nasza? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie

Sobota, Marzec 11, 2023, 18:18 | Brak komentarzy »
Dzisiaj dwa ostatnie pytania bezpośrednie. Jest jeszcze kilka pytań o Spółdzielnie Mieszkaniowe ale te opiszę w osobnych wpisach i postaram się jakoś je usystematyzować, zapewne dodam jeszcze kilka kwestii które was zainteresują. Ale przejdźmy do pytań:
11. Jakie są minusy pracy jako Zarządca? Każda praca ma swoje plusy i minusy, ale jeżeli robimy to co lubimy, to tych minusów raczej nie widzimy. Gdybym miał wymienić jedną rzecz jako minus mojej pracy to powiedziałbym, że takim minusem jest praca z ludźmi. To na tym opiera się spora część tego zawodu, a jednocześnie ten 'czynnik ludzki' o wielu rzeczach decyduje. Czasami postawa ludzi czy ich podejście do jakiegoś tematu mogą sporo namieszać i czasami nawet zastopować np. proces modernizacji budynku. Niejednokrotnie mam wrażenie graniczące z przekonaniem, że gdyby nie ludzie to bylibyśmy w stanie zdziałać duuużo więcej i dużo szybciej. Na szczęscie ten negatywny czynnik mieszkańców którzy są hamulcowymi nie występuje zbyt często ale czasami naprawdę potrafią oni zniczewyć nie tylko dobry humor ale też najlepsze plany. Nawet do tego stopnia, że odechciewa się dalszej pracy z takimi ludźmi. Na szczęście na następny dzień siły i ochota zawsze wracają...
12. Na co zwracam uwagę w swojej pracy? Co jest priorytetem? Powinienem chyba napisać, że bezpieczeństwo mieszkańców, czy tak jak mówią przepisy troska o budynek i jego niepogorszony stan. Moje podejście do nieruchomości jest takie, że zawsze staram się skupiać na tym, by budynek prowadzić do coraz lepszego stanu - nie tylko wizualnie ale przede wszystkim funkcjonalnie i ekonomicznie, oraz staram się robić rzeczy z których (tak mi się zdaje) mieszkańcy będą zadowoleni. Oczywiście jest to powiązane z wieloma innymi rzeczami, np. finansami, ilością i wielkością prac do wykonania, pilnością poszczególnych przedsięwzięć, bezpieczeństwem, wymogami prawa, itd. Staram się podchodzić do każdej nieruchomości w taki sposób, jakbym sam tam mieszkał i patrzę na całość tak, by lepiej mi się mieszkało w danym miejscu. Patrzę na to przez pryzmat mieszkańców i ich oczekiwań i z tego wychodzi mi jakiś wypadkowy sposób prowadzenia danej nieruchomości. 

To wszystkie odpowiedzi na Wasze pytania. Tak jak wspomniałem osobną serię wpisów poświęcę SM i tam także będzie kilka odpowiedzi na Wasze pytania. Niektórzy dostali odpowiedź na swoje pytanie mailowo - po prostu pytań o politykę i tematy bardzo prywatne dotyczące Waszych indywidualnych spraw nie chciałbym tutaj poruszać. Dziękuję za wszystkie pytania i pozytywne słowa jakie przy okazji pytań otrzymaliśmy. Życzę wszystkim powodzenia w ich sprawach wspólnotowych i do usłyszenia na blogu :)

Czwartek, Marzec 9, 2023, 11:06 | Brak komentarzy »
8. Czy sąsiad może zająć strych na gołębnik bez naszej zgody? Nie. Części wspólne jakimi są m.in. korytarze, klatki schodowe i strychy powinny być dostępne dla wszystkich. Oznacza to tyle, że nikt z mieszkańców nie może sobie oddzielić "swojej części" strychu czy korytarza tylko na własny użytek. Przykładowe tłumaczenie właścicieli jest takie: 'mam 10% udziału w nieruchomości więc odgrodziłem swoje 10% strychu'. Jest ono błędne, gdyż nie można tak robić i każdy z właścicieli powinien mieć dostęp do całości części wspólnych. Mieszkaniec z parteru ma mieć możliwość wejścia na korytarz na ostatnim piętrze nawet jeżeli ten korytarz prowadzi tylko do jednego mieszkania. Oczywiście Wspólnota ma możliwość sprzedaży czy wydzierżawienia/oddania w odpłatne użytkowanie części wspólnyh ale musi to być zrobione zgodnie z przepisami a nie w sposób samowolny. Już chyba kiedyś pisałem na blogu o tym, że takie naruszenie można zgodnie z prawem usunąć niezwłocznie po jego ujawnieniu
9. Sąsiad podłączył się do mojego komina. Co robić? Po pierwsze nie ma takiego pojęcia jak "mój komin" we wspólnocie. Po drugie kominy są częściami wspólnymi i prowadzenie na nich jakichkolwiek prac wymaga zgody wspólnoty/zarządcy. Po trzecie nie można dowolnie podłączyć się do dowolnego przewodu kominowego czy zmieniać tych przewodów. Po czwarte jeżeli prowadzimy jakieś prace i np. montujemy nowy piec lub kozę w mieszkaniu to powinniśmy uzyskać opinię kominiarza który wyznaczy nam przewód do którego będziemy mogli się podłączyć. Rolą kominiarza jest nie tylko sprawdzić czy dany przewód kominowy jest wolny, ale powinien on zweryfikować czy jest on drożny, szczelny, czy posiada odpowiedni przekrój i czy może być użytkowany w danym celu. W starym budownictwie dawniej w prawie każdym pomieszczeniu był piec kaflowy. Większość z nich została zlikwodowana a kominy pozostały. Jeżeli teraz chcielibyśmy w tym samym miejscu podłączyć np. kozę to i tak musimy sprawdzić czy spełniamy powyższe warunki. W innym przypadku możemy stwożyć zagrożenie dla zdrowia i mienia (a nawet życia!) swojego i naszych sąsiadów.
10. Czy mogę wstawić piec w mieszkaniu? Poprzednie pytanie odpowiada po części na to, lub przynajmniej wskazuje co należy sprawdzić. Musimy też sprawdzić czy w danym budynku możemy taki piec zamontować. Czy będzie to zgodne z przepisami i przede wszystkim bezpieczne. Najlepiej zgłosić się do zarządcy i on podpowie co w tym konkretnym przypadku trzeba zrobić i jakie dokumenty będą potrzebne. Bardzo często zdarza się że zapominamy o najprostszych rzeczach. Nawet jeżeli kiedyż mieliśmy w mieszkaniach piece kaflowe to mieliśmy też stare, drewniane i nieszczelne okna. I wszystko działało prawidłowo. Teraz wstawiamy piec, okna mamy plastikowe bardzo szczelne i zamknięte by "ciepło nie uciekało" i okazuje się że możemy się w mieszkaniu zatruć lub udusić bo nie mamy nawiewu świeżego powietrza. Z piecami nie ma żartów i mówię tutaj zarówno o tych węglowych jak i tych gazowych...

środa, Marzec 8, 2023, 14:34 | Brak komentarzy »
4. Czy Wspólnota musi mieć ustalony Regulamin? Posiadanie przez Wspólnotę uchwalonego regulaminu - tzw. regulaminu porządkowego, zwanego też niekiedy statutem - nie jest wymagane żadnymi przepisami prawa. Warto jednak podjąć w formie uchwały taki regulamin, gdyż określa on a właściwie dokładniej precyzuje zbiór zasad rządzących wspólnotą. Trzeba jednak pamiętać, by jego zapisy były zgodne z ustawą o własności lokali i innymi nadrzędnymi przepisami prawa.
5. Czy są wymagane inne regulaminy? Pojawiły się dwa podobne pytania więc odpowiem na oba. Tak - są pewne regulaminy które Wspólnota musi posiadać. Regulamin porządkowy jest dobrowolny, ale koniczne są tzw. regulaminy rozliczania mediów.  Są to sposoby rozliczania np. ciepła, wody, odprowadzonych ścieków, prądu, itp. W bardzo precyzyjny sposób powinny uwzględniać charakterystykę danej Wspólnoty i określać w jaki sposób dany czynnik czy dane medium będą rozliczane. Powinny one nie tylko określać bieżące rozliczenia, ale także przewidywać jak rozliczymy dany czynnik w przypadkach awarii np. wodomierza lub w przypadkach powstania nadpłat/niedopłat. Określają także kto odpowiedzialny jest za naprawę zepsutego sprzętu, kto powinien dbać i płacić za legalizację urządzeń, kto i kiedy dokonuje wymian, na jakich zasadach zmieniamy stawki, etc.
6. Czy uchwałę można podać do publicznej wiadomości przez wywieszenie na tablicy ogłoszeń? To zależy od kilku czynników. Po pierwsze powinna być przegłosowana uchwała która zezwala na takie wywieszanie uchwał. Po drugie uchwała nie może zawierać żadnych drażliwych treści, np. nie możemy wywiesić uchwały która zawiera szczegółowe dane mieszkańców. Po trzecie powinno być określone miejsce w którym takie uchwały będą wywieszane (zawsze to samo i dostępne dla wszystkich właścicieli) by uniknąć pomówień o manipulację. Po czwarte należy mieć na uwadze, że część właścicieli może mieszkać w innym (odległym) miejscu i dlatego wraz z uchwałą zezwalającą na wywieszanie uchwał na tablicy powinno się podjąć uchwałę o innych alternatywnych formach powiadamiania tych właścicieli. Po piąte - warto na tablicy informować o tym czy dana uchwała zapadła czy nie, czyli czy większość była na "tak" czy na "nie". Nie polecam jednak udostępniać pełnej treści uchwały. Zamiast tego lepiej poinformować gdzie można przeczytać pełną treść jeżeli ktoś nie mógł się wcześniej zapoznać lub nie miał okazji głosować.
7. Czy można anulować uchwałę? Jeżeli uchwała została podjęta a następnie Wspólnota podjęła koejną uchwałę o zmianie lub nawet anulowaniu tej poprzedniej to oczywiście można. Żeby precyzyjniej odpowiedzieć na to pytanie trzeba się zastanowić do czego odnosi się anulowana uchwała i czy została ona wykonana? Co w takim razie z jej efektami/skutkami? Jeżeli anulujemy uchwałę o np. podwyżce składek na Fundusz Remontowy to wracają one do wcześniejszych poziomów o ile nie określimy tego inaczej. Ale co np. z remontem dachu który trwa lub został już zakończony? Jak przywrócić stan poprzedni, lub na jakim etapie zakończyć prace? A co z podpisanymi umowami? Pytanie jest bardzo ogólne. Proszę o kontakt to może uda się odpowiedzieć szczegółowo

środa, Marzec 8, 2023, 09:02 | Brak komentarzy »
Sporo Waszych pytań (nie tylko z okazji corocznych pytań) dotyczy zarobków Zarządców i stawek za zarządzanie jakie płacicie. Już kilkukrotnie poruszałem ten temat. Chciałbym jeszcze kiedyś poruszyć temat stawke netto, brutto, "brutto brutto" ale muszę się do niego solidnie przygotować. Dzisiaj supię się na kilku zagadnieiach które powtarzają się w Waszych pytaniach:
1. Jakie powiny być uczciwe stawki za zarządzanie? Przyznam szczerze, że jest to pytanie bardzo trudne i nie sposób odpowiedzieć na nie jednoznacznie. Są wspólnoty małe 3,4,5 - lokalowe zaniedbane, z zawiłościami w dokumentacji, z dłużnikami, z budynkami wymagającymi natychmiastowych remontów i jednoczesną bardzo niską lub wręcz zerową stawką funduszu remontowego. Są też wspólnoty składające się z budynku lub budynków w których mieszka 100,200 czy nawet 300 rodzin z założoną dokumentacją, prowadzone od lat, bez większych zadłużeń, z remontami prostymi do przeprowadzenia, itd. I jak tutaj uczciwie ustalić stawki dla tych różnych wspólnot? Jakie przyjąć kryteria? Więcej papierkowej roboty będzie w tych dużych wspólnotach, rozliczeń też będzie więcej, ale nie będą to proporcjonalne zależności. Co więcej - sporo czynności ma dokładnie ten sam zakres i tyle samo czasu trzeba mu poświęcić. Przykładowo zrealizowanie przeglądu kominiarskiego zajmuje dla zarządcy tyle samo czasu niezależnie od ilości kominów czy mieszkań. Sam kominiarz ma więcej pracy, ale zarządca już niekoniecznie. Uczciwe stawki powinny być zatem takie by w pełni rekompensowały czas poświęcony Wspólnocie przez zarządcę i jego zespół. Chyba nikt z Was nie chciałby pracować gdyby wiedział, że pracodawca go nie docenia i płaci jakieś śmiesznie niskie pieniądze
2. Czy 0,8zł/m2 za zarządzanie to dużo czy mało?  Jak zaczynałem przygodę z zarządzaniem to razem z wykładowcą wyliczaliśmy jakie powinny być stawki zarządców by ta praca była opłacalna i korzystna dla nas Zarządców. I wyszło nam, że już wtedy (a było to ponad 10lat temu) wynagrodzenie zarządcy powinno oscylować w granicach 2-3zł/m2. Teraz zapewne ta stawka powinna być bliżej 5zł/m2. I teraz spójrzcie na te stawki i na to jak działa Wasz Zarządca. Czy przykłada się do swojej pracy? Czy szuka innych źródeł finansowania swojej działalności? Czy zarządzanie nieruchomościami to jedyna działalność jaką prowadzi? Oceniając stawkę wynagrodzenia spójrzcie też na to czego sami oczekujecie od Zarządcy. Czy szukacie tylko księgowego który rozliczy Wspólnotę, czy może oczekujecie pełnego zaangażowania i wsparcia. 
3. Skąd mamy wiedzieć czy wynagrodzenie Zarządcy jest odpowiednie? Ja polecam proste porównanie - zorientuj się co robi Twój Zarządca czy Administrator i za ile to robi, a później zastanów się czy Ty za te same pieniądze chciałbyś to robić. Musi to być jednak uczciwe porównanie oparte na wiedzy i faktach. Miałem przypadek jakieś 4 lata temu że jeden z mieszkańców Wspólnoty uznał, że za takie wynagrodzenie jakie bierze ich Admin to on sam poprowadzi sprawy swojej WM. Jednak po 2 miesiącach przyszedł do Nas i przyznał szczerze że nie spodziewał się że w tak małej Wspólnocie jest tyle spraw do ogarnięcia i wymaga to tyle pracy. Niestety coraz więcej rzeczy wymaga specjalistycznej wiedzy i zasobów (np. programów do rozliczeń z urzędami), co w coraz większy sposób utrudnia samodzielne prowadzenie Wspólnoty.

Poniedziałek, Marzec 6, 2023, 09:34 | Brak komentarzy »

Dzisiaj rozpoczynam odpowiedzi na Wasze coroczne pytania. Zacznę od wpisu Pana Tadeusza, który mieszka w budyku, którym zarządzamy od prawie 3lat i który poprosił, by opisać ich przypadek. Pozdrawiam wszystkich mieszkańców tej Wspólnoty i opisuję :)


Zgłosiła się do nas Wspólnota (bedąca Wspólnotą już z formalnego punktu widzenia), prowadzona zgodnie z Ustawą o Własności Lokali, której zarządcą była Spółdzielnia Mieszkaniowa. Mieszkańcom nie odpowiadał sposób ich prowadzenia przez Spółdzielnię, a szczególnie sposób prowadzenia ich wydatków. Zwrócili się do nas o przejęcie w zarządzanie. Warto tutaj wspomnieć, że ich budynek leży w kompleksie kilkunastu budynków o podobnej kubaturze, liczbie mieszkańców, etc.
Po przejęciu zrewidowaliśmy wydatki, ustaliliśmy nowe, niższe opłaty - zrobiliśmy co mogliśmy, by Wspólnota płaciła niższe miesięczne opłaty. Standard. Teraz przejdę do historii właściwej, o której wspominał w mailu Pan Tadeusz.
Na parterze tej Wspólnoty mieszka starsza Pani, która od kilku lat porusza się na wózku. Wspólnota dużo wcześniej podjęła decyzję, że zrobi wejście do budynku przyjazne dla wózków inwalidzkich. W budynkach na tym osiedlu jest boczne wejście do każdego z nich, nie używane od lat i zamknięte na klucz. W sąsiednich budynkach Spółdzielnia, także na wniosek niepełnosprawnych lub starszych osób, zainstalowała windy przy tych bocznych wejściach. Super sprawa, mieszkańcy zadowoleni, nie trzeba było przebudowywać wejść głównych, robić ramp czy specjalnych podjazdów. Zawsze jednak pojawia się ale...
My postanowiliśmy ten temat rozwiązać nieco inaczej: przy tym bocznym wejściu usypaliśmy z ziemi podjazd i wyłożyliśmy go kostką. Do tego specjalna poręcz i temat załatwiony. A teraz przejdźmy do najlepszego, czyli porównania kosztów budowy i corocznych kosztów utrzymania całości.
Na windę i jej wykonanie, około 4m nowego chodnika i posianie trawy przy chodniku, Spółdzielnia wydała blisko 30 tysięcy złotych. Teraz corocznie winda musi przechodzić badania techniczne, do tego koszt energii i serwisowania - tutaj już nie mam informacji o dokładnych kosztach, ale szacuję, że będzie to około 2000 zł rocznie.
My zrobiliśmy podjazd około 14m (by zachować wymagane prawem pochylenie) wraz z barierkami i nasadzeniem krzewów i dodatkowym oświetleniem zewnętrznym z czujnikiem zmierzchowym i czujnikiem ruchu. Za całość zapłaciliśmy 2870zł i coroczne rachunki za oświetlenie na szacunkowym poziomie 10zł (mocno zawyżone ale na pewno nie większe).

Pan Tadeusz poprosił, by opisać ich sytuację ku przestrodze innych, gdyż ma znajomych w bloku obok i nie kryli oni zdenerwowania, gdy dowiedzieli się, ile na takie wejście dla wózków wydała Spółdzielnia, a ile my. I teraz najlepsze - niektórzy twierdzą, że Spółdzielnia Mieszkaniowa jest lepsza, gdyż jako duży gracz może negocjować stawki i wybrać tańszą ofertę. Tych wind w sąsiednich budynkach zamontowano 4sztuki.

Porównajcie sobie zatem sami, czy taka spółdzielnia dba o to, by pieniądze wydawać racjonalnie i w sposób najbardziej optymalny/ekonomiczny?


Piątek, Marzec 3, 2023, 14:33 | Brak komentarzy »
W ostatnim wpisie ubolewałem nad zalewem nieuczciwych firm, które wykonują swoje prace nieudolnie, nierzetelnie, niefachowo i w dodatku nietanio. W tym całym zalewie tych firm, którym zależy tylko na tym, by zarobić i uciekać dalej, zdarzają się jeszcze firmy bardzo profesjonalne, posiadające dużą wiedzę i wykonujące powierzone prace z dużym zaangażowaniem i oddaniem. Miałem/mam do czynienia także z firmami, które ze względu na młody wiek szefostwa i wykonawców, popełniają błędy podczas wykonywania swoich prac, ale zdają sobie sprawę ze swojej niedoskonałości i bardzo chętnie porawiają swoje błędy i starają się ich nie popełniać w przyszłości. Postawa godna naśladowania i według mnie bardzo uczciwa. Każdy z nas świadomie lub nieświadomie może popełniać błędy, ale sztuką jest przyznać się do nich i je naprawić. Bardzo szanuję takie firmy i wróżę im dobrą przyszłość.
Osobnym tematem jest przypadek profesjonalisty, z którym miałem do czynienia w ostatnich dniach. Jest to żywy przykład Fachowca przez duże "F". Chodzi tutaj o kominiarza z - uwaga - 50 letnim stażem/doświadczeniem, który nadal jest czynny zawodowo i który do swojej pracy podchodzi z zaangażowaniem, ale też z dużym poczuciem humoru i przychylnością oraz wyrozumiałością wobec klientów. Miałem okazję uczestniczyć bezpośrednio w jego pracach i powiem szczerze, że był to czas, który przyniósł rozwiązanie problemów, jakie męczyły Wspólnotę od dłuższego czasu, ale również traktuję ten czas jako swojego rodzaju naukę. Przyglądając się jego pracy można było nie tylko zapoznać się z problemem i metodologią jego rozwiązania, ale również obserwować na żywo procesy myślowe poparte przepisami prawa i zasadami fizyki. Dla osób technicznych i branżowców niezwykłe doświadczenie i nauka. Niestety jest to stara szkoła Fachowców. Na studiach miałem kilku starszych profesorów,  którzy byli świetnymi teoretykami ale również praktykami i w świetny sposób potrafili dzielić się swoją wiedzą. W szkole średniej też był jeden szczególny "profesor" który nie miał tytułu profesorskiego, ale za to miał ogromną wiedzę praktyczną i bardzo dobre podejście do życia. Osobiście uważam, że tydzień praktyki u takich Fachowców może więcej zdziałać niż rok nauki w szkole lub jakiegokolwiek stażu w jakiejkolwiek firmie.
Ten wpis i doświadzenia z takimi ludźmi dają mi wiarę, że jeszcze nie wszystko stracone i że należy poszukiwać takich firm - Fachowców.


Piątek, Marzec 3, 2023, 14:05 | Brak komentarzy »
Wielokrotnie pisałem już o prawidłowym przeprowadzaniu procesu remontów, o ich odpowiednim planowaniu, o pilnowaniu procesów technologicznych, nadzorowaniu wykonawców, itd. Jak wskazuje moja codzienna praktyka muszę o tym pisać dalej, gdyż nic się nie zmienia w tym zakresie. Poszedłbym nawet dalej i stwierdził, że zmienia się, ale na gorsze...
Pamiętam czasy, kiedy wykonawców w danej dziedzinie było niewielu, działali oni lokalnie i wszyscy zapisywali się do nich z odpowiednim wyprzedzeniem, jeżeli chcieli coś u siebie zrobić. Tacy wykonawcy mieli swój sprzęt, może nie tak nowoczesny i nie zawsze pełny, ale nawet przy użyciu prostych narzędzi potrafili dużo dobrego zrobić. Szczególnie dlatego, że mieli wiedzę i kochali to co robili. Poza tym, gdyby zrobili coś źle, cała okolica by o tym wiedziała. Pośród takich Fachowców się "wychowywałem". Od młodych lat mogłem z bliska obserwować ich pracę i chłonąć wiedzę. Zarabiali oni dobrze, ale nigdy pieniądze nie były najważniejsze i nie przysłaniały najważniejszego - dobrze wykonanej roboty.
Niestety czasy się zmieniły i zmieniają się coraz bardziej - na gorsze. Firmy wykonują zlecenia byle jak. Technologia i sprzęt są dużo lepsze, dokładniejsze, precyzyjne a praca wykonywana niedbale, z błędami, byle jak najszybciej skończyć i zabrać się za kolejne zlecenia. Takie podejście wykonawców, ich brak podstawowej wiedzy, nieumiejętność posługiwania się narzędziami oraz ciche przyzwolenie inspektorów na bylejakość skutkuje tym, że wiele prac trzeba powtarzać, poprawiać lub wręcz wykonywać od nowa. 
Piszę o tym dzisiaj, gdyż tylko w tym mijającym tygodniu miałem kilka przykładów źle wykonanych prac, które będziemy musieli poprawiać, a za które zapłaci Wspólota. I to prac z różnych dziedzin - różnych fachowców: dekarz, kominiarz, cieśla, budowlaniec, hydraulik. I to tylko w ostatnim tygodniu.
Przejmując budynki w zarządzanie zawsze liczę się z tym, że trzeba będzie sprawdzić całość i coś poprawić lub uzupełnić. Niemniej jednak sam czasami jestem zaskoczony stanem prac, za które Wspólnota zapłaciła niemałe pieniądze i co gorsza zapłaciła również za nadzór nad tymi pracami. Tu już nie mówimy o drobnych brakach czy niedociągnięciach. Nie mówimy o awariach występujących po wielu latach użytkowania. Nie mówimy o zmęczeniu materiałów czy wpływie niekorzystnych warunków pogodowych. Mówimy o niedbalstwie i partactwie oraz mniej lub bardziej udanych próbach maskowania tego partactwa. Tutaj nie ma mowy o niedociągnięciach lub brakach. Według mnie, wiele z tych przypadków to celowe działanie na szkodę wspólnoty. Jeden z przypadków z tego tygodnia dotyczy źle wykonanego pokrycia dachu - do tego stopnia, że całość trzeba będzie zdejmować i wykonywać jeszcze raz. Rozmawiałem nawet z kancelarią w sprawie powództwa przeciwko wykonawcy , ale ...  okazuje się, że firma już nie istnieje. Działała przez trzy lata, zapewne wykonała kilkanaście inwestycji, zarobiła co miała zarobić i została zamknięta zanim ktokolwiek zgłosił się z jakimikolwiek roszczeniami. Teraz zapewnie działa pod innym adresem i dalej oszukuje klientów.

Wtorek, Luty 7, 2023, 16:21 | Brak komentarzy »
Dzisiaj wpis o typowo technicznych zagadnieniach.
Bardzo ważne z punktu widzenia komfortu użytkowania obiektu, a także z powodów ekonomicznych jest prawidłowe ustawienie i użytkowanie wszelkich urządzeń w budynkach wspólnot takich jak pompy, wymienniki ciepła, kotły grzewcze, ciepłomierze, centrale wentylacyjne, rekuperatory, sterowniki oświetlenia, itp.
Jeżeli mamy źle ustawioną czujkę ruchu to lampa zapala się za często i/lub na zbyt długi czas (lub zbyt krótki i czujemy wtedy dyskomfort) i tracimy pieniądze na zbędne oświetlenie. W tym przypadku straty będą nieduże i raczej mało zauważalne w budżecie wspólnotowym - wszystko zależy od tego jak duża jest wspólnota i ile tych lamp mamy zamontowanych. Jeżeli źle dobierzemy wodomierze czy ciepłomierze, albo pompy obiegowe to te straty mogą być większe. Jeżeli te urządzenia są źle sparametryzowane (np. jeżeli są to urządzenia elektroniczne) i nie dopasowane do realnych warunków, to te "straty" mogą być jeszcze wyższe. Największe straty występują w przypadku urządzeń najbardziej 'energochłonnych' jakimi są np. kotły grzewcze czy centrale wentylacyjne/rekuperatory. Tutaj niewłaściwe ustawienie parametrów takiego urządzenia lub jego nienależyte serwisowanie/kontrolowanie może doprowadzić do tego, że Wspólnota Mieszkaniowa wydaje niepotrzebnie sporą część swoich pieniędzy. Na co zapytacie? Na ogrzewanie które pracuje chociaż jest ciepło i nie ma potrzeby się ogrzewać. Na dogrzewanie mieszkań grzejnikami elektrycznymi bo kocioł jest źle ustawiony i "nie potrafi" nagrzać mieszkań. Na długie godziny pracy centrali wentylacyjnej chociaż nie musi ona w tym czasie pracować. Na dogrzewanie powietrza wywianego przez rekuperator bo ma założone obejście letnie w okresie zimowym. Na prąd potrzebny do pracy potężnej pompy obiegowej źle dobranej i pracującej na ułamku swej mocy w miejscu gdzie wystarczyłaby mała, tańsza i mniejszej mocy pompka obiegowa. Na straty ciepła w wymiennikowni i na nieizolowanych (lub słabo izolowanych) rurach przesyłowych. Na ciągłym uzupełnianiu wody w obiegu centralnego ogrzewania z powodu błędnie założonego zaworu....
Tych strat w naszych budynkach może być naprawdę wiele. Piszę o nich  dzisiaj, bo wczoraj sam miałem taki przypadek, że we wspólnocie którą właśnie przejmujemy skontrolowałem centralę wentylacyjną z odzyskiem ciepła i okazało się, że pracowała ona z by-passem, czyli nie odzyskiwała ona ciepła z powietrza wywiewanego. Była po prostu ustawiona na pracę w trybie letnim. W książce są zapisy o regularnych serwisach, ale albo są to puste wpisy, albo osoba serwisująca te urządzenie nie wiedziała co ma robić. Za błędy płaciła oczywiście cała wspólnota w swoich comiesięcznych rachunkach. Ciekawy jestem czy taki stan trwał tylko w tym sezonie, czy może od nowości tego urządzenia. Za rok dowiemy się, bo będziemy widzieli czy rachunki za ogrzewanie spadną czy będą się utrzymywały na podobnym poziomie.

Czwartek, Styczeń 26, 2023, 23:03 | Brak komentarzy »
Zbliża się kolejna rocznica tego bloga. Możecie już przysyłać Swoje pytania. Kilka już wpłynęło. Pojawiło się też kilkanaście podobnych związanych ze Spółdzielniami więc ten temat już zacząłem i z pewnością go poszerzę skoro to Was interesuje. Dziękuję już teraz za Wasze zaangażowanie i Wasze pytania. Jeżeli nie odpowiem od razu to proszę o cierpliwość. Zapewne każdy dostanie swoją odpowiedź. Pozdrawiam. Trzymajcie się ciepło 

Czwartek, Styczeń 26, 2023, 22:56 | Brak komentarzy »
Dzisiaj krótko o modernizacji instalacji grzewczej o której już wspominałem na blogu chyba z 2 lata temu. Trochę to trwało, spółka energetyczna długo się zbierała do realizacji, ale w końcu się udało. Od kilku miesięcy nasza wspólnota ma nowy węzeł cieplny i własną niezależną od sąsiadów instalację co. Przypomnę, że byliśmy połączeni instalacją i węzłem z sąsiednią wspólnotą zarządzaną nieudolnie przez innego administratora, a koszty były rozdzielane według metraży i przypisanch współczynników. Teraz każdy ma swój węzeł, swoje liczniki i jest rozliczany oddzielnie. Dostaliśmy niedawno fakturę wyrównawczą za ostatnie miesiące za zużyte ciepło i czas przedstawić wam wyniki. 
Koszt wymiany wymiennika zgodnie z naszymi ustaleniami pokryłą spółka ciepłownicza, czyli Wspólnota nie dołożyła do tego nawet złotówki.
Musieliśmy rozdzielić natomiast wspólne instalacje CO w piwnicach i zamontować specjalne zawory podpionowe, które regulują całą instalację. Był to niemały koszt i wielu zastanawiało się czy to się nam opłaci. Otóż opłaciło się! Po tych kilku miesiącach nowego sezonu grzewczego już wiem, że do końca lutego całość nakładów poniesionych na modernizację instalacji zwróci się z pozyskanych oszczędności. Czyli na koniec tego sezonu grzewczego będziemy już na plusie.
Dzieje się tak dlatego, że wcześniej byliśmy rozliczani według pewnych przyjętych przez dostawcę ciepła współczynników. Na nasz wniosek po dociepleniu naszego budynku te współczynniki zostały zmienione, ale nadal były moim zdaniem niekorzystne. Zrobiłem więc pewne kalkulacje i przedstawiłem je wspólnocie na zebraniu. Mieszkańcy - z pewnymi obawami - ale zgodzili się na modernizacje węzła i instalacji. Teraz już są pewni że postąpili słusznie. Od marca zaczną sporo oszczędzać i już planujemy na co te oszczędności zostaną przeznaczone...
Tak więc jest to doskonały przykład tego, że dobrze prowadzona wspólnota nie tylko dobrze wygląda, ale też wymaga mniejszego wkładu finansów i jest bardziej przyjazna dla mieszkańców. Czasami te procesy modernizacyjne potrafią trwać kilka lat, ale prędzej czy później widać ich skutki.
Zatem szukajcie w swoich wspólnotach tych miejsc gdzie można zaoszczędzić i to bez zaciskania pasa. Czasami wystarczy sprawdzić instalacje, czasami trzeba zmienić umowę, jeszcze innym razem coś przerobić - ale jeżeli zrobicie to z głową to możecie sporo zaoszczędzić.

Czwartek, Styczeń 26, 2023, 17:06 | Brak komentarzy »
Dzisiaj temat bardzo aktualny i sporo zapytań mamy właśnie związanych ze zmianą Spółdzielni Mieszkaniowej (zwanej dalej SM) na Zarządcę, warunkami, sposobami przejść, potrzebną dokumentacją, troską o zgromadzone fundusze, etc.
Temat jest skomplikowany, a proces zamiany SMi na Zarządcę zawiły, ale wszystko jest do zrealizowania. Dzisiaj tylko opiszę ten temak w dużym skrócie abyście mieli rozeznanie co można a co nie, a konkretne przypadki i sposoby postępowania podam w kolejnych wspisach które niebawem się pojawią. A pojawią z pewnością bo jak widzę temat przez wiele osób jest traktowany jak czarna magia :) Ale przejdźmy do rzeczy.
Czy można "wyjść" ze Spółdzielni Mieszkaniowej i przejść pod opiekę Zarządcy? Jeżeli przynajmniej jeden lokal jest wykupiony na własność to można. Jeżeli SM posiada mniej niż 50% udziałów to jest to realne, w innych przypadkach zapewne będzie utrudniać proces odejścia. Proces wyjścia jest nieco skomplikowany, gdyż taka Wspólnota którą prowadzi SM podlega nie pod ustawę o własności lokali tylko pod przepisy o spółdzielniach mieszkaniowych. Tematu procedur nie będę poruszał gdyż jest to szeroki i skomplikowany proces. Jeżeli chcecie odejść od SM która Was prowadzi to poproście dobrego zarządcę o pomoc. Samemu jest ciężko przejść przez wszystko, a tak zawsze macie wsparcie zawodowca. 
Jaki jest warunek odejścia od Spółdzielni? Warunków jest kilka, ale te najważniejsze to porozumienie z sąsiadami (by mieć ponad 50% głosów zdecydowanych na odejście) i konsekwencja w działaniu. Bardzo często SM stosują różnego rodzaju perswazję czy wręcz straszenie mieszkańców - wysokimi rachunkami, nieporadnością zarządców, rzekomą przewagą SM nad Zarządcami, utrudnianiem przejścia, brakami w dokumentacji, niewydawaniem zgromadzonych funduszy, itd, itp. Na początek proponuję sprawdzić czy większość lokali jest własnościowa. Trzeba uważać i rozróżniać lokale własnościowe od lokali z spółdzielczym własnościowym prawem do lokalu. Informacja o prawie do lokalu powinna być zawarta w księgach wieczystych. Można je sprawdzić przez stronę internetową.
Ile trwa proces zmiany Spółdzielni na nowego Zarządcę? Najczęściej od kilku tygodni do kilku miesięcy. Jeżeli sprawy np. własności gruntów są skomplikowane, albo jeżeli na jednej działce mamy kilka bloków i tworzą one jedną wspólnotę (a nie wszystkie - licząc udziały procentowo - chcą się odłączyć od SM) to możemy dokonać podziału i wtedy trwa to nieco dłużej. 
Czy warto zmieniać Spółdzielnie na Wspólnotę? Moim zdaniem i wielu innych fachowców zdecydowanie tak. Królują mity, że SM jako duży gracz może wynegocjować lepsze warunki opłat czy stawek za prace remontowe. To mit. Doświadczenie wskazuje, że takie PRL-owskie molochy jakimi bez wątpienia są SM mają zdecydowanie wyższe koszty działalności własnej, które oczywiście pokrywają mieszkańcy. Koszty remontów też zależą od działań ludzi, a nie od wielkości firmy. Sam zawierałem kontrakty z firmami wykonującymi również usługi dla dużych SM i wiem, że moje stawki były dużo niższe od tych w SM. 
Co w przypadku kiedy sąsiad się nie zgadza na zmianę? Jeżeli większość jest zdecydowana na zmianę to nie ma to znaczenia. W każdej Wspólnocie większość decyduje o losach całości. Oczywiście od każdej decyzji można się odwoływać, jednak trzeba mieć na uwadze, że sąd podważy decyzję Wspólnoty tylko w przypadku gdy była ona niezgodna z prawem lub uderzała w interesy Wspólnoty.
Tak jak mówiłem na początku temat jest bardzo obszerny i nie sposób go opisać w jednym wpisie. Wkrótce wrócę do tematu i opiszę jeszcze kilka zagadnień z tej dziedziny...

Poniedziałek, Styczeń 16, 2023, 18:15 | Brak komentarzy »

Dzisiaj temat narażania ludzi na utratę zdrowia a nawet życia. Kilka miesięcy temu Polskę obiegła wiadomość o dziecku, które zostało przygniecione przez bramę wjazdową na prywatnej posesji. Temat przykry i smutny, ale jak przekonałem się osobiście - prawdziwy.
Przejęliśmy w Zarządzanie Wspólnotę Mieszkaniową, która ma spory teren zewnętrzny ogrodzony i na który prowadzą dwie bramy przesuwne . Podczas kontroli obiektu zauważyłem, że jedna z nich jest źle ustawiona i nie działają w niej fotokomórki. Są one odpowiedzialne za zatrzymanie bramy w momencie kiedy w przejeździe pojawi się samochód lub człowiek. Pierwsza moja myśl była taka, że to awaria. Rozebraliśmy obudowę napędu bramy i okazało się, że ktoś celowo tak ustawił bramę! Tak - celowo!
Jeżeli zatem przy zamykaniu bramy ktoś lub coś pojawiło by się na jej torze jazdy, to brama pracowała by dalej bez zatrzymania się. A powinna zatrzymać się lub otworzyć z powrotem. Jeżeli stałoby tam auto to mielibyśmy uszkodzenie samochodu. Ale co jeżeli przechodziłyby tam dzieci i nie zdążyły?

Przepytałem mieszkańców i nik nic nie zauważył. Mówią, że serwis był prowadzony przez panią administrator i nikt nie zgłaszał uwag. Kto i jak rzetelnie prowadził zatem ten serwis? Oczywiście natychmiast usunęliśmy błędy w ustawieniach napędu i brama działa jak powinna. Uważajcie jednak na siebie i dbajcie o bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich. Niestety nawet organy Państwowe które powinny dbać o nasze bezpieczeństwo nie robią tego często tak jak powinny. Musimy zatem sami dbać o siebie i swoje otoczenie


Poniedziałek, Styczeń 2, 2023, 18:13 | Brak komentarzy »
Wszystkim naszym czytelnikom i sympatykom, wszystkim naszym kontrahentom i współpracownikom, a przede wszystkim wszystkim naszym mieszkańcom i współwłaścicielom, których nieruchomościami zarządzamy chciałbym życzyć wszelkiej pomyślności w całym rozpoczynającym się roku. Abyśmy wszyscy mieli to czego pragniemy, by każdy z nas mógł cieszyć się zdrowiem i szczęśliwym życiem, oraz byśmy mieli jak najmniej zmartwień. Tego wszystkiego w imieniu swoim i całego zespołu LCN życzę Wam i sobie.



Czwartek, Grudzień 29, 2022, 13:20 | Brak komentarzy »
Mieszkam w kamienicy, mam grube ściany i nie muszę dodatkowo ocieplać budynku. I tak mam w mieszkaniu ciepło. 
Jako Zarządca bardzo często spotykam się z takimi stwierdzeniami. Nawet jeden z "fachowców" od spraw technicznych w jednym z urzędów w Opolu próbował mnie przekonywać do tego, że stare budynki które mają mury o grubości 0,5m lub nawet więcej nie wymagają docieplenia. Jak widzę wiedza na ten temat jest ciągle niewielka, lub wręcz pojawiają się mity z tym związane. Przygotowałem zatem dwie tabele, które pozwolą przybliżyć ten temat i ostatecznie rozwiać wszelkie wątpliwości. W swoich wyliczeniach przyjęłem pewne uproszczenia, nie będę tutaj wspominał o mostkach cieplnych, czy sposobach przejmowania ciepła, pomijam obecność zapraw w ścianach, oraz kołków mocujących warstwę docieplenia. Chodzi mi tylko o proste przekazanie wpływu rodzaju materiału i jego grubości na izolacyjność cieplną ścian. Także nazewnictwo uprościłem i stosuję te powszechne a nie te podręcznikowe. Profesjonaliści mi mam nadzieję wybaczą :)
Rysunek pierwszy to porównanie współczynników styropianu zwykłego i najlepszego grafitowego, oraz cegły ceramicznej pełnej z której wymurowana jest większość starszych budynków. Już po samym parametrze widać, że styropian jest około 10x 'cieplejszy' od cegły. Cegła ma szeroki rozrzut współczynnika przenikalności cieplnej, gdyż skład i zawartość wilgoci jest różna. Słaba cegła o słabym składzie i wysokiej zawartości wilgoci jest kilkukrotnie gorsza pod względem izolacyjności niż dobra i sucha cegła.
współczynnik przewodzenia ciepła
Druga tabela przedstawia jakie grubości muszą mieć poszczególne materiały by spełnić wymagania stawiane nowym lub remontowanym budynkom. Odpowiednie parametry określone są w "Warunkach Technicznych jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie". Aby parametry były zgodne z obowiązującymi przepisami opór cieplny powinien być większy od 5m2K/W. Z obliczeń wynika, że parametr ten spełnia najcieplejszy grafitowy styropian już przy grubości 16cm, najgorszy biały styropian o grubości 23cm, suchy mur ceglany z cegły ceramicznej pełnej o grubości 1,7m, albo mur z najgorszej cegły i jeszcze dodatkowo zawilgocony o grubości 6m.
opór cieplny
Najczęsicej spotykane ściany mają grubość 25, 38 lub 50cm. Jak widać nawet te najgrubsze (np. najgrubsza ściana z jaką miałem doczynienia w kościele i starym przykościelnym klasztorze to było około 100-120cm) nie spełniają nowoczesnych norm.
Pokusiłem się również o wyliczenie odpowiedników najcieplejszego styropianu 031 jaki jest dostępny powszechnie na rynku i otrzymałem, że 1cm grubości takiego styropianu możemy zastąpić: 1,5cm styropianu 045 lub 11cm cegły pełnej (o tej gorszej jakości nie wspominam). Czyli jeżeli mamy mur grubości 48cm (4 cegły o grubości 12cm) to taka ściana odpowiada styropianowi około 4-5cm. 
Odbiegając od norm i dokumentów a skupiając się na rosnących cenach w tym także cenach opału i energii - Sami zastanówcie się czy warto ocieplać ściany które z pozoru nie wymagają docieplania...
Trzymajcie się ciepło :)

Wtorek, Grudzień 20, 2022, 14:46 | Brak komentarzy »
Dzisiaj trochę przewrotny tytuł. Ale temat opisywany już wielokrotnie.Różne podejście do tych samych spraw różnych zarządców
We wspólnotach, które prowadzimy od lat mieszkańcom może się wydawać że nic nie robimy, gdyż nas na obiekcie nie widać i nie widać żadnych ekip czy pogotowia technicznego. Nie jest to jednak żadne zaniedbanie z naszej strony ani brak zainteresowania. Świadczy to tylko o tym, że wszystko działa poprawnie i awarii nie ma wcale lub są usuwane odpowiednio wcześnie - często nawet prowadzimy działania prewencyjne by nie dopuścić do powstania usterek.
We wspólnotach nowych i nowoprzejętych rzeczywiście (patrząc tylko na zwykłe statystyki) konieczne są częstsze wizyty z powodu zaniedbań i braku staranności ze strony poprzednich zarządców. Niezbędne są też częstsze kontrole i sprawdzanie stanu technicznego budynku, jego wyposażenia i instalacji. Podam tylko jeden przykład, ale bardzo powszechny.
Najczęściej drzwi wejściowe do budynku są wyposażone w samozamykacz. Jest to urządzenie które zamyka łagodnie drzwi. Najczęściej stosowane są urządzenia, które w swojej zasadzie działania wykorzystują specjalny olej. I ten olej latem jest rzadki i powoduje trzaskanie drzwi, a zimą gęstnieje i drzwi nie zamykają się do końca. Dlatego też niezbędna jest regulacja tych mechanizmów minimum 2 razy w roku. Jeżeli drzwi są aluminiowe, to regulację powinno się przeprowadzać częściej. 
Są jednak sposoby by znacznie ograniczyć konieczność regulacji, a w wielu przypadkach wyeliminować ją całkowicie. Wystarczy zastosować mechanizmy, które działają dwufazowo, a w przypadku "zimnych" drzwi i ościeżnic (czyli w przypadku drzwi aluminiowych) powinno się zastosować przekładki termiczne. Te dwie rzeczy powodują, że częstotliwość regulacji jest dużo niższa, a co za tym idzie koszty regulacji są niższe. Oczywiście sam mechanizm jest nieco droższy, przekładka też stanowi pewien koszt, ale oszczędności widać już po pierwszym roku.
Piszę o tym, gdyż niewielu zarządców zna tak proste zależności i nie stosuje ich w swoich budynkach. Oczywiście tych tematów jest więcej i można im poświęcić osobny temat czy nawet serię tematów, ale chodzi mi tylko o zasygnalizowanie tematu odpowiedniego doboru i montażu urządzeń. Jeżeli zarządca jest świadomy tego co robi, to może uniknąć w przyszłości wielu problemów i wielu wizyt w budynku. Ale tutaj potrzebna jest wiedza i doświadczenie o których już pisałem wielokrotnie

Jak widać nie zawsze ten zarzadca który dużo się kręci po nieruchomości jest lepszy. Trzeba jeszcze się przyjrzeć dlaczego tak często wraca na obiekt i czy czasem nie powtarza tych samych czynności, a może wymienia po raz kolejny te same elementy zamiast zastąpić je lepszymi?

Sobota, Listopad 19, 2022, 18:03 | Brak komentarzy »
Poprzedni temat zrobił się za długi, więc część wniosków przesunę do tego wpisu.
Czy Zarządca może się zmienić? Czy zacznie lepiej pracować jeżeli poczuje zagrożenie? Czy zmieni swoje postępowanie jeżeli dostanie wypowiedzenie? Czy isnieje konkurencja pomiędzy zarządcami?
Moja praktyka mówi że nie można na to liczyć. Jeżeli ktoś ma określony i wypracowany sposób prowadzenia nieruchomości i organizowania pracy swojej i swojego zespołu, to raczej tego nie zmieni. Może będzie próbował ukryć swoją nieudolność lub brak wiedzy "ładnym gadaniem" i mydleniem oczu. Znam też takich co stosują zastraszanie w sytuacjach zagrożenia. Wielu ma osobowość sangwistyczną i roztaczają wizje wspaniałej przyszłośći a swoje 'niepowodzenia' tłumaczą na setki sposobów. Ja uważam, że dla chcącego nic trudnego. Oczywiście czasami na efekty trzeba czekać i to nawet kilka lat, ale generalnie widać czy ktoś pracuje czy też może gra na czas...
Jeżeli chodzi o konkurencję to na tym rynku ona nie istnieje. W środowisku zarządców spotykałem się wręcz ze stwierdzeniem, że nie należy konkurować z innymi. Nie wypada "zabierać" im budynków. Nie wypada działać lepiej i tym samym stawiać innych zarządców w gorszym świetle. Zdarzają się też przypadki, że obowiązuje 'rejonizacja' i dany region jest obsługiwany przez określonego zarządcę. Wtedy niewskazane jest wchodzenie na dany teren. Są to niepisane zasady. Miałem kiedyś przypadek, że przyjęliśmy Wspólnotę, lecz dane nam było poprowadzić ją tylko przez około dwa lata. Zaczęliśmy remonty, zrobiliśmy piwnice i instalacje, częściowo dociepliliśmy budynek, położyliśmy nowy chodnik i zadbaliśmy o roślinność, itp. Mieszkańcy byli bardzo wdzięczni i zadowoleni. Do czasu aż dwóch sąsiednich administratorów zaczęło 'urabiać' zarząd wspólnoty. Po kilku miesiącach i kilku kontrowersyjnych decyzjach zarządu wspólnota wróciła do poprzedniego zarządcy, a mieszkańcy z którymi rozmawiałem (nie wszyscy byli skłonni do rozmów) w rozmowach w cztery oczy przyznali, że "była presja" zarówno ze strony starego zarządcy i zarządu. Szczegółów nikt nie chciał podać. Jeżeli do tego dodamy strach przed apodyktyczną Panią z zarządu to mamy efekt w postaci powrotu do poprzedniego administratora i jego metod działania. Mieszkańcy nawet pytali, czy po zmianie zarządu będą mogli do mnie wrócić, ale sami przyznali, że zmiana nastąpi chyba dopiero po śmierci tej Pani, gdyż wcześniej nikt nie chce się jej narażać. O zależnościach między adminstratorami a zarządami już kiedyś pisałem i z pewnością jeszcze kiedyś napiszę. To bardzo ciekawy temat.
Podsumowując. Jeżeli oczekujecie działań to szukajcie zarządcy który działa. Jeżeli obecny nic nie robi to jest pewne że nic nie będzie robił. Może trochę 'poudaje że pracuje' ale tylko przez krótki czas. Jeżeli sposób działania Wam nie odpowiada, to nie liczcie że zacznie być zgodny z Waszymi oczekiwaniami.
Jest też garstka dobrych Zarządców. Oni jednak nie są cudotwórcami więc dajcie im czas. Pozwólcie im działać. Słuchajcie ich rad. Kierujcie się ich wskazówkami. Współpracujcie z nimi. Efekty pojawią się wcześniej lub później i będą zapewne bardzo dobre 


Sobota, Listopad 19, 2022, 16:50 | Brak komentarzy »
Dzisiaj trochę o tym czy wybierać jednego Zarządcę dla kilku sąsiednich wspólnot, czy może lepiej kilku konkurujących ze sobą? Łączyć Wspólnoty czy lepiej stanowczo rozdzielać? Co jest lepsze dla Wspólnot?
Na początek może mały przykład z ostatnich dni. Kilka lat temu przejęliśmy Wspólnotę, w której od tego czasu sporo zrobiliśmy: od dachu, poprzez elewację i klatkę, po same piwnice i ściany fundamentowe. I to właśnie w piwnicach występuje problem. Jak przejmowaliśy budynek w piwnicach panowała straszna widgoć, ściany były zawilgocone, tynk odpadł już dawno, przy opadach deszczu na posadzce pojawiała się woda, drzwi i wszystko w piwnicach pleśniało, na ścianach wystepował grzyb. W budynku zrobiliśmy dach, rynny i rury spustowe, drenaż i izolację pionową ścian piwnicznych, termoizolację ścian zewnętrznych i piwnicznych - jednym słowem wszystko co należało by budynek doprowadzić do bardzo dobrego stanu. Piwnice powoli wysychały, wilgoć z posadzek i ze ścian powoli znikała, można było otynkować ściany. W końcu mamy suche i estetyczne piwnice i mieszkańcy są zadowoleni. Jest jednak małe ale...
Budynek jest położony w jednym ciągu z innymi. Ściany południowa i pólnocna są zewnętrzne, natomiast dwie pozostałe sąsiadują z dwoma innymi Wspólnotami. Każda ma innego administratora. Ich stan techniczny pozostawia sporo do życzenia.
Jedna Wspólnota jest prowadzona przez leniwego zarządcę, któremu nic się nie chce robić. Wszystko co jest tam zrobione to efekt pracy mieszkanców i Zarządu. Po kilku latach udało nam się ich przekonać by także założyli drenaż i zaizolowali piwnice. W sumie to nie nasz obowiązek, ale zależało nam na tym, bo wilgoć wchodziła do budynku od strony piwnic sąsiednich budynków. Udało się sfinalizować i zamknąć temat (z naszą sporą pomocą, ale warto było). Super.
Druga Wspólnota jest prowadzona przez bardzo cyniczną i trudną do współpracy panią, która ignoruje potrzeby budynku, ignoruje wnioski mieszkańców, a także ignoruje kwestie bezpieczenstwa (jej postępowanie z wyciekiem gazu w piwnicach będę musiał kiedyś opisać dla przestrogi innych). Od kilku lat nie możemy jej przekonać by pozbyła się wilgoci z piwnic. Te piwnice są zawilgocone tak jak nasze dawniej i ta wilgoć przez ściany przechodzi miejscowo do naszego budynku. Nieznacznie, lub może lepiej powiedzieć 'w dużo mniejszym stopniu niż kiedyś', ale jednak wychodzi. 
Tyle przykładu z ostatniej mojej wizyty w tym budynku. I teraz odpowiedź na pytania: czy lepiej być u jednego zarządcy który poprowadzi kilka sąsiednich wspólnot nawet jeżeli wydaje się że są niezależne i nic ich nie łączy? Jeżeli zarządca jest dobry to zdecydowanie warto. Czy może administratory będą ze sobą konkurować jeżeli w każdym budynku jest inny? Moje doświadczenie mówi że tak nigdy nie jest. Znam zarządców, którzy czując zagrożenie (i widząc nowego konkurenta za miedzą, który zaczyna działać i widać efekty jego prac) zaczynają działać, ale są to działania puste i jałowe. Zaczynają snuć wizje i opowiadać co zrobią ale na tym się kończy. Może coś małego zrobią by udowodnić że nie warto iść do konkurencji, ale nic więcej. Jeżeli ktoś nie potrafi poprowadzić Wspólnoty jak należy to nie oczekujcie że nagle się zmieni i będzie wzorowym zarządcą

Piątek, Październik 21, 2022, 15:25 | Brak komentarzy »

Dzisiaj jedno z zaległych pytań od czytelnika. Kto może / powinien zbierać podpisy pod uchwałami? Wokół tego pytania narosło wiele mitów. Nawet prawnicy przyjęłi swoje stanowiska bez głębszej analizy i mamy często mylny obraz tego zagadnienia. Postaram się zatem odpowiedzieć szczegółowo na to pytanie

Kto powinien zbierać podpisy? 
Zarząd

Dlaczego Zarząd?
Ponieważ przynajmniej teoretycznie posiada on największą wiedzę z zakresu tego co dzieje się we Wspólnocie i np. w przypadku pytań szczegółowych odnośnie głosowanej uchwały może on natychmiast udzielić szczegółowych i wyczerpujących wyjaśnień w tym zakresie. 

Czy ktoś inny może zbierać podpisy?
Sporo osób twierdzi że NIE. Ja uważam że TAK. Bardzo często sam zbieram podpisy jako zarządca. Uważam, że jeżeli podpisy zbiera odpowiednio dobrana osoba (a nie przypadkowy Pan dozorca ze spółdzielni mieszkaniowej który na codzień wymienia żarówki i przy okazji zbierze podpisy), to podjęta uchwała jest tak samo ważna i niepodważalna

Czy tak podjętą uchwałę można zaskarżyć?
Każdą uchwałę można zaskarżyć. Zawsze trzeba mieć jednak ku temu powód. Jeżeli jako powód chcemy wskazać że podpisy zbierała inna osoba niż zarząd, to musimy pamiętać, że w sądzie musimy wykazać, że taki sposób zbierania podpisów wpłynął lub mógł wpłynąć na treść podjętej uchwały. 

Czy znam przypadki niewłaściwego zbierania podpisów?
I TO SPORO. Takie sytuacje najczęściej mają miejsce (przynajmniej z mojego doświadczenia) gdy właściciel większościowy lub administrator chce coś mówiąć brzydko "przepchać", np. gmina ma swojego wykonawcę i potrzebuje tylko jednego lub dwóch głosów do podjęcia uchwały. Wtedy wysyła albo przyszłego wykonawcę prac albo osobę nie znającą tematu pod adres osób najmniej udzielających się we wspólnocie. Takie niczego nie świadome osoby podpisują listę bo przecież podpis gminy już jest i nie ma się czego obawiać. Dlaczego podpisów nie zbiera osoba kompetentna? Poniewaź zawsze może powiedzieć zgodnie z prawdą że ją tylko tutaj przysłali po zebranie podpisów...

Kto zatem powinien zbierać podpisy?
Powinna byż to osoba znana dla mieszkańców i godna zaufania. Powinna ona móc udzielić informacji na temat procedowanej uchwały i odpowiedzieć na ewentualne pytania. Może to być zarząd, może to być Zarządca lub każdy inny członek wspólnoty zaangażowany w sprawy wspólnoty. Nie jest wskazane by była to osoba spoza Wspólnoty, ale znam przypadki, gdzie osoby spoza konkretnej Wspólnoty bardziej znają całą Wspólnotę i są bardziej zaangażowane w jej działalność niż cały zarząd razem wzięty.

Czy to zawsze musi być ta sama osoba?
Patrz punk wyżej. Jeżeli zna temat to może być to ta sama osoba. Jeżeli jednak wspólnota prowadzi różne tematy i są one realizowane/prowadzone przez różne osoby, to zbieraniem podpisów pod konkretnymi uchwałami mogą zajmować się różne osoby


Piątek, Październik 21, 2022, 14:49 | Brak komentarzy »

Dzisiaj temat poruszany często w Waszych pytaniach indywidualnych, więc postaram się opisać kilka rzeczy i przybliżyć wszystkim temat części wspólnych. 


Granice części wspólnych nie są do końca oznaczone. Nawet sądy wydające swoje opinie w tej sprawie mają często odmienne zdanie. Kto zatem za nie odpowiada? Kto ponosi koszty napraw i remontów? Kto ma prawo o nich decydować?

Są takie części wspólne które intuicyjnie i bezspornie wiemy że należą do wszystkich - należą do nich m.in.: drzwi wejściowe na klatkę, schody, klatki schodowe, windy, strychy, instalacje wspólne, itd. Ale co w przypadku gdy mieszkam na ostatnim piętrze i jeszcze dodatkowo na końcu korytarza którym nikt oprócz mnie już nie chodzi? Czy to jeszcze część wspólna, czy mogę ją uznać za 'tylko moją' i oddzielić zamykanymi drzwiami? Niestety NIE. Jeżeli nikt inny nie korzysta z korytarza (strychu, piwnicy, klatki schodowej, komórki, itd) to nadal jest to część wspólna. Nie można w żaden sposób utrudniać innym właścicielom korzystania z ich wspólnego mienia. Nie można zatem budować ścianek, wstawiać drzwi, zastawiać korytarzy meblami, traktować ich jako przechowalni rowerów itd. Każdy właściciel ma takie samo prawo do korzystania z całego strychu, wszystkich korytarzy, całej klatki schodowej, całego chodnika. Nie można nikomu tego prawa ograniczać.

A jak wygląda sprawa balkonów? Do kogo należą? Kto powinien płacić za remont i utrzymanie balkonów? Co w przypadku kiedy nie każde mieszkanie ma balkon? Ten temat często jest poruszany przez sądy, zwłaszcza w oststnim przypadku, kiedy tylko część lokali ma balkony a trzeba przeprowadzić ich remont. Otóż w tym przypadku część konstrukcyjna balkonów tak jak konstrukcja całego budynku to częśći wspólne. Za remont tego elementu powinniśmy zapłacić wszyscy (tak jak za remont schodów płacą wszyscy - nawet mieszkańcy parteru). Natomiast pozostałe elementy balkonów to już sprawa indywidualna. I tutaj Wspólnoty powinny podejmować decyzje w formie uchwał: kto i w jakim zakresie będzie ponosił koszty, czy też kto i o czym będzie decydował.

Temat instalacji również zasługuje na przybliżenie. Tutaj obowiązuje zasada komu służy dana instalacja czy dany fragment instalacji. Jeżeli jest to przyłącze wody, pion kanalizacyjny, instalacja dostarczająca prąd czy internet dla wszystkich mieszkańców (nawet jeżeli w danej chwili ktoś nie korzysta z internetu lub nie potrzebuje korzystać z oświetlenia klatki bo po zmroku nie wychodzi z mieszkania) to jest to część wspólna. Jeżeli natomiast dana instalacja lub jej konkretny fragment służą tylko jednemu mieszkańcowi/jednemu lokalowi to jest to część indywidualna (np. fragment instalacji od pionów kanalizacyjnych do przyłączenia konkretnej wanny czy umywalki, instalacja telefoniczna od złącza/tablicy rozdzielczej do konkretnego mieszkania, dzwonek przy naszych drzwiach, domofon/słuchawka w naszym mieszkaniu, etc).

Niezależnie od prawa własności czy położenia części wspólnych zawsze warto patrzeć na nie całościowo i zwłaszcza podczas remontów analizować budynek jako całość a nie zbiór wielu indywidualnych składników. Pozwala to lepiej zadbać o naszą własność a często również sporo zaoszczędzić. Na koniec dodam, że wspólnota może podjąć uchwały i np. finansować remonty w sposób odmienny niż tutaj opisuję i bardzo często to robi. Wszystko zależy od tego co chcemy uzyskać, jaki jest cel i czy między właścicielami jest zgodność do podjęcia takich decyzji.


środa, Październik 12, 2022, 17:27 | Brak komentarzy »

Dzisiaj świeży temat. W jednej z kamienic szykujemy remont klatki schodowej. Jak zawsze zberamy oferty, staramy się zweryfikować wykonawców, często wspólnoty podsyłają swoich poleconych wykonawców. Wydawać by się mogło, że sprawa jest błacha. No może nie błacha ale przynajmniej prosta. Ale nie tak szybko...

Dzisiaj byłem na trzech obiektach. Miałem ocenić prace już wykonane przez wykonawców przymierzających się do remontu naszej klatki schodowej. Jadę więc na pierwszy obiekt. Klatka robiona 3 miesiące temu, na wejściu nie rzuca na kolana ale można powiedzieć że jest zrobiona dość dobrze. Powiedzmy na 3 z plusem. Dlaczego dość dobrze? Otóż widać niedociągnięcia, gładź nie jest jednolita i równa, elementy osadzone na ścianach były pominięte przy malowaniu, nikt niczego nie demontowal co niestety widać, Przy wszekjiego rodzaju skrzynkach problemy z wykończeniem. Skrzynka na listy od boku pomaziana farbą i nawet nie umyta. Cokoliki tylko pomalowane olejną, nawet nie uzupełnione. Kable i korytka będące już na ścianie nieudolnie obrobione gładzią. I jeszcze kilka innych kwiatków. Ogólnie ocena średnia, ale jestem pewien, że wystarczyłoby przypilnować ekipę i wskazać im błędy jakie popełnili a mogłaby być ocena na poziomie 4+. Jednym słowem brak nazdoru widoczny gołym okiem. Spędzam na klatce około 2 minuty i jadę dalej. W drugim budynku sytuacja moim zdaniem tragiczna. Widać że było malowane, ale gdybym nie miał namiarów od firmy, to pomyślałbym, że któryć z lokatorów to pomalował za przysłowiowego czteropaka. Naprawdę nie wchodziłem nawet głębiej. Zaraz za drzwiami zawróciłem i znowu do auta. W aucie myślałem jak można "chwalić się" tak wykonaną pracą? Na co liczył wykonawca? Trzecia nieruchomość była wykonana nieco lepiej od tej drugiej, ale tylko nieco. Może ściany pomalowane nieco lepiej, ale pomalowane też wszystko co było w środku: właczniki, rozdzielnie, lampy, tablice licznikowe, itd. Widać było, że przy malowaniu lamperii nikt nie zabezpieczał podłogi (albo zrobił to bardzo niestarannie) i teraz jest posadzka w plamy i smugi po farbie. Nawet nie wchodziłem na piętra, gdyż to co zobaczyłem wystarczyło do oceny.

Czas na wnioski. Firmy 'pochwaliły' się obiektami jakie ostatnio robiły by pokazać jakie są dobre i jak wygląda efekt ich prac. Pierwsza nadaje się do zatrudnienia pod warunkiem bacznego pilnowania i nadzorowania ich prac. Ogólnie jest z kim rozmawiać i pracować. Dwie pozostałe firmy albo remonty klatek robią na siłę, albo nie wiedzą jak to powinno wyglądać. Ja wiem, że dużo zależy od tego co wymaga klient. Wiem też że często ma być tanio i to tanio skąś musi się wziąść. Ale litości - ja nigdy nie wysłałbym klienta na taki budynek żeby pooglądał efekt mojej pracy. A obawiam się że musiały to być te lepiej wykonane klatki w wykonaniu tych firm. Szkoda tylko mojego czasu. Więcej go spędziłem w samochodzie i na zastanawianiu się co autorzy tych 'dzieł' mieli na myśli...

Na końcu wylądowałem na dachu kamienicy by sprawdzić szczelność pokrycia przed zimą i tutaj kolejne kwiatki po ostatnim wykonawcy prac. Nie będę się rozpisywał bo wyjdzie długi wpis, ale przypomnę już to o czym wielokrotnie pisałem - poszukajcie dobrych zarzadców którzy zadbają o Waszą nieruchomość, albo zróbcie to sami jeżeli podołacie i macie tyle sił i zaparcia. Jeżeli będziecie robić remonty byle jak i w przypadkowej kolejności to zapewne będziecie płacić za te remonty dwukrotnie...


Piątek, Październik 7, 2022, 11:45 | Brak komentarzy »

Dzisiaj temat o który prosiła Pani Bożena. Kto może zaskarżyć uchwałę? Kiedy? Z jakich przyczyn? Czy można wstrzymać wykonanie podjętych uchwał? Postaram się bez zbędnego rozpisywania odpowiedzień na te pytania i przybliżyć temat zaskarżania uchwał podjętych przez Wspólnotę.

Kto może zaskarżyć uchwałę? Krótko mówiąc Właściciel. Zarządca, administrator czy najemca nie mają takich uprawnień.

Kiedy czyli w jakim terminie można zaskarżyć uchwałę? Jeżeli uchwała została podjęta na zebraniu to zaskarżyć ją można w terminie 6 tygodni od dnia zebrania. Jeżeli natomiast uchwała została podjęta w trybie indywidualnego zbierania głosów (lub w trybie mieszanym oczywiście) to zaskarżyć ją można w terminie 6 tygodni od dnia powiadomienia o treści takiej uchwały. 

Co może być powodem zaskarżenia uchwały? Zgodnie z ustawą możemy zaskarżyć uchwałę gdy:
- jest niezgodna z prawem,
- jest niezgodna z umową właścicieli lokali,
- narusza zasady prawidłowego zarządzania nieruchomością wspólną,
- w inny sposób narusza interesy właściciela.

Czy można wstrzymać wykonanie uchwały? Zaskarżona uchwała podlega wykonaniu, chyba że sąd wstrzyma jej wykonanie. Sąd może to zrobić samodzielnie lub na wniosek skarżącego. Sąd rozpatruje wtedy jak silne są przesłanki w wadach zaskarżanej uchwały.

Tyle pytań Pani Bożeny. Na koniec kilka moich uwag.
Jeżeli uchwała była 'głosowana' na zebraniu i została podjęta, to mamy 6 tygodni na jej zaskarżenie od daty zebrania - nawet jeżeli na tym zebraniu nie byliśmy obecni. Ważne że byliśmy prawidłowo informowani o terminie zebrania. Jeżeli natomiast uchwała była głosowana na zebraniu, ale brakło głosów do uzyskania większości, to dalej zbiera się podpisy pod uchwałą w trybie indywidualnego zbierania podpisów. W tym przypadku całą uchwałę traktuje się jako uchwałę z podpisamy zbieranymi w trybie indywidualnego zbierania podpisów. Wtedy po zkończeniu zbierania podpisów i po podjęciu uchwały należy wszystkich właścicieli poinformować o podjęciu takiej uchwały (nawet tych którzy głosowali na zebraniu). Wynika to z tego, że osoby nieobecne na zebraniu mogły zagłosować odmiennie i obecni na zebraniu nie mogli mieć pewności czy uchwała zostanie podjęta czy odrzucona. 
I jeszcze jedna uwaga. Mogą się zdarzyć sytuacje, gdy uchwała została podjęta rzez nieodpowiednie osoby (niebędące właścicielami i nieposiadające odpowiednich pełnomocnictw), lub nie uzyskała wymaganej większości głosów (ani na TAK, ani na NIE) ale i tak została 'wprowadzona do obiegu' jako podjęta. Wtedy nie zaskarżamy uchwały bo formalnie nie została podjęta, ale zwracamy się do sądu o ustalenie faktu nieistnienia (niepodjęcia) uchwały. Mamy na to 6 lat od daty wprowadzenia postanowień spornej uchwały w życie.


Czwartek, Październik 6, 2022, 18:41 | Brak komentarzy »
Dzisiaj chciałbym wrócić do tematu podwórek odnawianych czy rewitalizowanych na terenie miasta za pieniądze publiczne oraz do jednego z podwórek odnawianego przez nas. Robiłem już porównanie kosztów takiej rewiatalizacji przeprowadzanej czy nadzorowanej przez urzędnika, oraz tej zrealizowanej przez nas. Zainteresowanych odsyłam do wcześniejszych wpisów. Dzisiaj chciałbym pokazać jak wyglądają fragmenty tych podwórek/placów które Wam przedstawiałem wcześniej. Wybrałem te same fragmenty, gdyż możecie porównać sobie zdjęcia tych miejsc z dzisiaj i sprzed około 2 czy 3 lat. Zapraszam do cofnięcia się i porównania zdjęć: obecnie - 2 lata temu...

Tak wygląda plac Jana Pawła II dzisiaj:
plac JPII po 3 latach

A tak podwórko przez nas rewitalizowane:
podwórko po 3 latach

Jak widać nie wystarczy tylko coś zrobić. Trzeba wiedzieć jak to zrobić i zadbać o to co się zrobiło. Dodatkowo proszę sobie wrócić do porównania kosztów. Okazuje się że jak się chce to za dużo niższe pieniądze można zrobić dużo lepiej i ładniej...

Poniedziałek, Październik 3, 2022, 12:49 | Brak komentarzy »

Dzisiejszy temat dotyczy pytań które do nas wpłynęły od kilku osób i ogólnie mówiąc dotyczyły spraw remontowych w budynkach zabytkowych lub budynkach położonych w strefie prawnej ochrony konserwatroskiej. Czy zatem takie budynki można remontować? Czy można nadbudować? Czy możńa zmieniać wygląd zewnętrzny? POstaram się na te i podobne pytania odpowiedzieć. W pewnych zagadnieniach będę używał skrótów myślowych, ale bardziej chodzi mi o przekazanie stanu prawnego i procesu postępowania, a nie będę skupiał się na szczegółach prawniczych czy szczegółowych procedurach.

Pierwszy i najtrudniejszy przypadek to budynek wpisany do rejestru zabytków. Takie rejestry są prowadzone przez wojewódzkich konserwatorów zabytków osobno dla zabytków nieruchomych, ruchomych i archeologicznych. Nas najczęściej dotyczy przypadek I, czyli nieruchomości. Tutaj sprawa jest bardzo trudna, ponieważ jakikolwiek remont, nawet wymiana okien czy malowanie ścian wymagają uzyskania zgody konserwatora zabytków. Opiniuje on nawet tak błache sprawy jak kolor ścian na klatce schodowej (często każe dokonać ekspertyzy jaki był kolor pierwotny), czy wygląd/rodzaj drzwi wewnętrznych. W takim budynku remont nie tylko części wspólnych ale nawet mieszkań potrafi być bardzo uciążliwy, pracochłonny i kosztowny. Często wspólnoty odstępują nawet od dokonania remontów, gdyż koszty są wysokie a korzyści niewielkie. Nieczęsto można liczyć na dotacje konserwatora na przeprowadzenie takich remontów.

Drugi przypadek to budynek położony w strefie ochrony konserwatorskiej. Tutaj sprawa remontów jest nieco prostsza, ale tylko nieco. W takich budynkach przy każdym remoncie trzeba uzyskać pozwolenie na budowę (nawet w przypadku gdy zwyczajowo wystarcza tylko zgłoszenie). Swoje zdanie o remoncie musi wyrazić także konserwator zabytków. Najczęściej nie obchodzi go co robimy wewnątrz nieruchomości, ale będzie bardzo zainteresowany co dzieje się na zewnątrz budynku: czy zmieni się jego kształt, kubatura, wygląd zewnętrzny, struktura, itd. Często zdarza się, że konserwator wydaje negatywną opinię w przypadku ocieplania budynków położonych w strefie nie tyle ze względu na sztukaterię czy kolor/strukturę tynku (tutaj można dokonać remontu w taki sposób, że nie można będzie odróżnić czy budynek jest ocieplony czy tylko otynkowany/odmalowany), ale np. na zwiększoną głębokość osadzenia okien po dociepleniu. Co ciekawe mam w swojej praktyce zawodowej przypadki, kiedy docieplaliśmy jeden budynek i dostaliśmy zgodę konserwatora na cały zakres proponowanych prac, natomiast rok później chcieliśmy docieplać sąsiedni budynek (z tego samego okresu, na tej samej ulicy, bardzo podobnie wyglądający, przy użyciu tej samej technologii i odtworzeniu całej sztukaterii) i zgody nie otrzymaliśmy. A wszystko dlatego, że zmieniła się obsada stanowiska Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Jak widać nawet opinie w tak ważnych kwestiach zależą od osób a nie od szczegółów czy  faktów...

 


Niedziela, Październik 2, 2022, 18:25 | Brak komentarzy »

Dzisiejszy temat dotyczy pytania jednej z czytelniczek które było bardzo obszerne i musiłem je skrócić do jednego zdania by było bardziej czytelne.
Aby odpowiedzieć na to pytanie podzielę przypadki remontów czy awarii na dwie kategorie: te bardziej skomplikowane i/lub kosztowniejsze, oraz te prostsze i tańsze. Dlaczego taki podział? Wynika on z kompetencji zarządcy.

Jeżeli mamy duży poważny remont (np. docieplenie czy wymianę dachu) to przygotowujemy się do niego wcześniej. Określamy zakres prac, wybieramy materiały, poszukujemy wykonawców, organizujemy finansowanie, etc. Także członkowie wspólnoty mają czas by zapoznać się z tym wszystkim i na spokojnie wybrać wykonawcę czy ofertę kredytową. Na koniec podejmowana jest konkretna uchwała w tym przedmiocie i działamy: podpisujemy z wybranym wykonawcą umowę, wykonawca realizuje całą inwestycję, my bezpośrednio lub pośrednio (np. przez inspektora nadzoru inwestorskiego) kontrolujemy postęp prac i ich jakość, a na końcu odbieramy prace i wszystko rozliczamy.

Nie zawsze jednak na to wszystko jest czas. Jeżeli wystąpi poważna awaria to czasami rodzaj awarii wymusza na nas postępowanie natychmiastowe. Przykładowo jeżeli zepsuje się piec grzewczy w okresie zimowym, to nie możemy sobie pozwolić na to by przez miesiąc zbierać oferty, organizować zebranie wspólnoty (z ustawowym terminem zawiadomienia o zebraniu), szukać lepszych i tańszych materałów, itp. Wtedy z oczywistych względów liczy się przede wszystkim czas naprawy.  Oczywiście kontrolujemy też inne czynniki, ale czasami jesteśmy zmuszeni np. do zaakceptowania nieco wyższej kwoty za usługę niż w przypadku zaplanowanych remontów. W takich przypadkach wspólnota jest informowana o kosztach takich remontów już po wykonaniu napraw.

Kolejna kategoria remontów czy awarii to te mniejsze, występujące z powodów codziennego użytkowania budynku i z powodu zużywania się pewnych elementów. Tych awarii najczęściej nie da się przewidzieć, a jeżeli już planuje się pewne remonty (np. samozamykacza w drzwiach gdyż po zachowaniu starego elementu widać już że jego koniec jest bliski i przestaje on spełniać swoją funkcję) to ich koszt jest niewielki i wspólnota ma na koncie zgromadzone środki na takie przypadki. Tutaj dodam, że jako Zarządca znam "swoje" budynki i wiem lub poprawniej: spodziewam się co w danym budynku może się wydarzyć. Oczywiście nie jestem w stanie przewidzieć kiedy przepali się żarówka, lub kiedy zepsuje elektromagnes, ale raczej nie są to remonty które mnie zaskakują. Ich przeprowadzenie (usunięcie awarii) najczęściej jest dość szybkie - na tyle, by nie utrudniać codziennego życia i funkcjonowania mieszkańców. Kiedyś już pisałem chyba o awariach czy aktach wandalizmu które usuwaliśmy zanim ktokolwiek z mieszkańców zdążył je zauważyć i zareagować.

Tak w skrócie wygląda przeprowadzanie remontów i usuwanie awarii. Temat jest bardziej złożony i bardziej pracochłonny (np. dobre przygotowanie i przeprowdzenie procedury remontu zajmuje dziesiątki jeżeli nie setki godzin) przynajmniej w naszym biurze (jeżeli chcemy coś zrobić dobrze i niedrogo to niestety trzeba się naszukać wykonawców czy dobrych ofert banków, a później jeszcze przypilnować wykonawcy), ale później nie musimy się wstydzić efektów, a wspólnota nie musi dublować prac i kosztów.

Na koniec dodam, że tak to wygląda u nas. A u innych zarządców czy administratorów może to wyglądać zupełnie inaczej...


Piątek, Wrzesień 30, 2022, 22:30 | Brak komentarzy »

Ten wpis po części nawiązuje do poprzedniego.Już kilka razy przejmowaliśmy nieruchomość i podczas pierwszej wizyty na obiekcie słyszałem słowa w stylu "przepraszam że to tak u nas wygląda" albo "nie wiem czy Pan zechce przyjąć taką nieruchomość". Moja odpowiedź: 'im gorzej tym lepiej'. Poniżej wyjaśnię dlaczego.

Jeżeli przejmujemy nieruchomość w złym lub bardzo złym stanie technicznym gdzie wszystko wymaga remontu to możemy zaplanować wszystkie prace w odpowiedniej kolejności. Dzięki temu prace są realizowane po kolei a my wiemy co i jak było robione i wiemy co będzie robione w dalszej kolejności. Możemy przypilnować zarówno wykonawców jak i mamy kontrolę nad jakością zastosowanych materiałów. To jest najbardziej optymalny dla nas i dla nieruchomości przypadek przejęcia.

Drugi przypadek to nieruchomość częściowo lub w całości wyremontowana. Jeżeli remonty były wykonane dobrze i w dobrej kolejności to my możemy tylko kontynuować prace by utrzymać nieruchomość w dobrym stanie technicznym i funkcjonalnym.

Gorzej jeżeli prace były wykonane w złej kolejności. Wtedy zdarza się, że żeby wykonać kolejne prace trzeba naruszyć to co było już robione. Przykład: wspólnota zrobiła remont klatki, ale nie wymieniła instalacji w ścianach. Jeżeli będzie konieczny remont instalacji to wtedy trzeba rozkuć to co już było robione i później remontować to jeszcze raz. Tak się zdarza i to dość często. Tutaj część kosztów ponosi się dwa razy z powodu złej kolejności prowadzenia remontów.

Kolejny przypadek to nieruchomośc którą ktoś już remontował, ale zrobił to w sposób nieudolny, lub użył nieodpowiednich materiałów, zaufał niewłaściwym firmom, zdał się na administratora nieudacznika. W tym przypadku mamy do czynienia z nieruchomością, w której prace remontowe trzeba powtarzać lub co jeszcze gorsze trzeba je powtarzać w szerszym zakresie z powodu powstałych szkód lub zniszczeń.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Budynek powinien nie tylko ładnie wyglądać. Ważne jest jego utrzymanie jeżeli chodzi o koszty eksploatacyjne, ale też utrzymanie funkcjonalne. Powinno się zwracać uwagę na to by (jeżeli to tylko możliwe) poprawiać i ulepszać budynek wraz z całym wyposażeniem i otoczeniem. Tym właśnie różni się dobry zarządca od bardzo dobrego - dobry dba o to by nieruchomość utrzymać lub przywrócić do stanu dobrego lub nawet bardzo dobrego, natomiast bardzo dobry zarządca nieustannie poszukuje ulepszeń, udogodnień dla mieszkańców, racjonalnych oszczędności, itd.

Reasumując - Dla mnie jako zarządcy zły stan budynku to wyzwanie ale też szansa na optymalne przeprowadzenie remontów. Szansa na racjonalne zaplanowanie wydatków, oraz szansa na uzyskanie najlepszych efektów.

Na początku pisałem, że ten wpis nawiązuje do poprzedniego. Niestety to nawiązanie ma negatywny wydźwięk. Bardzo często bowiem przejmujemy wspólnoty w których remonty były przeprowadzane bez planu i bez nadzoru - jak w poprzednim wpisie. Niestety nie zawsze udaje się to naprawić lub odwrócić bez ponoszenia dodatkowych kosztów,,, Niestety...  Dlatego "im gorzej tym lepiej"


Piątek, Wrzesień 30, 2022, 20:55 | Brak komentarzy »

Dzisiaj chciałbym Wam przybliżyć temat nieuczciwych działań we wspólnocie i szerzej w branży budowlanej.Skłoniły mnie do tego sytuacje które mnie ostatnio spotkały.

Pierwsza sprawa dotyczy remontu a właściwie wymiany dachu we wspólnocie. Wspólnota zatrudniła administratora i zleciła mu przeprowadzenie remontu dachu, gdyż sama nie wiedziała jak to zrobić. Administrator nie miał wiedzy technicznej, więc wybrał wykonawcę prac (niestety nie jestem w stanie określić czym się kierował, nie zebrał ofert, nie porównał zakresu prac, nie analizował ilości i jakości materiałów), którego prawdopodobnie znał i zlecił mu całość. Dodatkowo zatrudnił też inspektora nadzoru który miał pilnować wykonawcę i nadzorować całość prac by były wykonane dobrze i zgodnie z przepisami. Inspektora administrator też znał. Inspektor wykonywał już dla administratora inne prace. Inspektor był też powiązany z wykonawcą. Czyli cała trójka się znała. Zawsze powtarzam że to nic złego, pod warunkiem że prace są realizowane terminowo i rzetelnie. Niestety nie w tym przypadku.
Efekt: źle dobrana dachówka która po kilku latach niszczeje i osadza się na niej mech, zbyt duży rozstaw łat przez co dachówka za mało na siebie nachodzą i woda podcieka pod spód, membrana dziurawa i niedokładnie rozłożona i woda cieknąca po krokwiach i łatach, zniszczone i nieszczelne wyłazy dachowe, wybrakowane ławy kominiarskie, nieszczelności przy obróbkach blacharskich i kominach, oraz wiele wiele więcej.  A wszystko po to by zaoszczędzić trochę czasu i pieniędzy. Dodam, że pieniędzy które Wspólnota i tak już wydała i myślała że ma dach zrobiony na lata.

Drugi temat obejmuje piwnice - wykonaie instalacji grzewczych, wodnych, elektrycznych i technicznych w piwnicach. Kilka dni temu zaproszono mnie do jednej ze wspólnot na konsultacje. Wchodzę do piwnic i pierwsze zdziwienie - rury CO przebiegają przez środek korytarzy w ten sposób, że nie sposób przejść bez znacznego schylania (a miejsca pod sufitem sporo, ale dla wygody ktoś zrobił tak jak było wygodniej). Obok rury z wody w podobnym wykonaniu. O izolacji nikt nawet nie słyszał. Woda skrapla się na zimnych rurach i kapie na posadzkę. ELektryk też się nie popisał - instalacja na oko ma jakieś 5-10lat, a stan jest opłakany. Uchwyty popękane lub wyłamane, wyłączniki nie dokręcone lub wiszące na przysłowiowym gwoździu, rurek chyba brakło, bo część instalacji w rurkach, a część bez rurek, do tego puszki łączeniowe bez pokryw. O sposobie prowadzenia tras kablowych już nie wspomnę. Na deser instalacje telefoniczne i światłowodowe. Tutaj widać, że wykonawca bardzo się śpieszył i nie dbał ani o estetykę, ani o komfort serwisowania czy użytkowania, ani o to by instalacja nie przeszkadzała mieszkańcom.
Całość wyglądała naprawdę tragicznie, a guza nabić sobie na głowie było naprawdę nietrudno. Ja rozumiem, że "to tylko" piwnice i "tu nie musi być pięknie" jak to stwierdził jeden z obecnych tam Panów, ale jakieś minimum profesjonalizmu i estetyki jest konieczne. Ja kilka razy zachaczyłem o rury czy zawory, ale nie wyobrażam sobie serwisanta, który w tym bałaganie musi odnaleźć usterkę i szybko ją usunąć. Podejrzewam, że mała awaria wody bardzo łatwo może zalać instalacje i wtedy bez światła po kostki w wodzie w pozycji mocno pochylonej szukaj usterki...
A wystarczyło w obu przypadkach przyłożyć się do swojej pracy i wykonać ją fachowo i w miarę estetycznie. Nic więcej.


Wtorek, Sierpień 2, 2022, 22:33 | Brak komentarzy »
Witam serdecznie
   Ponad rok nie dodawałem wpisów na tym blogu. Część z Was już się upominała o nowe tematy i o coroczne AMA. Niestety w tym roku mieliśmy sporo pracy i trochę zaniedbałem bloga. Czasu na Wasze pytania też nie było. Jednak sporo pytań i tak wpłynęło. Serdecznie za nie dziękuję. Wkrótce na wszystkie odpowiem. Część z Was dostała indywidualne odpowiedzi ze względu na charakter i tematykę pytań. Reszta wkrótce przeczyta swoje pytania i odpowiedzi na nie. Jeszcze raz wszystkim dziękuję.
   Drugi temat to nasze statystyki. Z miesiąca na miesiąc mamy więcej czytelników i coraz więcej osób do nas zagląda. Cieszy mnie to niezmiernie. Jest to wyraźny sygnał, że to co zaczęłem tutaj robić ma sens i jest dla Was przydatne. Cieszy także pozytywny odzew jaki od Was dostajemy. Otrzymujemy wiadomości z różnych stron Polski że nasze informacje się przydają albo że wreszcie ktoś pokazuje prawdę. Za to też dziękuję
   Trzeci temat to praca. Mieliśmy jej sporo, ale dzięki temu mieliśmy też sporo tematów które musieliśmy "przerobić" i dzięki którym pojawiły się nowe tematy na tego bloga. Tutaj to życie i codzienna praca we Wspólnotach pokazują, że pomimo sporego doświadczenia zawsze pojawi się coś co nas zaskoczy. Ale to już temat na kolejne wpisy :)
Do usłyszenia wkrótce

Poniedziałek, Lipiec 5, 2021, 00:06 | Brak komentarzy »
21. Krąży o was opinia, że jesteście idealnym zarządcą. Jak to robimy?
Cieszy nas taka opinia. Nie uważam się za idealnego zarządcę, ale przyznam, że dążymy do perfekcji w naszym zawodzie. Z pewnością dużym atutem w naszej pracy jest to, że każdy z nas robi to co lubi i to w czym czuje się dobrze. Już kiedyś pisałem o tym, żeby robić w życiu to co się lubi robić. Pisałem też chyba o administratorach którzy nie potrafią nawet czytać planów - jak więc taki zarządca może dobrze poprowadzić Wspólnotę skoro nie ma podstaw? Słaby zarządca nie robi nic lub prawie nic. Przeciętny zarządca na ślepo odtwarza to co było poprzednio. Dobry zarządca analizuje i poprawia na lepsze i bardziej funkcjonalne. Najlepszy zarządca poszukuje nowych rozwiązań i szuka oszczędności bez pogorszenia jakości.  
22. Co powinno zawierać pełnomocnictwo do reprezentowania na zebraniu?
Krótko mówiąc - kto upoważnia (wraz z podpisem), kogo upoważnia (tak byśmy mogli zidentyfikować daną osobę więc np. nr dowodu osobistego lub pesel) i do czego upoważnia. Pełnomocnictwo może być udzielone na jedno zebranie, do dokonania określonej czynności, lub niejako "na stałe" - czyli do odwołania. Można upoważnić określoną osobę do zastępowania nas na całym zebraniu, lub np. tylko do zagłosowania w konkretnych uchwałach. Możemy także jasno określić jak ta osoba ma zagłosować (za lub przeciw).
23. Jak się zaczęła nasza 'przygoda' z administrowaniem nieruchomościami?
Odpowiedź na to pytanie jest powiedziałbym banalna.
Wprowadziliśmy się do nowego mieszkania które było fatalnie zarządzane przez jedną z opolskich firm. Po kilku miesiącach ciągłych problemów i niewyjaśnionych działań postanowiliśmy zmienić zarządcę. Niestety nie było w czym wybierać, więc postanowiłem zająć się naszą Wspólnotą sam. Były to czasy kiedy obowiązywały licencje zarządcy, zatem musiałem skończyć określone studia, a do tego czasu działałem "pod opieką" licencjonowanego zarządcy. Tak w skrócie zaczęła się przygoda która trwa do dnia dzisiejszego...

Dziękuję za wszystkie pytania. To już wszystkie odpowiedzi na te krótkie pytania w tym roku. Kilka pytań było bardzo obszernych, więc pojawią się oddzielne wpisy by na nie odpowiedzieć. Zapraszam już wkrótce

Niedziela, Lipiec 4, 2021, 23:12 | Brak komentarzy »
16. Co mogę powiedzieć o jakości usług świadczonych przez firmy dla WM?
Kolejne pytanie bardzo ogólne. Jakość usług świadczonych na rzecz Wspólnot zależy w dużym stopniu od nadzoru nad wykonawcą. Wiele firm bardzo 'lubi' wykonywać usługi dla WM ponieważ uważają, że są to szybko i łatwo zarobione pieniądze. Jeżeli administrator nie nadzoruje lub słabo kontroluje wykonawcę to tak jest w rzeczywistości. Mogę do tego dodać moje spostrzeżenie, że ogólnie jakość świadczonych usług bardzo spada w ostatnich latach. Brakuje rzetelnych wykonawców którzy wykonują powierzone prace sumiennie i terminowo. Jeżeli autorowi chodziło o coś innego to proszę o rozwinięcie w komentarzach...
17. Czy mógłbym opisać temat zarobków zarządcy od drugiej strony? (pytanie od jednego z administratorów)
Pozwolicie że temat ten opiszę w osobnym wpisie, ponieważ jest on dość obszerny, a wolałbym opisać go rzetelnie i w związku z tym nie będzie krótko...
18. Co mogę zrobić na klatce? Sąsiad zrobił sobie sam daszek nad swoim oknem - czy może?
Części wspólne należą do wspólnoty czyli do wszystkich. Nie oznacza to jednak, że każdy może na nich robić co zechce. Powiem nawet więcej - żeby cokolwiek na nich zrobić trzeba uzyskać zgodę Wspólnoty. Nawet jeżeli np. chcemy wymienić przewody zasilające do naszego mieszkania, ale musimy poprowadzić je klatką schodową, to musimy uzyskać zgodę Wspólnoty. Bez zgody Wspólnoty niestety nie możemy prowadzić prac na częściach wspólnych. Nie możemy również zajmować części wspólnych poprzez stawianie np. szafek, nie możemy odgradzać części wspólnych nawet jeżeli tylko my z nich korzystamy (np. korytarz prowadzący tylko do naszego mieszkania), itp. Każdy z właścicieli ma prawo korzystać z całej powierzchni części wspólnych. Elewacja też jest częścią wspólną. Zamocowanie daszka czy suszarki na pranie też wymaga zgody Wspólnoty. Mogą też być wymagane inne pozwolenia, ale to już inny temat...
19. Co mnie wkurza?
Mnóstwo rzeczy. Brakłoby miejsca na tym blogu by wszystko opisać :) Może kiedyś poruszę kilka tematów...
20. Jak wybrać wykonawcę robót?
Jeżeli mamy w czym wybierać to już dobra wiadomość. Jeżeli mamy wykonawcę, który oferuje usługi w dobrej cenie to już druga dobra wiadomość. Jeżeli swoją robotę wykonuje dobrze to już prawie pełny sukces. 
Niestety w życiu nie jest tak fajnie i łatwo. Polecam wykonawcę dobrze sprawdzić - popytać co i gdzie wcześniej robił? Ja zawsze rozmawiam z wykonawcą. Podczas takiej rozmowy jestem w stanie wyłapać czy zna się na swojej robocie, czy zwraca uwagę na szczegóły, co brał pod uwagę podczas wyceny (czy uwzględnił wszystko na czym nam zależy), wiem jakich używa materiałów, etc. Bardzo przydatna jest też wizja lokalna z takim wykonawcą - możemy wtedy zweryfikować czy to co wyceniał pokrywa się z rzeczywistością. Temat robi się obszerny więc chyba rozszerzę go w osobnym wpisie...

środa, Czerwiec 2, 2021, 22:56 | Brak komentarzy »
11. Jak najszybciej zmienić zarządcę?
Polecam znaleźć dobrego i polecanego zarządcę i poprosić go o pomoc w zmianie. Nie tylko pomoże zmienić zarządcę, ale też przygotuje odpowiednie uchwały, powie co trzeba sprawdzić, sprawdzi i dopilnuje by były dochowane odpowiednie terminy, etc. Tak będzie najszybciej i najpewniej.
12. Jak szybko działamy?
Pytanie bardzo ogólne, ale postaram się odpowiedzieć. Ostatnia awaria jaka wystąpiła w jednej wspólnocie została usunięta po około 20minutach od zgłoszenia. Mieliśmy dewastację mienia w jednej wspólnocie (grafitti na drzwiach) i gdy policja przyszła wypytać mieszkańców co się stało to wszyscy stwierdzili że nikt nic nie widział. Dobrze że mieliśmy zdjęcia bo okazało się że usunęłiśmy grafitti zanim ktokolwiek z mieszkańców wogóle zauważył bazgroły na drzwiach :) (dodam tylko, że sąsiednie wspólnoty mają te bazgroły na drzwiach do dzisiaj, pomazane były prawie wszystkie drzwi na całej ulicy, a zdarzenie miało miejsce chyba rok temu). Mieliśmy też ostatnio wyciek w kanalizacji w sąsiedniej wspólnocie (wspólna piwnica), my zadziałaliśmy jeszcze tego samego dnia, ale awaria była w piwnicy sąsiadów zarządzanych przez innego zarządcę i jeszcze przez trzy dni musieliśmy "męczyć" sąsiadów by w końcu ktoś zareagował. To tylko trzy przykłady
13. Czy można zmienić spółdzielnię mieszkaniową?
Jeżeli masz mieszkanie spółdzielcze to nie. Spółdzielnia jest właścicielem tego lokalu. Jeżeli masz mieszkanie własnościowe (wykupione) to można zmienić zarządcę. Jest to trochę utrudnione, ponieważ Spółdzielnia Mieszkaniowa zarządza lokalami na zasadzie zarządu powierzonego i zmiana takiego zarządu wymaga zaprotokołowania zebrania i głosowania przez notariusza i wpisania nowego zarządcy do księgi wieczystej. Można zatem zmienić zarządcę, ale nie jest to łatwe i warto poprosić kogoś o pomoc.
14. Czy koledzy mają mi za złe że piszę tego bloga i ujawniam tajemice?
Spotkałem się z propozycjami czy może lepiej powiedzieć sugestiami by nie opisywać pewnych tematów i nie edukować mieszkańców. Ci którzy mnie dobrze znają nie mają mi za złe tematów jakie poruszam. Kilka osób prosiło bym kilka tematów poruszył, a kilka opisał z innej strony (co też chętnie w odpowiednim czasie zrobię), ale najczęściej otrzymuję pozytywny odzew na mojego bloga. Cieszy mnie to niezmiernie. Przyznam się też przy okazji, że 2 lub 3 miesiące temu miałem telefon od Pana, który specjalnie do nas zadzwonił by podziękować za bloga, gdyż pokazał go sąsiadom i dzięki informacjom jakie tutaj znaleźli uwolnili się w końcu od zarządcy - tyrana (od jego stronniczych decyzji). Prosił by nie podawać imienia do wiadomości gdyż sam udziela się na jakimś lokalnym forum. Szanuję to, ale zapewne będzie wiedział że to o niego chodzi i zapewne to przeczyta, więc go serdecznie pozdrawiam.
15. Co robię, że rośliny jakie są na naszych nieruchomościach są takie zadbane?
Odpowiem zdaniem jakie często powtarzała moja mama jak byłem mały: "Jak dbasz tak masz". O wszystko trzeba odpowiednio zadbać. Nawet rośliny bez odpowiedniej opieki (nawożenie, podlewanie, przycinanie) nie będą rosły tak jak byśmy tego oczekiwali. Zawsze staram się uzmysławiać mieszkańcom Wspólnot, że jeżeli chcą mieć ładne i zadbane otoczenie to muszą coś dać od siebie - albo poświęcić chwilę czasu by samemu o to zadbać, lub zlecić komu dbanie o to na bieżąco. Jeżeli ktoś oczekuje, że wystarczy posadzić kilka krzewów i posiać trawę, a później myśli że to samo będzie rosło i nie dba o te krzewy i tą trawę to na efekty nie trzeba długo czekać

środa, Czerwiec 2, 2021, 21:00 | Brak komentarzy »
6. Czy zarząd może samodzielnie i bez zgody mieszkańców zmienić zarządcę?
Pytanie zbyt skomplikowane by dopowiedzieć na nie jednym zdaniem. Zmiana zarządcy wiąże się z odwołaniem poprzedniego (jeżeli sam nie wypowiedział umowy lub jeżeli nie zostało zawarte rozwiązanie za porozumieniem stron) i powołaniem nowego zarządcy. O ile prawo określa że pod pewnymi warunkami zarząd może sam powołać nowego zarządcę, o tyle w kwestii odwołania starego powinno się upoważnić zarząd do odwołania zarządcy lub podjąć uchwałę o odwołaniu zarządcy.
7. Kto może być wybrany do zarządu?
Dowolna osoba fizyczna. Nie musi to być nawet mieszkaniec danej Wspólnoty. Tyle formalnie. Gdybym miał coś doradzić to polecałbym wybierać osoby które po pierwsze "są na miejscu" (ciężko coś załatwić gdy zarząd pracuje na stałe za granicą i pojawia się w kraju dwa razy w roku), a po drugie nie boją się zaangażować w sprawy Wspólnoty. Dobry zarządca bardzo odciąża zarząd, ale znam przypadki, że wybrany administartor potrafi przez lata nic nie robić bo spycha robotę i odpowiedzialność na zarząd, a jak ktoś chce go rozliczyć to tłumaczy się tym, że "nie dostałem jeszcze od zarządu ....". Poza tym do zarządu trzeba mieć zaufanie. Już chyba na blogu pisałem co może złego we wspólnocie narobić zarząd który działa z pobudek prywatnych.
8. Ile osób może być w zarządzie i jak je wybierać?
Minimum 1. Zarząd wybiera się stosowną uchwałą. Skład zarządu można w dowolnej chwili zmieniać. Mianowicie w każdej chwili (również odpowiednią uchwałą) można dowolnych członków zarządu (lub cały zarząd) odwołać, zawiesić, lub powołać nowych. Skład zarządu można ograniczyć (minimum jedna osoba musi pozostać) lub poszerzyć. Wszystko zależy od woli Wspólnoty. Jeżeli ktoś z zarządu nie może pełnić swojej funkcji (lub już nie chce) to może również złożyć rezygnację. 
9. Mamy swojego wykonawcę na prace ociepleniowe. Jest to nasz sąsiad którego wszyscy znamy i który jest dobrym fachowcem. Administrator nie chce go zatrudnić do ocieplenia naszego budynku. Co możemy zrobić?
Zmieńcie administratora. Krok ostateczny, ale jeżeli Wasz administrator Was nie słucha to po co z nim pracować? Rolą zarządcy czy administratora jest odpowiednie prowadzenie Waszej nieruchomości. Jeżeli chodzi o ocieplenia, to powinien on zebrać oferty firm wykonawczych, wybrać odpowiednie technologie samego procesu ocieplenia, sprawdzić czy stosowane są produkty zgodne z zamówieniem i posiadające odpowiednie certyfikaty, zweryfikować wysokość wynagrodzenia za realizowane prace, kontrolować postęp prac, etc. Sama decyzja o wyborze konkretnej firmy zapada we wspólnocie. Dobry zarządca podpowie którą ofertę warto wybrać i dlaczego (nie zawsze cena jest najważniejszym wyznacznikiem), przedstawi kilka ofert, sprawdzi referencje firm, podpowie jaka powinna być kolejność prac, itd. Ostateczne zdanie zawsze należy do Wspólnoty. Jeżeli właściciele chcą sąsiada bo go lubią to mogą go wybrać. Zarządca może wytłumaczyć że ma lepsze oferty, może tańsze, może na lepszych materiałach, może z dłuższą gwarancją, może z szerszym zakresem prac. Decyzję jednak zawsze powinna podjąć Wspólnota w formie odpowiedniej uchwały. Już kiedyś o tym pisałem na blogu. Poleca lekturę wcześniejszych wpisów.
10. Mamy przed blokiem niewielki trawnik który do nas należy. Administrator zatrudnia firmę do koszenia, a my mamy sąsiada, który za niewielkie pieniądze zgodził się kosić regularnie ten trawnik. Czy może to robić zamiast tej firmy? Wyjdzie nam taniej i mamy sąsiada na miejscu
Tak. Wspólnota może zdecydować kogo chce zatrudnić np. do koszenia trawnika, czy też do sprzątania klatek. Zarzadca jeżeli jest to określone w zakresie jego działań powinien dbać o czystość i porządek na terenie należącym do Wspólnoty i może samodzielnie wybierać firmy którym będzie zlecał wykonanie odpowiednich usług. Jeżeli jednak jest taka wola Wspólnoty to może te prace powierzyć członkom wspólnoty lub nawet mieszkańcom nie będącym właścicielami. Wspólnota może zlecać te prace do wykonania sąsiadowi za określone wynagrodzenie, może też sama zakupić np. kosiarkę i paliwo+olej do kosiarki, a wtedy wynagrodzenie za samo koszenie może być jeszcze niższe. W tym zakresie nie ma żadnych przeciwwskazań. Ja osobiście bardzo popieram takie inicjatywy, gdyż najczęściej mieszkańcy którzy sami dbają o swoje otoczenie robią o taniej i przede wszystkim z większą dbałością i troską

środa, Czerwiec 2, 2021, 19:52 | Brak komentarzy »
Witajcie
Ostatnio dostałem reprymendę od jednej osoby za to że mam mało nowych wpisów na blogu więc szybko biorę się za nadrabianie zaległości. Wiem, że cierpliwie czekaliście na odpowiedzi na swoje pytania, ja miałem sporo pracy i niewiele wolnego czasu więc trochę temat zaniedbałem, ale już wracam i odpowiadam. Zatem do rzeczy.
1. Czy sam prowadzę bloga? Czy to ja piszę te teksty?
Tak. Sam piszę bloga. Nikomu tego nie zlecałem i nie mam zamiaru zlecać. Wolę napisać kilka tekstów mniej, ale są one opisywane z moich doświadczeń i prezentują mój punkt widzenia. Jestem czasami szczery do bólu i może za bardzo dokładnie opisuję pewne wydarzenia ale taki już jestem. Mam jedynie nadzieję że Wam jako czytelnikom moja forma pisania odpowiada. Mam też nadzieję że przynajmniej część czytelników skorzysta z moich rad i uwag.
2. Zmieniamy administratora naszej wspólnoty, a ja mam nadpłatę za mieszkanie. Co mam teraz zrobić?
Nic. Jeżeli Wspólnota zmieni administratora, to nowy administrator przejmie od swojego poprzednika całą dokumentację, wszelkie rozliczenia, konto bankowe, itd. Jeżeli ktoś ma nadpłatę to dalej będzie miał nadpłatę u nowego administratora. Zmiana zarządcy / administratora nie wpływa na rozliczenia pomiędzy Wspólnotą a mieszkańcami. W najbliższym rozliczeniu u nowego zarządcy ta nadpłata będzie odpowiednio rozliczona (powinna być :))
3. Co będzie z opłatami po zmianie zarządcy?
Pytanie bardzo ogólne. Zakładam że chodzi o opłaty indywidualne mieszkańców. Na te opłaty składa się kilka czynników. Jeżeli chodzi o wynagrodzenie nowego zarządcy to będzie takie jakie zostanie określone w umowie. Może ulec zmianie, więc proszę o to dopytać przed zmianą. Jeżeli chodzi o opłaty tzw. eksploatacyjne to zależą one od tego co zrobi nowy zarządca i co będzie mógł zrobić. Ja zawsze na początku sprawdzam całą dokumentację i jeżeli jest taka możliwość szukam wydatków zbędnych które można ograniczyć lub na stałe wyeliminować. Czasami nie ma co obcinać i wtedy opłaty zostają na tym samym poziomie. Wszystko zależy od podejścia nowego zarządcy. Tak samo jest z opłatami na fundusz remontowy. Co ważne: ja jako zarządca proponuję pewne rozwiązania, ale to Wspólnota podejmuje decyzję o zwiększeniu lub zmniejszeniu opłat. Unikajcie zarządców którzy sami decydują o WASZYCH opłatach. Nie mogą i nie powinni tego robić (niestety znam wiele przypadków że tak robią).
4. Co z kontem bankowym po zmianie zarządcy?
Najczęściej konto bankowe jest założone dla Wspólnoty i przechodzi ono wraz ze zmianą zarządcy pod "opiekę" nowej osoby. Zatem najczęściej nic dla Was jako właścicieli czy mieszkańców się nie zmienia. My (ja) jako nowy zarządca analizujemy sytuację Wspólnoty, w tym także opłaty za prowadzenie konta i prowizje banku i jeżeli jest taka możliwość staramy się oferować usługi banków które mają niższe opłaty lub wręcz brak opłat. Wtedy zmieniamy konto, ale każdy właściciel jest o tym informowany odpowiednio wcześniej więc nie następuje to w dniu zmiany zarządcy czyli jak to się mówi "z dnia na dzień". Taka zmiana nie wiąże się z żadnymi stratami, a często potrafi przynieść spore oszczędności dla Wspólnoty
5. Mieszkam obok urzędu i miasto dla swoich pracowników wydzieliło specjalne parkingi. My tego nie mamy. Dlaczego?
Dobre pytanie. Niestety miasto czy gmina bardzo często faworyzuje swoich urzędników tworząc im miejsca parkingowe obok urzędów, teatrów, muzeów i innych instytucji. Jednocześnie to samo miasto lub gmina odmawia mieszkańcom wydzielenia w tym samym regionie miejsc parkingowych tylko dla mieszkańców uzasadniając to wieloma czynnikami. Spotykałem się z tym w swojej pracy już wielokrotnie i niestety jest to walka z wiatrakami. Nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Trzeba by zapytać włodarzy miasta lub gminy dlaczego tak postępują. Dlaczego dyskryminują mieszkańców, a jednocześnie faworyzują swoich pracowników?

Poniedziałek, Marzec 1, 2021, 00:50 | Brak komentarzy »
Minęła północ i mamy już marzec. Właśnie zauważyłem, że dokładnie dwa lata temu zacząłem pisać tego bloga. Z tej okazji zapraszam Was do zadawania pytań. Pytajcie a ja postaram się zebrać wszystkie pytania i za dwa lub trzy tygodnie odpowiem na nie tak jak w ubiegłym roku. Liczę na ciekawe pytania lub tematy które chcielibyście żebym poruszył na tym blogu. Tematyka nieruchomości nie jest konieczna. Pytajcie i piszcie. Jeżeli nie będę znał na coś odpowiedzi to najwyżej będziecie wiedzieli jakich tematów nie znam :)
Dziękuję Wam za te dwa wspólne lata i za dobre słowa jakie przysyłaliście do nas w różnych formach, a nawet dzieliliście się nimi na spotkaniach ze mną. Było sporo osób w tym czasie z którymi miałem przyjemność rozmawiać np. podczas przejmowania nowych wspólnot, a które przyznały się, że ten blog pomógł im zrozumieć pewne tematy i zagadnienia.
Pochwalę się również (a czemuż by nie) że liczba gości odwiedzających naszą stronę w ciągu ubiegłego roku wzrosła prawie o 500% co nas niezmiernie cieszy i daje nam siłę do dalszej pracy.
Jeszcze raz w imieniu swoim i całego zespołu dziękuję i zapraszam do komentowania, zadawania pytań i śledzenia naszego bloga.

Poniedziałek, Marzec 1, 2021, 00:34 | Brak komentarzy »
Powoli zbliża się wiosna, ale sezon grzewczy jeszcze trwa. Dzisiejszy wpis mocno do tego nawiąże i pokaże jakie oszczędności można uzyskać odpowiednio gospodarując swoimi zasobami i umiejętnie podchodząc do kwestii technicznych.
O tym, że spóldzielnie z wieloma rzeczami sobie nie radzą już pisałem. O tym, że ich wydatki są najczęsciej za wysokie i nieracjonalne również już informowałem. Dzisiaj podam konkretny przykład konkretnej wspólnoty która przeszła do nas dwa lata temu spod "opieki" dużej spółdzielni mieszkaniowej  (nazwy z grzeczności nie podam). Ale przejdźmy do konkretów. Po przejęciu wspólnoty i przeanalizowaniu jej wydatków uznaliśmy, że niektóre z nich można znacząco obniżyć, a niektóre wyzerować bez żadnej straty dla właścicieli mieszkań i wszystkich mieszkańców. Po prostu spółdzielnia niektóre koszta mocno zawyżała, lub nawet tworzyła nieracjonalne (fikcyjne?) pozycje i przyjmowała za nie opłaty. Jak bowiem można nazwać opłaty za utrzymanie osiedlowej instalacji kanalizacyjnej w sytuacji kiedy są one własnością gminy i zarządza i opiekuje się nimi zakład komunalny??
Poniżej wklejam tabelę z zestawieniem opłat za rok wcześniejszy w spóldzielni i za pierwszy rok zarządzania pod naszymi "skrzydłami".
oszczędności po zmianie spółdzielni
Zwróćcie proszę uwagę na pierwszą pozycję w tej tabelce. Dotyczy ona ogrzewania całego bloku, a konkretnie kosztów obsługi kotłowni w całym sezonie. Blok posiada swoją kotłownię w której znajduje się kocioł na ekogroszek i w ten sposób ogrzewany jest cały budynek. W kalkulacji kosztów obsługi kotłowni spóldzielnia zawierała takie pozycje jak:
1. "Opał" - my zakupiliśmy opał bardzo dobrej klasy wraz z dostawą za cenę niższą o prawie 30% niż spółdzielnia,
2. "Płaca palacza z narzutami" - tutaj również obniżyliśmy koszty  dzięki zatrudnieniu palacza na część etetu i dzięki optymalizacji jego pracy i wyposażeniu go w odpowiednie narzędzia usprawniające pracę (koszt tych narzędzi jest ujęty w naszym rozliczeniu),
3. "Koszty obsługi kotłowni 10% kosztów ogólnych" - te koszty zostały przez nas zlikwidowane w całości, my nie pobieramy żadnych opłat za 'obsługę kotłowni',
4. "Amortyzacja" - te opłaty również zlikwidowaliśmy, gdyż nikt nie wiedział co miałoby być amortyzowane
Pozostałe koszty jak energia elektryczna, ubezpieczenie, obowiązkowe przeglądy, opłata środowiskowa, woda, itp. zostały na podobnym poziomie. Tym samym udało nam się zejść ze stawki 6,55zł/m2 miesięcznie do 3,49zł/m2 miesięcznie. Daje nam to oszczędność na poziomie blisko 50% !!! 
W tym roku planujemy przeprowadzić termomodernizację i sfinansować ją z zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy. Mieszkańcy postanowili pozostawić opłaty za ogrzewanie na niezmienionym poziomie, a nadwyżkę z oszczędności po przejsciu pod naszą opiekę odkładają na specjalny fundusz, z którego planujemy finansować remonty. Szacujemy, że koszty ogrzewania po modernizacji spadną do poziomu około 2-2,5zł/m2 miesięcznie, czyli każdy mieszkaniec zaoszczędzi na tym około 3000zł rocznie, dzięki czemu cała inwestycja zwróci się w ciągu maksymalnie 4 lat. Po tych 4 latach opłaty za ogrzewanie zostaną obniżone, lub wspólnota będzie mogła przeznaczyć zaoszczędzone pieniądze na kolejne inwestycje, a jest ich sporo po wielu latach zaniedbań spółdzielni. Ale wszystko jest na dobrej drodze i wierzę, że za kilka lat uda nam się całą Wspólnotę wyprowadzić "na prostą" i wtedy będzie można docelowo obniżyć całość opłat łącznie z funduszem remontowym...

Niedziela, Luty 7, 2021, 21:58 | Brak komentarzy »

"Nie żyję Z TEGO co robię, ja żyję TYM co robię" takie słowa usłyszałem ostatnio w jednym z wywiadów. Słowa te bardzo mi się spodobały, ponieważ bardzo dobrze charakteryzują to co robię i w jaki sposób traktuję swoją pracę. Oczywiście praca musi być związana z wynagrodzeniem, gdyż nikt z nas nie żyje samym powietrzem. Ważne jednak jest, by lubić a nawet kochać swoją pracę. Wtedy jest ona o wiele przyjemniesza, a co ważniejsze bardziej efektywna i przynosi lepsze rezultaty. Jeżeli kochamy to co robimy, wtedy nie liczymy każdej minuty spędzonej w pracy
Na przekór ostatnim słowom dokonałem pewnej analizy. Przez ostatni rok wybrałem trzy wspólnoty i dla każdej zapisywałem czas spędzony nad pracami dla tej wspólnoty. Nie mówię tutaj o codziennych obowiązkach takich jak rozliczenia księgowe, wypełnianie deklaracji, przygotowywanie i prowadzenie inwestycji, pilnowanie odpowiednich przeglądów, czy też obsługa zebrań. Mówię o czynnościach, jakie zapewne nikt inny - żaden zarządca czy administrator nie wykonuje dla swojej wspólnoty. A już z pewnością nie robi tego bezpłatnie.
Wybrałem zatem trzy rózne wspólnoty: jedna średniej wielkości niedawno przejęta z mnóstwem spraw do naprawienia i wyprostowania, druga duża, powiedziałbym standardowa w dobrym stanie technicznym na pierwszy rzut oka nie wymagająca specjalnej troski, oraz trzecia mała 4 lokalowa prowadzona przez nas trzeci rok, która wychodzi już na prostą.
Czas zatem na podsumowania. W ciągu ostatnich 12 miesięcy pierwszej wspólnocie poświęcałem miesięcznie średnio 24 godziny. Tak jak pisałem wcześniej nie liczę standardowej obsługi nieruchomości. Druga nieruchomość była mniej "wymagająca" i potrzebowała jedynie około 6 godzin w miesiącu. Trzeci budynek jest najmnieszy, ale mimo tego potrzebuje sporej uwagi z naszej strony - około 15 godzin miesięcznie. Pewnie nie powiem nic odkrywczego, ale moje wnioski są następujące: wielkość budynku nie ma większego znaczenia jeżeli chodzi o czasochłonność pracy nad nim, najważniejszy jest stan techniczny i oczekiwania mieszkańców. Ważne jest również co chcemy osiągnąć i do jakiego stanu technicznego i funkcjonalnego doprowadzić nieruchomość. Jedne wspólnoty są "zadowolone" jeżeli dach nie przecieka i tynk nie spada na głowę, inne oczekują czegoś więcej...
Wpis jest o zarobkach, więc nawiążmy do tematu. We wcześniejszych częściach bloga o zarobkach zarządców wyliczałem ile czasu możemy poświęcić dla wspólnoty by było to dla nas opłacalne. Próbowałem również pokazać jak przeciętną wspólnotę potraktuje administrator który każdej z nich może przeznaczyć średnio kilka godzin miesięcznie. Jeżeli naszą pracę potraktujemy tylko jako pracę i chcemy żyć Z TEGO, to nie oczekujmy spektakularnych efektów. Nie oczekujmy, że administrator który liczy każdą poświęconą wspólnocie minutę będzie się starał by zrobić coś więcej niż tylko to, co jest wymagane przepisami. Ważne jest to kogo wybierzemy jako zarządcę. Starajcie się zatem wybierać TYCH KTÓRZY ŻYJĄ TYM CO ROBIĄ!


Czwartek, Luty 4, 2021, 11:06 | Brak komentarzy »
Bardzo często zwracają się do nas osoby, które chcą zmienić zarządcę lub administratora, ale nie wiedzą jak podejść do tego tematu i co trzeba wtedy zrobić. Temat jest bardzo prosty, ale dla osób nie związanych z tematem może przysparzać pewne problemy, a w niektórych przypadkach wydaje się wręcz niemożliwy do zrealizowania. Najtrudniejsze jest "odejście" od spółdzielni mieszkaniowej czy też zmiana zarządcy któremu oddano tzw. zarząd powierzony.
Dla wszystkich mam w tym zakresie jedną radę: poszukajcie zarządcy do którego chcielibyście przejść i któremu planujecie powierzyć te odpowiedzialne zadanie, a następnie poproście go o pomoc. Jeżeli zarządca jest dobry i zna swój fach to z pewnością Wam pomoże w prawidłowym przeprowadzeniu całej procedury zmiany. Już samo przygotowanie odpowiednich uchwał może pomóc uniknąć pewnych problemów i uprości późniejsze procedury. Dodatkowo wsparcie profesjonalnej firmy może bardzo pomóc jeżeli chcecie odejść od administratora, który traktuje Waszą wspólnotę jak swoją własność i (co się niestety często zdarza) utrudnia odejście Wszpólnoty, a wręcz robi wszystko (nawet rzeczy niezgodne z prawem) by tylko zatrzymać Wspólnotę.
Piszę o tym w tej chwili, ponieważ nasiliły się pytania i prośby trafiające do nas w tych sprawach. Mamy niestety przykre doświadczenia i wiemy jak niektórzy potrafią rzucać kłody pod nogi tym Wspólnotom które zamierzają odejść, dlatego też bardzo chętnie pomagamy tym którzy o to poproszą. Dla naszych klientów prowadzimy cały proces zmiany zarządcy, łacznie z wypowiedzeniem umowy oraz przygotowaniem odpowiednich uchwał i umów. Jedyne co wspólnota musi zrobić by przejść pod naszą "opiekę" to podpisać się pod uchwałą jaką przygotujemy i udostępnić nam dane niezbędne do spisania umowy. I tyle....

Poniedziałek, Styczeń 25, 2021, 17:28 | Brak komentarzy »
Odpowiadając na pytanie zawarte w temacie - bardzo ważne. Dobra współpraca tych osób może przynieść bardzo dużo korzyści dla całej Wspólnoty. Dobry zarządca zna się na swoich zadaniach i ma wiedzę techniczną i ekonomiczną z zakresu obsługi nieruchomości, oraz zna swoje budynki. Dobry zarząd zna swoich sąsiadów, wie czego oczekują, potrafi wspomóc w działaniach zarządcę i nie stawia się ponad innymi. Współpraca tych osób potrafi przynieść dla całej Wspólnoty i dla całej nieruchomości wiele korzyści. 
Niestety niezdrowe podejście zarządu do swoich praw ale też obowiązków potrafi niejednokrotnie wprowadzić Wspólnotę w tarapaty. Już kiedyś o tym wspominałem, ale temat jest ważny więc przybliżę go ponownie.
Zacznę od początku - czym jest zarząd? To jedna lub kilka osób które są wybrane przez właścicieli do reprezentowania całej wspólnoty. O formach zarządu napiszę innym razem, tutaj skupię się na roli zarządu - powinien on dbać o interesy Wspólnoty i reprezentować je na zewnątrz wobec różnych instytucji czy organów administracji. Jeżeli wspólnota wybiera zarządcę, to sporą część obowiązków zarządu przejmuje zarządca. Taka jego rola. Zarząd powinien jednak ściśle współpracować z zarządcą dla dobra ogółu. I tak najczęściej jest. Dla mnie osobiście jest dobrze jeżeli zarząd przynajmniej nie próbuje przeszkadzać. Jeżeli nie ma czasu lub ochoty, to nie musi nam pomagać (większym nakładem wysiłku, ale zawsze damy sobie radę), ważne żeby nie przeszkadzał. Dlaczego o tym wspominam? Bo zdarzają się zarządy wspólnot, które w sposób jawny lub zakamuflowany działają na niekorzyść ogółu właścicieli. Przykłady? Proszę bardzo:
1. Znam Panią z zarządu, która traktuje wspólnotę jak swój prywatny folwark i robi w niej co chce. Wykorzystuje fakt, że właścicielami są głównie osoby starsze i tak kieruje wspólnotą, żeby osiągać prywatne korzyści gdzie tylko jest to możliwe - a to zleci znajomej firmie jakieś prace za cenę mocno wygórowaną, a to dla szwagra odstąpi coś co jest własnością wspólnoty, a to zleci prace których nikt poza nią nie akceptuje i na które nie ma uchwały właścicieli, itp. A co ważne każdego który się jej sprzeciwia dyskredytuje i obmawia nie tylko wśród sąsiadów, ale również w urzędach i wśród dalszych znajomych...
2. Drugi przykład zarządu który działa na szkodę właścicieli to pewien Pan, który próbuje wszystko sprawdzać i kontrolować. W kontroli pracy zarządcy czy administratora nie ma nic złego (wręcz przeciwnie), ale wyjaśnianie co kwartał tego samego rozliczenia sprzed 3 lat "bo widzi Pan mnie się tu nie zgadza" zabiera naprawdę sporo czasu. Jeżeli takich kontroli mamy więcej i do tego dochodzą pytania "dlaczego Pan X płaci za mieszkanie o 17zł mniej niż ja a ma taki sam metraż?"(bo zużywa mniej wody?), albo "dlaczego w tym roku nie mam nadpłaty, a w zeszłym miałem 50zł nadpłaty chociaż teraz mieszka ze mną syn?"(bo zamieszkał syn?) to nagle okazuje się, że obsługa tylko samych zapytań tego Pana zajmuje nam miesięcznie sporo czasu. A to nic nie zmienia, bo za miesiąc pojawiają się te same pytania i te same odpowiedzi. A my marnujemy czas, który moglibyśmy przeznaczyć na rozwój wspólnoty czy poszukanie nowych rozwiązań dla mieszkańców...
3. Żądanie korzyści "bo ja jestem z zarządu" - ten temat pominę. Wspólnota może dla zarządu wyznaczyć jakieś wynagrodzenie jeżeli jest to uzasadnione, ale żądanie np. zwolnienia z czynszu to już chyba nieco za dużo? A znam firmę która w ten sposób nagradza swoich popleczników w zarządach bo wie, że taki zarząd nigdy nie będzie chciał zmienić administratora. A płacą za to wszyscy mieszkańcy...
4. Pani, która zupełnie nie ma pojęcia o kwestiach technicznych i robi remonty według własnego uznania, np: "zrobimy instalację elektryczną bo siostra też niedawno robiła" - w przypadku gdy instalacja gazowa zaczyna wykazywać nieszczelność, lub "a teraz wymienimy domofon" - w sytuacji kiedy domofon był wymieniany 4 lata wcześniej, to tylko jej dwa ostatnie pomysły...
To tylko kilka ostatnich przypadków z jakimi miałem doczynienia w ostatnim czasie :)

Poniedziałek, Styczeń 25, 2021, 16:34 | Brak komentarzy »
Dzisiejszy wpis jest sprowokowany działaniem pewnej Pani z zarządu, która niejako zmusiła mnie do podliczenia wydatków jej poprzedniego zarządcy i naszych wydatków. Są to wydatki poza wynagrodzeniem zarządcy opisanym w umowie. Powiem szczerze że po dokonaniu tych podliczeń byłem trochę zaskoczony sumą wydatków, a muszę się Wam przyznać że było to robione na cito i kilka rzeczy pominąłem, ponieważ nie miałem czasu by się w nie zagłębiać i rozkładać na czynniki pierwsze.
Dzisiaj nie będę niczego komentował. Przygotowałem krótką tabelkę. Zapoznajcie się z nią i sami oceńcie. Ja dodam tylko tyle, że my po przejęciu dokumentacji kupiliśmy segregatory, które musieliśmy wymienić ze względu na zły stan techniczny starych lub ich brak i przechowywanie dokumentacji "luzem". Te segregatory posłużą wspólnocie zapewne wiele lat, więc ich koszt powinien być rozłożony na minimum 10lat, ale tak już zostawiłem.
porównanie wydatków administratorów

I jak wrażenia? We wcześniejszych wpisach o zarobkach administrtorów poruszałem m.in. kwestie "lipnych" napraw i zbędnych inwestycji, teraz dodajcie sobie te wydatki, kiedyś postaram się jeszcze opisać inne przekręty i nagle okaże się, że zarządca potrafi na jednej wspólnocie zarabiać 2 razy tyle (lub nawet więcej) ile wynosi jego wynagrodzenie w umowie. I jak tu uczciwy zarządca może z kimś takim konkurować cenowo?? Miałem przypadki, że wspólnota odrzucała moją ofertę bo proponowałem 1grosz więcej niż poprzedni zarządca, ale nie zauważali, że ten poprzedni zarabiał na ich niewiedzy i 'dorabiał sobie' nieuczciwymi praktykami. Nie jest to dla mnie komfortowe podejście, ale jak widać na przykładzie innych zarządców i administratorów - skuteczne.
W takim razie ja ogłaszam promocję:
Poprowadzę każdą wspólnotę za 1zł/miesiąc za cały budynek, ale będę pobierał dodatkowe wynagrodzenie za każdą czynność jaką ja lub ktoś z mojego zespołu będzie musiał wykonać dla danej wspólnoty. Kto chętny???

Wtorek, Styczeń 5, 2021, 18:40 | Brak komentarzy »

Jeszcze raz odniosę się do przykładu, a właściwie porównania dwóch inwestycji wspomnianych w poprzednim wpisie.

Inwestycja 1.
Inwestor - miasto opole
Osoba odpowiedzialna za całą inwestycję - jakiś urzędnik :)

Inwestycja - rewitalizacja placu Jana Pawła II w Opolu
Wielkość / powierzchnia placu - blisko 100arów, czyli około 10000m2
Koszt całkowity gminy Opole - około 6 000 000zł
Zakres prac - uporządkowanie terenu, wykonanie nowych chodników i placu z płyt granitowych, wykonanie ścieżek z grysu, montaż elementów edukacyjnych, wykonanie nowych nasadzeń roślin, założenie nowych trawników, montaż systemu nawodnieniowego (zraszacze i linie kroplujące), ściółkowanie gleby korą sosnową, zainstalowanie i uruchomienie fontanny, dostawa i montaż ławek, etc.
Roczne utrzymanie (prąd, woda do podlewania i do fontanny, uzupełnianie kory, serwisowanie fontanny, etc) - xxx koszt nieznany
Przeliczeniowy koszt wykonania 1m2 - około 600zł

Inwestycja 2.
Inwestor - miasto opole wraz z firmą LCN - Zarządcą przyległego budynku
Osoba odpowiedzialna za całą inwestycję - Zarządca z firmy LCN
Inwestycja - rewitalizacja podwórka przy kamienicy w Opolu, ul. A.Kośnego
Wielkość / powierzchnia podwórka - około 4,7ara, czyli około 470m2
Koszt całkowity gminy Opole - około 30 000zł
Zakres prac - uporządkowanie terenu, wykonanie nowych chodników z płyt granitowych, wykonanie ścieżek z łupka granitowego, wykonanie nowych nasadzeń roślin, założenie nowych trawników, montaż systemu nawodnieniowego (zraszacze i linie kroplujące), ściółkowanie gleby korą sosnową, zainstalowanie i uruchomienie kaskady, dostawa i montaż ławek, etc.
Roczne utrzymanie (prąd, woda do podlewania i do fontanny, uzupełnianie kory, serwisowanie kaskady, etc) - 0zł
Przeliczeniowy koszt wykonania 1m2 - około 64zł

Jak widać z tego przykładu ceny przetargowe są około 10x wyższe od cen rynkowych tych samych lub podobnych usług. Powiem więcej - im większy zakres prac, tym ceny powinny być niższe ze względu chociażby na możliwość negocjowania stawek u dostawców, oraz możliwość zorganizowania tańszego transportu (przykładowo transport granitu z kopalni dla zestawu 24tonowego jest niższy w przeliczeniu na tonę niż transport tylko jednej palety/jednej tony). Zakres prac w obu inwestycjach jest podobny, jakość użytych materiałów również, proporcje terenów zielonych do chodników również zbliżone, ilość miejsc do siedzenia (ławek) powiedzmy że zbliżona, wielkość fontanny i kaskady również proporcjonalna. Co do utrzymania - w poprzednim poście zamieściłem zdjęcia obrazujące utrzymanie roślin i ilość kory ściółkującej po około roku w każdej inwestycji. Obie inwestycje są położone w odległości około 200m od siebie i obie były realizowane niemalże w tym samym czasie.
Nasuwa się więc pytanie: dlaczego zarządca potrafi odnowić podwórko blisko 10x taniej niż urzędnik? Dlaczego podwórko którym zarządza dobry zarządca (w tym przypadku firma LCN Zarządzanie Nieruchomościami) jest lepiej utrzymane? Dlaczego koszt utrzymania takiego podwórka może być dużo niższy lub wręcz zerowy dla miasta?

Zostawię Was z tymi pytaniami. Być może to Wy udzielicie lepszych odpowiedzi w komentarzach - do czego zapraszam :)


Wtorek, Styczeń 5, 2021, 15:29 | Brak komentarzy »
Dziasiaj temat nieco stary, do którego przymierzam się już od blisko roku, a mianowicie jak wygląda wspólpraca projektanta i wykonawcy z urzędnikiem. Z urzędnikiem od którego zależy co i jak będzie realizowane, czy w ogóle coś będzie realizowane. Z urzędnikiem, który jest przekonany do swoich racji nawet jeżeli nie ma racji. Z urzędnikiem, który musi postawić na swoim. Ale do rzeczy...
Sprawa dotyczy zagospodarowania terenów zielonych a dokładniej mówiąc ściółkowania ziemi pomiędzy roślinami ozdobnymi. Dwa lata temu dla jednej ze wspólnot wykonywałem projekt zagospodarowania terenu zielonego, który uwzględniał dokonanie nasadzeń roślinami zimozielonymi (iglakami) i ściółkowania gleby pomiędzy nasadzeniami korą sosnową. Kora sosnowa oprócz doskonałych właściwości materiału sciółkującego (zatrzymanie wilgoci, mniejszy wzrost chwastów, estetyczny wygląd, lepsza struktura gleby i jej pojemność wodna) ma jeszcze jeden plus w przypadku ściółkowania przy roślinach "kwasolubnych" do jakich należą iglaki - doskonale zakwasza glebę i utrzymuje niskie pH gleby. Nie trzeba więc stosować materiałów i nawozów zakwaszających. Bardzo często nie tylko ja w swoich projektach i realizacjach, ale również ogrodnicy czy architekci krajobrazu używają tego materiału. Podczas wykonywania wspomnianego projektu również chciałem skorzystać z tego materiału. Teren na którym miały być prowadzone prace remontowe należał do gminy opole, więc projekt musiał być zatwierdzony przez urzędnika. Nie będę tutaj podawał nazwy urzędu, ani tym bardziej nazwiska - jest to bez znaczenia dla tej sprawy, gdyż z podobną postawą spotykałem się już wielokrotnie w różnych instytucjach. Urzędnik przejrzał projekt i zaprosił mnie do siebie na 'poprawki'. Jedna z poprawek dotyczyła wymiany ściółki z kory na grys kamienny, gdyż jak stwierdził urzędnik "korę rozwieje wiatr i już po roku nie będzie po niej śladu". Trudno mi się zgodzić z tym stwierdzeniem, gdyż projektowana była ściółka o grubości około 8cm. Zdarza się, że ptaki rozgrzebują korę w poszukiwaniu robaków, ale o wywianiu kory przez wiatr jeszcze nie słyszałem. Oczywiście na życzenie urzędnika zmieniliśmy projekt, zastosowaliśmy grys granitowy w kolorze szarym, który bardzo ładnie komponuje się z zielenią krzewów. Temat zamknięty.
Po kilku miesiącach spacerując ulicami miasta dotarłem na świeżo odnowiony plac Jana Pawła II w Opolu tuż obok teatru i zrozumiałem dlaczego urzędnik obawiał się, że "wiatr rozwieje korę". Otóż na wspomnianym placu są duże połacie obsadzone roślinami ozdobnymi, wokół których było przewidziane ściółkowanie korą sosnową. Jednak jak to ma miejsce w przypadkach różnych przetargów - urzędnik nie dopilnował i zamiast kilku centymetrów tej kory wykonawca wysypał tylko cieńką warstwę ściółki, która została przez deszcz i wiatr mocno przerzedzona i po tych kilku miesiącach wyglądała marnie. W kolejnym sezonie ta sama firma wykonawcza dosypała kilkanaście worków kory (akurat tamtędy przechodziłem i wszystko widziałem na własne oczy), ale co to jest kilkanaście worków na powierzchnię kilku arów?
Na koniec jako dowód dwa zdjęcia.
Pierwsze przedstawia fragment podwórka jakie my wykonywaliśmy i utrzymujemy
kora nasza
Drugie zdjęcie przedstawia fragment odnowionego placu JPII 
kora um

Dla uzupełnienia - oba zdjęcia wykonane w tym samym czasie, oba 'place' były odnawiane również w podobnym okresie, w obu projektant przewidywał podobną grubość warstwy ściółki.
O tych dwóch przykładach rewitalizacji napiszę chyba w kolejnym wpisie, bo temat może być dla Was bardzo interesujący :0

Wtorek, Styczeń 5, 2021, 14:40 | Brak komentarzy »
Na początek serdeczne życzenia noworoczne. Oby ten rok był lepszy od poprzedniego, a spraw nieprzyjemnych żebyśmy mieli jak najmniej. Tego Wam i sobie życzę.

Pierwszy wpis w tym roku, ale sprawa już Wam znana. Dzisiaj chciałbym powrócić do sprawy sądowej jaka miał finał 30 grudnia ubiegłego roku. Dla niewtajemniczonych przypomnę tylko, że dla naszych wspólnot zrobiliśmy podwórko w ramach konkursu "odmień swoje podwórko" którego organizatorem było miasto Opole. Po zakończeniu prac Miejski Zarząd Lokali Komunalnych, który miał w imieniu inwestora (czyli gminy Opole) przeprowadzić cały proces związany z realizacją zadań konkursowych, odmówił odbioru wykonanych przez nas prac i zlecił wykonanie zastępcze części prac (chodnika) z powodu rzekomych wad i usterek. Tyle w skrócie.
Kilka dni temu Sąd Rejonowy w Opolu uznał nasz pozew za słuszny w całości i w swoim wyroku nakazał zapłatę pełnego wynagrodzenia zgodnego z podpisaną umową wraz z należnymi odsetkami ustawowymi, oraz nakazał stronie przegranej (czyli gminie Opole) pokrycie kosztów sądowych i kosztów zastępstwa procesowego.

Wiadomość dla nas wspaniała. W swoim uzasadnieniu Sędzia odniósł się do naszych żądań, potwierdził że były one w pełni zasadne, stwierdził również, że strona pozwana nie miała żadnych przesłanek ku temu by powoływać wykonawcę zastępczego, a dodatkowo nie dochowała terminów jakie sama wyznaczała. Nie jest to nasza pierwsza wygrana sprawa sądowa, jednak w tym przypadku mam nieco mieszane uczucia.

Wygraliśmy sprawę, więc otrzymamy należne wynagrodzenie wraz z odpowiednimi odsetkami. Martwi mnie jednak inna sprawa, na którą zwrócił uwagę również Sędzia: kto za to zapłaci? Dokonałem podliczenia kosztów całej sprawy jakie będzie musiała ponieść lub jakie już poniosła gmina Opole z tytułu przegranej sprawy. Koszty sądowe i odsetki to jedno. Do tego dochodzi niepotrzebnie zlecone wykonanie zastępcze (o tych dodatkowych kosztach nie będę się tutaj wypowiadał - może kiedyś będzie okazja to omówię to osobno), gmina wynajęła również kancelarię prawną w celu obrony swoich racji, materiał jaki pozyskano z rozbiórki wykonanego przez nas chodnika oddano firmie która wykonywała chodnik zastępczy (przypomnę że były to płytki granitowe które kosztują około 200zł/m2), zlecono również prowadzenie nadzoru nad pracami nowej firmy, oraz przygotowanie dokumentacji procesowej. Jak podliczyłem całość tych zbędnych prac kosztowała nas = podatników około 50 000zł. I liczę to bardzo ostrożnie wg stawek rynkowych. My wykonywaliśmy prace rewitalizacyjne podwórka za kwotę 49 999zł, więc można przyjąć,  że w opolu moglibyśmy mieć kolejne odnowione podwórko, lub kilkaset metrów nowego chodnika lub ścieżki rowerowej gdyby ktoś z urzędników przemyślał swoje decyzje i wydawał publiczne pieniądze racjonalnie...
Drugi powód moich zmartwień to fakt, że jest to już kolejna sprawa sądowa jaką wygraliśmy, a w której stroną przegraną jest gmina opole. I nic! Zero refleksji urzędników! Zero postępowań dyscyplinarnych wobec osób które zaniedbały swoje obowiązki, lub które doprowadziły do przegranej sprawy (celowo, przez zaniedbanie, złośliwie - nie wnikam)! A my mieszkańcy Opola i osoby płacące tutaj swoje podatki płacimy za to wszystko. Płacimy za przegrane przez miasto sprawy. Płacimy za odszkodowania. Płacimy za złe decyzje urzędników. Płacimy pensje dla tych nierzetelnych i niekompetentnych urzędników!!!
Najbardziej martwi mnie fakt, że nie widać jakichkolwiek zmian w tym temacie...

środa, Grudzień 30, 2020, 00:32 | Brak komentarzy »
Dzisiaj było o projektantach, kierownikach budowy i inspekorach nadzoru, czyli o osobach bardzo technicznych bez których często nie da się nawet przeprowadzić większych remontów czy też modernizacji obiektów wspólnot mieszkaniowych. Temat jest oczywiście obszerniejszy i nie da się go w pełni streścić w kilku wpisach, jednak myślę, że te podstawowe rzeczy o których powinniście wiedzieć zostały tu opisane. Jeżeli coś pominęłem to dajcie znać w komentarzach.
Na zakończenie tej krótkiej serii chciałbym omówić rolę zarządcy. Moim zdaniem jest ona tutaj bardzo ważna jeżeli nawet nie najważniejsza. Dlaczego? Odpowiedź jest oczywista. To zarządca planuje sposób zarządzania nieruchomością. To on tworzy plany: te krótkoterminowe na najbliższe miesiące i te długoterminowe na najbliższe lata. To on powinien przewidywać (oczywiście z analizy pełnej dokumentacji wspólnoty) i planować wszelkie remonty i inwestycje. Dobry zarządca podpowie wspólnocie co trzeba zrobić, kiedy to zrobić, jak to zrobić, w jakiej kolejności, itd. Oczywiście cała wspólnota decyduje, czy plan nakreślony przez zarządcę jest właściwy i odpowiada wymaganiom właścicieli oraz potrzebom budynku. Wspólnota udziela zarządcy absolutorium. Ale to dobry zarządca potrafi dobrać do danej inwestycji odpowiednich ludzi, sprawdza słuszność założeń, kontroluje każdy etap prac i odbiera całość.
Powiem więcej z mojego doświadczenia:
- zdarzało mi się zmieniać wykonawcę gdyż miałem uzasadnione podejrzenia, że nie wykona on swojej pracy dobrze (z perspektywy czasu powiem, że były to bardzo dobre decyzje), 
- miałem przypadki podczas realizacji prac na wysokościach, w których usłyszałem "jest Pan pierwszym zarządcą który wszedł do nas na rusztowanie i ogląda wszystko tak dokładnie",
- byłem (jestem) proszony przez znajomych zarządców by "rzucić okiem" na dany projekt lub robotę firmy wykonawczej, bo coś znajomym nie pasowało
- kilka osób (głownie mieszkańców, ale był też przypadek inspektora nadzoru) na koniec prac powiedziało mi "na początku nie wierzyłem że to się tak uda zrobić..."
- miałem też przypadki, że firmy rezygnowały z realizacji remontów, gdyż "za bardzo się czepiałem", czyli za bardzo pilnowałem interesów wspólnoty,
- o przypadkach gdy słyszałem, że "nikt tak nie robi" już kiedyś pisałem i dotyczyły prac które robiliśmy by przy okazji remontów ulepszyć życie mieszkańców, ale były one nie w smak urzędnikom czy np. inspektorowi nadzoru.
Na koniec jedna uwaga. W pytaniach jakie do nas trafiają kilka razy pytaliście się o pewne konkretne rozwiązania i pojawiały się prośby o podsunięcie gotowych rozwiązań. Prowadzę tego bloga i bardzo chętnie dzielę się swoją wiedzą i doświadczeniem, ale pewne koncepcje i realizacje zostawiamy dla siebie (a właściwie dla naszych wspólnot które prowadzimy). Nie mogę zdradzić wszystkich naszych tajemnic. Muszę coś zachować dla siebie żeby nasze wspólnoty były lepsze od innych i czuły się wyróżnione. Wiem że tego bloga czytają również firmy konkurencyjne (pozdrawiam) i nie mogę im zdradzać wszystkiego. Proszę uszanujcie to i nie proście więcej o zdradzanie naszych wszystkich sekretów :D

Wtorek, Grudzień 29, 2020, 23:48 | Brak komentarzy »
Poprzedni wpis zostawił pewne pytania bez odpowiedzi.
Warto mieć dobrego kierownika budowy. Warto zatrudnić w tym celu kogoś dobrego i sprawdzonego, najlepiej z polecenia. Moim zdaniem nie warto zatrudniać kierownika, który na stałe jest zatrudniony przez zarządcę. Dobry kierownik jest rozchwytywany i nie opłaca mu się pracować na etacie u zarządcy nieruchomości. Chyba, że dany zarządca prowadzi co miesiąc kilkanaście - kilkadziesiąt dużych inwestycji. Jednak nawet to nie gwarantuje wysokiej jakości usług i niezależności od interesów zarządcy / administratora. W swojej pracy spotykałem już kierowników budowy i inspektorów nadzoru, dla których od dobra 'interesu inwestora' ważniejszy był spokój i stała pensja która spływała niezależnie od sposobu załatwienia konkretnych problemów. 
Najlepiej będzie jeżeli zatrudnimy kierownika czy inspektora z polecenia i sami będziemy kontrolowali jego prace. W rzeczywistości jest to niezwykle trudne i dlatego wspólnota ma najczęściej wybranego zarządcę lub administratora, do którego powinna mieć zaufanie i na którego powinna scedować obowiązek wyboru i nadzorowania kierownika budowy czy inspektora nadzoru (np. inwestorskiego).
Pisałem o sytuacjach, w których prawo nakazuje powołanie kierownika budowy, ale są jeszcze przypadki, kiedy udział takiej osoby w procesie budowlanym lub remontowym nie jest konieczny, a jednocześnie sam proces nie należy do najłatwiejszych i zawiera elementy których nie jesteśmy sami w stanie ocenić. Co wtedy robić? 
W takich sytuacjach warto powołać inspektora nadzoru. Może on nawet nadzorować działania kierownika budowy (jeżeli np. takiego kierownika wybierał wykonawca). Moim zdaniem warto powoływać nadzór. Oczywiście do prostych czynności jak wymiana zamka nie ma to sensu, ale już np. przy wymianie instalacji ma to jak najbardziej sens. Ma to jeszcze większy sens, jeżeli nasz administrator nie ma odpowiedniej wiedzy technicznej. Jak ktoś kto ma skończoną szkołę np. z administracji i nigdy nie miał doczynienia z procesami budowlanymi może określić czy instalacja jest wykonywana prawidłowo i czy nie dochodzi do zaniedbań np. podczas prac podlegających zakryciu?
Opisywałem już przypadek, kiedy przejęliśmy w zarząd nieruchomość, która miała niedawno zakończone wykonanie docieplenie elewacji. Budynek z zewnątrz wygląda bardzo fajnie (wiadomo - nowy kolorowy tynk, jeszcze nawet nie zakurzony, ładnie dobrane kolory), ale już sama analiza dokumentów jakiej dokonaliśmy po przejęciu ujawniła błędy których dopuścił się wykonawca. Na zebraniu z mieszkańcami potwierdzili oni nasze obawy, jedna z mieszkanek przesłała zdjęcia, które wykonała podczas prowadzenia prac dociepleniowych, a które również potwierdziły karygodne błędy niestety bardzo trudne do naprawienia w chwili obecnej i co gorsza bardzo kosztowne dla wspólnoty. Gdyby wspólnota zdecydowała się na zatrudnienie dobrego inspektora nadzoru, to z pewnością uniknęłaby tych kosztownych błędów, a być może jeszcze by zyskała na innych rzeczach.
Temat projektów, nadzoru, prowadzenia inwestycji, pilnowania wykonawców, prawidłowego prowadzenia procesów remontowych jest bardzo skomplikowany. Dla laika to są "tylko" remonty. Jeżeli zagłębiamy się w temat, to dociera do nas, że jest to bardziej skomplikowane i powiązane niż na początku sądziliśmy. Dlatego też warto mieć dobrego i godnego zaufania zarządcę, który wyręczy nas w tej kwestii, a jednocześnie podpowie lub sam wykona ruchy które przyniosą całej wspólnocie wymierne korzyści i przyczynią się do porawy komfortu naszego życia i poprawią funkcjonalność naszych budynków

Wtorek, Grudzień 29, 2020, 23:15 | Brak komentarzy »
O roli dobrego projektanta już pisałem, więc czas na kierownika budowy. Temat już poruszany wielokrotnie, ale warto go poruszyć w tym cyklu. 
Dobry zarządca z odpowiednią wiedzą techniczną najczęściej nie potrzebuje kierownika budowy, gdyż z wieloma inwestycjami i remontami poradzi sobie sam. Co jednak zrobić jeżeli mamy zarządcę lub administratora który nie ma takiej wiedzy? Kto powinien powołać kierownika budowy? Kto powinien nadzorować jego pracę? Jak ją weryfikować? Dlaczego jego praca jest taka ważna? Czy prawo może narzucić nam konieczność zatrudnienia kierownika budowy? Gdzie szukać dobrych fachowców?
Pytań wiele, ale odpowiedzi mało :)
Prawo określa pewne przypadki, dotyczące budowy lub remontu czy modernizacji budynku jego otoczenia i instalacji, w których musimy zatrudnić odpowiednią osobę z uprawnieniami do funkcji kierownika budowy. Takiego kierownika powołuje inwestor, czyli w naszym przypadku wspólnota mieszkaniowa lub właściciele konkretnej nieruchomości w której prowadzona będzie inwestycja. Idealnym rozwiązaniem jest zatrudnienie do tej funkcji mieszkańca który ma stosowne uprawnienia i zachce poprowadzić całą inwestycję. Jednak nie w każdej wspólnocie mieszka osoba z uprawnieniami. I co wtedy? Radzę poszukać dobrego kierownika z polecenia. I to z polecenia osób które korzystały z takich usług. Temat nie jest łatwy, ale nikt nie mówił że będzie łatwo szybko i przyjemnie :)
Mogę powiedzieć, że sam 'siedzę' w tym temacie od wielu lat i prowadziłem już tyle inwestycji, że udało mi się dobrać grupę ludzi którym bez obaw mogę zlecić konkretne zadanie i którzy spełnią swoją rolę w 100%. Niestety zła informacja jest taka, że ci Fachowcy są zasypani robotą i bardzo często nie przyjmują zleceń od osób postronnych. Dodam jeszcze, że dzwonią do mnie znajomi zarządcy, od których często słyszę "Jarek daj namiary na dobrego kierownika, cena nie gra roli, ale musi być kosa". Dlaczego kosa? Bardzo pożądani są kierownicy, którzy są fachowcami w swojej dziedzinie i jednocześnie nie przepuszczą żadnej fuszerki. Potrafią dostrzec nawet najmniejsze uchybienia i nie spoczną póki te błedy nie zostaną usunięte. Z tego właśnie powodu kierownik powinien być powoływany niezależnie od projektanta i wykonawcy. Jeżeli kierownik nie zna się prywatnie z projektantem i wykonawcą, to mamy większe prawdopodobieństwo, że nie będzie przymykał oka na różne błędy i niedociągnięcia. Z tego też powodu niektórzy inwestorzy są w stanie zapłacić większe wynagrodzenie dla kierownika. To się po prostu opłaci. Albo mamy słabego kierownika za niską stawkę i problemy ze źle wykonaną robotą. Albo mamy kierownika 'kosę', który najczęściej ceni wyżej swoją pracę ale jest drobiazgowy i dociekliwy i dzięki temu potrafi wymóc od projektanta i wykonawcy dobre wykonanie zleconych prac i to beż żadnych dodatkowych wynagrodzeń, a często kończy się to jeszcze karami dla wykonawcy za przekroczenie terminów lub za konieczność poprawiania przez firmy zewnętrzne....
CDN

Wtorek, Grudzień 29, 2020, 22:45 | Brak komentarzy »
Jeżeli przeczytaliście poprzedni wpis to teraz rozumiecie dlaczego nie można ufać wszystkim projektom. Dlaczego często są one przewymiarowane i nieuzasadnione. Dlaczego w przetargach nie dopuszcza się materiałów równoważnych (chociaż tak stanowi prawo). Dlaczego projektant dąży do usunięcia z inwestycji firmy wykonawczej, która chce zastosować takie same rozwiązania lub nawet lepsze, ale innego producenta (z którym projektant nie ma już takich układów). Dlaczego odwołuje się lub unieważnia przetargi w których wygrała nie ta firma co miała wygrać. 
Jak takie zachowania przekładają się na wspólnoty? Po czym rozpoznać też dobrego zarządcę? Sprawa jest bardzo prosta: dobry zarządca nie daje projektantowi pełnej swobody w działaniu i w pełni kontroluje postępy projektu. Tutaj niestety wymagane jest minimum wiedzy z danej dziedziny, ale przekłada się to na znaczne oszczędności dla wspólnot. Jednocześnie zarządca potrafi znaleźć te punkty w projekcie w których projektant poszedł "na skróty" i potrafi dopilnować by cały projekt był zrobiony fachowo i rzetelnie. Dla członków wspólnoty te sprawy to bardzo często 'czarna magia' i bardzo często słyszę od mieszkańców lub urzędników "projekt to projekt", ale wierzcie mi lub nie można zapłacić projektantowi za projekt i mieć tylko papierek który umożliwia inwestycję ale nic do niej nie wnosi, a można też (i to za takie same pieniądze) mieć projekt, który nie tylko umożliwi rozpoczęcie inwestycji, ale jednocześcnie wskaże słabe punkty, podpowie wykonawcy jak podejść do pewnych zagadnień, na co inwestor powinien zwrócić szczególną uwagę, a co warto przeanalizować jeszcze przed rozpoczęciem prac. Prawidłowy projekt to projekt, który idzie o krok dalej i przewiduje różne warianty lub wprowadza elementy nieobowiązkowe w dniu dzisiejszym, ale wskazane ze względu na zmieniające się przepisy, normy i oczekiwania użytkowników.
Bardzo często projekty są robione na szybko i 'po łepkach' jak to się mówi w branży. Na końcu projektant dopisuje więc swoją regułkę "inwestycję przeprowadzić zgodnie z obowiązującymi przepisami i zgodnie ze sztuką budowlaną..." i tym samym zwala całą odpowiedzialność na wykonawcę. Także odpowiedzialność za swoje błędy. Dla wspólnot takie projekty nie są dobre jeszcze ze względu na ich ogólnikowość. Jeżeli wyślemy zapytania ofertowe do kilku wykonawców na podstawie projektu, to bardzo często otrzymujemy różne oferty na różny zakres prac i za różne kwoty. Bez analizy tych ofert nie jesteśmy w stanie wybrać tej najkorzystniejszej, gdyż nie są one jednolite i spójne.
Dlatego też bardzo ważne jest umiejętne zlecanie wykonania projektu i jego nadzorowanie przez inwestora (w przypadku wspólnoty przez administratora lub zarządcę). Dla mnie jako zarządcy jeden dobry i zaufany projektant z którym już pracowałem i z którym doskonale się rozumiemy zawodowo jest wart więcej niż całe biuro projektowe...

Wtorek, Grudzień 29, 2020, 22:17 | Brak komentarzy »
Dzisiaj pochylę się nad tematem planowania prac. Skłoniły mnie do tego inwestycje jakie miałem okazję ostatnio obserwować.
Inwestycja 1. Wymiana starego oświetlenia ulicznego na nowe. Fajna sprawa, sam polecam ze względu na duże oszczędności nowoczesnych opraw oświetleniowych (led), ale uczulam na kilka spraw, które są lekceważone i narażają inwestora na zbędne koszty. W ostatnich trzech miesiącach obserwowałem taką wymianę z uwagi na fakt, że codziennie przejeżdzałem w pobliżu inwestycji kilkukrotnie. Po postawieniu kilku nowych lamp (latarni) zaciekawiło mnie ich duże zagęszczenie. Sprawa wydała się mi na tyle ciekawa, że pewnego dnia poświęciłem chwilę i zatrzymałem się by porozmawiać z ekipą która kładła nowe kable i montowała nowe lampy. Okazało się, że "majstrem" całej ekipy był facet, z którym kilka lat temu robiliśmy wspólnie jeden duży projekt, więc miałem okazję by porozmawiać o prowadzonej przez nich inwestycji, a nawet dostałem skan projektu do wglądu, za co jeszcze raz dziękuję ;). Wieczorem usiadłem przy kompie i odpaliłem program do doboru oświetlenia. Miałem wszelkie dane opraw, więc w dwie godzinki udało mi się dobrać ilość i rozmieszczenie poszczególnych latarni. I co się okazało? Otóż z moich wyliczeń (a właściwie z wyliczeń odpowiedniego programu) wynikało, że lamp montowanych jest o około 20% za dużo. Czy to źle? Czy tak nie może być? Nie - to nie jest błąd, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę koszt każdej latarni, to inwestor tylko na nich mógł zaoszczędzić około 50 000zł. Dlaczego zatem projektant przewidział te 20% opraw więcej? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale mogę Wam powiedzieć jak bardzo często wygląda proces projektowania w tym przypadku oświetlenia ulicznego:
- projektant otrzymuje zlecenie od inwestora, jeżeli inwestor jest publiczny to najczęściej w tym celu organizuje się przetarg,
- po otrzymaniu zlecenia projektant zgłasza się z wytycznymi i planami do konktretnego producenta oświetlenia,
- producent najczęściej ma swoich projektantów i swoje programy do doboru opraw/źródeł oświetlenia i ich ilości, więc to projektanci producenta dokonują wszelkich obliczeń i dobierają konkretne rozwiązania,
- projektant który otrzymał zlecenie od inwestora nie musi nic liczyć sam, otrzymuje od producenta gotowy projekt który wystarczy tylko podpisać i przekazać inwestorowi,
- projektant nie dość że nic nie płaci za takie "wsparcie" producenta,
- co więcej - w przypadku kiedy konkretne lampy zostaną zakupione na daną inwestycję projektant otrzymuje od producenta umówioną wcześniej prowizję (średnio od kilku do kilkunastu procent wartości sprzedaży)
Tak to wygląda w skrócie. Teraz wiecie dlaczego ani projektantowi ani producentowi nie zależy na prawidłowym i rzetelnym doborze opraw czy latarni. Im więcej się ich sprzeda, tym więcej pieniędzy zarówno w kieszeni projektanta jak i producenta. 
Opisałem tutaj proces projektowania oświetlenia, ale w innych branżach i dziedzinach panują podobne "zwyczaje". W dawnych czasach kiedy zajmowałem się projektami elektrycznymi i uczestniczyłem jako wystawca w targach branżowych miałem okazję poznać cały ten mechanizm. 
CDN

środa, Październik 14, 2020, 10:48 | Brak komentarzy »
Temat już poruszany wielokrotnie, ale co jakiś czas będzie tutaj odświeżany ze względu na ilość 'fuszerek' z którymi spotykam się w pracy zawodowej i życiu prywatnym. Utwierdza mnie to w przekonaniu że warto o tym pisać. Może ktoś z Was dzięki tym wpisom uniknie błędów i problemów.
Dzisiaj chciałbym omówić temat usuwania skutków awarii a nie ich przyczyn. Przejmując wspólnoty i analizując ich stan techniczny bardzo często spotykam się z tym, że poprzedni administratorzy skupiali się tylko na usuwaniu skutków awarii i z tego powodu awarie prędzej lub później powracały i wymagały ponownej interwencjii i ponownych wydatków. Jeżeli chodzi o zwykły samozamykacz, regulację elektrozaczepu, lub cykliczne odpowietrzanie grzejników to są to raczej niskie kwoty i większość z Was zapewne nie zwraca na to uwagi. Nie pochwalam postępowania administratorów którzy unikają rozwiązania problemu. Czy to jest ich niewiedza i nieumiejętność rozwiązania problemu? Czy może jednak potrzeba tworzenia ciągłych zleceń dla zaprzyjaźnionych firm (lub często firm - córek)? Nie będę tego oceniał. 
W tym wpisie chciałbym się skupić na 'grubszych' sprawach. Ręce mi opadają, jak przejmuję wspólnotę i z dokumentów wynika, że pani administrator zleciła ocieplenie ściany, która była popękana i zgodnie z opinią biegłego wymagała odpowiednich napraw i spojenia. Ale problem został zakryty, więc przynajmniej na jakiś czas jest spokój. Albo mam wspólnotę w której dochodzi do wydostawania się spalin z kotła do mieszkania sąsiada. I co robi pani administrator. Zleca inwentaryzację wszystkich nawet nieczynnych kominów i wstawienie drzwiczek rewizyjnych na strychach, ale nie zauważa potrzeby uszczelnienia wkładów kominowych i przepustów. Inwentaryzacja zrobiona, drzwiczki wstawione, a dym dalej utrudnia życie sąsiadom i zagraża ich życiu. Po co zatem pani wzywała kominiarza? Tylko po to, żeby pokazać że działa w tej kwestii? Ale efektów brak, a sezon grzewczy się zaczął... Inny przykład: Wspólnota to stara wspaniała kamienica, trochę zaniedbana, ale do uratowania. Podstawowy problem to nieszczelny dach i wilgoć w piwnicach. Pan zarządca zleca wstawienie osuszaczy, ale nie myśli nawet o izolacji ścian. Rynny nieszczelne, odpływy nieczynne, woda płynie po ścianach, woda stoi przy samym budynku i wnika w ściany, osuszacze pracują pełną mocą i nie nadążają z osuszaniem ścian. Co zatem robi pan zarządca? Wstawia kolejne osuszacze. Rachunki za prąd rosną, ale wilgoć ze ścian piwnicy powoli znika. Przynajmniej do czasu kolejnych opadów deszczu...
Inna wspólnota i inny przykład: wspólnota jest regularnie podtapiana (zalewane są piwnice). Administrator za każdym razem wzywa odpowiednią ekipę, która usuwa brudną wodę i osusza piwniece. Przez kilkanaści lat nikt nawet nie zainteresował się jaka jest przyczyna podtopień. A ta była banalna - zamulona studzienka burzowa na podwórku, która przy większych opadach powodowała przelewanie się wody sczelinami do piwnic. Wystarczyło oczyścić i udrożnić studzienkę i do zalań nie doszlo już od 4 lat. Koszt udrożnienia był nawet niższy niż koszt jednego sprzątania po zalaniu...
Chciałbym Was uwrażliwić na takie działania. Nie oceniam ich. Może wynikają z niewiedzy, może z chęci zysku, a może z powodu głupoty? Dlatego ważne jest żeby przy wyborze zarządcy kierować się jego wiedzą i doświadczeniem, A wybór należy do Was :)

Wtorek, Październik 13, 2020, 13:02 | Brak komentarzy »
Zaczyna się kolejny sezon grzewczy i znów jak bumerang wracają pytania o podział zużycia ciepła w poszczególnych Wspólnotach. Na początek podam zatem różnice pomiędzy ciepłomierzami a podzielnikami.
Ciepłomierze są urządzeniami pomiarowymi pozwalającymi na pomiar strumienia objętości (ilości) nośnika ciepła oraz jego temperatury. Jest to urządzenie które montujemy w każdym lokalu w przypadku odrębnej sieci rurociągów dołączonych do grzejników. Taka instalacja ma najczęściej miejsce w budynkach nowych, lub w budynkach w których instalacja grzewcza jest wykonywana 'na nowo', np. przy okazji wymiany kotłów indywidualnych na jeden kocioł wspólny (nowa kotłownia). Ciepłomierze jak każde urządzenie pomiarowe podlega legalizacji. Ich zaletą jest dość dokładne określenie ilości ciepła dostarczonego do poszczególnych lokali, wadą montaż tylko na indywidualnych instalacjach
Podzielniki (a właściwie podzielniki kosztów) jak sama nazwa wskazuje nie mierzą ilości ciepła dla danego grzejnika, tylko umożliwiają obliczenie (w pewnym przybliżeniu) jaki poszczególne grzejniki mają udział w stosunku do ilości ciepła dostarczonego do całego budynku. Nie wskazują zatem ciepła, a umożliwiają wyliczenie proporcji w bilansie całego budynku zgodnie z przypisanym algorytmem rozliczeń. Podzielniki montujemy na grzejnikach niezależnie od sposobu wykonania wewnętrznych instalacji. Nie podlegają one legalizacji. Zaletą podzielników jest stosunkowo niski koszt i możliwość montażu w każdej instalacji, wadą małą dokładność i zależność od wielu czynników, które powinny być uwzględnione w rozliczeniu (typ i wielkość grzejnika, usytuowanie budynku i lokalu, zabudowa grzejnika, itd).
Mam nadzieję, że to Wam trochę przybliży różnice pomiędzy ciepłomierzami a podzielnikami. Zagłębiając się w temat dochodzimy do wniosku, że różnic jest jeszcze więcej. Zależą one od typu zastosowanych rozwiązań (analogowe-cyfrowe, stacjonarne-zdalne, z regulacją-bez regulacji, etc), kształtu, wielkości i ustawienia budynku, usytuowania w tym budynku poszczególnych lokali, przebiegu wewnętrznych instalacji i wielu, wielu innych czynników. Z tego też powodu nie można porównywać rozliczeń opartych na poszczególnych systemach i otrzymywanych w poszczególnych wspólnotach. Zdarza się tak bardzo często, że właściciele mieszkań otrzymując rozliczenie za ciepło mają uwagi, ponieważ "w moim drugim mieszkaniu gdzie mieszka syn/córka otrzymaliśmy rozliczenie i za ciepło płacimy mniej/więcej niż tutaj". Jednak najczęściej nikt nie otrafi odpowiedzieć na szereg pytań i podać dane o których wspominałem wcześniej, a które trzeba szczegółowo poznać by móc porównać zużycie ciepła w takich lokalach. Podam tutaj ulubiony przykład mojego znajomego: czy każdy samochód pali tyle samo? Oczywiście że nie. Zależy to od wielkości auta, pojemności silnika, stylu jazdy kierowcy, trybu jazdy (miasto/trasa), ilości przewożonych osób, bagażu, a nawet takich cech jak dobrane opony czy rodzaj paliwa

Poniedziałek, Październik 12, 2020, 16:52 | Brak komentarzy »
Kiedyś poruszałem już temat różnych wspólnot które coś jednak łączy: wspólne instalacje, wspólna kotłownia, jedno podwórko, te same przyłącza, itp.Temat obiecałem poszerzyć, więc dzisiaj do niego wracamy. 
Czy takie wspólne instalacje są w interesie każdej wspólnoty? Czy warto łączyć instalacje wspólnot, czy tego unikać i je wręcz rozdzielać? Co jest bardziej opłacalne?
Aby udzielić rzetelnej odpowiedzi na te i podobne pytania należałoby sprawdzić do czego te instalacje służą, jaki jest ich stan techniczny, jakie są możliwości 'współpracy', oraz jakie są oczekiwania i preferencje właścicieli.
Przykład 1.
Jedna duża wspólnota powstała z połączenie 4 klatek, jeden wspólny zarządca który zna stan techniczny całości i sprawnie nadzoruje całość, wymagania mieszkańców są podobne, mieszkania w każdej klatce są w podobnym stanie technicznym i funkcjonalnym. Mieszkańcy wszystkich klatek łączą siły i pod czujnym okiem zarządcy wymieniają stare piece węglowe w mieszkaniach na jeden piec gazowy, który został zainstalowany w wydzielonym pomieszczeniu kotłowni. Dodatkowo zainstalowano opomiarowanie zużycia ciepła w poszczegółnych lokalach - każdy grzeje kiedy i ile chce, a płaci tylko za zużyte u siebie ciepło. Dzięki pozyskanym dotacjom koszt całej inwestycji szybko się zwraca, inwestycja wspólna kosztowała mniej niż wymiana pieca w każdym mieszkaniu z osobna, a zgranie i zrozumienie pomiędzy sąsiadami ułatwia rozliczenia i wpływa na zmniejszenie rachunków za ciepło. Do tego dochodzi wyższy komfort (nie trzeba zamawiać i składować węgla, oraz nosić i dokładać do pieca) i więcej miejsca w mieszkaniach i piwnicach. Także koszty przeglądów pieca i serwisowania całości rozkładają się na więcej lokali przez co dla każdego właściciela są niższe. Zatem mamy same zalety z połączenia klatek i wykonania wspólnej instalacji grzewczej i gazowej.
Przykład 2.
Dwie wspólnoty w sąsiednich klatkach, ale połączone instalacjami (woda, kanalizacja, ciepła woda, ogrzewanie). Zarządzane przez różnych zarządców którzy odmiennie podchodzą do swojej pracy - jeden dba o Wspólnoty, drugiemu jest wszystko jedno co jak wygląda i działa - byle mieszkańcy nie męczyli. Jedna wspólnota ocieplona, wymienione instalacje w mieszkaniach i piony, w planach wymiana przyłączy (to już instalacje wspólne, więc tu zaczynają się problemy), natomiast druga wspólnota ma wszystkie instalacje w stanie sprzed około 30-40lat. Pierwsza ma nieco wyższe składki na fundusz remontowy bo spłaca jeszcze kredyt za ocieplenie, druga takich zobowiązań nie ma, ale duża część funduszu jest pochłaniana przez ciągłe awarie i usterki. I teraz przejdźmy do wspólnych instalacji. Pierwsza wspólnota chce je wymieniać na nowe (rury wodne zaczynają przeciekać, kanalizacja często się zapycha i jest nieszczelna, wymiennik ciepła stary i mało efektywny), ale druga nie widzi takiej potrzeby ("po co ruszać skoro jeszcze działa"). W tym przypadku wspólna wymiana całości byłaby również najbardziej opłacalna dla wszystkich, ale pod warunkiem rzetelnego podejścia do tematu i późniejszego skrupulatnego rozliczenia. Tutaj nasze plany działań na najbliższe lata przewidują rozdzielenie instalacji w tych budynkach. Wiąże się to z wyższymi kosztami wykonania samych instalacji i przyłączy, ale w perspektywie czasu wspólnota którą zarządzamy będzie na tym korzystała. Jak? Już odpowiadam. Po pierwsze wykonując nowe instalacje można wykonać je z rur o mniejszych średnicach, więc i koszty będą niższe i mniej zajętego miejsca w piwnicach. Po drugie wspólnota wymieni tylko przyłącza do swojego budynku, reszta pozostanie bez zmian. Po trzecie zużycie mediów (woda, scieki) będzie rozliczane wg liczników zamontowanych w danej wspólnocie, a nie wg jakiegoś przyjętego przez wodociągi współczynnika (co też ważne wodomierze w naszej wspolnocie są lepszej klasy/bardziej dokładne i są regularnie spisywane i wymieniane), Na koniec najlepsze - ciepło pochodzi z sieci ciepłowniczej i każdy budynek ma z osobna wyliczone zapotrzebowanie na moc zamówioną (różne budynki, różne powierzchnie, inna liczba mieszkańców i najważniejsze jeden ocieplony a drugi nie), ale zużycie ciepła jest rozliczane wg współczynników i powierzchni użytkowej. Po rozdzieleniu tych instalacji i zamontowaniu oddzielnych liczników zużycie ciepła będzie rozliczane wg rzeczywistego zużycia. Przykładowo teraz mieszkańcy nieocieplonego budynku zgłaszają potrzebę włączenia ogrzewania już we wrześniu, natomiast ci w ocieplonym nie odkręcają zaworów aż do listopada. A płacą proporcjonalnie za cały okres. W tym przypadku pomimo dodatkowych kosztów przy rozdzieleniu instalacji korzyści będą znaczne i szybko pokryją poniesione koszty. Do tego dojdzie komfort użytkowania i świadomość, że każdy płaci za siebie a nie za sąsiada...

Poniedziałek, Październik 12, 2020, 11:08 | Brak komentarzy »
Poprzedni wpis przypomniał mi jedną sprawę którą się z Wami podzielę.
W jednej ze wspólnot którymi zarządzamy jest pewna pani, która jest bardzo 'aktywna' i stara się by wszystko było realizowane w tej wspólnocie zgodnie z jej oczekiwaniami. Te oczekiwania są czasami bardzo dziwne i niekorzystne dla ogółu właścicieli, ale podam tylko ostatni przykład działań tej Pani.
Na ostatnim zebraniu Wspólnoty został określony plan działań na najbliższe lata. Wspólnota ma kilka zapalnowanych koniecznych remontów, ale środków na koncie za mało. Jednym z zaplanowanych remontów jest wymiana instalacji elektrycznej w częściach wspólnych (wlz'y, instalacja oświetleniowa na klatce i w piwnicach, itp). Ponieważ środków na koncie brakuje na zabraniu zapadła decyzja, że w tym roku robimy projekt wymiany instalacji, a w przyszłym roku gdy uzbieramy wystarczającą ilość środków na koncie przystąpimy do wymiany całęj instalacji. Pani z zarządu również głosowała za takim rozwiązaniem, decyzja zapadła jednogłośnie. Jednak kilka tygodni temu Pani ta zmieniła zdanie i sama wybrała firmę do modernizacji instalacji elektrycznej (na marginesie dodam, że wybrała firmę która pracowała u jej siostry i szwagra), zebrała podpisy mieszkańców pod uchwałą i podpisała z tą firmą umowę. Po wszystkim poinformowała mnie jako zarządcę o takim stanie rzeczy i dostarczyła do naszego biura uchwałę i umowę. Po przejrzeniu zapisów tej umowy okazało się, że była ona niekorzystna dla Wspólnoty z wielu względów:
- po pierwsze kwota za modernizację instalacji była bardzo wysoka i niewspółmierna do zakresu planowanych prac,
- umowa przewidywała odsetki za każdy dzień opóźnienia płatności (a przypomnę, że wspólnota nie ma wymaganych środków na koncie i Pani z zarządu była informowana na bieżąco o stanie środków na funduszu remontowym),
- umowa w żaden sposób nie określała zakresu prac, z jej zapisów i dołączonego kosztorysu nie wynikało co zostanie wymienione, jakie materiały będą użyte, itp (przykładowo wpisano tylko wymianę lamp z czujnikami zamontowane około 2 lata temu na inne, ale nie określono jakie, z jakimi żródłami, jakimi czujnikami, jakiego typu, jakiego producenta, itd),
- nie określono nawet jakie zabezpieczenia będą zastosowane, jakie obudowy/tablice zamontowane, gdzie będą posadowione, jakie przewody wymienione, nie wystąpiono nawet do ZE o wydanie warunków technicznych (czyli cały zakres prac zależałby od uznania wykonawcy)
- nigdzie nie zapisano gdzie zaczyna się i gdzie kończy zakres prac (czy przyłącze będzie wymieniane? czy wyłącznik pożarowy wstawiony? jeżeli tak to gdzie? czy tablice licznikowe pozostaną bez zmian, czy będą wymienione na nowe? co z przyłączami do poszczególnych mieszkań? czy instalacja będzie prowadzona w bruzdach, czy może w rurkach na tynku?)
- błędy merytoryczne i brak ujęcia innych prac niezbędnych do wykonania niejako 'przy okazji' modernizacji instalacji elektrycznej pominę żeby nie rozpisywać się nadmiernie
- w kosztorysie ujęty był i wykonawca zobowiązywał się do wykonania zaledwie jednego!!! pomiaru kontrolnego (a co z pomiarami rezystancji izolacji? co z pomiarami zadziałania zabezpieczeń? co z pomiarem rezystancji uziemienia? o protokole pomiarów już nie wspominam)
- umowa nie określała w jaki sposób zostaną wykończone ściany i stropy, czy bruzdy zostaną uzupełnione i otynkowane, gdzie będą przebiegały trasy kablowe, kto będzie sprzątał podczas prac i na kim spoczywa obowiązek utylizacji odpadów, etc
- umowa nie przewidywała nawet powołania inspektora nadzoru inwestorskiego, który dbałby o interesy Wspólnoty
Oczywiście po otrzymaniu uchwały i tak sporządzonej umowy jako zarządca nie mogę odmówić jej wykonania, ale poinformowałem Panią z zarządu o szeregu braków, niejasności i niekorzystnych zapisów umowy. Dzięki naszej interwencji wspomniana Pani zdążyła rozwiązać umowę i Wspólnota nie poniosła niepotrzebnych strat z tego tytułu. Coś mi jednak podpowiada, że to nie ostatnie takie działanie tej Pani....




Poniedziałek, Październik 12, 2020, 10:31 | Brak komentarzy »
Dzisiaj zostałem poproszony o przedstawienie opinii z zakresu zmiany przedmiotu zamówienia przez administratora bez zgody wspólnoty. Temat bardzo powszechny dlatego warto taki przykład przytoczyć na tym blogu.
Wspólnota wymieniała na klatce schodowej lampy na nowe. Przy okazji postanowiła zastosować nowoczesne rozwiązania lamp ledowych z czujnikami ruchu, a jednocześnie zdecydowała się na lampy posiadające moduł awaryjny, który podtrzymuje świecenie takiej lampy po zaniku zasilania (brak zasilania, pożar i odcięcie prądu, etc). Przepisy określają kiedy takie rozwiązanie musi być stosowane, określa też jakie rozwiązania są dedykowane do takich celów. Tutaj takie przepisy nie narzucają niezbędnych rozwiązań, ale Wspólnota dla własnego bezpieczeństwa i być może wygody zdecydowała się na takie rozwiązanie. Uchwała w tej sprawie została podjęta, lampy zostały wymienione, ale ... brakuje w nich wspomnianych modułów awaryjnych. Zauważył to jeden z mieszkańców który jest elektrykiem i napisał w tej sprawie pismo do administratora. Po pewnym czasie dostał odpowiedź, że przepisy nie nakazują montażu takich modułów i administrator zrezygnował z ich zastosowania. Zostałem zatem poproszony o wyjaśnienie, czy administrator bez zgody Wspólnoty może samodzielnie zmienić przedmiot zamówienia i zastosować inne oprawy niż te wskazane w uchwale. NIE. Nie może. Rolą administratora jest wytłumaczyć członkom wspólnoty przed podpisaniem uchwały i wyborem wykonawcy, że takie rozwiązanie nie jest konieczne i że można zastosować tańsze rozwiązania. Jeżeli pomimo takich tłumaczeń Wspólnota podejmie inną decyzję i zdecyduje się na inne rozwiązanie (nawet wydawałoby się  niekorzystne dla Wspólnoty), to uchwała taka podlega wykonaniu. Oczywiście członkowie Wspólnoty mogą ją zaskarżyć, zaskarżenie takie nie wstrzymuje jednak jej wykonania (chyba że sąd podejmie taką decyzję). Takiego zaskarżenia nie może złożyć administrator, nawet jeżeli w jego opinii decyzja Wspólnoty jest niekorzystna. Przypomina mi się podobna sytuacja z jednej z moich wspólnot, zatem poświęcę jej kolejny wpis, ale wróćmy do tematu.
Takie "samowolne" zmiany przedmiotu zamówienia lub wykonawcy robót nie są często przypadkowe. Moja wieloletnia praktyka potwierdza fakt, że weilu administratorów podsuwa Wspólnotom do podpisania uchwały o zleceniu nawet tych poważnych prac remontowych bez określenia konkretnego wykonawcy lub nawet kwoty przedmiotu zamówienia. Później po podpisaniu uchwały samodzielnie wybierają wykonawcę lub zmieniają zakres prac, obniżają wymagania techniczne lub zmniejszają wymagania jakościowe. Dlaczego? Najczęściej chodzi tutaj o pieniądze. Jeżeli administrator ma znajomą firmę która wykonuje określone zadania, to bardzo często taki admin dostaje określoną "działkę" za alecenie danej firmie robót. Ta działka pochodzi właśnie z nadwyżki z zaniżonych jakościowo materiałów lub zmniejszonego zakresu prac. W opisywanym przypadku wykonawca zamontował oprawy oświetleniowe bez modułów awaryjnych, a cena pozostała bez zmian...
Dla jasności dodam tylko, że nie zawsze takie obniżanie jakości prac jest związane z łapówkami. Czasami administartor czy zarządca nie mają stosownej wiedzy z danego zakresu prac remontowych i firmy bardzo chętnie to wykorzystują wmawiając że "tak nie można" lub "tak trzeba". 
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Sam bardzo chętnie współpracuję z niektórymi firmami już od wielu lat. Nie oznacza to jednak, że na każdej ich pracy zarabiam. Po prostu mam do nich zaufanie i wiem, że wykonują swoją pracę rzetelnie, dokładnie i w dobrych cenach. Oni za to znają nas i wiedzą, że zawsze sprawdzamy czy wsystko jest zrobione prawidłowo i zgodnie z zamówieniem i wiedzą, że żadna 'fuszerka' u nas nie przejdzie. Jeżeli taka współpraca jest uczciwa i korzystna dla Wspólnoty to nie ma powodów by jej nie kontynuować...

Sobota, Wrzesień 26, 2020, 07:54 | Brak komentarzy »
Przed chwilą pisałem o źle przeprowadzonych remontach i ich konsekwencjach i przypomniała mi się ciekawa sytuacja sprzed kilku lat:
Kilka lat temu jeden z lokatorów lokalu komunalnego postanowił wymienić piec z otwartą komorą spalania na nowoczesny dwufunkcyjny piec z zamkniętą komorą spalania. Do tego musiał wykonać m.in. specjalny nawiew do kotła, który zapewniałby odpowiednie powietrze potrzebne do procesu spalania. Sprytny lokator postanowił wykonać taki nawiew z klatki (bo blisko, bo powietrze ciepłe, bo wygodniej i taniej). Jak pomyślał tak zrobił. I wszystko skończyłoby się dla tego lokatora dobrze, gdyby nie fakt, że niedługo po zamontowaniu pieca Wspólnota postanowiła zrobić generalny remont klatki - gładzie, malowanie ścian, wymiana okien na plastikowe, wymiana wszystkich drzwi na nowe i szczelne, itp.). W związku z remontem lokator dostał od zarządcy wezwanie do usunięcia czerpni i wykonanie jej zgodnie z obowiązującymi przepisami. Uchylał się od tego przez długi czas, a Wspólnota nie mogła czekać z remontem więc przedmiotowa czarpnia została zamurowana podczas remontu ścian klatki schodowej ... i  tutaj objawiła się piekielność lokatora. Podjął on wszekie próby i powiadomił wszelkie możliwe instytucje by tylko Wspólnota na własny koszt wykonała mu taką czerpnię. Sprawę badał nawet Nadzór Budowlany (powiadomiony żeby było ciekawiej przez tego lokatora), który ostatecznie po 2 lub 3 latach wydał decyzję zgodną z naszymi wytycznymi i potwierdził, że stanowisko zarządcy było słuszne i zgodne z przepisami. Historia miała pozytywne zakończenie zarówno dla Wspólnoty jak i dla nas jako zarządcy, ale powód dla którego ją przytaczam jest bardzo prozaiczny i dla mnie osobiście bardzo 'zabawny'. Otóż dla poparcia swojej racji lokator który zmieniał piec dostarczył do Nadzoru Budowlanego "ekspertyzę", w której pewien "ekspert" stwierdził, że sporna czerpnia powietrza może być wykonana z pomieszczenia klatki schodowej bo przecież jak zapisał ten pseudo ekspert "wspólnota może na okres grzewczy ściągać na stałe skrzydło okienne na klatce schodowej by zapewnić dopływ powietrza do klatki niezbędny do zaciągania powietrza przez kocioł"
Tak. Ten 'fachofiec' polecił by Wspólnota demontowała na zimę całe skrzydło okna by na klatce nie zabrakło powietrza do pieca. Nieważne, że okna są nowe. Nieważne, że zamotowano je po to by na klatce było cieplej. Nieważne, że piec był zamontowany nielegalnie bez żadnego projektu i bez żadnej zgody. Nieważne, że przepisy zabraniają takich praktyk. Ważne, że klient który płacił za opinie otrzymał ją taką jakiej oczekiwał.
Celowo pomijam niezgodność tej opinii z obowiązującymi przepisami np. Prawa Budowlanego, chciałem tylko pokazać z jakimi "ekspertami" przychodzi nam czasem pracować i jakie kuriozalne rozwiązania proponują oni w swoich "ekspertyzach".

Sobota, Wrzesień 26, 2020, 07:25 | 1 Komentarz »
Dzisiaj będzie opis kilku ostatnich "remontów" jakie musiałem wykonać w naszych wspólnotach i jak uniknąć powtarzających się błędów i awarii.
Pierwsza sytuacja dotyczy wspólnoty którą zarządzamy od roku. Z analizy dokumentacji i z rozmów z mieszkańcami wynikało, że od kilku lat borykali się oni z problemem szczurów w piwnicach. Kto je widział ten wie, że zobaczenie szczura we własnej piwnicy zwłaszcza słabo oświetlonej i 'z zaskoczenia' nie należy do fajnych. Dodatkowo szczurze odchody ani nie wyglądają, ani tym bardziej nie pachną przyjemnie. Poprzedni 'zarzadca' zgromadził w tym zakresie sporą dokumentację. Były to głównie skargi mieszkańców i prośby o pozbycie się tych gryzoni. Jedyne działanie administratora ograniczyło się jednak do wymiany korespondencji ("bo przecież cały czas monitorują sprawę") i do opłacania kolejnych mało skutecznych jak widać deratyzacji. Czas więc działać. Po pierwszej rozmowie z mieszkańcami przeprowadziliśmy wizję lokalną i stwierdziliśmy, że w ścianach piwnicznych są duże ubytki zwłaszcza wokół instalacji technicznych, które powstały prawdopodobnie podczas przeprowadzanych kilka lat wcześniej prac modernizacyjnych tych instalacji. Administarator pozwolił zakończyć te prace i odebrał je prawdopodobnie nie sprawdzając ich stanu i zaawansowania na miejscu i stąd te ubytki/niedociągnięcia. Dodatkowo podejrzewaliśmy, że w ścianach tych może znajdować się gniazdo szczurów, co sugerowało punktowe nagromadzenie odchodów szczurzych i ich regularne powstawanie po uprzątnięciu. Decyzja była zatem szybka - likwidujemy skutecznie wszystkie szczeliny i ubytki w ścianach piwnicy oraz przeprowadzamy deratyzację kontrolną. Już po kilku dniach okazało się, że nasze założenia były słuszne a działania odniosły zamierzony skutek. Szczury nie miały już jak dostać się do piwnic i Wspólnota pozbyła się ich na stałe. Skończyły się też nieprzyjemne zapachy z powodu ich odchodów. Wczoraj byłem tam na kontroli i stwierdziłem, że pomimo upływu kilku miesięcy szczury nie wróciły. Zatem jak widać działamy bardzo skutecznie - w kilka dni pozbyliśmy się problemu z którym poprzedni administrator walczył (głównie na papierze) kilka lat. A wszystko przez zaniedbania przy modernizacji instalacji technicznych...
Kolejny problem jaki ostatnio rozwiązywaliśmy dotyczył bardzo nieprzyjemnego 'zapachu' jaki dało się wyczuwać na jednej z klatek schodowych. Ten fetor pojawiał się okresowo i ze skarg pisanych do poprzedniego administratora wynikało, że potrafił utrzymywać się od kilku dni do około dwóch tygodni. Rozwiązania jakie proponował poprzedni administrator to otwieranie okien i częstsze wietrzenie klatki. Przez ponad 4 lata nikt nie potrafił albo nie chciał rozwiązać tego problemu. W tym przypadku również przeprowadziliśmy wizję lokalną i po kilkunastu minutach (!!!) znaleźliśmy przyczynę. Firma wymieniająca piony kanalizacyjne podczas wymiany starych żeliwnych rur na nowe rury PCV nie zastosowała odpowiedniego kielicha z uszczelnieniem podczas łączenia w piwnicach nowych pionów ze starymi rurami w posadzce piwnicy. Z tego powodu miejsce połączenia było nieszczelne i dodatkowo jedna z rur pękła i się wyszczerbiła (prawdopodobnie podczas montażu niepasujących elementów). Przy intensywnym użytkowaniu lub podczas chwilowego 'przytykania' odpływu dochodziło do podnoszenia się poziomu nieczystości w rurach i delikatnego sączenia nieczystości. Te ściekały szczeliną pomiędzy rurą a ścianą i zbierały się w dziurze po wymienionej instalacji i tam powoli odparowywały uwalniając fetor. Po odparowaniu znów był spokój do czasu następnego 'wycieku'. Dlaczego firma zrobiła taką fuszerkę? Dlaczego administrator tego nie zauważył i odebrał prace? Dlaczego nie wykonano wymiany wszystkich pionów i przyłączy, tylko zdecydowano się na łączenie nowych rur ze starą instalacją? Dlaczego też nikt wcześniej nie sprawdził skąd bierze się fetor? Na te pytania nie jestem w stanie odpowiedzieć...

Niedziela, Sierpień 9, 2020, 22:19 | Brak komentarzy »
Praca Zarządcy to czasem przykre obowiązki takie jak sprawy w sądach. Czasami nie ma możliwości porozumienia się z drugą stroną (właścicielami zalegającymi z opłatami, mieszkańcami łamiącymi prawo, czy osobami łamiącymi postanowienia umów, itd.) i konieczne jest wstąpienie na drogę sądową by dochodzić swoich praw. W pierwszej kolejności staramy się wyczerpać wszystkie polubowne sposoby załatwienia powstałych sporów i najczęściej nam się to udaje, ale zdarzają się przypadki spraw sądowych, w których jako Przedstawiciele Wspólnot byliśmy pozywani lub sami pozywaliśmy. Taka nasza praca :-(.  Dzisiaj chciałem tylko umieścić krótką wzmiankę o tym, co wydarzyło się na sali sądowej.

Jakiś czas temu udałem się do sądu, by uczestniczyć w sprawie, w której stroną pozwaną jest MZLK* w Opolu, czyli organ reprezentujący swoich lokatorów, którzy otrzymali od Miasta Opole lokale komunalne do zamieszkania, mieszczące się w budynkach wspólnot mieszkaniowych. Kierownictwo wspomnianej instytucji było niewzruszone co do wcześniejszego polubownego załatwienia sprawy, więc przed pierwszą rozprawą próbowaliśmy jeszcze z naszym pełnomocnikiem prowadzić negocjacje, jednak i tutaj strona pozwana odmówiła prowadzenia jakichkolwiek negocjacji. Doszło zatem do pierwszej rozprawy, na której Sędzia spytał czy miała miejsce próba polubownego załatwienia sprawy i zgodnie z prawdą usłyszał, że MZLK (czyli de facto przedstawiciele Miasta Opola) nie chcą prowadzić żadnych negocjacji. Gdy sędzia to usłyszał, wygłosił bardzo wymowną i dosadną "mowę" (żeby nie powiedzieć "opiep...."), w której stwierdził m.in. "ile jeszcze spraw musi Miasto przegrać, żeby urzędnicy zaczęli normalnie rozmawiać z ludźmi?", ponadto sędzia zauważył "w ostatniej sprawie jaką prowadziłem Miasto musiało zapłacić przedsiębiorcy 500 tyś. zł odszkodowania. I kto te odszkodowanie zapłacił? Prezydent Miasta? Urzędnicy? Nie! My wszyscy w naszych podatkach...". Na koniec jeszcze sędzia dodał, że "już ponad 50 podobnych spraw Miasto przegrało i nadal nikt się niczego nie nauczył...":-(.  W kontekście tej ostatniej wypowiedzi sędziego przypomniałem sobie, że kilka spraw z MZLK my również już dla naszych wspólnot wygraliśmy i niestety jak widać na tym się nie skończyło :-(. Szkoda tylko, że wszelkie koszty takich spraw ponosi nie tyle Miasto Opole, ale My wszyscy w swoich podatkach, natomiast urzędnicy, którzy dopuszczają się uchybień i nie dopełniają swoich obowiązków lub wykonują je wybiórczo, nie ponoszą z tego tytułu żadnej odpowiedzialności ani finansowej ani żadnej innej. Co więcej, czasami nawet dostają nagrody za swoje działania. Tak chyba nie powinno być...?
Na koniec nadmienię tylko, że jeśli któraś z prowadzonych spraw sądowych się zakończy, nie omieszkam jej wtedy opisać w szerszym zakresie i podać zakończenie.

*MZLK (Miejski Zarząd Lokali Komunalnych)


Niedziela, Sierpień 9, 2020, 21:48 | Brak komentarzy »
Na początek konieczne przeprosiny. Ostatnio naprawdę brakowało mi czasu by uzupełniać wpisy na tym blogu, za co gorąco Was przepraszam. Kilka osób zwróciło mi już na to uwagę i zaznaczyło, że z niecierpliwością czeka na kolejne wpisy. O tym, że brakowało mi czasu może świadczyć fakt, że dzisiaj dopiero po raz pierwszy w tym roku znalazłem godzinkę czy dwie by usiąść na rower i zrobić parę kilometrów. Pierwszy raz w tym roku!! Straszne opóźnienie. Niestety pracy jest sporo i czasami przyjemności trzeba odłożyć, ale wracam już do konkretów.

W ubiegłym tygodniu spotkała mnie bardzo przyjemna niespodzianka. Pewna wspólnota poprosiła o "ofertę" na zarządzanie ich nieruchomością. Zawsze staram się podchodzić do wspólnot indywidualnie, więc jak zawsze poprosiłem o spotkanie, by obejrzeć budynek, zapoznać się z jego stanem technicznym, a przy okazji porozmawiać z mieszkańcami. Pani z zarządu poświęciła mi swój czas, więc porozmawialiśmy o ich problemach, a na koniec zorganizowała spotkanie z sąsiadami. Jeden z mieszkańców, który przyszedł na to spotkanie, przyniósł ze sobą wydrukowane fragmenty strony internetowej i bloga prowadzonego przez jednego z zarządców ;-) z terenu Opola i zaproponował, żeby zmienić zarządcę na tego Pana :-D. Wspomniana osoba zaczęła rozdawać sąsiadom wydrukowane teksty, a ja już z daleka zauważyłem nasze logo. Pani (jak sama stwierdziła) spędziła pół nocy na czytaniu naszego bloga i chciała namawiać sąsiadów do zmiany obecnego zarządcy na firmę ... LCN :-D. W ten sposób zostaliśmy docenieni zarówno przez zarząd, który wybrał naszą firmę spośród innych ofert, ale docenili nas również inni właściciele niezależnie od działań zarządu!!!

Takie chwile są bardzo przyjemne, kiedy ktoś nie znając nas, ocenia naszą pracę po efektach lub po opisach naszych działań lub nawet po samym podejściu do ludzi i ich problemów :-).

Wczoraj miałem podobną przyjemność usłyszeć kilka komplementów na temat naszej pracy. Zostałem poproszony o zajęcie się wspólnotą, której to zarządca wypowiedział umowę, bo "za bardzo" interesowała się swoimi sprawami. Podjechałem osobiście obejrzeć obiekt i porozmawiać na miejscu. Pani z zarządu sama przyznała, że byliśmy kolejną firmą, do której się dodzwoniła, ale pierwszą, z którą chciała nawiązać współpracę zaledwie po krótkiej, kilkuminutowej rozmowie telefonicznej.
Proszę mi wierzyć - kilka miłych słów, a uśmiech pojawił się na mojej twarzy na długi czas i pomimo natłoku pracy i zmęczenia nabrałem sił by wykonywać swoją pracę z jeszcze większym zaangażowaniem.

Naprawdę i szczerze dziękuję!!!

środa, Maj 6, 2020, 17:23 | Brak komentarzy »
Sprawa wydaje się banalna. Po co mam wpuszczać kontrolera, jeżeli mogę podać stan licznika telefonicznie lub mailowo?
Tak to wygląda z punktu widzenia mieszkańca. Z punktu widzenia zarządcy jest nieco inaczej. Wizyta kontrolera w mieszkaniu to nie tylko odczyt wskazań wodomierza. Powinien on skontrolować również poprawność działania wodomierza, sprawdzić jego porawny montaż, skontrolować stan techniczny (nie tylko samego wodomierza, ale również instalacji - zwłaszcza tej przed wodomierzem), wizualnie ocenić stan całości, sprawdzić czy następowała ingerencja w instalację i poprawność wskazań urządzenia, itp.
Jak często ma miejsce odczyt wskazań wodomierzy zależy od wspólnoty i zarządcy. Powinno to następować minimum raz w roku, najlepiej na końcu roku kiedy następuje rozliczenie z dostawcą wody. Można jeszcze wykonywać odczyty w połowie roku, ale nie jest to konieczne.

Dlaczego fizyczny odczyt przez kontrolera jest tak ważny? Dlaczego nie można polegać tylko na odczytach zdalnych, na prognozach (w oparciu o poprzednie lata), lub na odczytach podawanych przez mieszkańców (właścicieli, najemców)? Podam prosty przykład z jednej ze wspólnot którą zarządzamy od ubiegłego roku:
- w jednym z mieszkań zarządca nie dokonywał odczytów od trzech lat, okazało się, że prognozy jakie sugerował są baaardzo przesadzone i mieszkańcy mają nadpłatę za wodę w wysokości kilku tysięcy złotych (a pozostali niedopłaty),
- inne mieszkanie miało stare wodomierze, których legalizacja minęła 5-6 lat temu i nie wiadomo czy działają poprawnie,
- w kolejnym mieszkaniu wodomierz był uszkodzony i raz kręcił się do produ, a innym razem do tyłu,
- kolejne mieszkanie miało zatrzymany jeden z wodomierzy i dlatego od roku wskazanie w tym pomieszczeniu było zerowe.
To przykład z jednej wspólnoty, w której administrator zlekceważył potrzebę kontrolowania instalacji podczas osobistych odczytów przez kontrolera. Niestety nie wiem kto i w jaki sposób podawał stany poszczególnych liczników, ale z pewnością nie wszystkie były odczytywane przez kontrolera.
Na koniec dodam tylko, że w naszych wspólnotach jak tylko mogę i czas na to pozwala, to staram się odczytywać wodomierze osobiście. Po pierwsze mam na bieżąco wgląd w stan instalacji, a po drugie mam okazję by chociaż przez chwilę porozmawiać z mieszkańcami i poznać ich bolączki i potrzeby związane z nieruchomościa. Czasami jest to jedyna okazja by porozmawiać o wspólnocie z właścicielami, którzy nie uczestniczą w zebraniach...


środa, Maj 6, 2020, 17:02 | Brak komentarzy »
Witajcie po małej przerwie.
Mogliście pomyśleć, że mamy wakacje, ponieważ nie ma nowych wpisów na naszym blogu. Pracujemy jednak przez cały czas niezależnie od warunków. Nie możemy sobie pozwolić by pozostawić nasze nieruchomości bez opieki i nadzoru. Pracujemy jak zawsze i mogę śmiało powiedzieć, że pracujemy więcej. Więcej z powodu sposobu w jaki funkcjonują urzędy i instytucje. Przykładowo dzisiaj spędziłem blisko godzinę przed drzwiami banku bo musiałem dla jednej wspólnoty załątwić pilną sprawę i nie dało się tego zrobić w bankowości internetowej czy telefonicznie. Przed drzwiami spędziłem godzinę (chociaż byłem pierwszy w kolejce), a całą sprawę załatwiłem w około 5 minut. Podobnie załatwia się inne sprawy. Najbliższą nam placówkę pocztową zamknęli do odwołania, jesteśmy zmuszeni jeździć na czynne placówki i to czynne w skróconych godzinach i stać w kolejkach. Tutaj nadanie zwykłego poleconego zabiera nam minimum pół godziny, gdzie wcześniej  byuło to max 5 minut i to piechotą.
Nie chciałbym tutaj narzekać, ponieważ rozumiem i szanuję wprowadzone obostrzenia. Wiem też, że dotykają one wszystkich w mniejszym lub większym stopniu. Opiszę wam jednak sytuację w jednym z opolskich urzędów. 
W kwietniu dostałem maila z urzędu. Nie jest ważne od kogo i w jakiej sprawie, więc nie zagłębiajmy się w szczegóły. Ważne dla sprawy jest to, że poproszono nas żeby dać odpowiedź i wyjaśnić sprawę w 7dni. Jak tylko możemy to spełniamy takie prośby, więc w wyznaczonym terminie poszła odpowiedź wraz z obszernymi wyjaśnieniami, rysunkami, szczegółami technicznymi, itd. Mniej więcej w tym samym czasie jedna ze wspólnot którą zarządzamy zgłosiła jedną sprawę do rozwiązania. Sprawa dla mnie błacha i gdyby to zależało tylko odemnie byłaby rozwiązana jeszcze tego samego dnia. Ale niestety tak się nie stało. Najpierw była seria telefonów i wymiana maili z jednym z opolskich urzędów, później okazało się że w papierach tego urzędu są braki dotyczące tej wspólnoty (dodam tylko, że my prowadzimy ją od kilku miesięcy) i potrzebna jest zgoda drugiego urzędu (tego który nas prosił o wyjaśnienie sprawy w 7 dni). Oczywiście urząd zamknięty dla petentów, urna na pisma stoi przy samych drzwiach, więc wysłaliśmy odpowiednie pismo mailem i jeszcze wrzuciliśmy oryginał do urny, żeby nikt nie przeoczył bo sprawa pilna. W piśmie i mailu też zaznaczyliśmy, że sprawa pila bo wstrzymuje dalsze postępowanie w ważnej dla mieszkańców sprawie i ..... cisza. Minął już ponad tydzień i nadal nie mamy odpowiedzi. Dodam, że sprawa jest błaha i wymaga tylko formalnego pisma z pieczątką urzędu i nie trzeba się w nic zagłębiać.
Jako ciekawostkę podam fakt, że w tym samym urzędzie w marcu załatwialiśmy inne sprawy dotyczące uchwał wspólnoty i ich załatwienie trwałoby ponad miesiąc. Piszę "trwałoby", ponieważ po tygodniu oczekiwania, po ponagleniach i codziennych telefonach uruchomiliśmy alternatywną procedurę i udało się temat zakończyć w 2 dni. Poinformowaliśmy nawet o tym urząd, a ten po 3 tygodniach poprosił o rozszerzenie tematu (przypomnę, że sprawa już została załatwiona i zamknięta), a po kolejnych 2 tygodniach dostaliśmy ich częściową decyzję. W części tematów nadal nie zajęli stanowiska!
Na koniec dodam tylko, że nie oczekiwaliśmy biernie na ich decyzje. Dzwoniliśmy, mailowaliśmy, prosiliśmy, ponaglaliśmy, ale po kolejnym usłyszanym w słuchawce "nie wiem kiedy pani kierownik to podpisze" zaczęliśmy działać by minąć tą biurokrację i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Niestety urzędy są zamknięte, więc nie można pójść i osobiście poprosić o decyzję czy podpis...
Piszę o tym wszystkim z jednego powodu: dzwonią do mnie mieszkańcy naszych wspólnot i dopytują "czy sprawa ... już została załatwiona? Na czym stoimy?". Ja też wolałbym już dokończyć te tematy i zamknąć sprawy, ale musimy czekać na decyzję urzędu. Jeżeli jest droga omijająca tą biurokrację, to z pewnością ją znajdziemy i wykorzystamy, ale niestety nie zawsze można to wyminąć...
WYTRWAŁOŚCI życzę Wam i sobie.


środa, Kwiecień 15, 2020, 08:52 | Brak komentarzy »
Bardzo cieszy mnie, że w naszym pięknym kraju wszyscy jesteśmy równi i wszyscy jesteśmy traktowani jednakowo. Oto kilka przykładów RÓWNOŚCI:
- cieszy mnie fakt, że w czasie narodowej kwarantanny gdy zamknięto zakłady kosmetyczne i fryzjerskie wszyscy politycy, posłowie, ministrowie a nawet premier przestrzegają tego zakazu i strzygą się w domach. Zazdroszczę tylko, że ich żony, córki, synowie, mamy, babcie, itd mają taki talent do strzyżenia i odpowiedni sprzęt. Mnie niestety żona nie ma nawet czym ostrzyc...
- cieszy mnie fakt, że poseł, który jest znany z bycia prezesem jest tak samo traktowany jak każdy obywatel. Cieszy mnie, że nie wychodzi niepotrzebnie z domu np. na cmentarz bo wtedy dostałby mandat jak większość z nas, jak babcia która przed świętami poszła odwiedzić grób zmarłego męża...
- cieszy mnie fakt, że politycy nie organizują spotkań i przestrzegają obostrzeń które sami wprowadzili. Cieszy mnie, że nie chodzą grupami pod pomniki i na cmentarze, cieszy mnie, że zachowyją odstęp od siebie, cieszy mnie że noszą maski i rękawiczki ochronne, tym samym pokazują nam - szarym obywatelom jak należy się zachowywać i są dla nas wzorem...
- cieszy mnie fakt, że policja jest już od dawna wysyłana na ulice by nas chronić i dbać o nasze dobro. Chodzą cierpliwie po tych ulicach, pouczają, edukują, tłumaczą. Doceniam fakt, że mandaty wystawiają jedynie w uzasadnionych przypadkach i to po wyczerpaniu innych form (upomnienie, pouczenie), np. ludziom którzy chodzą samotnie po cmentarzach lub lesie. Przecież w tych miejscach jest najniebezpieczniej, a już szczególnie gdy jesteśmy tam sami...
- cieszy mnie fakt, że w czasach epidemii rządzący naszym wspaniałym krajem nie wprowadzają stanu nadzwyczajnego, a jedynie środki zapobiegawcze jakie stosuje się tylko w sytuacjach nadzwyczajnych, przecież niechcący mogliby zrobić komuś przykrość wprowadzając stan nadzwyczajny...
- cieszy mnie fakt, że partia rządząca nie poddaje się naciskom i za wszelką cenę dąży do przeprowadzenia wyborów prezydenckich. Kto normalny przejmowałby się epidemią i stanem nadzwyczajnym którego przecież nie wprowadzono? Liczę tylko na to, że pójdą za ciosem i więcej spraw będzie można załatwić korespondencyjnie - wybory, matura, egzamin 8-klasistów, egzamin na prawo jazdy, egzamin zawodowy, itd. Przecież do tej pory żyliśmy w średniowieczu...
- cieszy mnie fakt, że zamiast dotować np. służbę zdrowia politycy przyznają ogromne dotacje mediom. Dzięki temu nie mamy może dobrze wyposażonych szpitali, ale możemy codziennie dowiadywać się o ogromnych sukcesach naszego rządu w walce z epidemią, możemy oglądać wielogodzinne relacje z pola walki, oraz poznać prawdziwe powody wyjazdu pana prezesa na cmentarz...

Drodzy politycy, ludzie wpływowi i rządzący naszym krajem. Chwała wam za to wszystko. Bez tego nie wiedziałbym co mam myśleć o was i o zaistniałej sytuacji. Nie wiedziałbym ile dobrego dla Nas robicie. Nie wiedziałbym jak wam na Nas zależy. I najważniejsze - NIE MIELIBYŚMY WZORU DO NAŚLADOWANIA. Dziękujemy wam...

Poniedziałek, Marzec 30, 2020, 11:26 | Brak komentarzy »
Dzisiaj kolejny wpis nieco odbiegający od tematyki nieruchomości. Po ostatnim pojawiły się ciekawe głosy czytelników, zatem postaram się rozwinąć temat. 
Zasadniczo nie jestem zwolennikiem wszelkich regulacji "odgórnych" i sterowania centralnego. Uważam, że ludzie najlepiej o siebie zadbają sami. Nie trzeba im w tym pomagać, a tym bardziej wyręczać. Co więcej - wszelkie programy pomocowe najczęściej osłabiają naturalne instynkty i rozleniwiają beneficjentów. A to jest bardzo niedobre zjawisko. Ostatnio pisałem o pomocy w obliczu pandemii koronawirusa. Wg. mnie pomoc powinna polegać na maksymalnym odciążeniu ludzi czy firm, trzeba ludziom dawać wędkę a nie rybę. Jeżeli chodzi o politykę, to obciążenia podatkowe w naszym kraju są bardzo duże. Jeżeli do tego dodamy inne ograniczenia nakładane przez państwo, czy chociażby utrudnienia w postaci rosnącej z miesiąca na miesiąc biurokracji i papierologii, to otrzymujemy obraz frontu wojny pomiędzy przedsiębiorcami a państwem. Państwo nie pomaga, tylko przeszkadza i próbuje wydusić pprzedsiębiorcę jak cytrynę. Czy zatem uważam, że nie powinniśmy płacić podatków? Nie! Powinniśmy je płacić, ale w dużo mniejszej skali, a sama polityka podatkowa powinna zostać ograniczona do niezbędnego minimum. Najpierw politycy tworzą zagmatwane i niejasne przepisy podatkowe, później tworzą do nich wyjątki i wyjątki od wyjątków (tak, by wybrane firmy czy sektory miały lepiej), a na końcu interpretuję te przepisy jak chcą i nie zawsze tak samo. Nie wiem czy wiecie, ale jeżeli przedsiębiorca A wystąpi do US o interpretację przepisów podatkowych, to przedsiębiorca B nie może bazować na tej interpretacji, tylko musi wystąpić o swoją. I w ten sposób dwie firmy prowadzące identyczną działalność bardzo często dostają dwie róne interpretacje...
Uważam, że polityka podatkowa powinna być prosta, przejrzysta, jasna dla każdego, a każda niejasność interpretowana i publikowana publicznie - i taka interpretacja powinna obowiązywać wszystkich bez wyjątku.

Tutaj zaczepiłem o kolejny wątek - RÓWNOŚĆ. Każdy z nas powinien być traktowany przez prawo na równi z innymi. Sędzia który pilnuje naruszania prawa i wydaje wyroki nie może stać ponad prawem. W przypadku złamania jakiegokolwiek prawa wg. mnie powinien być traktowany surowiej niż przeciętny obywatel, gdyż przeciętny człowiek może nie wiedzieć że łamie prawo bo go nie zna, a sędzia ma taką wiedzę i powinien być w tej kwestii autorytetem.
W dziedzinie moralności takimi autorytetami powinni być etyk, ksiądz, przywódca duchowy, rabin - niezależnie od wyznawanej wiary i sposobu życia. Taka osoba powinna być dla pozostałych ludzi wzorem do naśladowania i dlatego mamy prawo więcej od niej wymagać i surowiej ją postrzegać poprzez pryzmat głoszonych prawd.
Polityk, który stanowi dla nas prawo również powinien być traktowany na równi z innymi ludźmi, a karany powinien być surowiej. Niedopuszczalne jest rozdzielanie np. wysokości kwoty wolnej od podatku polityka i reszty populacji. Niedopuszczalne jest przyznawanie immunitetu politykom by mogli łamać prawo i np. jeździć samochodem pod wpływem alkoholu. Niedopuszczalne jest tworzenie przywilejów dla polityków w postaci darmowych lotów samolotami, kupywanie im drogich limuzyn, zapewnianie im ochrony, itd. Jak polityk ma poznać jak wyglądają nasze drogi, skoro do domu lata darmowym samolotem (i to często z całą rodziną)? Jak może wiedzieć jak żyje przeciętny obywatel za 2000zł, skoro sam zarabia kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy więcej i jeszcze otrzymuje bezpłatnie samochód wraz z kierowcą i paliwem, dostaje telefon wraz z opłaconym abonamentem, itp.? Jak mamy wierzyć komuś, kto organizuje nam publiczną służbę zdrowia, ale sam leczy się w specjalistycznych szpitalach niedostępnych dla przeciętnego obywatela? Jak ufać komuś, kto powinien dbać o narodowy interes, a tak naprawdę prowadzi działania na rzecz innych państw i obcego kapitału? Jak brać za wzór kogoś, kto dla własnego zysku wyprzedaje nasz majątek?
Historia ludzkości lubi się powtarzać. Ciekawy jestem, co będzie punktem zapalnym i otworzy oczy społeczeństwu. Bardzo często w naszej historii takimi punktami zapalnymi były tragedie obejmujące miliony ludzi. Czy covid-19 będzie takim punktem zapalnym???

środa, Marzec 25, 2020, 17:23 | 2 Komentarze »
Dzisiaj krótki wpis o dobrym ZARZĄDCY w obliczu epidemii. Już nie raz pisałem jaki jest dobry zarządca, pisałem też, że taki zarządca nie jest lubiany przez wszystkich. I NIE MUSI BYĆ LUBIANY. Jego zadanie nie polega na przypodobaniu się każdemu mieszkańcowi. On musi działać w sposób stanowczy, wykonywać swoje działania i starać się utrzymać powierzoną mu nieruchomość w jak najlepszym stanie. Nawet jeżeli nie wszystkim się to podoba i nie wszyscy to akceptują. Nie wszyscy też rozumieją jego działania, ale najważniejszy jest efekt końcowy i wyniki jego działań.
Obserwując to, co się dzieje wokół nas, obserwując zachowania polityków w czasach kryzysu, obserwując osoby decyzyjne w tych ciężkich czasach pandemii, odnoszę wrażenie, że niewiele z tych osób rozumie swoją rolę w tym całym zamieszaniu. Mam odczucie, że osoby te nie znają swoich zadań, nie wiedzą do czego zostali przez naród / podatników wybrani, nie mają właściwej wiedzy i kompetencji do wykonywania swoich działań.
Zapytacie: co to ma wspólnego z zarządcą? Otóż bardzo dużo! Prezydent, premier, poszczególni ministrowie, nasi prezydenci, burmistrzowie, radni i wszystkie osoby na decyzyjnych stanowiskach są zarządcami, którzy zarządzają naszym majątkiem. I to na dużo większą skalę niż zwykły zarządca nieruchomości. Od ich decyzji zależy majątek wielu tysięcy a nawet milionów ludzi, a nawet ich zdrowie czy życie...
Zawsze staram się trzymać z daleka od polityki, na wybory jak tylko mogę to chodzę, ale nie chciałbym tutaj stawać po stronie konkretnych partii czy polityków. Jestem tylko mocno zaniepokojony tym, co się dzieje obecnie w naszym kraju (i na świecie) z powodu zaniedbań (lub głupoty) ludzi, od których zależy nasze zdrowie i życie. Nie mam na nic wpływu i mogę tylko obserwować to, co się dzieje, ale czasami nie wytrzymuję. Ile osób musi umrzeć, żeby politycy się wreszcie opamiętali? Ile ludzi musi zostać bez pracy, żeby wreszcie wprowadzono ułatwienia dla przedsiębiorców? Ile firm jeszcze musi zbić majątek na nieszczęściu innych, żeby wreszcie wprowadzono odpowiednie regulacje? Co musi się stać, żeby świat docenił właściwych ludzi???
Pamiętam, jak kilka tygodni temu jeszcze przed stwierdzeniem pierwszych zarażeń koronawirusem w Polsce rozmawiałem z bliskimi i stwierdziłem, że konieczne jest zamknięcie granic i to bardzo rygorystyczne, gdyż w taki sposób najłatwiej jest ograniczyć rozprzestrzenianie tego "zła". Teraz mamy epidemię, a dopiero od piątku będą bardziej rygorystyczne kontrole na granicach i kwarantanna nawet dla pracowników, którzy do tej pory mogli jeździć gdzie chcieli. Z drugiej strony - po co zamykamy granice i wstrzymujemy loty samolotów, skoro samoloty są wysyłane po dziesiątki tysięcy "podróżnych" rozsianych po całym świecie. Ściągamy ich do kraju i nawet nie kontrolujemy co później robią, z kim się spotykają...
Firmy stoją na krawędzi bankructwa, nikt nie wie ile jeszcze potrwają utrudnienia, ale z pewnością jest to dopiero początek. A co robią urzędnicy? Nic. Przynajmniej nic pożytecznego. Nie mogę zanieść dokumentów do podpisania osobiście, bo "stan wyjątkowy", z wysłaniem pocztą są problemy bo część placówek zamknięta, a te otwarte są czynne krócej, wysyłam zatem maila, po tygodniu ponawiam bo temat jest pilny, w międzyczasie dzwonię i jak mi się udaje dodzwonić, to jestem zbywany "bo pani dyrektor nie ma w pracy". Czyli urząd może zwlekać, ale ja mam terminy z których muszę się wywiązać!. Nigdy nie byłem zwolennikiem specjalnego pomagania komukolwiek (mówię tutaj o firmach i programach typu 500+, przynajmniej nie w obowiązującej formie), ale urzędy i "państwo" powinny mniej przeszkadzać - wtedy nie będzie potrzeby komukolwiek pomagać. Zamiast dawać wybranym 500+ zmniejszcie ich obciążenia podatkowe i podnieście kwotę wolną od podatku...
Zaczynam narzekać, więc będę kończył ten wpis.

Dużo zdrowia życzę wszystkim
I uważajcie na siebie - wy sami najlepiej możecie o siebie zadbać!!!

Wtorek, Marzec 10, 2020, 18:13 | Brak komentarzy »
Ostatnia część pytań:

22. W naszej wspólnocie chcą założyć kotłownię gazową dla wszystkich. Czy to się opłaci?
Trudne pytanie do wytłumaczenia bez zapoznania się z szeregiem czynników: jaki budynek, ile mieszkań, jakie ogrzewanie wchodzi w grę oprócz gazowego, jak ogrzewana jest ciepła woda, czy budynek jest ocieplony, jaki będzie sposób rozliczenia ogrzewania. Do każdej takiej inwestycji trzeba podejść indywidualnie i tylko wtedy można określić opłacalność inwestycji.

23. Gdzie działamy?
Jeżeli chodzi o typ nieruchomości to budynki mieszkalne, najlepiej stare kamienice, ale to już niekoniecznie - prowadzimy też nowe budynki, Jeżeli chodzi o zasięg, to działamy w województwie opolskim (chociaż mieliśmy też propozycje z poznania i wrocławia), w szczególności miasta i okolice: Strzelce Opolskie, Ozimek, Opole, Dobrzeń Wielki, Niemodlin, Prószków, Tułowice, Łambinowice i okolice.

24. Od kiedy działamy?
Licencję zawodową zarządcy nieruchomości posiadam od 3 kwietnia 2012r. Wcześniej kilka lat działałem pod "nadzorem" osoby posiadającej takową licencję, która była obowiązkowa, aż do czasu deregulacji tego zawodu. Zatem na rynku zarządców jesteśmy już ponad dziesięć lat. Wcześniej prowadziłem dla naszych klientów inwestycje, zajmowałem się integracją i koordynacją w branży budowlanej, więc doświadczenie w branży mam dużo dłuższe.

25. Jaki program dla zarządców jest najlepszy?
Nie ma tutaj jednoznacznej odpowiedzi. Jeżeli chodzi o programy wspomagające rozliczanie, to każda księgowa ma swój typ. Jeżeli chodzi o programy typu CAD, to również wszystko zależy od naszych preferencji. Ważna jest też ilość i wielkość wspólnot, bo to przekłada się na koszt odpowiedniego oprogramowania, a także na koszty abonamentu. Tutaj naprawdę jest ciężko podać konkretne programy - każdy z nich ma swoje zalety i wady. Musimy dopasować go do swoich potrzeb i swojego stylu pracy. Nie ma jednego programu idealnego.

26. Reprezentant gminy na ostatnim zebraniu zarzucił nam brak kosztorysu na ocieplenie i odmówił podpisania uchwały. Czy jest ona ważna?
Jeżeli większość właścicieli liczona udziałami była "za" to jak najbardziej jest ona ważna. Gmina ma swoje wymogi i często żąda kosztorysów by mieć papier (w branży nazywamy  to dosadniej :) ), ale przepisy tego nie nakazują. Jeżeli zarządca ma rozeznanie w temacie remontu i potrafi zebrać oferty bez wykonywania kosztorysu i jednocześnie potrafi jednoznacznie określić zakres prac i wymagania wspólnoty, oraz rodzaj materiałów na jakich ma być wykonane zlecenie, to nie ma konieczności wykonywania kosztorysów. Brak podpisu jednego z właścicicieli nawet jeżeli był obecny na zebraniu nie wstrzymuje jej wykonania. Jeżeli jest to właściciel większościowy, to proszę poczytać o opcji głosowania '1 właściciel - 1 głos'.

27. Czy miałem nieprzyjemności ze względu na istnienie tego bloga?
Jeżeli pytanie dotyczy braku przychylności innych zarządców ze względu na opisywanie schematów ich działań, lub obnażanie nieprawidłowych działań, to mogę odpowiedzieć, że negatywne głosy do mnie docierają, ale nie miałem z tego powodu większych nieprzyjemności. Ze strony urzędników też otrzymałem kilka 'uwag', czasem nawet większych 'problemów', ale są raczej one wynikiem prowadzonych przez nas działań, a nie samą obecnością niniejszego bloga. Pochwalę się tutaj, że miałem sporo pozytywnych głosów od czytelników, którzy po lekturze moich wpisów potrafili inaczej spojrzeć na swoją wspólnotę i na działania prowadzone wewnątrz.

Dziękuję za Wasze pytania. Pojawiło się jeszcze kilka pytań, ale są one bardziej opisowe i wymagają dłuższych odpowiedzi, zatem poświęcę im osobne wpisy.  Kilka z pytań które już padły również wymagają rozszerzenia, więc też będą podstawą do kolejnych tematów.

środa, Marzec 4, 2020, 20:27 | Brak komentarzy »
16. Czy muszę udostępnić wodomierz do odczytu? Czy mogę podać stan SMS'em?
Wszystko zależy od ustaleń pomiędzy wspólnotą a zarządcą, oraz wymagań wspólnoty. Z technicznego punktu widzenia podczas odczytów wodomierzy osoba odczytująca powinna także skontrolować stan instalacji - rur, złączy, zaworów, wodomierza, plomb zabezpieczających, zgodności numeru wodomierza, itd. Zatem należy udostępnić lokal do dokonania takich czynności. Zwyczajowo ustala się we wspólnotach, że stany wodomierzy można podać do rozliczeń także telefonicznie, SMS'em lub mailowo, zwłaszcza jeżeli wodomierze odczytywane są częściej niż raz do roku. Jeżeli wodomierze mają moduł komunikacyjny i mogą być odczytane zdalnie, to kontroler ma prawo wejść do lokalu by dokonać czynności kontrolnych. 

17. Chcę sprzedać mieszkanie. Czy muszę osobiście informować zarządcę?
Osobista forma nie jest wymagana. Nie zmienia to jednak faktu, że zarządcę należy poinformować o sprzedaży mieszkania. Zmiana właściciela wiąże się z rozliczeniem lokalu, zmianą ilości osób zamieszkałych w lokalu, rozliczeniami z dostawcami mediów i liczników, itd.

18. Za co tak naprawdę płacimy administratorowi?
Polecam przejrzeć umowę z administratorem - tam powinien być określony zakres jego obowiązków i przypisane do tego wynagrodzenie. Nie ma jednej uniwersalnej umowy, zatem zakres obowiązków poszczególnych administratorów może się różnić. Jak już kiedyś pisałem zakres obowiązków administratora i zarządcy różni się jeszcze bardziej. Oprócz umowy polecam jeszcze przejrzeć dokumentację wspólnoty - można się z niej dowiedzieć co robi nasz administrator, komu zleca określone usługi, czy bierze dodatkowe wynagrodzenie np. za "przygotowanie dokumentacji", itd.

19. Chcę zmienić zasilanie mieszkania na 3fazowe. Czy muszę mieć pozwolenie sąsiadów?
Zmiana instalacji zasilającej wiąże się z pracami na częściach wspólnych, zatem przed przystąpieniem do prac należy uzyskać zgodę wspólnoty. W wielu przypadkach prac na częściach wspólnych należy się wykazać prawem do lokalu, zatem taka zgoda wspólnoty jest niezbędna. Taką zgodę należy uzyskać w każdym przypadku prac na częściach wspólnych - kominach, instalacji gazowej, instalacjach wod-kan, elektrycznych, teletechnicznych, klatkach, piwnicach, dachu, itd.

20. Czy możemy sami prowadzić swoją wspólnotę? Czy musimy zatrudnić administratora?
Wspólnota wybiera zarząd, który może prowadzić sprawy wspólnoty samodzielnie. Zarząd może być jedno lub wieloosobowy, zatem jeżeli wspólnota jest "zgrana" to spokojnie może sama prowadzić swoje sprawy. Jeżeli do zarządu wybrana zostanie osoba, która umie prowadzić księgowość i rozliczenia to nie ma nawet potrzeby zatrudniania księgowej. Oczywiście przy wyborze takiej formy prowadzenia wspólnoty można wspomagać się osobami czy firmami z zewnątrz i zlecać im określone czynności - wykonanie kosztorysu, przeprowadzenie kontroli, napisanie wniosku, dokonanie rozliczenia, etc.. Osobnym zagadnieniem jest pytanie czy polecam takie prowadzenie nieruchomości? Ale nie takie było pytanie czytelnika...

21. Nie byłam na zebraniu, a nikt nie poinformował mnie o podjętej uchwale. Czy istnieje taki obowiązek?
Jeżeli uchwała została podjęta na zebraniu, to nie ma konieczności informowania wszystkich właścicieli o tym. Nie zmienia to faktu, że każdy właściciel może poprosić zarządcę o poinformowanie go jakie uchwały zostały podjęte, czy jakie były decyzje wspólnoty. Jeżeli jednak uchwała nie zapadła na zebraniu i część głosów była zbierana w trybie indywidualnego zbierania podpisów, to wtedy należy poinformować wszystkich właścicieli (także tych, którzy głosowali na zebraniu) o podjętych uchwałach. 

środa, Marzec 4, 2020, 19:28 | Brak komentarzy »
Dzisiaj kolejna część odpowiedzi na Wasze pytania

10. Czy zarządcy nadal muszą posiadać licencje? Czy tacy zarządcy są lepsi?
Od kilku lat rynek zarządców objęła deregulacja i obecnie licencje nie są już wydawane. Istnieją stowarzyszenia, które wydają dla swoich członków różnego rodzaju licencje i certyfikaty, ale są to dokumenty wewnętrzne i nie są one jednolite. Aby otrzymać taki certyfikat wystarczy opłacić składkę członkowską i mamy ważny dokument do następnej opłaty. Obecnie nie ma potrzeby posiadania jakiejkolwiek licencji, nie ma potrzeby doszkalania się, nie trzeba posiadać stosownego wykształcenia. Trudno jest jednoznacznie określić kto jest lepszym zarządcą. Znam przypadki administratorów z wieloletnim doświadczeniem i licencją, którym nie powierzyłbym własnego mieszkania, ale znam też takich bez doświadczenia i licencji, a za to z ogromną pasją, którzy prowadzą swoje nieruchomości w sposób bardzo dobry i ze świetnymi wynikami. Nie ma tutaj reguł

11. Czy na wszystkich urzędników jestem taki cięty?
Przeglądając moje wpisy można sobie wyrobić przekonanie, że jestem cięty na urzędników. Prawda jest taka, że te sytuacje które opisuję są ciekawsze i mogą przekazać szerszą wiedzę w moich wpisach - taką skoncentrowaną. Większość osób z którymi mam styczność w pracy zawodowej to normalni ludzie, z normalnym podejściem do petenta, z którymi zawsze można porozmawiać i jeżeli jest taka potrzeba to ustalić wspólne stanowisko. Oczywiście zdarzają się wyjątki i to o tych wyjątkach piszę. Nie będę przecież zanudzał Was opowieściami jak to byłem w urzędzie i składałem rozliczenie...

12. Nasz administrator na zebraniach zbiera podpisy pod uchwałą o wykonaniu prac, ale bez podania konkretnej firmy, ceny. Czy to normalne?
Jeżeli jest to uchwała o ustaleniu planu gospodarczego czy wyborze konkretnych prac do wykonania w najbliższym czasie to tak. Później jednak powinno nastąpić ustalenie szczegółowego zakresu prac, ewentualnie wykonanie kosztorysu inwestorskiego, zebranie ofert, ustalenie cen, wybór najkorzystniejszej dla wspólnoty oferty (nie zawsze jest to oferta najtańsza), oraz podpisanie umowy. Wspólnota powinna w formie uchwały zaakceptować konkretną ofertę i konkretny zakres prac, oraz konkretną cenę. Jeżeli wydatki są niewielkie i dotyczą np. usunięcia małej usterki to zarządca może dokonać wyboru wykonawcy bez informowania wspólnoty, ale to powinno wynikać z umowy o zarządzanie. Jeżeli administrator zbiera podpisy pod uchwałą bez przedstawienia wspólnocie kontrofert i porównania cen, to jest to nadużycie. Jeżeli później zleca prace bez porozumienia ze wspólnotą i wspólnota nie zna treści umowy i nie akceptowała ceny to tak nie powinno być

13. Czym się różni zarząd własny od powierzonego?
Zarząd własny, a właściwie właścicielski, to zarząd wybierany w dużych wspólnotach, najczęściej spośród właścicieli (ale niekoniecznie, warunek - może to być tylko osoba fizyczna). W ten sposób wspólnota samodzielnie wykonuje zarządzanie nieruchomością wspólną. Wybrany zarząd właścicielski może wynająć zarządcę, administratora lub księgową do prowadzenia spraw wspólnoty. W przypadku zarządu powierzonego, jak sama nazwa wskazuje, powierza się go osobie fizycznej lub prawnej w formie aktu notarialnego na podstawie art.18 ustawy o własności lokali. W tym przypadku powierzenie i odwołanie zarządu odbywa się w formie aktu notarialnego, zatem tutaj jakakolwiek zmiana jest trudniejsza. Temat zasługuje na szersze omówienie, więc jeszcze do niego wrócimy.

14. Czy mógłbym podać więcej przykładów niegospodarności w Opolu?
Mógłbym. I to sporo. Tylko po co? Jeżeli będę poruszał konkretny temat i będzie okazja przytoczyć jakiś przykład, to to zrobię, ale szkoda naszych nerwów na roztrząsanie takich tematów. Zakładając bloga chciałem, by był on kopalnią wiedzy i konkretnych przykładów, a nie tylko miejscem narzekania. Chcecie przykładów niegospodarności - rozejrzyjcie się dookoła, zainteresujcie się tym, co dzieje się najbliżej Was. I to nie tylko w Opolu. Sporo tego jest...

15. Czy można oddzielić część korytarza z której tylko ja korzystam?
Nie. Części wspólne muszą być dostępne dla wszystkich. Nawet jeżeli z korytarza korzysta jeden właściciel (przykładowo mieszka jako jedyny na ostatnim piętrze lub na końcu korytarza), to nie można pozbawić pozostałych właścicieli dostępu do tego korytarza. Z tego samego powodu nie można wykorzystywać części wspólnych do prywatnych celów. Nie można traktować korytarza lub piwnić jako prywatnych przechowywalni, nie można ustawiać tam szafek i przechowywać w nich prywatnych rzeczy (chyba, że właściciele zgadzają się na takie zagospodarowanie części wspólnych), nie można zamykać wnęk - nawet jeżeli nikt ich nie używa.

Niedziela, Marzec 1, 2020, 23:05 | Brak komentarzy »
Pytania ciąg dalszy

5. Co zrobić jeżeli udziały we wspólnocie nie są równe 100%?
Jeżeli w pytaniu chodzi o to jak liczyć udziały czy ważność głosowania, to liczymy normalnie dodając udziały poszczególnych właścicieli. Jeżeli zagłosują wszyscy i otrzymamy, że przykładowo za uchwałą głosowało 15 właścicieli posiadających 102,4% udziałów, to tyle wpisujemy na karcie go głosowania.
Jeżeli w pytaniu chodziło o specjalny sposób głosowania, to jest taka możliwość - opiszę to w odpowiedzi na kolejne pytanie

6. Kiedy można głosować na zasadzie: 1 właściciel - 1 głos?
W przypadku gdy większość udziałów należy do jednego właściciela albo gdy suma udziałów w nieruchomości wspólnej nie jest równa 1 (lub 100% - jak kto woli), wtedy właściciele którzy posiadają minimum 20% udziałów w nieruchomości mogą wyjść z żądaniem, że w danej sprawie przyjmujemy zasadę głosowania '1 właściciel - 1 głos'. Jest to istotne ułatwienie dla wspólnot, w których poprzedni właściciel nieruchomości (gmina, deweloper, etc) posiada większość udziałów i blokuje przyjęcie niektórych rozwiązań, np. nie zgadza się na wybór nowego zarządcy, czy nowego zarządu.

7. Nasza kamienica ma wspólne instalacje z sąsiednią klatką, ale za awarie płacimy tylko my. Jak to zmienić?
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jeżeli różne wspólnoty mają wspólne instalacje (przyłącza wod-kan, gazowe, przyłącza elektryczne, teletechniczne, a czasem nawet wspólne instalacje w częściach wspólnych, czy nawet wspólne ogrzewanie lub kotłownie) to najlepiej będzie jeżeli będą ze sobą ściśle wspólpracowały w danych tematach. Optymalnym rozwiązaniem będzie zatrudnienie jednego zarządcy dla wszystkich powiązanych wspólnot. Wtedy jeden zarządca ma dostęp do pełnej dokumentacji, do stanów finansowych poszczególnych wspólnot, czy wręcz do stanów wodomierzy w każdym lokalu, dzięki czemu może podejmować odpowiednie działania i planować je z odpowiednim wyprzedzeniem. Mam niestety niemiłe doświadczenia w tym zakresie i wiem, że często zarządcy nie chcą współpracować ze sobą i nie można ich do tego przekonać żadnymi racjonalnymi tłumaczeniami. A cierpią na tym budynki i wspólnoty. Innym rozwiązaniem, które zdarzało mi się realizować było rozdzielenie instalacji. Jeżeli technicznie i ekonomicznie jest to uzasadnione, to czasami jest to jedyne możliwe do zrealizowania działanie. Dobre pytanie i niedługo postaram się opisać ten temat szerzej.

8. Najbardziej kuriozalne sytuacje w pracy zarządcy?
Nie wiem jak to ułożyć. Co jest najbardziej kuriozalne? Co jest najgłupsze? Co jest najdziwniejsze? Takich sytuacji w swojej pracy zawodowej miałem sporo. Nie tylko w pracy zarządcy, ale ogólnie w całym życiu zawodowym. Kuriozalne było wysiewanie trawy w grudniu na śnieg tylko po to, żeby pani z komisji przetargowej mogła wpisać że trawę wysiano. Kuriozalne było wysłuchiwanie pani administrator, która chciała wykonać na koszt wspólnoty inwentaryzację kominiarską, chociaż mogła wykonać całkowicie bezpłatną inwentaryzację całościową. Ta sama pani administrator tłumaczyła to pilną potrzebą i bezpieczeństwem mieszkańców, a jednocześnie przez kilkanaście lat swojej działalności nie zrobiła w tym zakresie nic. Kuriozalne było obserwować, jak urzędnicy rozbierają wykonany dopiero chodnik pod zarzutem, że jest wysoki i nie spełnia wymagań, a następnie w tym samym miejscu wykonują dokładnie taki sam o takiej samej wysokości, tylko droższy ale z tańszych i mniej trwałych materiałów (i te droższe materiały oddają za darmo wykonawcy). Kuriozalne były tłumaczenia wykonawcy, który wmawiał inwestorowi, że on robi dobrze bo robi drogo, a inni którzy robią taniej robią źle. Kuriozalna jest współpraca z urzędami które w żaden sposób nie kontrolują swoich pracowników i wydają publiczne pieniądze na fanaberie pracowników. Kuriozalne są sytuacje w których urzędnik odpowiedzialny za bezpieczeństwo mieszkańców udaje, że dba o to bezpieczeństwo, a tak naprawdę bez świadków i poza oficjalną drogą wymusza na innych wykonanie działań mogących spowodować nawet śmierć mieszkańców. Takich kuriozalnych sytuacji mogę wymienić dziesiątki a nawet setki. Która będzie najbardziej kuriozalna?

9. Co cechuje dobrego zarządcę? Pytam o samoocenę
Ten temat już poruszałem. Z mojej perspektywy najważniejsze są dwie rzeczy: pasja i otwarty umysł! Połączenie tych dwóch rzeczy sprawia, że ciągle się rozwijamy, poszukujemy nowych dobranych / dopasowanych rozwiązań, szukamy przyczyn, a nie tylko usuwamy skutki, staramy się dotrzeć do sedna sprawy, nie zadowalamy się tym co robią "wszyscy", do każdej inwestycji, czy do każdego budynku podchodzimy indywidualnie, nie zależy nam na szybkim zamknięciu "tematu", tylko na skutecznym zamknięciu, itd. W tym zawodzie trzeba mieć szerokie perspektywy i nie ograniczać się do przyjętych norm. Trzeba poszukiwać nowych norm. Postaram się kiedyś rozszerzyć ten temat i podać ciekawe przykłady, które mi się nasuwają.

Niedziela, Marzec 1, 2020, 21:25 | Brak komentarzy »
Pytań było sporo, więc odpowiedzi podzieliłem na części. Kolejność losowa, pytania zawierające konkretne adresy uogólniłem. Zaczynamy
1. W gazecie .... był artykuł o zarządcach i ranking zarządców polecanych przez redakcję. Czy te rankingi są miarodajne i kto ocenia zarządców?
Kilkanaście lat temu gdy nie zajmowałem się jeszcze zarządzaniem nieruchomościami a prowadziłem działalność w innej branży miałem okazję poznać schematy działań różnych wydawnictw. Powtarzają się one niezależnie od właściciela wydawnictwa czy branży w jakiej wychodzi dane czasopismo, gazeta, czy portal internetowy. Wydawnictwa czy portale oferują firmom przykładowo 2 strony artykułu (oficjalnie jest to niezależny artykuł nie "sponsorowany") "za darmo", pod warunkiem, że w tej samej gazecie wykupimy pół stronicową reklamę. Im więcej reklam wykupimy, albo im więcej razy powtórzymy reklamę, albo jeżeli wykupimy reklamę na okładce to ilość stron "darmowego i niezależnego" artykułu dostaniemy. Oczywiście tekst i zdjęcia do artykułu też musimy opracować sami, Gazeta o którą pytał czytelnik również nie jest wydawnictwem niezależnym i należy do jednego stowarzyszenia zarządców nieruchomości. Takie stowarzyszenie zrzesza zarządców na zasadzie - opłać roczną składkę i będziesz naszym członkiem i możesz powiedzieć że należysz do stowarzyszenia xxx. Sprawdziłem ranking o który pytał czytelnik i na pierwszym miejscu była wymieniona firma prezesa stowarzyszenia, na drugim miejscu jego wieloletniego "pomocnika" (w branży nazywanego prawą ręką prezesa), a na trzecim miejscu znalazła się firma, która w danym wydaniu tej gazety wykupiła reklamę na dwie strony. Nigdzie nie znalazłem informacji kto wybierał te firmy, kto i na jakich zasadach zgłaszał kandydatów, jakie były kryteria wyboru? Sami oceńcie rzetelność rankingów w takich pismach.

2. Czy przyjmujemy do zarządzania zadłużone wspólnoty?
Oczywiście. Jeżeli wspólnota jest zadłużona wobec dostawców lub ma kredyt w banku, to przejmniemy taką wspólnotę, przeanalizujemy sytuację finansową i poszukamy możliwości zmniejszenia zadłużenia, przeanalizujemy sytuację kredytową i oferty innych banków. Zdarzało się nam, że zmienialiśmy bank i warunki kredytowe, gdyż zaciągnięte kredyty miały bardzo niekorzystne warunki. Jeżeli zadłużony jest właściciel wobec wspólnoty również podejmujemy odpowiednie działania zmierzające do spłaty zadłużenia, oczywiście wraz z ustawowymi odsetkami. 

3. Jakie miałem nietypowe nieruchomości w zarządzie?
Każda nieruchomość jest dla nas inna i nietypowa. Spotkałem się raz z nietypową propozycją zarządzania nieruchomością aż w Poznaniu. Propozycja nietypowa, bo odległość spora, a Pani która szukała zarządcy dla swojej kamienicy nie mogła znaleźć odpowiedniego zarządcy i dotarła swoimi ścieżkami aż do nas. Ciężko jest wskazać konkretną nietypową nieruchomość. Jedne są dla nas interesujące ze względu na strategiczne położenie, inne ze względu na ciekawych ludzi tam mieszkających, inne ze względu na niewykorzystany potencjał, jeszcze inne ze względu na zawiła sytuację lub niewyjaśniony stan prawny. itd. Może czytelnika usatysfakcjonuje odpowiedź, że proponowano nam zarządzanie cmentarzem i sklepem wielkopowierzchniowym. Czy to wystarczająco nietypowe nieruchomości?

4. Dlaczego dawniej administratorzy zarabiali tak dużo?
Gdy w życie weszła ustawa o własności lokali i zaczęły powstawać wspólnoty nie było na rynku odpowiednich firm. Te które powstały najczęściej były firmami które powstawały z ludzi pracujących dla gmin i podzieliły one wszystkie nieruchomości między siebie. I tak z dnia na dzień pracownicy ZGM'ów i innych podobnych instytucji założyli własne działalności gospodarcze i zaczęli prowadzić nierzadko po kilkaset wspólnot mieszkaniowych. Nikt naprawdę nie regulował tych "przejęć" wspólnot, nikt nie regulował stawek które były określane, a właściwie narzucane nowym właścicielom, nie było konkurencji na rynku (firm było niewiele, a nieruchomości setki a nawet tysiące), wiedza właścicieli znikoma by nie powiedzieć zerowa. Te wszystkie czynniki składały się na to, że osoby zakładające firmy wykorzystywały sytuację i ustalały często niebotyczne stawki. Podam jeszcze przykład który znam osobiście - pan X wraz z małżonką pracowali w ZGM . Następnie w latach '90 małżonek założył firmę i przejął około 20-30% nieruchomości w mieście Y. Właścicielem większościowym w tych nieruchomościach była gmina, która dopiero stopniowo sprzedawała mieszkania. Małżonka pana X została kierowniczką w jednostce budżetowej odpowiedzialnej za nieruchomości z ramienia gminy (następca ZGM). I teraz pan X występował do gminy z wnioskiem o zatwierdzenie przyjętych stawek za zarządzanie i te zatwierdzenia dokonywała małżonka pana X. Głos właścicieli się nie liczył, gdyż w większości przypadków stanowili oni zdecydowaną mniejszość. Dochodziło do sytuacji kiedy na kartach do głosowania wystarczył jeden podpis - pani X jako reprezentanta gminy i uchwała przechodziła bez problemów. Paradoks, ale niestety prawdziwy.

Niedziela, Marzec 1, 2020, 18:30 | Brak komentarzy »

Miałem pisać odpowiedzi na Wasze pytania, ale wczoraj poproszono mnie abym reprezentował na zebraniu wspólnoty znajomego, bo mieszkańcy nie są zadowoleni z obecnego administratora: jego działania są bardzo chaotyczne, nie potrafi przypilnować ekip przy remontach (położyli nowe dachówki, ale stare spróchniałe krokwie zostały), koszty ogrzewania są wysokie, zadłużenia właścicieli przekroczyły 55tyś, ludzie płacą za nieswoje piwnice, w budynku nie ma przeprowadzonej wymaganej inwentaryzacji, na podwórku kałuże są takie, że nie można przejść chodnikiem, i dużo, dużo więcej...
Przyznam się szczerze, że pierwszy raz uczestniczyłem w zebraniu, na którym pani administrator nawet nie przygotowała żadnych uchwał, bo jak stwierdziła obecnych jest 25% właścicieli więc i tak decyzja nie zapadnie. Nie zebrano żadnych podpisów, nie udzielono absolutorium administratorowi, nie zatwierdzono planu gospodarczego na następny rok, a pani administratorka wyszła z zebrania jeszcze przed zakończeniem  - oczywiście protokołu też nie widziałem. Jak stwierdziła pani na początku "możemy sobie jedynie porozmawiać". Tylko że rozmowy przeprowadza się przed zebraniem. Na zebraniu też można dyskutować, ale te dyskusje powinny być konstruktywne, a nie tylko po to by posiedzieć i porozmawiać.
Na większość pytań właścicieli padała odpowiedź pani administrator lub jej syna, że to się nie da, że się nie opłaci, albo że wspólnota będzie musiała wydać na początek duże pieniądze...
Jednym z takich tematów był strych, a właściwie strychy. Mieszkańcy chcą sprzedać strychy. Zalet jest mnóstwo - kolejni właściciele, którzy będą się dokładać do opłat, pieniądze pozyskane ze sprzedaży, więcej środków na funduszu remontowym, niższe koszty ogrzewania całego budynku (nowi właściciele docieplą dach nad swoimi mieszkaniami), mieszkania "pod strychami" będą cieplejsze bo już nie będą ogrzewać strychu nad sobą, uporządkowane sprawy współwłasności, uregulowane sprawy piwnic, Jedną z takich zalet jest fakt, że sprzedaż takich strychów pozostaje w gestii właścicieli i najczęściej odbywa się staraniem i na koszt nowych właścicieli lub nazwijmy ich inwestorów. Zatem wspólnota nie ponosi żądnych kosztów sprzedaży strychu. Przy okazji zmiany udziałów w częściach wspólnych (powstają nowe mieszkania, zmienia się powierzchnia użytkowa całkowita, a więc zmieniają się także udziały poszczególnych właścicieli) należy dokonać zmian w księgach wieczystych. Najczęsciej wspólnoty (moim zdaniem słusznie) postanawiają, że wszelkie koszty tych zmian ponoszą inwestorzy. I przy okazji takich zmian można po przeprowadzeniu inwentaryzacji uregulować i ujednolicić wszelkie nieprawidłowości w udziałach. A w tej wspólnocie na zebraniu której byłem jest taka potrzeba, bo są rozbieżności i nieprawidłowości w udziałach poszczególnych właścicieli, w wielkości użytkowanych piwnic (za które administrator także pobiera wynagrodzenie), w naliczaniu opłat za metraż.
Wszystko wydaje się jasne, wspólnota chce sprzedać strychy, jedna z właścicielek chce kupić strych nad sobą, więc pozostaje znaleźć jeszcze kilku inwestorów i przeprowadzić procedurę sprzedaży. A co na ten temat mówi pan administrator na zebraniu? Administratorowi nie chce się nic robić, lub nie umie przeprowadzić takiej procedury (albo jedno i drugie), więc na zebraniu zniechęca właścicieli. Kilkukrotnie usłyszałem że "to będzie na początku wspólnotę dużo kosztowało". Usłyszałem też, że "ciężko będzie znaleźć zainteresowanych". 
Dobry zarządca nie tylko zachęci wspólnotę do działania, ale jeszcze sam poszuka inwestorów, wybierze najkorzystniejsze oferty, przygotuje kosztorys inwestorski, przypilnuje żeby wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Ale jak się ma administratora, który nie widzi problemu w spróchniałych belkach to czego oczekiwać przy bardziej skomplikowanych inwestycjach.
Na wczorajszym zebraniu było więcej takich "kwiatków" więc jeszcze nie raz będę sięgał po przykłady zachowań czy słów które tam wczoraj padły.


Sobota, Luty 29, 2020, 13:04 | Brak komentarzy »
Wczoraj minął rok od kiedy założyliśmy nową stronę internetową i zaczęliśmy prowadzić bloga. Czas na małe podsumowanie i podziękowania.
Na początek podziękowania. Dla Was wszystkich. Za to, że tutaj zaglądacie. Za to, że czytacie to co dla Was przygotowaliśmy. Za to, że dzielicie się z nami swoimi uwagami i spostrzeżeniami. Za to, że proponujecie swoje tematy do poruszenia. Za to, że dostajemy od Was ciepłe słowa wsparcia i potwierdzenia, że ten rok nie był zmarnowany. Serdecznie dziękuję w imieniu swoim i całego zespołu LCN.
Miniony rok był bardzo ciekawy i obfitował w wiele interesujących wydarzeń. Nie wszystkie były miłe, ale wszystkie sprawiły, że ciągle się rozwijamy i stawiamy czoła nawet tym negatywnym zdarzeniom. Dzięki temu nie poddajemy się i jesteśmy jeszcze silniejsi. Część z towarzyszących nam sytuacji poznaliście śledząc tego bloga, część jeszcze czeka na opublikowanie - a jest o czym pisać.
Kilka tygodni temu na naszym profilu na facebook'u poprosiłem o nadsyłanie pytań które Was nurtują, a na które mógłbym odpowiedzieć i rozwiać Wasze wątpliwości. Czekam na Wasze pytania jeszce do końca dzisiejszego dnia. Później zbiorę je i odpowiem na nie tutaj na blogu. Pytania zostaną anonimowe, więc jeżeli chcecie jeszcze o coś zapytać, a boicie się, to zróbcie to wysyłając nam maila, lub wpiszcie komentarz pod tym wpisem. Już teraz dziękuję za wszystkie pytania i za Wasze opinie, które część wyraziła przy okazji zadawania pytań.
Miało być krótko, więc będę kończył.
Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do dalszej lektury naszego bloga.

Wtorek, Luty 25, 2020, 23:01 | Brak komentarzy »
Dzisiaj krótki wpis o dokształcaniu 
Dobry zarządca powinien nieustannie pracować nad sobą. Kilka lat temu gdy obowiązywały licencje zawodowe jednym z obowiązków zarządcy było dokształcanie - co roku musieliśmy wykazać się określoną liczbą godzin spędzoną na szkoleniach. O jakości szkoleń i szkoleniach tylko dla certyfikatów potwierdzających nie będę się rozpisywał bo szkoda na to czasu. Warto wiedzieć, że szkolenia to nie wszystko. Bardzo ważne w moim zawodzie jest nieustanne samokształcenie. Trzeba śledzić co się dzieje na rynku, trzeba wiedzieć jakie są obecnie wymagania stawiane budynkom, jakie technologie stają się codziennością, jakie wymagania mają mieszkańcy, co nowego możemy im zaoferować, itd.
Jeżeli praca jest naszą pasją to ciągle szukamy ciekawych rozwiązań, interesujemy się nowymi firmami i ich ofertą, staramy się przy okazji remontów oferować mieszkańcom możliwe usprawnienia i udogodnienia, wykorzystujemy naszą wiedzę i dostępne technologie do poprawy funkcjonalności budynków, szukamy możliwych usprawnień i oszczędności.
Piszę o tym, ponieważ niestety nie jest to oczywiste dla wszystkich. Po raz kolejny spotkałem się z "administratorem", który prowadzi nieruchomości od kilkunastu lat, a nie ma pojęcia o technologiach stosowanych w budynkach wielorodzinnych od ponad dziesięciu lat. Jak zatem wymagać od takiego administratora by podczas remontów zadbał o poprawę stanu funkcjonalnego budynku? Taki administrator potrafi tylko naprawić zepsute rzeczy 1:1 (jeden do jednego), ale nie zdaje sobie sprawy, że na te same pieniądze lub za niewiele większe można zrobić coś lepszego...
Na studiach miałem bardzo fajnego profesora, który przy okazji przekazywania nam swojej wiedzy próbował wpoić nam pewne zasady. Jedną z takich zasad była właśnie konieczność nieustannego dokształcania - twierdził on, że jeżeli się nie będziemy rozwijać zawodowo, to nie stoimy w miejscu tylko się cofamy.

Będę musiał napisać artykuł o tym jak wprawne oko dobrego zarządcy i fachowa wiedza potrafią dużo dobrego zdziałać dla dobra wspólnoty i całej nieruchomości oraz jej otoczenia, ale to już innym razem.


Czwartek, Luty 20, 2020, 23:00 | 1 Komentarz »
Dzisiaj przygotowałem mały schemat, który ma za zadanie w prosty sposób wyjaśnić rolę zarządcy, miejsce i misję reprezentanta gminy, oraz udział we wspólnocie właścicieli. Na pomysł przygotowania tego uproszczonego schematu wpadłem po tym, jak kilkukrotnie w ciągu ostatnich kilku dni musiałem tłumaczyć kilkunastu osobom ich rolę we wspólnocie i rolę niektórych urzędników, ale przejdźmy do rzeczy...
schemat wspólnoty
Na powyższym rysunku w dużym uproszczeniu przedstawiłem kilka faktów:
1. To właściciele lokali tworzą wspólnotę mieszkaniową. Bez nich nie byłoby wspólnoty.
2. Każdy właściciel jest tak samo ważny. Nie jest istotne jak się nazywa, czy jest to osoba prywatna, czy firma, czy może gmina. Każdy stoi w tym samym szeregu co pozostali - oczywiście ważne są udziały w nieruchomości wspólnej gdyż wpływa to m.in. na podział głosów, ale nie można powiedzieć że ktoś jest ważniejszy od pozostałych. 
3. Gmina nie stoi ponad właścicielami prywatnymi. Jest współwłaścicielem nieruchomości na równi z pozostałymi właścicielami.
4. Instytucja która reprezentuje gminę również nie stoi ponad właścicielami prywatnymi i nie może być traktowana przez wspólnotę inaczej - o roli tej jednostki napiszę więcej w dalszej części wpisu
5. Najemca lokalu nie jest członkiem wspólnoty mieszkaniowej, nie ma zatem prawa do głosowania, nie bierze udziału w zebraniach, itd. Rodzaj zawartej umowy, oraz strona wynajmująca taki lokal nie ma tutaj znaczenia - student wynajmujący mieszkanie od osoby prywatnej jest tak samo traktowany przez prawo wobec wspólnoty jak osoba która wynajęła lokal komunalny od gminy. Bardzo częstym błędem w tej kwestii jest powoływanie się najemców lokali socjalnych czy komunalnych na fakt, że "ja przecież dostałem mieszkanie od miasta" - dla wspólnoty to nie ma znaczenia.
6. Ilość posiadanych lokali przez danego właściciela nie stawia go wyżej od tych posiadających tylko jeden lokal, wpływa to oczywiście na "siłę" głosu, ale nie na ich ważność. (W szczególnych przypadkach można także zmienić sposób głosowania, ale o tym będzie osobny wpis na blogu...)
7. Wspólnota nie ingeruje w rozliczenia i zobowiązania pomiędzy wynajmującym a najemcą. Wobec wspólnoty odpowiada właściciel, to on zgodnie z przepisami ma swoje prawa i obowiązki w stosunku do wspólnoty z których musi się wywiązywać.
8. Wspólnota mieszkaniowa jest reprezentowana przez:
  • właścicieli (jeżeli jest to mała wspólnota do 3 lokali),
  • zarząd jedno lub kilkuosobowy (jeżeli jest to duża wspólnota powyżej 4 lokali),
  • zarząd powierzony wybrany na podstawie art. 18 ustawy o własności lokali,
  • zarządcę lub administratora, którego może wybrać zarząd.
Na koniec jeszcze kilka obiecanych wyjaśnień dotyczących MZLK. Jest to jednostka budżetowa powołana do pełnienia zarządu nad nieruchomościami komunalnymi należącymi do gminy Opole. Te jednostki w poszczególnych gminach mają inne nazwy, w Opolu jeszcze kilka lat temu funkcja ta była sprawowana przez firmę zewnętrzną. Rola MZLK jest opisana w statucie tej jednostki więc nie będę tego dublował - jeżeli ktoś jest zainteresowany zapewne znajdzie stosowną informację. Dla mnie jako zarządcy istotne jest to, że pracownicy tej jednostki budżetowej (czyli opłacanej z naszych podatków) wykonują określoną pracę na rzecz Miasta Opola i są pośrednikiem pomiędzy Właścicielem (gminą) a Wspólnotą (zarządcą). Nie stoją ponad wspólnotą i nie mają większych uprawnień od pozostałych właścicieli (chociaż czasami mają nieuzasadnione wyższe "wymagania")
Jeżeli będziecie mieli pytania lub coś w kwestii schematu działania wspólnoty czy powiązań jest jeszcze niejasne - proszę o komentarze pod postem. Jak tylko będę mógł to postaram się temat wyjaśnić.

Sobota, Luty 15, 2020, 21:31 | Brak komentarzy »

Dzisiaj krótki temat związany z ekologią. Ostatnio przeczytałem gdzieś, że kolejne miasto w naszym kraju zezwala na zakładanie przydomowych kompostowników. Niestety w moim mieście jest to nadal nielegalne. Żałuję, ale tak niestety jest. Zatem nasz gospodarz (prezydent miasta) zmusza nas, żebyśmy korzystali ze specjalnych pojemników i tam składali odpady bio degradowalne, ale jednocześnie zabrania wrzucać do tych pojemników skoszoną trawę. Taką trawę musimy zatem gromadzić w workach. Tutaj widzę pewną sprzeczność, gdyż po pierwsze worki nie są bio, a po drugie bardzo często przekompostowane odpady organiczne można powtórnie wykorzystać w naszym otoczeniu do nawożenia drzew, krzewów, a nawet samych trawników. Po co zatem wywozić coś co można składować i ponownie wykorzystać na miejscu? I uprzedzę uwagi części czytelników - dobrze wykonany i prowadzony kompostownik nie "śmierdzi". Sam mam taki kompostownik założony i latem rozkładam hamak w jego pobliżu (nie więcej niż 2 metry dzieli hamak od kompostownika) i nie czuję żadnego nieprzyjemnego zapachu. Trzeba tylko kupić lub wykonać taki kompostownik prawidłowo, aby nie dochodziło w nim do fermentacji beztlenowej i gnicia. Ja wykonałem swój samodzielnie co cieszy mnie jeszcze bardziej, gdyż wykonany jest z materiałów naturalnych, nie zanieczyszcza środowiska, nie trzeba go utylizować po zużyciu, a dodatkowo człowiek jest zadowolony że zrobił coś dla środowiska w swoim otoczeniu.

Mam nadzieję, że wszystkie miasta wycofają się z zakazu zakładania kompostowników, a wręcz nauczą mieszkańców jak je zakładać i prowadzić. Dobry kompostownik to mniejsze oddziaływanie na środowisko - mniejsza ilość odpadów, rzadsze wywozy kontenerów bio, mniejsza ilość miejsca na wysypiskach do składowania tych odpadów, mamy miejsce by wyrzucić jesienią opadłe liście bez potrzeby ich zbierania w workach (znowu te worki!), ale także mniejsza ilość nawozów sztucznych pod naszymi roślinkami. Kompostownik może też stanowić ozdobę w naszym przydomowym ogródku. Jeżeli macie taką możliwość, to polecam postawić takie urządzenie w pobliżu drzew - cień dobrze wpływa na przetwarzane odpady (nie dopuszcza do ich nadmiernego przesuszenia), a jednocześnie składniki organiczne jakie powstają w takiej "przetwórni" są wraz z opadami deszczu przenoszone do korzeni drzew. Takie drzewa odwdzięczą się nam lepszym wzrostem i piękniejszym wyglądem. Polecam


środa, Luty 12, 2020, 11:49 | Brak komentarzy »

Ten artykuł jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniego, więc przed przeczytaniem zapraszam najpierw do lektury cz. III o zarobkach zarządcy.
[...]
Trzecią grupę dodatkowych dochodów dla administratora stanowiły nieduże "prace naprawcze" zlecane swoim pracownikom lub zlecane dla firm-córek. Były to: systematyczna naprawa i regulacja drzwi wejściowych, naprawa i regulacja domofonu, odśnieżanie dachu (nawet w ubiegłym sezonie, w którym nie pamiętam ani jednego przypadku żeby zachodziła taka konieczność, a administrator zlecił takie odśnieżanie aż sześciokrotnie), regulacja zaworów podpionowych CO (aż osiem razy w jednym sezonie grzewczym?!), przegląd instalacji anteny zbiorczej (tylko 4 razy w roku :D), obsługa osuszacza w piwnicach, (swoją drogą bardzo złe posunięcie – zamontowano osuszacz powietrza, ale nie zadbano o prawidłową izolację przeciwwilgociową ścian!!), naprawa bramy wjazdowej na podwórko, itp. W sumie na te prace konserwatorskie i remontowe wspólnota wydała około 4200zł, rok wcześniej 'tylko' 3600zł, a jeszcze wcześniej niewiele ponad 3000zł. Tutaj uznałbym te koszty za stałe, gdyż jak widać kwota co roku rośnie o około 20% i poza tym można uznać że jest stała. Część z Was pewnie stanie w obronie administratora, że wykonywał czynności remontowe, dba zatem o budynek, itd. W tym wpisie nie będę tego rozszerzał – kiedyś już chyba pisałem o pracach wykonywanych tylko po to by zarobić na wspólnocie, jeżeli jeszcze tego nie poruszałem to z pewnością opiszę to w kolejnych artykułach. Tutaj tylko powiem krótko, że ja wolałbym te 3-4 tysiące co roku przeznaczyć na jeden konkretny cel (wymiana anteny zbiorczej, wymiana drzwi lub samozamykacza, etc) niż co roku łatać dziury nawet jeżeli te remonty byłyby prawdziwe a nie wymyślone...
Jeżeli podsumujemy całość, to może się okazać, że nieuczciwi administratorzy czy zarządcy zamiast stawki z umowy na poziomie 0,5-0,6zł/m2 mają w rzeczywistości stawkę na poziomie 1,5-2zł/m2. Tylko mieszkańcy nie zdają sobie z tego sprawy. Niestety...

Na koniec jeszcze odpowiedź na dwa pytania:
Czy wszyscy zarządcy tak robią?
Na szczęście nie. Z dokumentacji przejętych przez nas wspólnot wynika, że około 90% administratorów tak działa, ale oprócz wspomnianych 10% jest jeszcze zapewne grupa dobrych zarządców. Jeżeli jakaś wspólnota jest dobrze i uczciwie prowadzona to nie zmienia zarządcy, więc nie mam okazji do porównania ich dokumentacji 
Do której grupy należy LCN?
Osobiście jestem w nieco komfortowej sytuacji ponieważ oprócz zarządzania nieruchomościami mam jeszcze inne źródła dochodu i dzięki temu „nie muszę" koniecznie z każdej wspólnoty wyciskać ten przysłowiowy ostatni grosz. Jestem człowiekiem wielu pasji i praca w wielu dziedzinach sprawia mi niemałą frajdę, dlatego też pozwalam sobie nawet na prowadzenie tych wspólnot, które dla wielu innych zarządców byłyby nieopłacalne. Zapewne się ze mną zgodzicie, że odpowiednia i uczciwa praca musi być poparta odpowiednim i uczciwym wynagrodzeniem, ale ja spoglądam na swoje zadowolenie finansowe jako na całokształt, a nie poprzez pryzmat każdej wspólnoty z osobna. Mogę zatem z czystym sumieniem stwierdzić, że my pobieramy jasno określone wynagrodzenie za jasno określone prowadzenie nieruchomości, a koszty jakie pokrywają wspólnoty są kosztami rzeczywistymi i nie są one w sztuczny sposób zawyżane. Nie zlecamy również 'wirtualnych' napraw na koszt wspólnot. Nasi mieszkańcy zapewne potwierdzą te słowa (mam nadzieję że tak jest :) ).


środa, Luty 12, 2020, 11:00 | Brak komentarzy »

Temat wynagrodzenia zarządcy bardzo Was zainteresował, więc dodam kolejny wpis w tym temacie - z pewnością nie ostatni.
Inflacja rośnie co jest bardzo widoczne w ostatnim czasie. Wzrost kosztów utrzymania wpływa na naszą pracę i sprawia, że albo podniesiemy obowiązujące stawki, albo będziemy więcej pracowali (jeżeli można jeszcze więcej - patrz cz. I), albo będziemy się mniej starali i poświęcali każdej wspólnocie mniej czasu, albo poszukamy innych źródeł dochodu. I na tym ostatnim właśnie chcę się skupić w tym wpisie.

Jeżeli zajmujemy się zarządzaniem lub administrowaniem nieruchomościami, to z prostych wyliczeń wynika, że powinniśmy zarabiać około 2-4zł/m2 by móc utrzymać firmę i pracowników, oraz żyć z normalną pensją. Oczywiście stawki mogą zaczynać się poniżej 1zł/m2 jeżeli są to wielkopowierzchniowe bloki takie jakie najczęściej należą do Spółdzielni Mieszkaniowych. O sposobie obliczania stawki i czynnikach na nią wpływających opowiem jednak innym razem. Co zrobić zatem jeżeli mamy podpisane umowy na administrowanie za 0,5zł/m2 w małej wspólnocie powiedzmy 300-400m2? Co zrobić jeżeli koszt obsługi księgowej jest porównywalny z "dochodami" jakie generuje nam dana wspólnota? Gdzie można zarobić?
Odpowiedzi na te pytania są bardzo proste - bardzo często administratorzy i zarządcy szukają innych żródeł dochodu w swoich wspólnotach. Najlepiej stałych źródeł dochodu. Mogą to być niewielkie ale ważne żeby były stałe źródła które oprócz umówionego wynagrodzenia przyniosą nam comiesięczne zyski. O tym jakie to są źródła i jaka jest kwota "zarobiona" z tego tytułu wytłumaczę Wam na podstawie wspólnoty jaką przejąłem w ubiegłym roku od jednego z największych zarządców w Opolu.
Otóż firma ta znalazła sobie kilka dodatkowych żródeł stałego miesięcznego dochodu:

  • co miesiąc była wystawiana refaktura za "usługi pocztowe" na stałe kwoty - moją uwagę zwróciła ilość tej korespondencji (chyba, że administrator co miesiąc wysyłał wszystkim mieszkańcom i dostawcom po kilka pism),
  • oprócz tego co miesiąć wystawiana była nieduża faktura na "dostarczenie zawiadomień"
  • co kwartał była wystawiana faktura za "drukowanie książeczek opłat" również na stałą kwotę - mieszkańcu na zebraniu nie potwierdzili jednak żeby te książeczki otrzymywali, a  jedynie dwóch mieszkańców z takich książeczek korzysta,
  • co roku administrator wystawiał fakturę na niemałą kwotę za "archiwizowanie dokumentacji" - okej dokumenty trzeba co jakiś czas zarchiwizować, ale żeby żądać za to dodatkowego wynagrodzenia?
  • dwa razy w roku firma przeprowadzała deratyzację w bydynku - tylko po co przeprowadzać ją w budynku w którym nie ma żadnych gryzoni, piwnice mają szczelne okna lub większość jest bez okien, a drzwi uniemożliwiają dostęp do piwnic szczurom i innym gryzoniom?
  • dwa razy w roku firma wystawiała fakturę za "odczyty wodomierzy" ze stawką za każdy wodomierz osobno (nawet jak w lokalu były 4 wodomierze) - rozumiem, że wodomierze trzeba odczytywać, ale po co wynajęliśmy administratora skoro za wszystko trzeba dopłacać?
  • co miesiąc wystawiana była faktura za "obsługę podatku śmieciowego" - pozostaje się cieszyć że jeszcze nie wystawiają dodatkowych faktur za "obsługę mieszkańców" lub "obsługę dostawców mediów" czy wręcz "obsługę dokumentacji" - może już wkrótce tak będzie

Tych stałych kosztów w ciągu roku uzbierało się ponad 800zł. Rok wcześniej było to około 650zł, jeszcze wcześniej niecałe 600zł. Czyli kwota ta była naliczana co roku i systematycznie rosła. A teraz to przeliczmy: 800zł/12 miesięcy/480m2 (powierzchnia budynku) = 0,139zł/m2  - o tyle wyższe było rzeczywiste wynagrodzenie administratora, czyli zamiast umówionych 0,52zł/m2 które wynikało z umowy mieszkańcy w rzeczywitości płacili 0,66zł/m2.
Ale to jeszcze nie koniec. Wspomniałem tutaj tylko o kosztach stałych. Do tego należy wspomnieć o kosztach dodatkowych dopisywanych do uchwał i umów z wykonawcami - wcześniej już pisałem o podobnych praktykach na przykładzie innej wspólnoty ale tego samego zarządcy - były to prowizje za przygotowanie dokumentacji, prowizje za prowadzenie inwestycji, prowizje za pełnienia nadzoru inwestorskiego (o jego jakości nie będę się rozpisywał - zapraszam do wcześniejszych wpisów chociażby na przykładzie jednego z dachów), prowizje za wyszukanie wykonawcy. Te koszty nie były stałe i pojawiały się tylko "przy okazji" inwestycji, ale za to kwoty były dużo większe - od kilkuset złotych do nawet kilku tysięcy przy większych remontach. Tutaj niestety nie sposób przeliczyć tego na stałą stawkę miesięczną. 
Jak zwykle za dużo się rozpisałem, więc podzielę ten wpis na dwa oddzielne...
CDN...


Poniedziałek, Luty 10, 2020, 18:31 | Brak komentarzy »
Przeglądając dokumentację wspólnoty którą właśnie przejmuję zwróciłem uwagę na to, jak zmieniało się to wynagrodzenie administratora w czasie. Przygotowałem tabelkę by było to bardziej przejrzyste i zrozumiałe. W tabelce mamy wyszczególnione lata w których następowała zmiana wynagrodzenia, podana jest stawka obowiązującego wynagrodzenia, dla porównania umieściłem obok wysokość minimalnego wynagrodzenia, oraz obliczyłem (oczywiście tylko w prostym zestawieniu - by poznać szczegóły proszę zapoznać się z poprzednim postem) jakimi budynkami i o jakiej powierzchni powinien zarządzać administrator by zarobić pensję minimalną. Poniżej ta tabelka:

stawki a pensje
Jak widać 20 lat temu wystarczyło prowadzić 3-4 wspólnoty średniej wielkości i można było zarobić wynagrodzenie minimalne. Uwzględniając koszty dodatkowe około 30 wspólnot średniej wielkości wystarczyło by utrzymać biuro i 3-4 pracowników. Dzisiaj by utrzymać biuro, opłacić własną działalność i utrzymać księgową 30 wspólnot to niestety skromne minimum. Bardzo skromne jeżeli chcemy się utrzymać tylko z zarządzania nieruchomościami. Przez ostatnie 20 lat sporo się zmieniło na rynku nieruchomości: biurokracja dotycząca zarządzania nieruchomościami niestety rozrasta się, coraz rzadziej można kupić program księgowy do prowadzenia wspólnot jednorazowo i na stałe (dożywotnio) - firmy chcą sprzedać program a dodatkowo żądają opłacania abonamentu, bardzo dużo zmienia się w przepisach, a każda zmiana jest oczywiście płatna, coraz częściej do kontaktów z urzędami konieczny jest kwalifikowany podpis elektroniczny który wykupuje się na określony okres, a bez którego nic nie załatwimy w urzędach (nawet osobista wizyta nic tu nie pomoże - musimy mieć podpis i już!)... Tych przykładów utrudniania życia przedsiębiorcom jest dużo więcej. Zarządca czy administrator nie są tutaj wyjątkami.
Dobry zarządca oczywiście poradzi sobie z tymi rosnącymi wymaganiami urzędów i naszego Państwa, ale w sposób bezpośredni wpływa to na nasze wydatki (odpowiednie programy), nasz czas (więcej pracy), a jak widać w tabeli zarobki nie są oszałamiające i nie wzrosły tak jakbyśmy mogli oczekiwać. Gdybyśmy chcieli utrzymać poziom zarobków sprzed 20 lat, to stawki za zarządzanie powinny oscylować w okolicach 1,5-2zł/m2. Oczywiście stawki są zawsze uzależnione od wielu czynników - stanu technicznego budynku, jego powierzchni, wymagań mieszkańców, położenia budynku, i wielu innych czynników o których postaram się napisać kiedyś więcej.
Kilka lat temu w grupie zarządców rozmawialiśmy o satysfakcjonujących wynagrodzeniach i większością głosów doszliśmy do wniosku, że stawki za zarządzanie nieruchomościami powinny oscylować w granicach 3zł/m2. Wtedy zarządca mógłby wykonywać swoją pracę spokojnie i profesjonalnie i mógłby poświęcić każdej wspólnocie odpowiednio dużo czasu by wyprowadzić ją do bardzo dobrego stanu i następnie prowadzić ją w takim stanie i dbać o poprawianie komfortu użytkowania. Tylko wtedy każdy zarządca miałby odpowiednio dużo czasu by bez pośpiechu porozmawiać z mieszkańcami, odwiedzić każdy obiekt, przejrzeć na bieżąco co się w nim dzieje, etc.  Dzisiaj ta stawka zapewne wzrosłaby do 3,5 lub nawet 4zł/m2. Jak zatem mają się owe 4zł do obowiązujących powiedzmy 0,6zł?? Jak są konstruowane umowy o administrowanie by zarabiać a nie dokładać do interesu? Na czym naprawdę zarabiają nieuczciwi administratorzy? O tym już wkrótce :) 
Zapraszam do lektury i komentowania

Poniedziałek, Luty 10, 2020, 16:09 | 8 Komentarze »

Dzisiaj rozpoczynam cykl kilku wpisów o finansach i zarobkach administratorów i zarządców. Na początek krótkie i bardzo uproszczone wyliczenia, które mają za zadanie przybliżyć Wam finanse zarządców. Powtórzę - są to uproszczone wyliczenia a nie dokładne rozliczenie...

Przyjmijmy, że zarządca zatrudnia pracownika, któremu wypłaca miesięczne wynagrodzenie w wysokości pensji minimalnej, czyli 2600zł brutto. Pracownik dostanie z tego "na rękę" około 1900zł, natomiast taki pracownik kosztuje pracodawcę około 3100zł. Czyli tyle minimalnie musi zarobić pracownik by zarobić na swoje utrzymanie w firmie. Są to wyliczenia uproszczone i nie uwzględniają czynników chorobowych, urlopów, dodatków do pensji, wyposażenia stanowiska pracy, kosztów utrzymania takiego pracownika (telefon, samochód, biurko i laptop do pracy, odpowiedni program, itd). Spróbujemy wyliczyć po prostu ile taki pracownik musi "przerobić" mówiąc brzydko żeby zarobić tylko na siebie.

Jeżeli taki pracownik kosztuje pracodawcę 3100zł, to przy założeniu że pracuje 160godzin w miesiącu jego stawka godzinowa wynosi około 20zł. (3100/160=20) Mam nadzieję że jest to do tej pory proste i zrozumiałe. Przejdźmy zatem dalej.
Pracownik taki zajmuje się wspólnotami mieszkaniowymi. Dla łatwiejszych wyliczeń przyjmiemy, że średnia wielkość nieruchomości jaką się zajmuje to 500m2, a średnia stawka za zarządzanie to 0,6zł/m2 (500*0,6=300). Rachunek jest zatem prosty: na jednej nieruchomości zarabiamy 300zł (podatku nie odprowadzamy, więc upraszcza nam to liczenie).

Dla jeszcze większego uproszczenia zakładamy, że taki pracownik zajmuje się nieruchomością od A do Z, czyli on sam prowadzi księgowość i rozliczenia, obsługuje program księgowy, wypełnia deklaracje, rozlicza i opłaca dostawców, kontroluje stan techniczny nieruchomości, w razie potrzeby wyszukuje wykonawców do prac remontowych, rozsyła zapytania i zbiera oferty, prowadzi negocjacje z wykonawcami, przygotowuje uchwały, prowadzi zebrania, itd. ...

Jeżeli na jednej nieruchomości zarabiamy 300zł, to musimy mieć minimum 11 średnich wspólnot po 500m2 i w każdej stawkę 0,6zł/m2 by zarobić na takiego pracownika. Przypominam tylko, że są to wyliczenia uproszczone i nie uwzględniają wielu czynników takich jak urlop, chorobowe, czy chociażby koszt telefonu. Jeżeli uwzględnimy te wszystkie czynniki, a do tego przyjmiemy mniej korzystne stawki, to może się okazać, że taki pracownik obsługuje 20 nieruchomości i nadal nie przynosi żadnych korzyści dla pracodawcy.

Spróbuję teraz przedstawić to z innej strony - jezeli na jednej nieruchomości przy powyższych założeniach zarabiamy 300zł, a stawka godzinowa pracownika wynosi 20zł/h, to taki pracownik może poświęcić jednej wspólnocie nie więcej niż 15godzin w miesiącu, czyli w przybliżeniu 2 dni robocze po 8 godzin. I to musi wystarczyć na obsługę księgową, rozliczenia, przygotowanie ofert i uchwał, skontrolowanie stanu technicznego i bieżących potrzeb, usunięcie ewentualnych awarii i przypilnowanie firm wykonawczych, obsługę poczty i wypełnienie oraz przypilnowanie dokumentacji budynku.

Wszystkie wyliczenia są uproszczone i przedstawiają pewien schemat. Omówiłem sytuację zatrudnionego pracownika, ponieważ sytuacja kiedy przedsiębiorca sam zarabia na swoje utrzymanie jest jeszcze mniej korzystna ze względu na podatki, ZUS'y, składki zdrowotne, itd.
Oczywiście w obu przypadkach powinny dojść jeszcze koszty takie jak: utrzymanie biura, zakup i abonament na odpowiednie programy niezbędne do prowadzenia wspólnot, opłaty za telefony, internet, utrzymanie samochodu i koszt paliwa, inwestowanie w rozwój (szkolenia zawodowe), koszt ubezpieczenia OC zarządcy, laptop i drukarka wraz z materiałami eksploatacyjnymi, oraz wiele, wiele innych kosztów które dla uproszczenia pominąłem. Gdybym je uwzględnił, a także dodał chociażby tygodniowy urlop lub chorobowe raz w roku to bardzo szybko okazałoby się, ża na jedną wspólnotę możemy poświęcić zaledwie kilka godzin w miesiącu. Jeżeli chcemy zarabiać więcej niż pensja minimalna to tych godzin jest jeszcze mniej...

Nie będę tego komentował w żaden sposób (chociaż nie ukrywam że mnie bardzo korci:) ). Chciałem Wam tylko przedstawić zarobki zarządców, a Wy już sami ocenicie czy te pieniądze są warte wysiłku jaki jest wkładany w prawidłowe prowadzenie Waszych nieruchomości. 

Na koniec podkreślę, że celem tego wpisu nie jest narzekanie, a jedynie już dawno obiecane przedstawienie finansów zarządcy z jego punktu widzenia. Jest to pierwszy artykuł który otwiera pewną serię o zarobkach i wynagrodzeniach... Zapraszam do lektury i komentowania


Czwartek, Styczeń 16, 2020, 13:19 | Brak komentarzy »
Przeglądając dokumentację ostatnio przejętej wspólnoty zauważyłem kilka niekorzystnych zapisów w umowach i uchwałach, przez które wspólnota traciła pieniądze. Nie jest to odosobniony przypadek, ale najbardziej na czasie więc pozwolę sobie opisać kilka ciekawostek - dzięki temu będziecie wiedzieli na co zwracać uwagę. Dodatkowo opiszę kilka zbędnych wydatków i zaniedbań administratora.
1. Przy zawieraniu kredytu administrator do uchwały dodawał zapis o dodatkowym wynagrodzeniu za przygotowanie dokumentacji - 500zł;
2. Przy podejmowaniu uchwał o jakichkolwiek pracach remontowych w podpisywanych przez właścicieli uchwałach był zapis o sporządzeniu przez administratora kosztorysu inwestorskiego - 10zł za każdą pozycję w kosztorysie, nie mniej niż 200zł za całość;
3. W tych samych uchwałach był również zapis o wynagrodzeniu administratora za prowadzenie nadzoru inwestorskiego - 3% wartości zadania;
4. W ciągu zaledwie ostatniego roku wspólnota wykonywała 11 remontów czy może właściwiej można to nazwać interwencji w sprawie zapowietrzonych grzejników. Dopiero po ostaniej ktoś się zorientował, że wystarczy zamontować odpowiednie odpowietrzniki automatyczne i sprawa rozwiązała się szybko. Koszty tych "interwencji" były nieduże około 80-157zł za każdą, ale do tego dochodziły koszty spuszczenia wody i jej uzupełnienie przez dostawcę ciepła około 135zł każda taka "akcja" - łącznie zbędne wydane 2812zł plus koszt zamontowanych na końcu aytomatycznych odpowietrzników (ale tego nie liczę bo to akurat był koszt uzasadniony i potrzebny)
5. Siedem razy w ciągu ostatniego roku w drzwiach wejściowych regulowany był samozamykacz. Po przejęciu wspólnoty przez nas okazało się, że ktoś źle dobrał samozamykacz do wagi i wymiarów skrzydła drzwi i konieczna była jego wymiana, a ciągłe regulacje nie mogły się udać. Łączny koszt tych nietrafionych "regulacji" - 620zł
6. Wspólnota wymieniała w ubiegłym roku pokrycie dachowe (dachówki), niestety pomimo prowizji za nadzór nikt nie dopilnował, żeby przy okazji wymienić kilka zniszczonych przez korniki krokwi, przez co teraz trzeba wydać kolejne pieniądze na wymianę krokwi i wzmocnienie dachu. Wcześniej wspólnota poniosłaby koszt kilku nowych krokwii i byłoby po sprawie, teraz te koszty będą dużo większe - z pewnością około 2000-2500zł zamiast około 600-800zł. Poprzedni administrator nie widzi problemu, ponieważ jak mówi "zawsze można podać kierownika budowy do sądu i domagać się zwrotu poniesionych kosztów" ale oczywiście staraniem i na koszt wspólnoty... Pytanie retoryczne - po co zatem nadzór inwestorski z ramienia administratora, skoro nie dopilnował on tego, a skasował wspólnotę na ponad 4tyś zł (3% wartości inwestycji)?
7. Wspólnota kilka lat temu ociepliła bydynek, ale do dnia zmiany zarządcy nie wystąpiła o zmniejszenie mocy zamówionej u dostawcy ciepła. Nikt nawet nie poinformował że istnieje taka możliwość i mieszkańcy niepotrzebnie opłacali zawyżone rachunki za ogrzewanie - rocznie około 4000 - 5000zł.

Są to przykłady z ostatnio przejętej wspólnoty i z ostatniego okresu. Jak widać ta konkretnie wspólnota w ciągu ostatniego roku wydała niepotrzebnie około 14 tysięcy złotych, do tego w poprzednich latach wydała kolejne tysiące na niepotrzebne remonty lub niedopatrzenia administratora. W niewielkim i ograniczonym budżecie wspólnoty są to niemałe środki, które możnaby przeznaczyć na inne konieczne remonty...

Wtorek, Styczeń 14, 2020, 15:54 | Brak komentarzy »
Zakończenie roku sprzyja różnego rodzaju podsumowaniom i ja też pokusiłem się o takie podliczenie. Sprawdziłem wszystkie prace remontowe i modernizacyjne jakie prowadziliśmy w naszych wspólnotach, dokonałem podliczeń i podsumowań, a na koniec wszystko przekonwertowałem na procentowe oszczędności i otrzymałem taki wykres:
Wykres oszczędności
Na początek krótkie wyjaśnienie - jest to wykres, który przedstawia średnie oszczędności wyrażone w procentach jakie uzyskały zarządzane przez nas wspólnoty na przeprowadzonych dotychczas pracach remontowych i modernizacyjnych. Średnie ponieważ poszczególne oszczędności zależą od wielu czynników i nie można ich porównywać bezpośrednio, a przedstawione w procentach, gdyż tylko w ten sposób można rzeczowo mówić o porównaniu kosztów. Przejdźmy zatem do krótkich wyjaśnień.
  • Pełny okrąg na wykresie wynosi 100%, czyli tyle ile powinna za daną usługę zapłacić wspólnota, która nie jest zarządzana przez nas i która wybiera najtańszą usługę dostępną na rynku. Dla uproszczenia nie zagłębiam się tutaj w jakość usług - porównuję tylko koszt. Przykładowo: wspólnota chce wykonać malowanie klatki, zbiera zatem oferty kilku firm wykonawczych, wysyła zapytania do znajomych firm, ogłasza się w różnych portalach i otrzymuje kilka lub kilkanaście ofert. Z tych ofert wybiera najtańszą i to jest właśnie poniesiony koszt czyli nasze 100%
  • Kolorem zielonym na wykresie zaznaczone są "Oszczędności w wyborze wykonawcy". Oznacza to tyle, że wspólnoty którymi zarządzamy zaoszczędziły średnio 17,57% tylko dlatego, że daną usługę remontową wykonywała nasza ekipa i dzięki temu mogliśmy zaoferować niższą stawkę. Nie wykonujemy usług dla wspólnot zewnętrznych którymi nie zarządzamy, więc niższa cena jest dla nich nieosiągalna. Przykład: w jednej ze wspólnot które prowadzimy wykonywaliśmy wymianę okien i drzwi w częściach wspólnych. Jest to zabytkowa kamienica w strefie konserwatorskiej, drzwi były drewniane ale już mocno zniszczone i nie nadające się do renowacji, okna w jeszcze gorszym stanie. Zebraliśmy 16 ofert na wymianę drzwi (dwie pary - przód i tył budynku), oraz 18 ofert na wymianę okien. Dodatkowe 3 oferty zebrał zarząd wszpólnoty z zaprzyjażnionych firm. Najtańsza oferta na drzwi opiewała na 12230zł, natomiast na okna była to kwota 6720zł. Nasza ekipa wymieniła te drzwi za kwotę 9640zł (czyli za około 79% najniższej oferty), natomiast okna za 5750zł (czyli około 85% najniższej oferty). Zarówno okna jak i drzwi były najwyższej jakości, niższa cena nie była więc odzwierciedleniem niższej jakości, wręcz przeciwnie - drzwi wykonała nam zaprzyjaźniona firma i wykonała dodatkowe rzeźbienia na drzwiach frontowych by bardziej pasowały do historycznego charakteru kamienicy
  • Kolorem żółtym opisane są "Dodatkowe korzyści", czyli wszystko co zyskała wspólnota, a nie planowała zyskać rozważając remont. Przykład: wspólnota planowała wykonać wymianę całej instalacji elektrycznej w częściach wspólnych wraz z wymianą WLZ'ów, oraz przy okazji położyć nowe okablowanie pod domofon. Z zebranych ofert (ponad 10 firm zgłosiło się do realizacji działania) najniższą kwotę za całość prac zaoferował wujek jednej z mieszkanek - było to 15400zł. Nasza ekipa wykonała całość prac za 15000zł, zatem oszczędności były niewielkie, ale wykonała też prace dodatkowe - przeniosła wszystkie liczniki na klatkę, do każdego mieszkania wykonała nowe 3-fazowe zasilanie gdyby ktoś chciał w przyszłości założyć "siłę" w mieszkaniu (do po niecałym roku przydało się dla jednego z mieszkańców), pochowała wszystkie instalacje na klatce schodowej (światłowód, kable telefoniczne), założyła czujniki ruchu na klatce schodowej, przygotowała okablowanie pod lampy zewnętrzne by w przyszłości nie kuć ścian ponownie, itp. Koszt samych materiałów które użyto do dodatkowych prac to 3420zł (nie licząc dodatkowych kosztów robocizny), zatem dodatkowe korzyści w tym przypadku wyniosły minimum 22,8%
  • Czerwonym kolorem na wykresie zaznaczone są "Pozyskane dofinansowania, inwestorzy". Pod tym pojęciem kryją się wszystkie inwestycje jakie udało nam się zrealizować we wspólnotach lub na terenach przyległych, a które zostały w całośći lub w znacznej części pokryte ze środków obcych. Przykład: kilka miesięcy temu przy dwóch naszych wspólnotach zagospodarowaliśmy podwórko, zrobiliśmy nowe chodniki, wymieniliśmy ogrodzenie, założyliśmy skalniaki, zasialiśmy trawę i obsadziliśmy wszystko nową roślinnością, zamontowaliśmy ławki, kosz na śmieci i stojaki rowerowe. Udało nam się pozyskać na to finansowanie ze środków gminy w ramach konkursu "Odmień swoje podwórko", w związku z czym koszt wszystkich prac w wysokości 49999zł pokryła gmina, wspólnoty pokryły jedynie koszt projektu i kosztorysu w wysokości 972zł każda. Każda wspólnota pokryła zatem zaledwie 1,9% kosztów całkowitych, a w zamian mają ładne podwórko z zadbaną zielenią i pięknymi trawnikami.
  • Kolorem niebieskim na wykresie są zaznaczone "Rzeczywiste poniesione koszty", czyli taka część kosztów remontów jaka została pokryta z funduszu remontowego po odliczeniu wszystkich oszczędności. Są to oczywiście wartości średnie i nie można ich oczekiwać w każdym przypadku, ale wskazują na znaczne oszczędności jakie może przynieść dobry zarządca który odpowiednio prowadzi swoje wspólnoty. U nas średnio wspólnoty oszczędzają ponad 35%...

Niedziela, Styczeń 12, 2020, 17:10 | Brak komentarzy »
Temat ekologii jest Wam bardzo bliski i często poruszacie go w korespondencji. Ostatnio wpadły mi w ręce bardzo ciekawe badania. Jedna z uczelni zrobiła bardzo fajne badania na temat ekologii i stylu życia mieszkańców. Bardzo ciekawe wyniki otrzymali w zestawieniu "bycia eko" a wieku badanych osób. 
Okazuje się że wbrew temu co ja sam sądziłem najbardziej ekologiczne są osoby starsze. To one najczęściej i najlepiej segregują odpady, najbardziej dbają o otoczenie, najmniej śmiecą w miejscach publicznych, itd, itp.
Osoby młode bardzo często poruszają temat ekologii, bardzo dużo czytają o tym zagadnieniu, często publikują posty o tej tematyce, ale najczęściej na tym kończą się ich "działania". W podsumowaniu wspomnianych badań było jedno krótkie zdanie, które bardzo trafnie zbilansowało wyniki: "Osoby młode bardzo chętnie promują działania proekologiczne poprzez udostępnianie postów i linków do takich działań, ale już same niechętnie angażują się w codzienne, mozolne i skuteczne segregowanie śmieci". Wiem, że żyjemy w świecie pędzącym ciągle szybciej i młodzi ludzie chcą coraz więcej, coraz szybciej i bez zbytniego zaangażowania, ale czy wtedy wystarczy zalajkować odpowiedniego posta by móc o sobie mówić, że jest się EKO? Oczywiście są to tylko badania i nie można ich utożsamiać z każdym, ale bardzo wyraźnie pokazują one tendencje...
Czytałem ostatnio bardzo fajny artykuł o samochodach elektrycznych. Okazuje się, że samochody te nie są jeszcze tak bardzo przyjazne środowisku jak to się nam z każdej strony wmawia. Rzeczywiście nie trują one w miejscu użytkowania tak bardzo jak te spalinowe, ale na naszej planecie większość energii pochodzi z elektrowni spalinowych, więc "trucie" odbywa się w innym miejscu. Dopóki nie ujarzmimy w znacznym stopniu energii słońca, wiatru czy wody to nie może być mowy o ekologicznych samochodach. Do tego dochodzi problem akumulatorów, ich użytkowania oraz późniejszego recyklingu. Okazuje się że w całym procesie produkcji, użytkowania i końcowego recyklingu samochody spalinowe są mniej "energożerne" niż samochody elektryczne - czyli tym samym bardziej przyjazne dla środowiska. Z pewnościa kiedyś to się zmieni, ale taki jest fakt na chwilę obecną.
Trzeci i ostatni temat jaki chciałem poruszyć to kolejne badania jakie przeprowadziła kilka lat temu jedna z polskich uczelni. Celem badań było porównanie sprzętów poszczególnych klas energetycznych (C, B, A, A+++, itd) i koszt potrzebnej energii do wytworzenia takiego sprzętu, jego użytkowania przez cały okres przydatności i końcowej utylizacji. My jako konsumenci sprawdzamy tylko ile sprzęt zużyje energii np. przez rok i na tej podstawie dokonujemy zakupu. Tutaj uczelnia poszła o krok dalej i zbadała całościowy wpływ pełnego okresu "życia" takiego sprzętu i jego wpływ na środowisko naturalne. Wyniki były bardzo podobne do tych odnośnie samochodów. Okazało się, że sprzęty wysokiej klasy energetycznej A+++ czy jeszcze wyższej w okresie użytkowania pobierają mniej energii czyli są bardziej przyjazne dla naszego portfela (chociaż w chwili zakupu są droższe), ale w całościowym ujęciu do ich produkcji i utylizacji potrzeba włożyć dużo więcej materiałów i energii co powoduje, że stają się one mniej ekologiczne niż sprzęty klasy A lub nawet B. 
Jeżeli prowadzimy jakieś działania proekologiczne upewnijmy się zatem czy naprawdę jesteśmy bardziej EKO, czy może tylko nam się tak wydaje. Polubienie czy udostępnienie posta "zielonej organizacji" uspokoi nasze sumienie i sprawi że poczujemy się fajniej, ale czy nie lepiej podnieść spotkany na spacerze śmieć i wrzucić go do odpowiedniego pojemnika, lub kupować produkty bez zbędnych plastikowych opakowań, lub do własnych toreb wielokrotnego użytku???

Piątek, Styczeń 10, 2020, 07:41 | Brak komentarzy »
Dla wielu mieszkańców różnica pomiędzy małą a dużą wspólnotą jest trudna do odczytania, przygotowałem zatem schemat, który pozwoli w sposób uproszczony zobrazować główną różnicę pomiędzy małą a dużą wspólnotą.
różnice dot. wspólnot
Na przedstawionym w uproszczeniu rysunku widać jasno kto i na jakiej podstawie podejmuje decyzje w poszczególnych wspólnotach. Warto jeszcze wspomnieć, że sposób zarządzania i tryb podejmowania decyzji to te korzystniejsze zmiany jakie wiążą się z nowelizacją ustawy. Ustawodawca nakłada jednak tym samym szereg obowiązków na duże wspólnoty, do których należą m.in. 

- obowiązek określenia oraz prowadzenia pozaksięgowej ewidencji kosztów zarządu nieruchomością wspólną oraz zaliczek uiszczanych na pokrycie tych kosztów, a także rozliczeń z innych tytułów na rzecz nieruchomości wspólnej,
- obowiązek ustalenia rocznego planu gospodarczego zarządu nieruchomością wspólną,
- obowiązek ustalenia wysokości zaliczek na poczet kosztów zarządu nieruchomością wspólną,
- obowiązek dokonywania rozliczeń przez rachunek bankowy, 
- obowiązek zwoływania zebranie ogółu właścicieli lokali co najmniej raz w roku.

Pomimo trudności jakie płyną z przejścia wielu małych wspólnot do grona "dużych" uważam, że korzyści płynące z tego tytułu zwłaszcza we wspólnotach w których nie udawało się dojść do porozumienia będą spore. Mówię oczywiście o korzyściach dla budynków i dla ogółu wspólnoty. Interesy poszczególnych właścicieli nie są zawsze zbieżne i tutaj zapewne pojawią się osoby poszkodowane. Warto zatem przypomnieć, że ustawa o własności lokali daje możliwość zaskarżania podejmowanych uchwał - należy tego dokonać w terminie 6 tygodni od daty zebrania (jeżeli uchwała została podjęta na zebraniu), lub od dnia zawiadomienia o podjętej uchwale (jeżeli uchwała była zbierana w trybie indywidualnego zbierania głosów). Przypominam również, że samo zaskarżenie uchwały nie wstrzymuje jej wykonania. Takiego wstrzymania może dokonać sąd. Życzę jednak wszystkim, aby do takich zaskarżeń nie dochodziło, gdyż jak mówi staropolskie przysłowie "Zgoda buduje, a niezgoda rujnuje"...


Piątek, Styczeń 10, 2020, 06:05 | Brak komentarzy »
I mamy nowy rok. Wszystkim naszym czytelnikom i przyjaciołom, oraz naszym klientom i mieszkańcom naszych wspólnot życzymy z tej okazji wszystkiego dobrego :)
Nowy rok przywitał wszystkich zarządców i wszystkie wspólnoty nowym prawem i zmienioną ustawą o własności lokali. Według mnie najistotniejszą zmianą jaką ustawodawca wprowadził jest zmiana podziału na wspólnoty małe i duże. Do tej pory wspólnoty które miały maksymalnie 7 wydzielonych lokali były zaliczane do tzw. "małych" wspólnot i działały w oparciu o kodeks cywilny. Od 1 stycznia 2020r. do małych wspólnot zalicza się tylko te, które mają tych lokali nie więcej niż 3. Oznacza to, że te wspólnoty, w których lokali jest od 4 do 7 od nowego roku stały się wspólnotami "dużymi" i obecnie działają w oparciu o ustawę o własności lokali.
Jakie są tego konsekwencje? Przede wszystkim, jeśli właściciele nie uzgodnią innego sposobu zarządu nieruchomością wspólną, to będą zobowiązani do wyboru zarządu (jednoosobowego lub kilkuosobowego). Członkiem zarządu może być wyłącznie osoba fizyczna wybrana spośród właścicieli lokali lub spoza ich grona. Zmieni się również sposób podejmowania decyzji we wspólnocie. Decyzje w przedmiocie czynności zwykłego zarządu będzie podejmował samodzielnie zarząd lub wybrany zarządca.

Do podjęcia przez zarząd czynności przekraczającej zakres zwykłego zarządu potrzebna będzie uchwała właścicieli lokali wyrażająca zgodę na dokonanie tej czynności oraz udzielająca zarządowi pełnomocnictwa do zawierania umów stanowiących czynności przekraczające zakres zwykłego zarządu w formie prawem przewidzianej.
Są to duże ułatwienia w funkcjonowaniu tych wspólnot, gdyż dotychczasowy sposób ich funkcjonowania i konieczność stosowania zapisów kodeksu cywilnego niejednokrotnie paraliżowała ich działalność. Ale żeby nie było tak pięknie są też mniej przyjemne konsekwencje nowelizacji ustawy, a są nimi nowe obowiązki takich wspólnot.
Zarząd albo zarządca będzie obowiązany prowadzić ewidencję pozaksięgową kosztów zarządu nieruchomością wspólną oraz zaliczek uiszczanych na pokrycie tych kosztów, a także rozliczeń z innych tytułów na rzecz nieruchomości wspólnej. Ponadto zarząd albo zarządca będzie obowiązany dokonywać rozliczeń przez rachunek bankowy, składać właścicielom lokali roczne sprawozdanie ze swojej działalności, zwoływać zebranie ogółu właścicieli lokali co najmniej raz w roku, nie później niż w pierwszym kwartale każdego roku. Dodatkowo wspólnota będzie musiała uchwalić roczny plan gospodarczy zarządu nieruchomością wspólną i opłat na pokrycie kosztów zarządu...



środa, Grudzień 25, 2019, 22:58 | Brak komentarzy »
Mamy święta. Czas który powinniśmy spędzać w gronie najbliższych w rodzinnej i spokojnej atmosferze. Mam nadzieję, że jest to dla naszych czytelników i przyjaciół czas odpoczynku od codziennych obowiązków i trosk. Wkrótce koniec roku, który sprzyja podliczeniom i rozliczeniom, a także nowym postanowieniom. Życzymy Wam byście w te trwające święta wypoczęli i nabrali sił, a nowy rok przyniósł wiele dobrych chwil i aby Wasze plany spełniły się w 100%


Poniedziałek, Grudzień 16, 2019, 11:08 | Brak komentarzy »
Za oknem coraz chłodniej, więc czas powiesić nasz karmnik dla ptaszków które spędzają zimę w mieście. 
Karmnik na drzewie
Przy okazji poruszę kilka spraw które mogą sprawić, że nam będzie się żyło przyjemniej, a zwierzakom łatwiej :) Jako zarządca staram się prowadzić działania pro-ekologiczne, które czynią nasze otoczenie bardziej przychylnym dla różnych żywych żyjątek które nas otaczają, a które mają pozytywny wpływ na nasze codzienne życie (jak chociałby Jerzyki o których już pisałem), ale jednocześnie mają bezpośredni wpływ na nasze samopoczucie (jak sadzenie nowych drzew i krzewów, czy tworzenie miejsc do wypoczynku dla mieszkańców). Każdy mieszkaniec może takie działania prowadzić również we własnym zakresie lub w porozumieniu z całą wspólnotą. Wystarczy rozejrzeć się w naszym otoczeniu i dostrzec te potrzeby jakie możemy my zaspokoić. Czasami jest to najprostsze powieszenie karmnika lub kawałka słoniny dla sikorek na drzewie przed domem, latem wystarczy wystawić jakieś poidełko i dolewać do niego czystą wodę dla ptaków. Możemy również zakupić lub wykonać tzw. hotel dla owadów. Te większe można ustawić przed naszymi domami, ale są też mniejsze wersje, które bez problemu zmieszczą się na naszych balkonach a nawet parapetach naszych okien. Jeżeli przed domem mamy jakiś skwerek zielony, albo może użytkujemy jakąś działkę to możemy zadbać o miejsce zimowania dla mniejszych zwierząt jak np. jeże - wystarczy przed zimą zrobić kopiec z opadłych liści. Często są to działania bardzo proste i tanie, a efekty są dla nas korzystne i przyjemne. Przyjemnie jest bowiem podglądać wróble podczas porannej kąpieli w poidełku jakie im wystawimy, miło zimą obserwować sikorkę, która systematycznie do nas wraca i posila się na kawałku słoninki jaką im wywiesimy, warto również obserwować pszczoły samotnice, które znoszą do domków jakie im przygotujemy pyłek z kwiatów. Takie obserwacje mogą być miłe dla naszego oka i mogą radować nasze serca, ale dla dzieci będzie to jeszcze większa frajda i z pewnością same będą chciały dosypać ziaren o karmnika, lub dolać wody dla ptaszków.
Działania pro-eko to także nasze codzienne segregowanie odpadów, dbanie o zieleń w naszym najbliższym otoczeniu, podlewanie kwiatków czy krzewów pod domem w upalne dni, zimą zaprzestanie używania soli do odśnieżania chodników lub korzystanie z soli ekologicznej, która nie wpływa negatywnie na roślinność, zwiększenie powierzchni biologicznie czynnej przy naszych kamienicach, zmniejszanie ilości betonu i asfaltu tam gdzie jest to możliwe na korzyść materiałów ekologicznych i mających pozytywny wpływ na środowisko, wymiana pieców lub nawet zmiana sposobu palenia w piecach starego typu (w piecach powinno się palić "od góry" a nie "od dołu"), oraz rezygnacja z paliw niedopuszczalnych jak plastik czy guma. 
Zachęcam wszystkich do tego, by rozejrzeli się w swoim otoczeniu i postarali się dostrzec te zmiany w swoim życiu które mogą wprowadzić  aby nam wszystkim żyło się lepiej. Dbajmy o środowisko i o nasze zdrowie


Piątek, Grudzień 6, 2019, 18:29 | Brak komentarzy »
Inna sytuacja w której miałem doczynienia dotyczyła inspektora nadzoru wyznaczonego przez instytucję państwową w Opolu dla której wykonywaliśmy jedno zlecenie. Instytucja posiadała swoją komórkę zajmującą się remontami i stanem technicznym budynku, ale na potrzeby naszego zlecenia został wynajęty zewnętrzny inspektor nadzoru, który miał nadzorować nasze prace.
Na marginesie dodam, że inspektorem został starszy pan, który nie potrafił odróżnić rodzaju materiału czy rodzaju powłoki w danym materiale, ale uważał się za wielkiego fachowca, bo "40 lat robię w tym" - i pomimo nieznajomości nowych technologii miał uprawnienia do pełnienia funkcji inspektora. Kto miał do czynienia z instytucjami wydającymi takie uprawnienia wie zapewne, że w dzisiejszych czasach nie jest prosto zdobyć takie uprawnienia, ale dawniej wystarczyło kilka lat pracy w zawodzie i można było otrzymać "papier" niejako 'z urzędu', a w chwili obecnej nie trzeba się doszkalać - wystarczy jedynie regularnie opłacać składki na instytucję wydającą certyfikaty.
Ale wracajmy do tematu. Z naszej strony ustanowiliśmy kierownika budowy oczywiście z odpowiednimi uprawnieniami, który również miał czuwać nad prawidłowym przebiegiem zlecenia.
Początki współpracy z inspektorem wydawały się jak najbardziej poprawne. Stwierdziliśmy pewne błędy w projekcie, ale wspólnie ustaliliśmy jak je ominąć i poprawnie wykonać inwestycję. W trakcie naszych prac kilkukrotnie na miejscu był sam dyrektor placówki z radcą prawnym i przedstawicielem pionu remontowego i byli oni na bieżąco informowani o postępie prac, zgłaszali swoje uwagi, my reagowaliśmy na te uwagi, zgłaszaliśmy odstępstwa od projektu, oni je akceptowali. Można powiedzieć wzorowa współpraca. Ale do czasu (jak zawsze :))
Pewnego dnia inspektor zażądał łapówki, ponieważ jak stwierdził "jemu już nie opłaca się przyjeżdżać na tą budowę". Oczywiście żądanie nie było bezpośrednie i nie padło w obecności świadków. Ponieważ odmówiłem po kilku dniach rozpoczęły się problemy (a inwestycja dobiegała już prawie do końca). Inspektor zaczął przekonywać dyrektora i pion remontowy, że nasze prace są wykonywane źle, użyte materiały są niepoprawne, estetyka jest nieprawidłowa, etc, etc.
Oczywiście odbyły się spotkania z dyrektorem placówki, z działem remontowym nawet z projektantem. Ja coraz częściej zamiast kończyć zlecenie spędzałem czas na naradach i na pisaniu odpowiedzi na pisma inwestora. Doszło do tego, że otrzymałem nakaz wykonania prac w bardzo krótkim czasie (pomimo tego, że termin w umowie był jasno określony i nie został przekroczony) i na innych materiałach niż to było określone w projekcie. Nie mając wyjścia zgodziłem się na takie rozwiązanie, co było chyba zaskoczeniem dla inspektora, który namówił inwestora do zerwania umowy. Szczegóły tutaj nie są istotne, w chwili obecnej analizuje je sąd i mam nadzieję, że już niebawem zapadnie kolejne sprzyjające nam rozstrzygnięcie. 
Morał z tej bardzo skróconej historii jest taki, że w przypadkach gdy w grę wchodzą większe zlecenia inspektor niejednokrotnie przestaje pełnić funkcję do jakiej został powołany, a zaczyna pilnować jedynie swoich interesów. Proszę zatem nie ufać bezgranicznie kierownikowi budowy czy inspektorowi nadzoru nawet gdy to Wy go opłacacie.
Znam przypadek, kiedy administrator wziął do realizacji remontu firmę pana A, a na inspektora powołał pana B, który jest bratem pana A. Czy taki inspektor (którego opłaca wspólnota mieszkaniowa) będzie rzetelnie chronił interes wspólnoty? Czy będzie bezstronny wobec brata? Moje doświadczenie mówi jasno żę TAK NIE JEST! 
A jakie Wy macie doświadczenia? Jestem bardzo ciekawy...

Piątek, Grudzień 6, 2019, 17:56 | Brak komentarzy »
Odpowiedź na komentarz Pani Marty przypomniała mi sytuacje w których się kiedyś znalazłem, a które mogą być dla Was ciekawe, gdyż pokazują jaki jest mechanizm działania wielu "fachowców".
Pierwsza sytuacja miała miejsce wiele lat temu kiedy jeszcze nie zajmowałem się zarządzaniem. Wykonywaliśmy instalacje i automatykę dla prywatnego inwestora. Problem polegał na tym, że "wygryzliśmy" instalatora który zawsze pracował z ekipami obecnymi na tej budowie, tzn. istniała niepisana zasada (o której dowiedziałem się dopiero po fakcie) pomiędzy firmami - budowlaną, elektryczną, hydrauliczną, inspektorem nadzoru, wykonawcą przyłączy, brukarzami, itd - że wszystkie duże zlecenia biorą razem i jeżeli ktoś wejdzie na miejsce jednej z ekip, to reszta robi wszystko co może by wyrzucić tą firmę i żeby wróciła "ich" ekipa. Na początku o tym nie wiedzieliśmy, więc uczciwie i ciężko pracowaliśmy po kilkanaście godzin na dobę by wyrobić się z terminami. Od samego początku pojawiały się sygnały od inwestora, któremu donoszono, że robimy "chyba źle", że "tak tanio to nie może być dobrze", że jak to powiedział kierownik budowlańców "ja się na tym nie znam ale to chyba jest źle", itd, itp. Nie wiedziałem o co chodzi dopóki nie porozmawiałem z hydraulikiem który został 'wyrzucony' z tej budowy na samym początku z powodu jakiegoś błahego powodu. Opowiedział mi on jakie są powiązania pomiędzy firmami, powiedział kto z kim trzyma, kto jakie ma korzyści i zrozumiałem dlaczego inwestor niby przypadkiem był "życzliwie informowany" o naszych rzekomych błędach. Ponieważ byliśmy jedną z nielicznych ekip w rejonie południowej polski która była w stanie wykonać pewne techniczne projekty które w tym budynku miały być zrealizowane pozostaliśmy na budowie, ale do czasu...
Jak już kończyliśmy instalacje na budowie pojawił się rzekomy "kierownik budowy" wynajęty przez naszą konkurencję i zaczął w dni wolne i w nocy kiedy nas nie było na budowie sprawdzać efekty naszej pracy. Pewnego dnia pojawił się z obstawą konkurencyjnej firmy i inspektora nadzoru na budowie, pojawił się również inwestor i zaczęła się nagonka na naszą firmę. Nie będę opisywał szczegółów bo to jest nieistotne, a wpis zrobiłby się za długi - oczywiście gdy poprosiłem o protokół z tego spotkania każdy zaczął się wymigiwać i unikać brania odpowiedzialności za zarzuty, ale niepewność u inwestora została zasiana i przyniosła oczekiwany skutek.
Tak jak pisałem oficjalnie nikt nie postawił nam żadnego zarzutu i technicznie nie stwierdzono żadnej nieprawidłowości. Inwestor jednak bardzo często słyszał podszeptywania od kierowników innych ekip aż im uwierzył. Oczywiście na każdym etapie byłem gotowy na merytoryczną i opartą na dokumentach konfrontację, ale nikt nie chciał o takiej słyszeć, a inwestor współpracował z tymi ekipami już od wielu lat więc im w końcu uwierzył. Byliśmy zmuszeni do przekazania budowy dla firmy którą wygryzliśmy...
Ale to nie koniec!
Najlepsze w tej historii jest to, że jak już wspomniałem jako jedna z niewielu firm potrafiliśmy wykonać pewne techniczne wymagania inwestora - przeprosił on nas za powstałą sytuację, oczywiście uregulował rachunek i ... poprosił żebyśmy zajęli się dostawą elementów automatyki i ich implementacją w obiekcie wraz z wykonaniem rozdzielnic i zabezpieczeń. Czyli instalację wykonała 'stara' ekipa, a my po nich wyposażaliśmy budynek w osprzęt i go uruchamialiśmy. Tego nie spodziewał się ani szef starej ekipy, ani inspektor, ani inne ekipy. Był to ewenement, ponieważ do końca mogłem śledzić przekręty wykonywane przez wszystkie ekipy, robiłem pomiary teletechniczne dla instalacji wykonywanych przez 'starą' ekipę i protokoły z nieprawidłowościami dostarczałem dla inwestora, do dzisiaj mam fotki z "kwiatkami" jakie tam zrobili i starali się ukryć przed inwestorem. Jako ciekawostkę podam fakt, że do końca inwestycji ani razu nie widziałem na budowie szefa konkurencji który robił podchody by mnie wyrzucić. Albo przyjeżdżał na budowę wieczorami jak ja już wyjechałem, albo przysyłał majstra - nawet telefonów odemnie nie odbierał. Czy to ze wstydu?? Oceńcie sami...

Piątek, Grudzień 6, 2019, 09:37 | Brak komentarzy »
Dzisiejszy wpis jest odpowiedią na komentarz Pani Marty. 
Zarządca wykonując swoją pracę powinien kierować się dobrem nieruchomości i korzyściami właścicieli. Czasami te dwa 'podmioty' mają różne cele niekoniecznie zbieżne, ale jeszcze częściej zdarza się, że sami właściciele mają odmienne podejście do wielu tematów i ciężko jest wypracować jakiś wspólny, zdrowy cel. Rolą zarządcy jest przekonywać mieszkańców do takich działań, które przysłużą się i budynkowi i mieszkańcom, a także tych, które bardzo często muszą być wykonywane z powodów technicznych. Jeżeli już na terenie wspólnoty są wykonywane prace to powinny być wykonywane w sposób prawidłowy, rzetelny i z zachowaniem odpowiednich procesów technologicznych. To zarządca powinien posiadać odpowiednią wiedzę techniczną i przypilnować ekipy remontowe by wykonały swoją pracę profesjonalnie i odpowiedzialnie. Jak już niejednokrotnie pisałem spora część nie ma takiej wiedzy i nie wspomaga się odpowiednimi fachowcami w tym zakresie. 
Jeżeli ktokolwiek z właścicieli ma zastrzeżenia odnośnie wykonywanych we wspólnocie prac to w pierwszej kolejności powinien zgłosić to firmie wykonawczej i zarządcy. Zarządca w takim przypadku powinien zweryfikować uwagi mieszkańców i jeżeli zajdzie taka potrzeba 'zmusić' wykonawcę do poprawienia swoich błędów. Jeżeli to nie pomaga zarządca ma środki by nawet zmienić wykonawcę lub potrącić część wynagrodzenia na poczet potrzebnych do wykonania poprawek. Zastrzeżenia jakie miała Pani Marta to m.in. brak gruntowania ścian przy malowaniu czy wykonywaniu gładzi. W tym przypadku prace powinny zostać przerwane a zaniedbanie powinno zostać usunięte. Gruntowanie ścian jest istotne ponieważ wzmacnia podłoże i wyrównuje jego chłonność, ma zatem wpływ na estetykę wykończenia ściany ale przede wszystkim wpływa na trwałość i wytrzymałość zastosowanych wykończeń powierzchni. Jeżeli zarządca nie reaguje to proponowałbym sprawdzić umowę podpisaną z wykonawcą i kosztorys prac. W kosztorysie powinna być zawarta informacja jaka jest przyjęta technologia wykonania prac, jakie materiały zostaną użyte, jaki jest zakres prac. Jeżeli mamy pewność, że prace są wykonywane nieprawidłowo (może jednak firma wykonuje prace zgodnie z kosztorysem, a zarządca podpisał niekorzystną dla wspólnoty umowę) to należy się zwrócić do zarządcy najlepiej w formie pisemnej z zaznaczeniem niezgodności i nieprawidłowości. Jeżeli zarządca nie dopilnuje 'poprawek' lub co gorsza nie udostępni dokumentacji do wglądu i sprawdzenia jej poprawności to działa tym samym na szkodę wspólnoty. W takim przypadku polecałbym wezwać firmę wykonawczą do natychmiastowego przerwania prac w związku ze stwiedzonymi nieprawidłowościami, a z zarządcy proponowałbym wypowiedzieć umowę w trybie natychmiastowym w związku z niewypełnianiem swoich obowiązków i działaniem na szkodę wspólnoty. Oczywiście stroną wypowiedzenia powinien być zarząd i najlepiej jeżeli wcześniej zbierze podpisy właścicieli pod uchwałą o odwołaniu zarządcy. 
W mojej karierze w zawodzie zarządcy zdarzały się sytuacje w których zarząd współpracował z zarządcą (mając z tego wymierne korzyści w postaci niższych opłat lub przychylnego traktowania) i wtedy skuteczne okazywało się podjęcie dwóch uchwał - o zmianie zarządcy i o powołaniu nowego zarządu. 
Niestety przypadek Pani Marty nie jest odosobniony - sam znam przypadki, w których zarządca traktuje wspólnotę jak swój folwark do zarabiania pieniędzy i np. regularnie zleca swoim firmom "naprawę" drzwi, a koszty tych napraw już wielokrotnie przekroczyły koszt nowych drzwi. Jeżeli do tego dodamy fakt, że mieszkańcy twierdzą, że do tych drzwi nikt nawet nie przychodzi to już mamy pewność jaki jest cel tych zleceń.


środa, Grudzień 4, 2019, 20:00 | Brak komentarzy »
W rozmowach z mieszkańcami lub w mailach od Was często poruszacie temat różnic pomiędzy Zarządcą a Administratorem. Trochę już o tym pisałem ale wróćmy do tematu. Przy podpisywaniu umów z zarządcą proszę przeanalizować dokładnie jej zawartość. Jeżeli nawet w tytule jest zapisane, że jest to umowa o zarządzanie nie oznacza to że w rzeczywistości tak jest. Jak już pisałem bardzo często nawet sami zarządcy mylnie stosują te pojęcia zamiennie i dopiero z treści umowy można wywnioskować że jest to umowa o administrowanie - czyli niestety bardzo ograniczone zarządzanie nieruchomością.
Przy prawidłowej i pełnej umowie zarządca podejmuje i wykonuje czynności mające na celu zapewnienie racjonalnej gospodarki prowadzonej nieruchomości. Taki zarządca powinien prowadzić całą nieruchomość i dokumentację - oczywiście w porozumieniu z właścicielami i za ich zgodą, ale jak już to pisałem powinien to robić czynnie i aktywnie. Natomiast podmiot świadczący usługi  z zakresu administrowania realizuje na rzecz wspólnoty tylko wycinek czynności objętych zarządzaniem, a ponadto decyzje dotyczące nieruchomości wspólnej podejmuje w tym przypadku zarząd.  Zakres działań zaarządcy jest zatem o wiele szerszy od administratora.
Gdybym miał podać jakiś przykład porównałbym tutaj wspólnotę do okrętu, a zarzadcę do kapitana takiego statku. Jest on odpowiedzialny za cały statek, za prawidłowy kurs, za dbanie o porządek na staku, o odpowiednie zatowarowanie, odpowiada za załogę, a załoga ma jasno określone zadania. Kapitan musi jednocześnie słuchać swoich pasażerów i dopłynąć do portu do jakiego kierują się pasażerowie, ale drogę wybiera kapitan by bezpiecznie ominąć rafy i mielizny, oraz odpowiednio przygotować paliwo na całą podróż. Administratora porównałbym do autopilota - gdy trasa jest długa i żmudna możemu go włączyć żeby nie stać godzinami przy sterze, ale jeżeli coś się dzieje lub trzeba coś zrobić to już musimy się o to troszczyć sami. Autopilot nie interesuje się tym co się dzieje na pokładzie, nie widzi gór lodowych na horyzoncie, nie rozumie potrzeb pasażerów - jest to tylko lepiej lub gorzej napisany program który niezależnie od tego co się dzieje dąży do wyznaczonych celów, ale już sam nie zadba by te cele osiągnąć - nie zatankuje za nas paliwa, nie umyje pokładu, nie naprawi zniszczeń po burzy, to nie on kieruje załogą...

Wtorek, Listopad 26, 2019, 13:18 | Brak komentarzy »
Wczorajsza wymiana maili z Panią Teresą (zgodziła się na podanie imienia i zacytowanie kilku fragmentów naszej rozmowy) skłoniła mnie do napisania jeszcze kilku słów w temacie urzędników.
Pierwszy 'zarzut' jaki dostałem: "pan chyba nie lubi urzędników". Nic bardziej mylnego. Z reguły jestem człowiekiem pozytywnie nastawionym do życia i do ludzi. Nie obchodzi mnie kto gdzie pracuje. Obchodzi mnie za to jakim jest człowiekiem jeżeli w jakiś sposób mamy ze sobą współpracować. W swoim życiu zawodowym miałem doczynienia z wieloma urzędnikami na różnych stopniach - od szeregoych pracowników poprzez kierownictwo różnych działów aż po burmistrzów, prezydentów i szefów wielkich spółek. Podkreślę tutaj jedną rzecz żeby była jasność - z bardzo wieloma osobami z jakimi miałem styczność niezależnie od tego czy przyszedłem tylko po jakieś zaświadczenie, czy też współpracowaliśmy długoterminowo. współpracowało się naprawdę dobrze i tak jak to powinno mieć miejsce  w XXI wieku w cywilizowanym kraju. Bardzo często życzliwość i otwartość pomaga w załatwieniu nawet tych bardzo trudnych i skomplikowanych spraw. Niestety jak to zauważyła Pani Teresa często urzędnik podchodzi do tematu "nie bo nie - i co mi zrobisz". Osobiście uważam, że powinniśmy w życiu robić to co sprawia nam przyjemność i daje satysfakcję. Wtedy nie ma poczucia, że coś musimy, albo że mamy czegoś dość. Niestety często odnoszę wrażenie, że wiele osób wykonuje swoją prace z przymusu (nie tylko urzędnicy, ale pracownicy w sektorze prywatnym, a nawet właściciele firm). To bardzo komplikuje życie im samym i osobom z którymi mają doczynienia, a nawet nie zdają sobie z tego sprawy. A szkoda...
Jedno z pytań jakie pojawiło się w mailach to "dlaczego jestem taki cięty na tych urzędników?"
Może to wygląda jak zaciętość, ale najzwyczajniej w świecie uważam, że wszystko co robimy prywatnie i zawodowo powinno być robione z zachowaniem należytej staranności. Od urzędników wymagam nieco więcej w tym temacie ponieważ wydają oni publiczne (czytaj nasze) pieniądze i z naszych pieniędzy są utrzymywani. Tego tematu nie będę zgłębiał bo nie skończyłoby się na kilku wpisach :). Powiem tylko, że bardzo nie lubię kiedy wydaje się niemałe publiczne pieniądze na coś co można zrobić taniej i lepiej przy zaangażowaniu urzędników a nie przy ich lekceważącym podejściu. Podam prosty przykład - kiedyś zrobiłem inwestycję za około 30tyś zł na rzecz miasta, wartość kosztorysowa tej inwestycji przekraczała 70tyś i takie też były oferty w ogłoszonym przetargu. Czy zrobiłem to zatem gorzej? Nie, ale wymagało to odemnie i od urzędników bardzo dużego zaangażowania i przychylności. Bardzo często urzędnik w takich sytuacjach mówi "proszę poprawić kosztorys na 30tyś, żebym nie miał problemu z oferentami". A tracimy my wszyscy...
Na zakończenie jeszcze jedno pytanie jakie zadała Pani Teresa "co zmieniłbym w pracy urzędników gdybym miał takie kompetencje?" Zmieniłbym ich organizację pracy - wprowadził odpowiedzialność za swoje decyzje (w tej chwili mogą wydawać decyzje jakie chcą i nawet po wydaniu wyroku przez sąd nie ponoszą odpowiedzialności za często świadome łamanie przepisów), zorganizował lepszą i bardziej zintegrowaną kontrolę, wprowadził konieczność wykazania się doświadczeniem np. w sektorze prywatnym (tak by mogli przed podjęciem pracy poznać skutki swoich błędnych decyzji) oraz wprowadził systemy motywacyjne za realne i wymierne korzyści wynikające z ich pracy. Może wtedy byłoby więcej urzędników którym się chce i którym zależy na tym co robią, a nie tylko wychodzą z założenia 'czy się stoi czy się leży ...zł się należy'

Piątek, Listopad 22, 2019, 12:49 | Brak komentarzy »
Nie wiedziałem że po tym wpisie dostanę tyle wiadomości i odzew będzie aż tak wysoki. Dodatkowo rozmawiałem z kilkoma znajomymi i wszyscy potwierdzają moje spostrzeżenia. Dziękuję także moim czytelnikom za ich refleksje.
Cały odzew po ostatnim wpisie jest taki że w dzisiejszych czasach nie warto uczciwie pracować.Jak powinno być i jakie są tego korzyści już opisałem, teraz podam kilka argumentów często poruszanych a przemawiających za tym żeby do pracy podchodzić lekko i przyjemnie. Po pierwsze każdy z moich rozmówców podkreślał, że uczciwa praca wymaga większych nakładów materiałów i naszego czasu, czyli krótko mówiąc kosztuje nas więcej. Bardzo często dochodzą do tego dodatkowe trudności w postaci niezrozumienia ze strony inwestora czy urzędników którzy takie prace powinni nadzorować i rozliczać. Jak już kiedyś pisałem urzędnicy (najczęściej) lubią kiedy praca jest wykonana "tak jak zawsze" i nie muszą się zastanawiać dlaczego jest inaczej i czy rzeczywiście teraz jest lepiej? Jeżeli do tego dodamy kolejne dokumenty do wypełnienia (czyli znowy dodatkowy czas), oraz kolejne tłumaczenie wszystkim dlaczego robimy tak a nie inaczej (ponownie nasz czas) to mamy gotową odpowiedź czy to się nam opłaca. Jeżeli kierujemy się sumiennością i starannością to będziemy mieli satysfakcję z kolejnej dobrze wykonanej pracy. 
Spójrzmy na to teraz ze strony finansowej. Ceny za usługi wachają się w pewnych granicach. Jeżeli chcemy coś zrobić dobrze to musimy najczęściej zmieścić się w widełkach cenowych - inaczej albo sami dołożymy do naszej pracy (czytaj zarobimy mniej), albo będziemy wnioskowali o dodatkowe wynagrodzenie. Czy inwestor zrozumie pobudki które nami kierują i zgodzi się na dodatkowe wynagrodzenie to już inny temat. Żyjemy w czasach, kiedy koszty  życia rosną w sposób bardzo widoczny, koszty pracy i pracownika również rosną, zatem rosną ceny usług. Odpowiedzcie sobie sami czym kierujecie się przy wyborze wykonawcy. 
Na koniec opiszę jeszcze jak to wygląda przy przetargach i zamówieniach publicznych. Wykonawca przed przystąpieniem do przetargu sprawdza dokumentację i wszystko co może tylko sprawdzić by zweryfikować czy np. projekt jest zrobiony poprawnie i zawiera cały proces technologiczny, a co za tym idzie czy wszystkie nakłady są uwzględnione w kosztorysie. Niestety w życiu wychodzą różne sytuacje których pomimo szczerych chęci nie byliśmy w stanie przewidzieć przy składaniu oferty - i teraz pojawiają się pytania: czy zgłaszać to zamawiającemu? a co jeżeli odpowie że jego to nie obchodzi? czy może schować to i udawać że tego nie widzieliśmy? co zrobić jeżeli zamawiający nie reaguje na nasze uwagi? co w tej sytuacji nam się opłaci?. Z doświadczenia i obserwacji wiem, że większość firm nie robi nic, a nawet ukrywa stwierdzenie jakichkolwiek odstępstw od projektu. Wychodzą z założenia że najbardziej im się opłaci wykonanie swojej pracy na którą mają umowę, a później niech się inni martwią. I dlatego mamy sytuacje w których wykonuje się nową drogę, a po tygodniu ją rozkopuje i wymienia lub modernizuje instalacje.
Ostatnio zaczepił mnie jeden z mieszkańców budynku przy którym wykonywano remont drogi i powiedział bardzo trafne słowa: "Ich (czytaj zamawiającego i wykonawcę) powinno się rozstrzelać za zdradę ojczyzny". Czym był tak wzburzony ten starszy Pan? Otóż z okien mógł obserwować jak jedna firma robi podbudowę pod drogę, po zakończeniu prac przychodzi druga firma i rozkopuje wszystko od nowa by wykonać nowe przyłącza wody do budynków, ale nie wymienia magistrali, po tym przychodzi kolejna firma i wymienia wyrywkowo instalacje, po położeniu asfaltu wchodzi ponownie firma od wody bo mają problemy z magistaralą, po naprawieniu awarii i ponownym położeniu asfaltu kolejna firma rozkopuje drogę i modernizuje kanalizację, itd. itd. W sumie asfalt był rozkopywany siedem razy, a pod nim i tak zostały stare magistrale, przyłącza i instalacje które może podziałają jeszcze kilka lat, a może za kilka tygodni trzeba będzie je wymieniać...
Każdy z was zapewne zna takie sytuacje z własnego otoczenia, ale teraz wiecie dlaczego wykonawca kieruje się własnym interesem i dlaczego nie opłaca się mu cokolwiek zmieniać w tej materii. W dzisiejszych czasach nie opłaca się dobrze i uczciwie pracować. Nie opłaca się starać, nie opłaca się robić czegoś sumiennie. Przez takie zachowanie na ludzi którzy podchodzą do tematu inaczej (tak jak ja :)) patrzy się w dzisiejszych zasach podejrzliwie - "przecież nikt tak nie robi". Zainteresowanych odsyłam do starych wpisów na tym blogu w których opisywałem swoje doświadczenia w tym temacie

Poniedziałek, Listopad 18, 2019, 11:42 | Brak komentarzy »
Dzisiaj wracam do obiecanego tematu. 
Czy opłaca się uczciwie i rzetelnie podchodzić do wykonywanej pracy? Czy profesjonalizm i szeroka wiedza może przeszkadzać w wykonywaniu swoich zadań? Czy lepsza firma osiągnie większy sukces?
Pytania wydają się banalne, ale w dzisiejszej rzeczywistości już takie nie są. Żeby mówić o uczciwym podejściu do pracy i efektach tej pracy należałoby temat rozdzielić na dwie części - tą dotyczącą rzeczywistych efektów i korzyści, oraz tą dotyczącą "pojawiających się problemów" podczas i po zakończeniu inwestycji. Dlaczego taki podział? Postaram się to wyjaśnić.
Oczywistym jest, że z technicznego punktu widzenia prace powinny być zawsze wykonywane starannie, zgodnie z technologią i z zachowaniem najwyższej uwagi. Tylko wtedy efekty tych prac są najlepsze i utrzymują się przez długi czas. Z punktu widzenia inwestora czy zarządcy który dba o interesy inwestora powinno być dokładnie tak samo. Piszę 'powinno być' bo niestety nie zawsze tak jest, a dokładniej mówiąc jest tak coraz rzadziej. Nie będę poruszał powodów tego "spadku jakości usług", temat opiera się na opłacalności, więc na tym się skupię.
W mojej pracy zawodowej zawsze starałem się wykonywać powierzone prace na najwyższym poziomie i wielokrotnie robiliśmy więcej niż od nas oczekiwano. Zawsze wychodziłem z założenia, że lepiej położyć jedną rurkę więcej i z niej nie skorzystać, niż położyć tyle rurek ile trzeba w danej chwili a o przyszłość i ewentualny rozwój się nie martwić. Zawsze starałem się przewidzieć kolejne etapy i kolejne potrzeby danego budynku, zatem prawie zawsze wykonywaliśmy jakieś prace dodatkowe by w razie potrzeby mieć jakąś rezerwę na te nieprzewidziane sytuacje. Nie zawsze za te dodatkowe prace byliśmy wynagradzani, ale jeżeli już zaszła potrzeba skorzystania z rezerw to klient był bardzo zadowolony i wdzięczny, że te rezerwy przewidzieliśmy. Takie podejście do zleconych usług i nasze nastawienie do pracy skutkuje tym, że wielu klientów do nas wracało lub polecało nas innym. Ja sam zaś nigdy nie miałem obaw czy to co zrobiliśmy "wytrzyma", lub czy nie będę gdzies musiał robić poprawek. Dzięki temu śpię spokojnie :) Nasi klienci również mogą spokojnie spać :D Korzyści są obopólne.
Czy zatem opłaca się takie podejście do tematu? Niestety nie zawsze. Często jest tak, że bardzo ciężko jest przekonać klienta do dodatkowych prac. Ktoś kto nie jest 'w temacie' nie widzi potrzeby położenia dodatkowych rur czy wykonania dodatkowych prac i bardzo często za te prace nie chce dopłacać. Wspólnoty również jest ciężko przekonać do prac wykraczających poza zwykłe remonty. Patrzenie wielu właścicieli jest krótkowzroczne i tutaj duża rola zarządcy który musi te patrzenia poszerzyć. Niestety nie każdy zarządca ma odpowiednią wiedzę i nie każdemu się chce :(
Jest jeszcze druga strona pytania czy to się opłaca - tą stroną są zazwyczaj urzędnicy i instytucje publiczne. Ich interesy powinny być zbieżne z interesami właścicieli, ale bardzo często osoby pracujące w takich instytucjach podchodzą do tematu jako "oni" a nie "my". Nie traktują dobra wspólnego jako własnego, więc nie zależy im na jakości tylko na 'spokoju'. Kiedyś rozmawiałem z urzędnikiem który zmienił zawód i przeszedł do sektora prywatnego, bo nie mógł już znieść tego traktowania interesantów jako wrogów. Jak sam powiedział wszyscy wokół są zadowoleni gdy "mogą siedzieć i pić kawę", a gdy pojawia sie taki zarządca jak ja - to już nie jest tak miło, bo trzeba "chodzić na zebrania, interesować się tym co się dzieje we wspólnocie bo coś w końcu się dzieje i co chwilę ktoś przychodzi i czegoś od nas chce". Niestety takie podejście urzędnika bardzo często przekłada się na cały proces inwestycyjny i wszelkie prace remontowe. Jak już pisałem we wpisie o przetargach urzędnicy chcą by prace były zrobione bezproblemowo i z jak najmniejszym zaangażowaniem urzędnika. Jeżeli muszą podjąć jakieś dodatkowe decyzje lub wydać dodatkowe zlecenie to robią to niechętnie. Zaczyna się tzw. 'spychologia' i odsuwanie problemów. Najchętniej żeby inni podjęli decyzję za nich, a jak pojawią się problemy to ci 'inni' będą winni. Temat bardzo rozległy a moje doświadczenia w tej materii są niestety bardzo niemiłe (niestety na niekorzyść urzędników), każdy kto chce zrobić coś więcej niż robi się standardowo (nawet za te same pieniądze), lub myśli przyszłościowo jest nieprzychylnie traktowany, gdyż w ten sposób zmusza się urzędnika do dodatkowej pracy za którą nikt mu nie da premii... Niestety taka jest gorzka prawda i moje doświadczenia. Piszę o tym trochę rozgoryczony, ponieważ większość ludzi docenia dobrze wykonane prace i szanuje później efekty tych prac, a urzędnicy bardzo często sprawdzają tylko cyferki i dla nich uczciwość czy rzetelność nie mają najmniejszego znaczenia. Niestety my jako podatnicy ponosimy później koszty tych złych decyzji urzędników - mam tutaj świetny przykład z inwestycji jaką kiedyś robiłem, ale jest to długa opowieść i może kiedyś ją opiszę.

Niedziela, Listopad 3, 2019, 09:57 | Brak komentarzy »
Pan Piotr w jednym z komentarzy spytał mnie czy miałem styczność z łapówkami? Pośrednio wiele razy, bezpośrednio tylko dwa (dla mnie o dwa za dużo).
Jako zarządca nie spotkałem się z łapówkami bezpośrednio, więc mogę powiedzieć tylko to co słyszałem od znajomych zarządców i od znajomych wykonawców. A słyszałem co nieco. Są zarządcy, którzy domagają się 'procentu' za zlecenie pracy. Przykładow jedna z pań która zarządza w opolu 'bierze' 10% wartości inwestycji - wykonawca w zamian za to dostaje zlecenie i obietnicę, że dostanie wypłatę nawet jeśli obniży jakość lub będzie miał poślizg z terminem. Inny administrator wszystkie prace zleca tylko jednej firmie (co samo w sobie nie jest złym rozwiązaniem jeżeli wykonawca jest dobry, a ceny uczciwe), ale w zamian wykonawca po każdej inwestycji wykonuje określone prace na rzecz administratora - raz ocieplał garaż, innym razem wykonał ogrodzenie koło domu zarządcy, jeszcze innym razem wstawił nową bramę wjazdową, etc. Z kolei jeden z wykonawców z którym rozmawiałem jasno powiedział, że zarządca zażądał od niego by po zakończeniu prac (chodziło tutaj o ocieplenie budynku) dostarczył 'odpady' po inwestycji na jedną z działek - niby nic złego, tylko jasno określił ile tych 'odpadów' ma być, a konkretniej mówiąc dostarczył wykonawcy listę z materiałami jakie ma dostarczyć na prywatną budowę (bo czy odpadem może być np. określona ilość tynku o określonym kolorze i granulacji?). 
O takich przypadkach słyszałem jako zarządca. Nie twierdzę że każdy zarządca bierze łapówki, ale z pewnością takie sytuacje się zdarzają.
A teraz o tym jak wygląda sytuacja z drugiej strony - opowiem wam o moich doświadczeniach jako wykonawcy. Jak już kiedyś wspominałem zanim zająłem się zarządzaniem prowadziłem firmę która działała w branży budowlanej. Była to doskonała okazja by poznać budynki od strony technicznej, ale też by poznać mechanizmy rządzące tym światem. Moje doświadczenia są takie, że dopóki inwestycja jest warta kilka lub kilkanaście tysięcy, to nikt nikomu nie przeszkadza i o łapówkach się nie słyszy. Jeżeli firma się rozrasta i bierze coraz większe zlecenia, to pewne jest że prędzej czy później ktoś zażąda od nas dodatkowego "wynagrodzenia". Od mojej firmy zażądano tego wynagrodzenia dwukrotnie, dwukrotnie tym żądającym był kierownik budowy / inspektor nadzoru i pochwalę się, że dwukrotnie odmówiłem. Dla mnie jest to powód do dumy, gdyż zachowałem swoje wartości w jakich byłem wychowany i nie poddałem się. Niestety finansowo straciłem, gdyż w obu przypadkach straciłem zlecenia i to zlecenia za ponad 100tyś zł, ale są jeszcze ludzie dla których honor i uczciwość są ważniejsze od pieniędzy. Przynajmniej mam taką nadzieję że nie jestem tym ostatnim...
Na koniec dodam, że to właśnie łapówki były jednym z powodów dla których odszedłem od wykonastwa i skupiłem się na zarządzaniu nieruchomościami. Nie jedynym, ale jednym z tych ważniejszych.

środa, Październik 30, 2019, 14:35 | Brak komentarzy »
Obiecałem wpis o tym jak się wykonuje prace po wygraniu przetargu i jak te pracę są odbierane - więc proszę. Przykład dosłownie z mojego podwórka.
Przetarg na realizację jednego z podwórek w ramach konkursu 'Odmień swoje podwórko' który organizuje i nazdoruje z upoważnienia prezydenta Miejski Zarząd Lokali Komunalnych w Opolu wygrała firma M.- nazwijmy ją na potrzeby tego wpisu MATERIAŁ. Byłem bardzo zdziwiony, bo miasto na wykonanie podwórka przeznaczyło 65tyś., a wg moich wyliczeń przy profesjonalnym i prawidłowym wykonaniu podwórka same materiały powinny kosztować nie mniej niż 62tyś, ale może ktoś jest w stanie zrobić takie podwórko za 3tyś więc - do dzieła.
Po pierwszych dniach byłem przekonany, że firma zrobi wszystko jak należy - podejście dobre, czas pracy również, zaangażowanie pracowników bez uwag. Pozostaje czekać. Pierwszych podejrzeń nabrałem po wjechaniu koparki na teren budowy. Zgodnie z projektem pod chodnikami miała być 24cm podbudowa, a obrzeża kostki miały być wykonane z krawężników betonowych. Podbudowa była, ale bardzo cieńka, a krawężników nie ma do dzisiaj. Pomyślałem, że może coś nowego wymyślili i krawężniki wstawią po położeniu kostki. Niestety nic takiego się nie stało. Druga lampka zapaliła mi się jak zobaczyłem jaką i ile ziemi przywieźli do rozplantowania. Zgodnie z kosztorysem miało być 50ton humusu, czyli 2 zestawy ciężarówka plus naczepa po 25ton każdy. Na miejscu pojawiła się mała wywrotka i tylko około 10ton ziemi i to takiej z jakiegoś wykopu. Później było już tylko gorzej. Nie będę opisywał błędów technologicznych, czy nieprawidłowości, podam tylko fakty i niezgodności z projektem i kosztorysem
- podbudowa za słaba,
- brak krawężników i obrzeży,
- za cieńka warstwa ziemi,
- roślin miało być ponad 450, a jest niecałe 200,
- palisady miało być 86szt, a jest 48szt,
- wokół roślin miała być włóknina pod korą, razem ponad 200m2, a jej nie ma
- w kosztorysie przewidziano ponad 900mb linii kroplującej co 30cm, a jest około 200mb,
- z 9 zraszaczy zaprojektowanych zamontowano tylko 3, system podlewania też okrojono z kilku sekcji,
- zamiast trawnika z rolki wykonano trawnik z siewu,
- na murku miał być mural z elementami kwiatowymi i miejsce do malowania dla dzieci (farba tablicowa) - nie ma nic z tego,
- miała być lampa solarna led, a jest tylko pusty słup pod tą lampę,
- prace miały być wykonane na około 450-500m2, a wykonano je na około 350-400m2, więc ograniczono budowę o ponad 20%
Czy tak zatem miało to wyglądać? Czy kosztorys i projekt dopuszczał zmiany i ograniczenia w ilości? Otóż nie!!! Po zakończeniu postępowania przetargowego zadzwoniłem do Pani z MZLK by dowiedzieć się jak wygląda sprawa i dowiedziałem się, że "owszem złożono kilka ofert powyżej zakładanych 65tyś, ale jeden oferent zmieścił się w budżecie". Jeżeli wg. moich wyliczeń przy uczciwym wykonaniu prac materiały miały kosztować 62tyś. to po wprowadzeniu zmian jakie opisałem ich wartość spadła do około 35-40tyś. Tym samym z 3tyś które zostawały na robociznę zostało nam - a właściwie firmie MATERIAŁ około 25-30tyś. zł. 
I na koniec najlepsze - pomimo tych braków i uchybień widocznych gołym okiem terem został przez MZLK odebrany. Nawet nie zauważyli, że na słupie brakuje lampy za 3000zł.
PS. 
Firma MATERIAŁ to ta sama firma co robiła w sąsiedniej wspólnocie elewację która popękała i odbarwiła się już po kilku miesiacach. Pozdrawiam pana Łukasza (właściciela firmy) z którym rozmawiałem osobiście i który obiecał założyć brakujące zraszacze i oczywiście obietnicy nie dotrzymał...

Niedziela, Październik 27, 2019, 11:49 | 2 Komentarze »
Dzisiaj kilka słów o przetargach. Temat wydawałoby się nie związany z nieruchomościami, ale w rzeczywistości mający wpływ na wszystko co nas otacza, także nasze nieruchomości i podwórka. Dla wprowadzenia dodam tylko, że z przetargami publicznymi miałem już doczynienia z każdej możliwej strony: przygotowywaliśmy dokumentację, pomagaliśmy określić warunki (tzw. SIWZ), startowaliśmy i wygrywaliśmy przetargi, rozliczaliśmy je, a także jako eksperci sprawdzaliśmy poprawność zrealizowanych prac. I wszystko to w różnych częściach kraju. Tyle słowem wstępu.
Temat bardzo obszerny, więc skupię się na własnym podwórku czyli Opolu i na instytucji z którą miałem najwięcej styczności przy przetargach (nie tylko tych które wygrywałem), czyli MZLK.
Jesteście ciekawi jak wygląda przygotowanie dokumentacji do przetargu przez tą instytucję? Ano wcale nie wygląda. Nikt nie weryfikuje poprawności dokumentacji, nikt jej nie sprawdza pod względem zgodności z normami, nikt nawet nie czyta w całości dokumentacji. Urzędnicy skupiają się tyko na kwotach. Dla nich musi się zgadzać tylko bilans.Ktoś oferuje lepsze materiały i lepszą technologię ale jest o 100zł droższy - odpada. Ktoś w tej samej cenie chce zrobić to co w projekcie i jeszcze dodatkowe rzeczy i to bezpłatnie, ale prosi o przedłużenie terminu o 2 tygodnie - odpada, Ktoś uczciwie informuje w ofercie, że termin wykonania (4 tygodnie) jest za krótki bo sam proces technologiczny trwa dłużej i skrócenie tego procesu osłabi jakość - odpada
To może chociaż przy odbiorach ktoś sprawdza poprawność wykonania i użyte technologie by to co jest robione za nasze pieniądze służyło nam przez lata? Tutaj też was zmartwię. Nikt z urzędników nie weryfikuje procesu technologicznego, nie sprawdza czy zachowane zostały odpowiednie terminy i normy, nie kontroluje porawności kolejności prac. 
Co zatem sprawdzają? Liczbę kwiatków, czy posiano trawę (nieważne że mamy grudzień i trawa na wiosnę i tak nie wzejdzie bo wymarznie), czy ławka jest dobrze przykręcona, i czy liczba stojaków rowerowych się zgadza. To i tylko to potrafi sprawdzić urzędnik opłacany z naszych podatków. A co z resztą? A kogo to obchodzi???
Przykład: Niedawno zakończyliśmy prace przy dwóch naszych wspólnotach związane z zagospodarowaniem podwórka. Urzędnicy zażądali dokonania zmian niezgodnych z dokumentacją i umową, a co istotniejsze mających wpływ na trwałość zastosowanych rozwiązań - po wprowadzeniu tych zmian to co wykonaliśmy i z czego mieszkańcy są bardzo zadowoleni ulegnie zniszczeniu w dość krótkim czasie. I co usłyszałem od urzędnika: 'to już nie mój problem, ja odpowiadam tylko za odbiory. Później to niech się inni martwią'
W kolejnym wpisie podam przykład realizacji podwórka z pieniędzy publicznych, które zostało odebrane przez MZLK a które jest niezgodne z zamówieniem i dokumentacją przetargową - już teraz zapraszam do lektury.
Jako wykonawca z wieloletnim stażem i doświadczeniem dodam tylko, że my zawsze przykładamy się do swojej pracy i zawsze wykonujemy ją sumiennie i starannie. Potwierdzają to osoby które nam zaufały i zleciły realizację swoich zadań, oraz mieszkańcy wspólnot którzy mieli okazję obserwować nas przy pracy. Czy to się opłaca - opiszę w kolejnych wpisach na blogu :)
PS.
Dwa dni temu odebrałem telefon od klienta, u którego kilka a nawet kilkanaście lat temu robiliśmy już kilka prac i który wie że wycofaliśmy się z wykonywania usług na rzecz osób trzecich (obecnie wykonujemy usługi TYLKO dla wspólnot którymi zarządzamy), ale chciał nas namówić na wykonanie jednego zlecenia i jest gotowy poczekać by tylko wpisać go do naszego kalendarza. O cenie nawet nie rozmawialiśmy... To chyba najlepsza reklama dla naszych usług!

środa, Październik 16, 2019, 08:30 | Brak komentarzy »
Poprzedni wpis zaczął się robić obszerny więc go podzieliłem na dwie części. Ta część będzie dotyczyła wyboru wykonawcy prac i jego kontrolowaniu i odbieraniu przez zarządcę (lub oczywiście kompetentnego kierownika czy inspektora).
Jak już pisałem sąsiednia wspólnota miała problemy z kanalizacją i po miesiącu borykania się z tym problemem i po wydaniu minimum 2tyś. zapadła decyzja o wymianie instalacji. Ale żeby nie było tak pięknie...
Pojawiła się ekipa, a właściwie zbieranina kilku ekip i zaczęli prace. Ale jak pracować gdy się nie ma podstawowych narzędzi? Już na początku przybiegł do mnie jeden chłopak czy mógłbym im pożyczyć łopatę? Ok - ja chwilowo nie potrzebuję, więc nie ma sprawy. Dla mnie trochę dziwne, że ekipa która ma wykopać starą instalację nie ma tak podstawowego narzędzia, ale może nie planowali kopać :) Przeżyłem nie jedną budowę, więc wiem, że takie rzeczy się czasem zdarzają. Po godzinie chłopak oddaje bez słowa łopatę i szybko ucieka - myślałem że tak śpieszno mu do pracy. Po jakimś czasie biorę łopatę do ręki i okazuje się że jest złamana! Ekipa połamała pożyczoną łopatę i nie powiedzieli nawet słowa. Nie chodzi tutaj o łopatę, ale o ten brak wytłumaczenia. Jak zwróciłem im uwagę, to się przyznali i stwierdzili, że "jak szef przyjedzie to naprawi" - czekam już dwa tygodnie!!!
Nie piszę tego żeby się wyżalić, ale po to, żeby zrozumieć sposób działania takich ekip. Jeżeli uszkodzili łopatę za powiedzmy 50zł i nawet się nie przyznali, to czy przyznają się gdy podczas swoich prac uszkodzą jakąś instalację lub element w budynku? Czy zgłoszą to by można było odpowiednio zareagować? Baaardzo w to wątpię.
Kolejne wątpliwości pojawiły się gdy byłem świadkiem rozmowy szefa ze znajomym - wystarczająco blisko pracowałem, nie podsłuchiwałem i wolałbym tej rozmowy nie słyszeć. Rozmawiali oni jak naciągnąć klienta na większą robotę "bo na tym się naprawdę zarabia". Czyli nieważne co trzeba zrobić - wmówmy klientowy że trzeba zrobić wszystko. Ja po usłyszeniu takiej rozmowy zwolniłbym taką ekipę.
Dla mnie ważna jest ekologia i staram się na to zwracać uwagę, a dla ekipy remontowej to nie jest problem.
Mamy dużo gruzu, więc co robimy? Wysypisko? Po co? "Wywieźcie go pod most tam gdzie szef jeździ na ryby" 
Z auta cieknie (nie kapie tylko cieknie) olej. Mieszkańcy zwracają uwagę więc naprawiamy? Po co?  Lepiej skrzyczeć mieszkańców że to nie ich sprawa i dalej jeździć i zostawiać plamy na drodze, chodniku, podjeździe
Zalewamy betonem rury w posadzce i zostało nam trochę betonu, oraz to co zostało po umyciu betoniarki i narzędzi. Zabrać to? Utylizować? Po co? Można przecież rozrobić wodą i wlać do studzienki burzowej
Nosiliśmy zaprawę z podwórka do piwnicy i zostawiliśmy bałagan na drodze i chodniku. Sprzątać? Po co? Przecież w końcu deszcz to kiedyś zmyje
I na koniec istotna technicznie rzecz - jeżeli wspólnota zdecydowała się na wymianę instalacji która była zniszczona i powodowała zatory, to należy wymienić całą instalację w tym przypadku począwszy od studzienki zbiorczej aż do studzieńki końcowej - wylotowej. Ale firma przekonała zarządcę że nie ma takiej potrzeby i wymienili tylko rury w piwnicach, czyli tam gdzie łatwo mogli odkuć stare rury. Tam gdzie instalacja przechodzi przez ściany lub fundamenty, albo są schody lub gruba warstwa betonu instalacja pozostała bez zmian. Czy tak powinno być? Zdecydowanie nie, ale zarządca odebrał wykonane prace, a wspólnota myśli, że ma całą instalację nową - do czasu aż zatory zaczną się robić w tych starych rurach. Ale przecież wtedy można wezwać ekipę do czyszczenia, lub ekipę z kamerą... Wspólnota przecież zapłaci...

środa, Październik 16, 2019, 07:50 | Brak komentarzy »
Ostatnio sporo się działo (także w moim otoczeniu) i dzięki temu miałem sporo okazji do obserwowania różnych reakcji i zachowań ludzi. Jedna sytuacja jaką obserwowałem z zaciekawieniem dotyczyła sąsiedniej wspólnoty która miała problemy z kanalizacją. Zaczęło się od "wybijania" studzienki w piwnicy. Wspólnota usunęła zanieczyszczenia, wezwała służby które udrożniły kanalizację i pozostało tylko wietrzyć piwnice. Ale żeby nie było tak ładnie po 3 może 4 tygodniach sytuacja się powtórzyła. Jako że zarządzam sąsiednimi wspólnotami a dana wspólnota nie miała zarządcy dostałem telefon od Pani z zarządu żebym przyjechał bo to my zalewamy im piwnice. Po kilkunastu minutach byłem już na miejscu, sprawdziłem piwnice i instalacje w swoich wspólnotach, sprawdziłem kanalizację burzową (jest to instalacja ogólnospławna, więc jest połączona z burzową) i żadnych nieprawidłowości po naszej stronie nie stwierdziłem. Grzecznie wytłumaczyłem Pani że nie mamy z tym zalaniem nic wspólnego, przejrzałem instalację, zajrzałem do studzienek, porozmawiałem z mieszkańcami i postawiłem diagnozę - jest to stara żeliwna instalacja która ma już około 40 lat, dodatkowo została wadliwie wykonana i wymaga wymiany. Oceniając na szybko koszt około 2-3 tyś., kilka dni pracy i problem rozwiązany na kolejne 50 lat. Pani z zarządu nie chciała się zgodzić z moją diagnozą, twierdziła, że skoro przez 40 lat było dobrze to dlaczego teraz mają to wymieniać, zaczęła szukać innych przyczyn i innych rozwiązań. Ja grzecznie podziękowałem i udałem się do swoich obowiązków. Wspólnota drugi raz wezwała odpowiednią ekipę która udrożniła instalację i usunęła nieczystości, czyli ponownie poniosła koszty, oraz znowu suszyła i wietrzyła piwnice.
Jako, że w sąsiednich wspólnotach prowadziliśmy prace byłem niemal codziennie obecny na miejscu i mogłem obserwować dalszy rozwój sytuacji. Po kilkunastu dniach na miejscu z planami instalacji pojawił się nowy zarządca wybrany przez tą wspólnotę (jak widać sama nie mogła sobie poradzić z problemem). Pan najpierw chodził z planami przez około 15 minut i próbował rozszyfrować gdzie co jest, po tym czasie podszedł do mnie, przedstawił się i zaczęliśmy rozmawiać o problemach tej wspólnoty. Na początek próbował zepchnąć problemy swojej wspólnoty na nasze prace które tam prowadziliśmy (oczywiście gdyby miał jakiekolwiek pojęcie o instalacjach wiedziałby że te zarzuty są absurdalne), później próbowałem mu wytłumaczyć z czego wynikają jego problemy, a na końcu musiałem pokazać mu jak przebiega jego instalacja! Tak! Pan chodził przez 15 minut z planami i mapą, ale dopóki nie pokazałem mu gdzie zaczyna się i jak przebiega instalacja jego wspólnoty nie potrafił się w tych planach odnaleźć! Nie potrafił nawet zlokalizować na mapie studzienki która znajduje się pół metra od drzwi! - tutaj tylko wspomnę o tym, żebyście dobrze wybierali zarządców, ale o tym już pisałem :)
Jak już pokazałem zarządcy co i jak zadowolony biegał dalej, ale chyba tylko udawał że coś sprawdza, bo nie otworzył nawet studzienki czy rewizji żeby sprawdzić z jakiego materiału i w jakim stanie są instalacje...
Znowu minęło kilka dni i na podwórku pojawił się znowu specjalistyczny samochód do przepychania kanalizacji. Jak twierdził zarządca z którym rozmawiałem tym razem zrobili czyszczenie prewencyjne "bo może ostatnim razem czyszczenie nie było dokładne" - jak dla mnie naciągane tłumaczenie, bo przecież za każde czyszczenie i przepychanie rur wspólnota płaci i prace powinny być wykonane rzetelnie i profesjonalnie. Ale przecież to nie zarządca płaci, tylko wspólnota więc co szkodzi zamówić taką usługę...
Obserwuję dalej...
Po kilku dniach na podwórku pojawia się inny samochód techniczny z kamerą. Sprawdzają w jakim stanie są rury i co powoduje zatory. Sąsiadka z okna mówi, że w miedzyczasie były jeszcze kolejne czyszczenia - podobno ten samochód to już szóste !!! podejście do tej instalacji. Ja nie płacę za to więc to nie powinna być moja sprawa, ale szkoda, że nieświadoma wspólnota zapłaci za te występki niekompetentnego zarządcy. 
Po wizycie kamery zapada decyzja "instalacja jest stara, w złym stanie i wymaga wymiany". Szkoda tylko, że dla mnie ustalenie przyczyn awarii i dalszego postępowania zajęło około godziny i nie kosztowało nic, a wspólnota straciła na to około miesiąca i poniosła zbędne koszty. Jakie? Policzmy: WIK wysyła samochód do udrożniania za około 300zł/h. Jeżeli tych wizyt było 5 to mamy już około 1500zł. Do tego kamera która kosztuje około 500zł/h. Szacuję, że godzina powinna wystarczyć, więc mamy już razem 2000zł. No i oczywiście roboty które trzeba wykonać by wymienić rury - ja szacowałem je na 2-3 tysiące. Czyli według moich ostrożnych wyliczeń wspólnota jest "w plecy" około 2000zł i kilka razy musiała sprzątać nieczystości w piwnicach i wietrzyć piwnice. Dla mnie to niepotrzebne koszty, ale przecież zarządca mógł się "wykazać" że dużo robi...

PS. Właśnie się dowiedziałem, że wspólnota za wymianę przyłączy w piwnicach zapłaciła około 12tyś!!!, co wraz z niepotrzebnymi czyszczeniami daje niebagatelną kwotę 14tyś zł. Gdyby wspólnotą zarządzała nasz firma - zapłaciłaby za całość około 3tyś zł, czyli na koncie pozostałoby ponad 10tyś. Oceńcie sami kompetencje i podejście do tematu "konkurencyjnego" zarządcy...

Niedziela, Październik 6, 2019, 07:34 | Brak komentarzy »
Po długiej przerwie wracamy do bloga. Mieliśmy wakacje, później realizowaliśmy dla naszych wspólnot podwórko i kompletnie nie w głowie było mi pisanie tutaj. Jak człowiek jest czymś zajęty na 100% to nawet nie myśli o innych rzeczach. Mam nadzieję że mnie rozumiecie i wybaczycie taką długą przerwę.
Za kilka dni wrzucę do naszej galerii zdjęcia podwórka jakie realizowaliśmy począwszy od projektu a skończywszy na realizacji. Efekt ostateczny będzie dopiero latem, jak trawa urośnie a rośliny się rozrosną, ale już widać ogromne zmiany, więc jest się czym pochwalić.
O zmianach będą też kolejne wpisy. U jednych zachodzą ogromne zmiany, inni tych zmian się boją ich unikają, jeszcze inni je odkładają - ale o tym w następnych wpisach.
Zapraszam do śledzenia bloga i jak zawsze czekam na opinie, komentarze i propozycje tematów.

Poniedziałek, Lipiec 29, 2019, 10:42 | Brak komentarzy »
Na początku nawiążę do poprzedniego wpisu.
Po przesłuchaniu rozmowy/wywiadu jaką przeprowadziłą pewna pani uznająca się za eksperta w sprawie nieruchomości z inną panią która przedstawiła się jako zarządca ponad 100 wspólnot nasunęły mi się pewne pytania i obawy. O jednej z nich pisałem w ostatnim poście, ale powstały też inne, z którymi podzieliłem się z panią prowadzącą swoją stronę o nieruchomościach w komentarzu. Bardzo szybko jednak mój KOMENTARZ ZOSTAŁ USUNIĘTY ...
Co takiego było w tym komentarzu? Na szczęście zachowałem jego kopię i mogę się z wami podzielić tymi strasznymi uwagami. 
Pierwsza uwaga dotyczyła przekonania pani z którą był wywiad, że ona jako administrator powołany przez dewelopera dba tylko i wyłącznie o dobro mieszkańców, a nie o interesy dewelopera. Oto co napisałem w komentarzu: "Administrator wybrany przez dewelopera ma NAJCZĘŚCIEJ inne cele niż dbanie o dobro właścicieli. Doświadczenia moje i moich znajomych zarządców są takie, że w mieszkaniach nowych jest NAJWIĘCEJ usterek i dużo więcej awarii niż w starych kamienicach. Celem administratora jest więc dbanie o portfel dewelopera a nie o dobro budynku czy interes właścicieli. Być może Pani doświadczenia są odmienne, ale w moim regionie i w regionach gdzie mam znajomych zarządców niestety spółki powołane przez dewelopera realizują inne cele niż można by od nich wymagać."
Kolejna uwaga dotyczyła uwagi pani administratorki, że małe firmy zarządzające wspólnotami są złe, bo nie udostępniają dokumentów, nie udzielają informacji, itp. Moja odpowiedź na te zarzuty w komentarzu: "Padła też sugestia, że małe firmy mogą nie udostępniać dokumentacji. Moje doświadczenie jest takie, że te największe firmy na rynku (przynajmniej w moim regionie) ignorują klientów i to właśnie oni nie udostępniają dokumentacji, straszą (np. sądami, policją, wezwaniami do zapłaty zawyżonych rachunków) ludzi którzy chcą od nich odejść, wykonują prace bez akceptacji zarządu, etc. Małe kilkuosobowe firmy (czy wręcz jednoosobowe bo takie też znam) najczęściej działają najprężniej i z największym zaangażowaniem. Bardzo często to właśnie kamienice zarządzane przez tych małych zarządców wyróżniają się pozytywnie na tle innych wspólnot." Dodam tutaj dla pełnego obrazu sytuacji, że ja uważam się za małego zarządcę i takim chcę pozostać. Jak już wspominałem we wpisie o moim mentorze - chcę zachować umiar i równowagę pomiędzy ilością prowadzonych wspólnot a jakością obsługi.
W moim komentzrzu były też wpisy świadczące o tym, że z pewnymi stwierdzeniami które padły w trakcie rozmowy całkowicie się zgadzam - oto przykład: "Wielką bolączką o czym już Panie tutaj wspominały jest małe czy wręcz bardzo małe zaangażowanie właścicieli w sprawy wspólnoty. Też nad tym ubolewam, że ludzie nie interesują się sprawami budynku o który powinni dbać." Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem tym stwierdzeniem :)
Kolejny komentarz dotyczył sprawy którą już opisałem w poprzednim poście. Tutaj tylko zacytuję swój komentarz: "Jestem zarządcą "starej daty" czyli jeszcze wywodzę się z czasów kiedy zarządca musiał posiadać licencję zarządcy (którą trzymam w szufladzie do dziś ) i miałem wspaniałego człowieka za mentora który nauczył mnie wielu rzeczy w tym zawodzie. Jedną z rzeczy którą próbował mi przekazać jest umiar. Nie trudno się nie zgodzić z jego stwierdzeniem, że dobry zarządca będzie sprawnie zarządzał do pewnego poziomu wspólnot. On uważał że dobry zarządca może mieć nie więcej niż 30 wspólnot po 10-20 lokali każda, lub odpowiednio mniej jeżeli są to bloki po 50 czy 100 lokali. Niech każdy sobie odpowie sam, czy chce by jego administrator miał 300 takich klientów jak on (czyli jak Pani ładnie powiedziała 300 potencjalnych telefonów), czy może 30 000 klientów - z takim samym zaangażowaniem i jakością obsługi?"
I ostatnia uwaga, która dotyczyła nazewnictwa, które pani administrator używała zamiennie i nie zauwazyła różnicy pomiędzy tymi określeniami. Oto co napisałem: "Na koniec mam też propozycję do Pani M......... - jeżeli będzie taka możliwość proszę poruszyć w przyszłości temat "Administrator czy Zarządca". Nawet w tym odcinku używały Panie tego pojęcia zamiennie co moim zdaniem (moich znajomych zarządców i mojego mentora również) jest niesprawiedliwością i wprowadzaniem ludzi w błąd. Tematu nie będę tutaj rozwijał - jeżeli kogoś to interesuje zapraszam na swojego bloga na którym o tym mówię".
Wyszło długo, więc nie będę już dodatkowo komentował powyższego. Jeżeli Wy macie swoje komentarze, to bardzo proszę o wpisywanie swoich uwag i spostrzeżeń. Na tym blogu nie ma cenzury myśli i chętnie poznam nawet te niepochlebne opinie...

Czwartek, Lipiec 18, 2019, 10:49 | Brak komentarzy »
O różnicach pomiędzy dużym i małym zarządcą już wspominałem. Dzisiaj po wysłuchaniu rozmowy pewnej pani blogerki i jej gościa - administratora nieruchomości, nasunęła mi się jedna myśl: czy można być dobrym zarządcą mając 100 lub nawet więcej wspólnot? Czy można dobrze "ogarniać" temat mając 10 000 klientów? Czy będziemy tak samo efektywni mając 20 000 klientów? Czy jest może pewien poziom powyżej którego nasza efektywność spada?
W czasach gdy stawiałem swoje pierwsze kroki na rynku zarządzania nieruchomościami miałem wspaniałego człowieka z Wrocławia za nauczyciela i mentora. Nauczył mnie wielu praktycznych i przydatnych teraz rzeczy, ale też starał się wpoić pewne zasady. Jedną z tych zasad jest UMIAR. Zawsze powtarzał, że żeby być dobrym zarządcą powinniśmy prowadzić nie więcej niż około 30 wspólnot po około 10-20 lokali każda, czyli łącznie nie więcej niż około 600 lokali / właścicieli. Tylko wtedy nasza praca może być na najwyższym poziomie, obsługa najefektywniejsza, a zadowolenie klientów (i nasze) najwyższe. Teraz po latach zgadzam się z jego stwierdzeniem w 100%. Uważam że nie można porównywać zarządcy który opiekuje się 20 kamienicami i zarządcy który ma tych kamienic 100. Powiem inaczej - można ich porównywać a nawet trzeba, ale efekty ich prac nie będą takie same. Niech każdy z Was odpowie sobie sam na pytanie czy chciałby by "opiekował" się nim zarządca który ma tylko 100-200 takich osób jak on pod swoimi skrzydłami, czy może chcecie by prowadził Was ktoś kto ma takich osób 10 000?
Wspominałem już w jednym z wpisów o tym, że duże firmy zatrudniają kilku ludzi do obsługi swoich wspólnot, ale najczęściej nie są to zarządcy tylko ludzie którzy zostali posadzeni za biurkiem i mają wykonywać określone czynności... Dzisiaj wysłuchując rozmowy o której już wspominałem pani administrator zaznaczyłą, że jeżeli zgłaszasz u niej awarię np. spaloną żarówkę w czwartek to musisz czekać do następnej środy bo tylko w środy chodzi pan technik i wymienia żarówki. Czy tylko ja poczułem tutaj dyskomfort? Rozumiem, że pani mając 100 lub więcej wspólnot (i to może większych niż 20 lokali każda) musi jakoś sobie i swojemu technikowi zorganzować pracę, ale jak dla mnie nie może tego robić kosztem mieszkańców. Wiem, że jeden technik nie jest w stanie obejść 100 klatek schodowych, 100 piwnic, 100 strychów i innych pomieszczeń dziennie, ale dlatego powinno mieć się UMIAR którego uczył mnie mój mentor...

Sobota, Czerwiec 22, 2019, 14:28 | Brak komentarzy »
Po wpisie o różnicach pomiędzy zarządcą a administratorem otrzymałem kilkanaście powtarzających się pytań więc temat poruszę tutaj. Pytaliście czy Zarządca niejako 'z automatu' robi więcej dla wspólnoty? Pytanie bardzo obszerne, ale postaram się krótko rozwinąć ten temat. 
Jeżeli umowa spisana jest na "zarządzanie" a nie o "administrowanie" to możemy oczekiwać, że taka firma włoży więcej pracy i wysiłku w prowadzenie naszej nieruchomości. Niestety nikt nie kontroluje tego rynku i ostatecznie to na całej wspólnocie, a w szczególności na zarządzie, spoczywa obowiązek wymagania od zarządcy by lepiej pracował na korzyść wspólnoty. Jeżeli trafimy na leniwego zarządcę lub takiego nastawionego na zysk a nie na pracę nad nieruchomościami to niestety niewiele zdziałamy. Znam przypadki, w których cała wspólnota angażuje się w sprawy nieruchomości, działa bardzo aktywnie, ale z powodu braku wiedzy niewiele im się udaje osiągnąć. Zarządca w tej wspólnocie jest delikatnie mówiąć bardzo zachowawczy czy wręcz wycofany i nie pomaga swoim mieszkańcom a czasami wręcz swoim "lenistwem" bardzo przeszkadza wspólnocie. Wspólnota na tym traci, bo dużo organizuje prac na swoim terenie, ale zarządca zleca je niewłaściwym podmiotom i cały zapał wspólnoty 'idzie w gwizdek', gdyż prace są wykonywane niewłaściwie, często trzeba je powtarzać, koszty się dublują, etc...
Moim zdaniem nastawienie zarządcy jest najważniejsze w jego całej pracy, gdyż tylko pozytywny i nastawiony na sukces zarządca może dobrze prowadzić wspólnotę i poszukiwać dla niej szeroko rozumianych korzyści - finansowych, funkcjonalnych, estetycznych, itd. To nastawienie musi być oczywiście podparte wiedzą i umiejętnościami by mogło przynieść odpowiednie rezultaty.
Inną rzeczą na jaką warto zwrócić uwagę przy wyborze zarządcy jest jego nastawienie do pracy wynikające z osobowości. Jeżeli kogoś interesuje temat polecam poczytać o czterech podstawowych osobowościach.
Często zdarza się, że zarządca wybierany jest z powodu "ładnego wysławiania się" - jest to osobowość sangwinika, który lubi i umie opowiadać i lubi mieć grono słuchaczy, ale nie lubi już pracować nad konkretnymi tematami, gdyż szybko się nudzi. Ze względu na zdolność zdobywania sobie słuchaczy jest on bardzo chętnie wybierany na zarządcę i swoją "gadką" przekonuje też niezadowolonych którzy chcą od niego odejść. Mało działa i jeżeli już coś robi to dla zwiększenia swojej atencji.
Inną osobowością jest choleryk, który lubi działać i to działać bardzo szybko. Jest równie chętnie wybierany na zarządcę, gdyż wydaje się nam, że to właśnie on szybko wyprowadzi naszą wspólnotę na prostą i zrobi w niej porządek. Niestety taki zarządca nie lubi planować i nie zastanawia się jakie będą długofalowe skutki jego decyzji, a także szybko się nudzi. On działa tu i teraz, a jeżeli coś mu nie wychodzi, albo poprosimy o zrobienie czegoś co nie jest po jego myśli to szybko się denerwuje i nawet wpada w furię. Taki zarządca jak coś zleca to oczekuje że będzie to zrobione szybko, niekoniecznie dobrze i trwale.
Pozostałe dwie osobowości może opiszę innym razem - tutaj chciałem tylko pokazać, że z zarządcą będziemy współpracować przez lata i dla nas jako wspólnoty liczy się to co osiągniemy w wyniku tej współpracy, a nie tylko to jak nam się rozmawia z daną osobą, czy jak szybko działa. Oczywiście są sprawy (np. awarie) które powinny być usuwane szybko, ale jeżeli wspólnotę prowadzi zarządca o osobowości melancholika to najczęściej do takich awarii nie dochodzi, gdyż potrafi on myśleć długoterminowo i wyeliminować ryzyko awarii...
Na koniec jeszcze krótko o sekretach zarządcy. Pytacie mnie w mailach o moje "sztuczki" i "sposoby prowadzenia" wspólnot. Bardzo chętnie dzielę się z Wami swoją wiedzą, ale pozwólcie że pewne "tajemnice" zostawię dla siebie. Wynika to z dwóch powodów: po pierwsze nie chciałbym zdradzić wszystkiego co wiem i w ten sposób ułatwic pracę konkurencji :) (chciałbym też pozytywnie zaskoczyć nowe wspólnoty które do nas przychodzą), a po drugie do każdej nieruchomości podchodzę bardzo indywidualnie i czasami dopiero po przejęciu konkretnej nieruchomości rodzą się pomysły na ulepszenia i ciekawe rozwiązania w tym właśnie budynku. Planuję wpis w którym podzielę się z Wami częscią moich pomysłów już zrealizowanych i świetnie się sprawdzających i proszę uszanujcie to, że nie zdradzę ich wszystkich.

Piątek, Czerwiec 14, 2019, 11:24 | Brak komentarzy »
Dzisiaj o wyborze pomiędzy Zarządcą, Administratorem a Księgową.Żeby dobrze wybrać trzeba wiedzieć czego się oczekuje, dlatego podam tutaj uproszczone definicje by każdy mógł sprecyzować swoje wymagania albo zweryfikować swoją dotychczasową umowę.
Zarządca jest najbardziej 'AKTYWNY', czyli wykonuje zadania związane z zarządzaniem nieruchomością nie tylko te wymagane prawem, ale również samodzielnie stara się wprowadzać innowacje, proponuje mieszkańcom ciekawe rozwiązania funkcjonalne, szuka oszczędności, stara się dbać o otoczenie budynku którym zarządza, pozyskuje inwestorów, itd. Pomimo nazwy która jest bardzo popularna i bardzo często nadużywana w nazwach własnych firm większość zarządców nie powinna tej nazwy używać gdyż nie są zarządcami. Warto również sprawdzić umowy zawarte z zarządcami, gdyż najczęściej są to umowy o administrowanie nieruchomościami. Dla laika jest to jedno i to samo pojęcie, ale od strony prawnej już tak nie jest. Sporo firm wykorzystuje fakt mylenia pojęć i celowo wprowadza właścicieli w błąd. Spotkałem się też z przypadkami, kiedy nawet osoba prowadząca firmę zajmującą się "zarządzaniem" nie wiedziała że istnieje różnica pomiędzy zarządcą a administratorem. Po deregulacji naszego zawodu takich osób jest niestety jeszcze więcej. Nie uważam samej deregulacji za złe rozwiązanie, ale bardzo dużo wspólnot straciło zarówno na uwolnieniu tego zawodu jak i na mylnym zastępowaniu słowa zarządca/administrator. 
Administrator jest w mojej definicji osobą 'BIERNĄ'. Samodzielnie nie wykonuje żadnych czynności, spełnia tylko polecenia właścicieli (i to tylko wybrane), nie angażuje się w wykonywane czynności, nie szuka dodatkowych rozwiązań mogących przynieść właścicielom korzyści (finansowe, funkcjonalne, estetyczne) - jednym słowem jest wycofany i nie robi nic czego nie musi. A umowa jest często skonstruowana tak, że musi naprawdę niewiele. Bardzo niesprawiedliwe jest to, że najczęściej (99,9% przypadków) stawki za zarządzanie i za administrowanie są takie same. Jest to również krzywdzące dla uczciwych zarządców, gdyż słyszy się narzekania że zarządca bierze pieniądze a nic nie robi - a tak naprawdę zatrudniony jest administrator. Niestety niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to dwie różne osoby i dwa odmienne sposoby prowadzenia nieruchomości. O wynagrodzeniu planuję osobny wpis więc osoby zainteresowane proszę o cierpliwość.
Księgowa jest jeszcze prostszą wersją administratora i jej zadaniem jest ROZLICZANIE wspólnoty. Jest to idealne rozwiązanie dla wspólnoty mieszkaniowej która samodzielnie prowadzi swoje sprawy np. poprzez członka zarządu. Niestety nasze prawo ma coraz większe wymagania wobec podatników, w tym wobec WM i samodzielne prowadzenie księgowości nawet w małej wspólnocie jest coraz bardziej utrudnione lub czasami wręcz niemożliwe lub nieopłacalne.
Jak zatem wybrać odpowiedniego zarządcę? Na początek polecam zastanowić się czego oczekujemy, jakie są nasze wymagania, co jesteśmy w stanie zrobić sami a co będzie należało do zadań firmy lub osoby z zewnątrz. Później warto porozmawiać z zarządcami/adminstratorami którzy zarządzają zadbanymi budynkami, lub których polecają nasi sąsiedzi i znajomi. Po takich rozmowach powinniśmy już mieć jakieś własne zdanie i wtedy polecam poświęcić trochę czasu na przeanalizowanie umowy, może nawet skonsultowanie jej z kimś. 
Ja osobiście polecam dobrych Zarządców, gdyż wtedy uniknie się płacenia "administratorom" za coś czego nie wykonują lub na czym się nie znają. Jeżeli Twoja wspólnota nie potrzebuje zarządcy zatrudnij Administratora, ale oczekuj niższej stawki gdyż pracy będzie miał spooooro mniej od zarządcy. Jeżeli sami potraficie zająć się sprawami wspólnoty i macie na to czas to zatrudnijcie tylko Księgową która Was dobrze i terminowo rozliczy.
Teraz pomyślałem jeszcze o najczęstszych błędach popełnianych przez Administratorów i Wspólnoty prowadzone samodzielnie, ale przeznaczę na to osobny wpis bo temat może być dla wielu osób interesujący. 

Piątek, Czerwiec 7, 2019, 12:56 | Brak komentarzy »
Dzisiaj temat o którym rozmawiałem ostatnio z wieloma osobami i (co się rzadko zdarza) wszyscy mieli takie same zdanie. Temat wycinki drzew w miastach i zamienianie wszelkich skwerków i mini parków na betonowe place. Niestety w naszym mieście taka zmasowana zamiana drzew na beton i kostkę ma miejsce tak samo jak w wielu miastach naszego kraju. Wszyscy moi rozmówcy uważają takie "betonowanie miasta" za bardzo złe rozwiązanie. Tak uważają mieszkańcy, sąsiedzi takich betonowych rewirów, goście odwiedzający nasze miasto i ludzie którzy w naszym mieście pracują i przebywają tu tylko przez kilka godzin dziennie. 
Nie będę tłumaczył osób odpowiedzialnych za ten stan rzeczy, opowiem tylko o pewnym doświadczeniu jakie przeprowadziłem w ostatnich dniach. Na początek pewna ilustracja pokazująca jak zieleń w naszych miastach wpływa na temperaturę:
miasto bez drzew i z drzewami
Obrazek nie jest mojego autorstwa i nie chodzi o dokładność wskazanych temperatur, ale o bezapelacyjny pozytywny wpływ drzew na nasze otoczenie. Drzewa obniżają temperaturę, dają błogi cień w upalne dni, oczyszczają powietrze, nawilżają powietrze, dają schronienie ptakom i mają jeszcze sporo innyc zalet o których zapominamy. Są to powody dla których my dbamy o to by przy budynkach którymi zarządzamy nie wycinać drzew a jeżeli to tylko możliwe prowadzimy nowe nasadzenia.
Ale przejdźmy do sedna dzisiejszego tematu.
W ciągu kilku ostatnich dni przeprowadziłem mały eksperyment. Na rowerze mam zamontowani licznik z małym komputerkiem, który wskazuje m.in. temperaturę otoczenia. W ostatnich dniach codziennie o podobnej porze (godzina 18-20) jeździłem tym rowerem po wykonanych w naszym mieście placach - Jana Pawła II, Małym Rynku, ulicy Krakowskiej i Rynku, oraz oddanym niedawno do użytku placu Kopernika. Najpierw jechałem w okolice terenów zielonych, gdzie jest sporo zieleni, trawy i drzew (okolice Bolko, tereny wiejskie pod miastem, parki) tam spędzałem około godziny mierząc średnią temperaturę wskazywaną przez komputer, następnie wracałem do centrum miasta co zajmowało mi średnio około pół godziny i kolejną godzinę spędzałem 'kręcąc kółka' po ww placach. Pomimo tego, że zbliżał się wieczór i temperatura z godziny na godzinę spadała okazało się, że temperatura na tych placach pomimo późniejszej pory jest wyższa od temperatury wśród terenów zielonych o 1,2 - 2 stopnie. Działo się tak przy temperaturach zewnętrznych z przedziału 20-28 stopni. Podejrzewam, że przy temperaturach rzędu 35 stopni ta różnica będzie jeszcze większa.
DLACZEGO ZATEM W NASZYCH MIASTACH WYCINA SIĘ DRZEWA I BETONUJE WSZELKIE PLACE I SKWERY???

Sobota, Czerwiec 1, 2019, 12:31 | 1 Komentarz »
Czy zarządca może być Eko? Moim zdaniem nie tylko może, ale powinien być, gdyż działania proekologiczne przynoszą sporo korzyści, nie zawsze materialnych.

Pierwszy przykład - jerzyki w miastach. Są to bardzo pożyteczne ptaki, które usuwają z naszego otoczenia naprawdę spore ilości owadów, np. komarów których chyba nikt nie lubi. Dzięki temu możemy sobie pozwolić na otworzenie okna w letnie upalne dni bez obawy że do naszego mieszkania nalecą te kąsające owady. Niestety naturalne miejsca gniazdowania tych wędrownych ptaków są niszczone lub zakrywane przy okazji ocieplania budynków. Niewielu zarządców dba o to by przy pracach termomodernizacyjnych zachować miejsca lęgowe tych ptaków, lub po zakończeniu prac zamontować estetyczne budki. W trakcie prac ociepleniowych nawet w miejscach gdzie wcześniej nie było gniazd można wykonać budki, które w ciągu kilku lat zostaną zasiedlone przez te pożyteczne ptaki. Jeżeli zależy nam na estetyce to można wykonać gniazda "ukryte", czyli schowane w ociepleniu, które w żaden sposób nie wpłyną na estetykę budynku. Warto dodać, że Jerzyki są ptakami bardzo czystymi i nie zanieczyszczają elewacji i okolic gniazda. Do galerii na naszej stronie postaram się wrzucić w najbliższym czasie fotki gniazd jakie wykonaliśmy przy ocieplaniu naszych kamienic.

Działanie pro eko które może zrobić każdy z nas to tzw. 'hotele dla owadów'. Są to różnej wielkości budki wypełnione różnymi materiałami, w których zamieszkają bardzo pożyteczne owady. Należą do nich np. Biedronki lub Skorki które zjadają mszyce, lub Pszczoły samotnice, Murarki i Trzmiele które zapylają kwiaty. Wbrew obiegowej opinii właśnie te dziko żyjące owady zapylają więcej kwiatów niż pszczoły hodowlane. Jeżeli mieszkacie w pobliżu parków lub drzew to z pewnością docenicie obecność tych pożytecznych owadów. W związku z tym, że troszkę majsterkuję to jestem właśnie w trakcie wykonywania takich hoteli i jak skończę to z pewnością pochwalę się nimi w naszej galerii. :)

Kolejną rzeczą którą możesz zrobić już sam lub kupić za nieduże pieniądze i postawić w swoim otoczeniu są proste poidełka dla ptaków i karmniki. Pozwalają one przetrwać ptakom w okresie zimowym i w czasie letnich suszy. W miastach ptaki raczej radzą sobie bez nich, ale ich postawienie w naszym otoczeniu przyciągnie ptaki w nasze okolice i będziemy mogli obserwować ich zwyczaje i zachowania. Dzieci też mają frajdę obserwując jak ptaki zażywają kąpieli lub gromadzą się w karmniku. Z poidełek oprócz ptaków korzystają też owady, więc będziemy mieli okazję pokazać dzieciom z bliska jak wyglądają poszczególne gatunki.

Działania ekologiczne będące obowiązkiem każdego zarządcy to dbanie o tereny zielone w naszym otoczeniu, sadzenie drzew, zakładanie skwerów, itd. Jest to bardzo ważne szczególnie teraz kiedy w wielu miastach wycina się sporo drzew a place i skwery zielone zamienia się na blace betonowe. Temat ten zasługuje na osobny wpis i taki już wkrótce się u nas pojawi.

Działań proekologicznych jakie może prowadzić zarządca lub nawet każdy z nas jest oczywiście więcej i gorąco zachęcam każdego by chociaż w minimalnym stopniu przyłożyć swoją cegiełkę do poprawy naszego otoczenia i naszego komfortu życia...



Wtorek, Maj 21, 2019, 09:17 | Brak komentarzy »
Dzisiaj chciałbym się pochwalić dwiema sprawami:

Po pierwsze - w  ciągu pierwszych dwóch miesięcy działania naszej nowej strony odwiedziło ją prawie 500 osób. Czy to dużo? Dla mnie tak. Nigdzie się nie reklamowaliśmy a jednak aż tyle osób tutaj zajrzało. Nie jestem blogerem modowym czy kulinarnym więc nie mam tysięcy wizyt miesięcznie, ale tego nigdy nie oczekiwałem. Wierzę, że osoby które do mnie zaglądają znajdą to czego szukały Dziękuję wszystkim za odwiedziny :)

Drugi temat - kolejne podwórko dla naszej wspólnoty będzie zrealizowane w ramach konkursu 'Odmień swoje podwórko'. Komisja doceniła nasz projekt i jeszcze w tym roku odnowimy i upiększymy kolejne tereny przylegające do budynków którymi zarządzamy. Jednocześnie zwiększymy powierzchnie "zielone" czyli wzrośnie liczba roślin w naszym otoczeniu. Jest to kolejna nagroda przyznana dla naszych projektów co cieszy nas niezmiernie i daje nam mocny sygnał, że nasza praca jest doceniana nie tylko przez mieszkańców, ale również instytucje państwowe. Dziękuję :)

Niedziela, Maj 12, 2019, 15:08 | Brak komentarzy »
O wyborze zarządcy pod kątem wiedzy technicznej i doświadczenia już pisałem. Dzisiaj chciałbym się skupić na tzw. "chęci do pracy", czyli na nastawieniu zarządcy do swojej pracy i do budynków które prowadzi.
Po pierwszych rozmowach z zarządcami w przypadku gdy szukacie kogoś nowego jest bardzo trudno określić jego nastawienie do swojej pracy i do nowych wspólnot. Bardzo często pierwsze wrażenie może też być mylne - czasem na korzyść, a czasem na niekorzyść. Sam miałem przypadek, kiedy Pani z zarządu z jednej wspólnot 'odpuściła' temat współpracy z nami jak mniemam z powodu mojej odmowy wykorzystania samochodu prywatnego do jej celów, które nie były tożsame z celami wspólnoty. Nie zmienia to faktu, że jeżeli już podejmę współpracę z jakąś WM to bardzo często poświęcam swój czas, prywatne narzędzia (np. wspomniany wcześniej  samochód), oraz całą wiedzę na pełne i prawidłowe prowadzenie danej wspólnoty. Być może w tym przypadku pierwsze wrażenie z rozmowy ze mną nie przekonało tej Pani o naszym podejściu do zarządzanych budynków, a być może szukała tylko darmowego przewoźnika - nie mnie to oceniać. Czy to, że ta jedna Pani nie zdecydowała się na współpracę z nami określa nas jako złych zarządców? Mam nadzieję, że tak nie jest i pochlebne opinie od mieszkańców naszych wspólnot też raczej na to wskazują. Ale to doświadczenie uzmysłowiło mi, że każdy szuka u zarządcy czegoś innego...
Aby dopełnić obraz zarządców należy wspomnieć o jeszcze jednej ważnej kwestii - kto tak naprawdę prowadzi waszą wspólnotę. W dużych firmach najczęściej przy szukaniu zarządcy będziecie rozmawiali z szefem / właścicielem firmy, który być może zrobi na Was bardzo dobre wrażenie, ale później okaże się, że szef nie prowadzi żadnej wspólnoty bo "ma od tego ludzi". Samo w sobie nie jest to oczywiście negatywne, ale dopiero po podpisaniu umowy okaże się kto tak naprawdę Was będzie prowadził i czy jest to ktoś z dobrym podejściem i zaangażowaniem... Mam pewną znajomą, która narzeka, ze co roku na zebraniach mają nowego zarządcę (pracownika), który najczęściej "nie jest w temacie, bo dopiero przejął tą wspólnotę od poprzednika". Czy taka sytuacja jest dobra dla wspólnoty? Zdecydowanie nie. Wspomnę tutaj jeszcze jeden przypadek mojego znajomego, który jest świetnym pośrednikiem w obrocie nieruchomościami. Po uwolnieniu zawodu zarządcy postanowił rozszerzyć swoją działalność i prowadzi również zarządzanie nieruchomościami. Sam w tym temacie nie ma 'zielonego pojęcia' o doświadczeniu już nie wspominając, więc zatrudnia chłopaka, który prowadzi te wspólnoty. Jak wspomniałem jest świetnym pośrednikiem i umie zjednywać sobie ludzi, więc kilka wspólnot podpisało z nim umowę i mu zaufało. Czy to że jest dobrym pośrednikiem przekłada się na dobre zarządzanie? Niestety nie. Czy to, że zatrudnia wykształconego ale niedoświadczonego zarządcę poprawia ten fakt? Również nie. Dlaczego zatem te wspólnoty mu zaufały i podpisały z nim umowę? Bo umie przekonać ludzi...
Jak zatem wybrać dobrego zarządcę i nie wpaść w te pułapki?
Rozmawiajcie z zarządcą. Jeżeli firma przydziela do wspólnot pracowników, to rozmawiajcie z osobą przydzieloną. Pytajcie jaka jest rotacja w firmie i jak często zmieniać się będzie ten zarządca. Starajcie się zorientować kto decyduje o wspólnotach (znam pewną firmę, która zatrudnia dobrych zarządców, ale szef nimi rządzi, a wszyscy boją się szefa - jeżeli pracownik chce zaproponować coś dla dobra wspólnoty, to szef ocenia czy jemu się to opłaci i dopiero wtedy akceptuje rozwiązania...). 
I na koniec najważniejsze - rozmawiajcie z właścicielami tych dobrze prowadzonych wspólnot. To oni tak naprawdę powiedzą Wam jak się układa współpraca z zarządcą, czy są zadowoleni, czy ich zarządca jest zaangażowany w sprawy wspólnoty czy wykonuje działania tylko te wymagane przepisami. To naprawdę ważne by trafić na zarządcę oddanego swojej pracy...

Ja prowadzę swoje wspólnoty osobiście i doskonale znam ich stan techniczny nawet bez corocznych przeglądów, znam mieszkańców i wiem co ich boli i co chcieliby poprawić, angażuję się w tematy mogące przynieść zysk wspólnocie lub poprawić otoczenie w jakim mieszkają, etc. Dla mnie zarządzanie nieruchomościami to pasja i przyjemność. I takich zarządców z pasją Wam życzę :)

Piątek, Maj 10, 2019, 14:45 | Brak komentarzy »
Dzisiaj o temacie mocno aktualnym - o podwórkach wokół naszych wspólnot i ich doprowadzaniu do odpowiedniego stanu. Temat na czasie bo jesteśmy właśnie w trakcie opracowywania dokumentacji i ubiegamy się o przyznanie funduszy na rewitalizację podwórka przy jednej z naszych wspólnot. Mamy nadzieję, że kolejna prowadzona przez nas wspólnota zyska piękne i zadbane podwórko oraz miejsca do wypoczynku i rekreacji. Nie będę opisywał pracochłonnego procesu odnawiania podwórek i pozyskiwania środków zewnętrznych na ten cel. Chciałbym jedynie przedstawić do porównania dwa tereny, a ocenę pozostawię Wam.

Oba podwórka były odnawiane w tym samym czasie, wielkość terenu w obu przypadkach porównywalna, jednym zarządzamy my, drugim jedna z opolskich spółdzielni mieszkaniowych. I teraz przedstawię aktualne zdjęcia tych podwórek, a Wy sami zgadnijcie którym zarządzamy My...

Podwórko odnowione za 65tysięcy zł:
Podwórko I
Podwórko Ib

Podwórko zrealizowane za 35tysięcy zł:
Podwórko IIIcPodwórko IIId

Wtorek, Kwiecień 30, 2019, 15:53 | Brak komentarzy »
Dzisiaj wpis o tematyce poruszonej przez jednego z internautów: czy lepsza jest mała wspólnota złożona z jednej klatki w bloku, czy może duża wspólnota złożona z trzech klatek w tym samym bloku?

Gwoli wyjaśnienia - jeżeli mówimy o wspólnotach w rozumieniu ustawy to 'małą wspólnotą' nazywamy wspólnoty do 7 lokali. Takie wspólnoty mają największą wadę w postaci sposobu głosowania - tutaj aby jakaś decyzja została podjęta wszyscy właściciele muszą zagłosować 'ZA'. Nie będę się na tym skupiał w tym wpisie bo nie o to chodziło czytelnikowi.

Moim zdaniem w większości przypadków najlepsze są wspólnoty złożone z lokali położonych w tej samej klatce. To rozwiązanie ma dużą zaletę w postaci zbieżnych interesów wszystkich mieszkańców. Jeżeli w klatce jest mniej niż 8 lokali wtedy warto pomyśleć o połączeniu się z sąsiednią klatką by stworzyć 'dużą wspólnotę' w rozumieniu ustawy. Ze względów praktycznych warto żeby wszystkimi wspólnotami w całym bloku zarządzał jeden zarządca - wtedy unikniemy sytuacji, że np. jedna klatka ociepli swoją część i pomaluje na kolor zielony, a w następnym roku ociepli się druga klatka i pomaluje się na czerwono i jeszcze użyje innego tynku o innej strukturze. Jeden zarządca powinien być gwarantem spójności prowadzonych prac i ich celowości, a osobne wspólnoty będą zabezpieczeniem, że każda klatka dba o swoje dobro i podejmuje decyzje najlepsze dla siebie. Oczywiście przedstawiam tutaj zagadnienie w dużym skrócie, jeżeli chcecie żeby temat rozwinąć to proszę o komentarze.
Czytelnika przy zadawaniu tytułowego pytania nurtowało jedno zagadnienie. Stwierdził, że "duży może więcej", zatem pieniądze w dużej spółdzielni mieszkaniowej powinny być wydawane bardziej racjonalnie niż w małych wspólnotach. Teoretycznie tak powinno być. Jednak praktyka z którą spotykamy się na codzień jest odmienna. Po pierwsze spółdzielnia ma większe wydatki niż dobrze zorganizowany zarządca. Po drugie ogłoszenie przetargu nie jest gwarancją uzyskania najniższej ceny jak to się powszechnie uważa. Jako osoba która zna zagadnienie przetargów z różnych stron (organizowałem przetargi, pomagałem przy pisaniu SIWZ, przystępowałem do przetargów jako wykonawca, niektóre nawet wygrałem, wykonałem i rozliczałem) mogę stanowczo stwierdzić, że ta forma wyboru wykonawcy ma sporo zalet i najczęściej nie jest najtańsza. Wspomnę tutaj o pewnej Spółdzielni Mieszkaniowej, która wymieniała instalacje elektryczne w częściach wspólnych w jednym małym bloku (3 piętra, 4 klatki). Zapłaciła za to około 200tyś złotych, a można to było zrobić za kilkanaście tysięcy i to bez przetargu. O jakości prac nie będę dyskutował, powiem tylko, że ja bym tych prac nie odebrał. Po trzecie uważam, że dobry zarządca powinien 'znać' budynki którymi zarządza, a ja osobiście nie znam ani jednego prezesa spółdzielni który by znał swoje bloki.
Tak jak już wspomniałem temat jest bardzo obszerny i jeżeli będą pytania to chętnie na nie odpowiem

Wtorek, Kwiecień 23, 2019, 20:15 | Brak komentarzy »
Dziś chciałbym poruszyć temat o którym rozmawiałem z kilkoma osobami mailowo. Dostałem kilka pytań od czytelników, że chcieliby zmienić zarządcę, ale są zastraszani przez dotychczasowego administratora i nie wiedzą co mają zrobić...
Kilka miesięcy temu trafiła do mnie wspólnota, którą prowadziła pewna pani i ta wspólnota też była zastraszana przed odejściem. Szczególna niechęć, czy nawet objawy agresji skupiły się na właścicielce, która miała już dość postępowania zarządcy, jej agresji i uporu i namówiła sąsiadów do zmiany Gdy chciałem odebrać dokumentację od zarządcy potwierdziły się słowa właścicieli o delikatnie mówiąć niemiłym traktowaniu i poniżaniu wszystkich. Po wielu perypetiach udało się jednak odebrać dokumentację i zakończyć współpracę z tą panią. Nie było to miłe, ale wszystko zakończyło się dobrze. I teraz pytania moich czytelników: czy tak powinno być? czy to normalne? kto tutaj jest "górą"? itd...
Nie powinno tak być. To bardzo nieprofesjonalne podejście do traconych klientów, ale nie powinno się w ten sposób reagować. Podejrzewam, że oprócz agresji ta pani nie miała żadnych argumentów by przekonać wspólnotę do pozostania 'przy sobie' i zastraszaniem próbowała zatrzymać wspólnotę. Moja praktyka pokazuje, że często (niestety ale tak jest) takie zachowanie jest praktykowane i równie często jest ono skuteczne. Sam znam kilka wspólnot, które próbowały uciec od tej pani, ale po zastraszeniu i doznaniu osobistej agresji "odpuściły" i nie zmieniły zarządcy. Znam też inną firmę, która słabo zarządza swoimi zasobami, a w chwili kiedy jakaś wspólnota chce od nich odejść to podważają poprawność i prawomocność podjętych uchwał, nie wydają jakiejkolwiek dokumentacji (nawet właścicielom), unikają rozmowy - szczególnie szef, który jest osobą decyzyjną, a pracownicy nic sami nie chcą robić bo po prostu boją się szefa. 
Co zatem robić kiedy ktoś chce zmienić zarządcę, a ten robi wszystko by zniechęcić do zmiany? Poszukać nowego zarządcy i poprosić go o pomoc. To jest pierwszy krok który może pomóc właścicielom i może ich odciążyć. Cały proces zmiany zarządcy może poprowadzić nowy zarządca. Oczywiście odpowiednie uchwały musi podjąć wspólnota i głosu właścicieli nic ani nikt nie zastąpi, ale tak jak powiedziałem dobry zarządca dużo pomoże i wielu sprawach wręcz wyręczy całą wspólnotę i zarząd. 
Teraz kilka słów o zarządzie. Jeżeli chcecie zmienić zarządcę a zarząd nic nie robi to zmieńcie również zarząd. Znam kilka przypadków, kiedy zarząd jest delikatnie mówiąc faworyzowany przez administratora i pomimo niezadowolenia mieszkańców nie robi nic, bo sam nie widzi potrzeby zmian. Nie wiem czy zauważa to faworyzowanie, czy może tkwi w błogiej nieświadomości i taki stan mu pasuje. Nie chciałbym tutaj nikogo oskarżać, ale jeżeli chcecie coś zmienić w swoich wspólnotach powinniście porozmawiać między sobą o tym. Porozmawiajcie też z zarządem. Dopiero jeżeli takie rozmowy nic nie przyniosą dobrego, to weźcie sprawy w swoje ręce i działajcie. Działajcie!
Powiem Wam jak to wygląda u mnie.
Najczęściej trafia do mnie ktoś kto chciałby coś zmienić w swojej wspólnocie. Ja informuję taką osobę jak działam i czego się może spodziewać u mnie. Jeżeli decydujemy się na współpracę, to pomagam podjąć odpowiednie uchwały, przygotowuję odpowiednie druki, mogę nawet pomóc zbierać podpisy lub organizuję zebranie. Jeżeli ktoś z sąsiadów chciałby wcześniej porozmawiać to proponuję spotkanie na terenie wspólnoty by porozmawiać o konkretnych bolączkach lub zapraszam do siebie na rozmowę przy kawie. Gdy już mamy podjęte odpowiednie uchwały to działam ja - informuję poprzedniego zarządce o zmianach i o terminach przekazania, przejmuję dokumentację i mienie wspólnoty, przeglądam je i analizuję, sprawdzam wydatki i potrzeby, proponuję konkretne działania. 
Temat jest bardzo szeroki dlatego jeżeli będziecie chcieli to jeszcze do niego wrócę. 
Na koniec chciałby przekazać jedną myśl: Nie bójcie się! Nie bójcie się zmian!




Poniedziałek, Kwiecień 15, 2019, 16:15 | Brak komentarzy »
Miałem już dzisiaj nic tu nie pisać, ale muszę odpowiedzieć na wiadomości jakie od Was - czytelników dostaję.
Strona powstała 6 tygodni temu, blog ma zaledwie kilka wpisów a już jak widzę cieszy się dużym zainteresowaniem odwiedzających. Cieszy mnie to niezmiernie, gdyż wynika z tego, że jest zapotrzebowanie na tematykę jaką poruszam. Dziękuję za wszystkie wiadomości jakie od Was dostałem, za dobre słowa pod moim adresem i za propozycje tematów do poruszenia na stronie. Postaram się w miarę wolnego czasu odpowiadać na wasze pytania na blogu, żeby inni też wiedzieli o czym rozmawiamy (oczywiście gwarantuję pełną anonimowość). Tematy o które prosicie też są fajne, więc prędzej lub później z pewnością je poruszę. Poza tym mam jeszcze kilka spraw które ostatnio 'wyszły' i o nich też chciałbym napisać kilka słów.
Tematy więc mamy, pozostaje znaleźć chwilę wolnego czasu i .......... do dzieła!
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników mojego bloga

Poniedziałek, Kwiecień 15, 2019, 11:42 | Brak komentarzy »
Jak już wspomniałem we wczorajszym wpisie chciałbym poruszyć temat ilości i kolejności prac remontowych. O kolejności już kiedyś wspominałem, ale chciałbym pokazać jedno zdjęcie, które mówi więcej niż tysiące słów:
porównanie remontów
Po prawej stronie w zielonym segregatorze dokumentacja remontowa wspólnoty którą zarządzamy od 2018r., Wspólnota ma zrobione tylko to co już kiedyś wymieniałem omawiając temat wiedzy technicznej zarządców, czyli klatkę i elewację. Balkony zostały wzceśniej zrobione bo dosłownie spadały ludziom na głowę, a reszta nawet nie ruszona. Czy nie wymaga zatem remontu? Wręcz przeciwnie - instalacje należałoby wymienić na już, ale wspólnota spłaca kredyt i nie może sobie na to pozwolić. Poza tym szkoda niszczyć wyremontowaną niedawno klatkę schodową... 
Po lewej stronie w niebieskim segregatorze dokumentacja wspólnoty zarządzanej przez nas od 2009r. O ilości remontów nie będę dyskutował, jak widać część mieszkańców wymieniła wewnętrzne instalacje gazowe przy okazji wymiany pieców gazowych, ale to nas nie interesuje w tej chwili. Chciałbym zwrócić waszą uwagę na kolejność prac - najpierw to co ukryte w ścianach, później klatka, elewacja, a na końcu podwórko. W tej konkretnie wspólnocie brakuje jeszcze remontu elewacji frontowej, ale konserwator nie wyraża na to zgody (pomimo tego, że chcemy docieplić elewację i odtworzyć wszelką sztukaterię i ozdoby tej zabytkowej kamienicy), zgadza się tylko na pomalowanie elewacji...

I na koniec jeszcze jedna informacja - obie wspólnoty mają zaciągnięty kredyt który będą jeszcze spłacać przez kilka lat. Po tym okresie wspólnota z niebieskiego segregatora będzie mogła znacznie obniżyć składki na fundusz remontowy. Natomiast wspólnota z zielonego segregatora po spłacie kredytu musi jeszcze przeprowadzić wymianę instalacji, ponownie po tym wyremontować klatkę schodową, zrobić generalny remont dachu, wymienić przyłącza i zrobić porządek na podwórku. Czyli zajmie im to minimum kilka lat, lub znów zaciągną kredyt na kolejne lata...

Niedziela, Kwiecień 14, 2019, 20:07 | Brak komentarzy »
Wczoraj robiłem "porządki" w dokumentacjach wspólnot. Po wiosennych przeglądach i rocznych zebraniach należało kilka rzeczy uporządkować, ale nie o tym chciałbym pisać. Moją uwagę przykuły dwie rzeczy: frekwencja na zebraniach i ilość prac remontowych w poszczególnych wspólnotach. Na drugi temat poświęcę osobny wpis, a dzisiaj chciałbym się skupić na tym pierwszym. To o czym napiszę jest regułą we wspólnotach którymi zarządzam, jeżeli w Waszych wspólnotach jest inaczej, lub macie inne odczucia bardzo proszę o podzielenie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach
Protokoły z zebrań stanowią część dokumentacji każdej wspólnoty która jest zbierana przez wiele lat. Jest to istne archiwum tego co działo się w każdej wspólnocie, jakie decyzje podejmowali właściciele i co ich "bolało" w poszczególnych latach. Porządkując dokumentację i sortując dokumentację jednej z nowo przejętych wspólnot zauważyłem, że u poprzednich zarządców frekwencja na zebraniach była bardzo niska. Najczęściej na zebrania nie przychodził nikt, lub tylko 1-2 osoby. Gdybym policzył średnią, to zapewne oscylowałaby wokół 1 osoby na każde zebranie. Nawet zebrania w bardzo istotnych sprawach nie przynosiły rozwiązań ze względu na niską frekwencję. W "moich" wspólnotach frekwencja na zebraniach jest na poziomie około 80%, może nawet więcej. Wiem, że nie każdy może być obecny na zebraniu i nikogo za to nie winię. Wiem też, że ciężko jest dopasować czas zebrania do wszystkich - tutaj niestety nie ma rozwiązań idealnych. Staram się organizować zebrania w porach późno popołudniowych, kiedy większość mieszkańców jest już "po pracy" i mogą poświęcić chwilę na zadbanie o sprawy wspólnoty.
Ale przejdźmy do sedna tematu - dlaczego frekwencja na zebraniach tak wzrasta po zmianie zarządcy? Mam kilka wspólnot które były już zarządzane przez kilku zarządców i to nie jest tak, że przy każdej zmianie zarządcy liczba osób na zebraniach wzrasta, więc sam fakt zmiany nie jest przyczyną. Czy zainteresowanie zebraniem opiera się na 'uroku' mojej osoby? Bardzo chciałbym tak myśleć, ale niestety to też nie jest powód. :) Kilka miesięcy temu na jednym ze spotkań z mieszkańcami przejętej w ubiegłym roku wspólnoty jedna z właścicielek gdzieś na koniec zebrania tuż przed wyjściem rzuciła stwierdzenie, że "teraz to aż przyjemnie przyjść na zebranie i nie trzeba bać się tak jak u ...." (tutaj padło nazwisko poprzedniego zarządcy). Czy to strach jest powodem niskiej lub wręcz zerowej frekwencji? Nie każdy zarządca jest taki sam i nie każdy krzyczy (o tym też muszę kiedyś jeszcze napisać na blogu), więc z pewnością są jeszcze inne powody. Co zatem powoduje, że na zebraniach jakie organizuję jest tak dużo osób? (z czego się niezmiernie cieszę, gdyż jest to najlepsza okazja by porozmawiać z ludźmi zebranymi razem, by poznać co im przeszkadza, co chcieliby zmienić, itd)
Wcześniej nie zwróciłem na to uwagi i nie zastanawiałem się nad tym specjalnie, a temat wydaje się ciekawy i intrygujący. Będę bardzo wdzięczny za informacje pozostawione w komentarzu lub te wysłane mailem.

środa, Kwiecień 10, 2019, 17:41 | 1 Komentarz »

Zawitała wiosna, a z nią kolejne obowiązki zarządcy jak zadbanie o sprawdzenie budynków po zimie, czy przegląd i zadbanie o tereny zielone przylegające do budynków. Podczas wiosennych porządków na jednym takim skwerze zauważyłem (a mieszkańcy to z przykrością potwierdzili), że mieszkańcy sąsiedniej wspólnoty którą zarządza ktoś inny sabotują moje działania, "brudzą", niszczą rośliny i elementy które tam zainstalowałem. Dodam tylko, że odnowiliśmy podwórko wspólnoty którą zarządzamy, a przy okazji tylko częściowo odnowiliśmy podwórka sąsiednich wspólnot. I TU TKWI CAŁY PROBLEM :)

Przed remontem podwórka zorganizowałem zebranie by porozmawiać z "sąsiadami" i przekonać ich do wspólnego działania. Z jednej strony przyszły 2 lub 3 osoby, z drugiej (tej sabotującej działania) nie przyszedł nikt. Trudno. Wyremontowaliśmy podwórko, na koniec znowu zorganizowałem spotkanie (myślałem, że jak "sąsiedzi" zobaczą jak działam a nie tylko mówię to będą bardziej chętni do współpracy - o jak bardzo się myliłem). Na zebranie przyszły znowu z jednej strony 3 osoby, a z drugiej aż dwie, ale bardzo "aktywne" w słowach i obrażaniu.
Usłyszałem od nich, że:
- źle zrobiłem podwórko,
- POWINIENEM ZACZĄĆ OD ICH PODWÓRKA,
- tak się nie robi,
- chcę od nich wyciągnąć pieniądze,
- nie mamy o czym rozmawiać dopóki im też nie odnowię podwórka,itd.
Od tego czasu "sąsiedzi" stali się troszeczkę złośliwi - parkują auta na nowej ścieżce dla pieszych, wyrzucają śmieci (łącznie ze słoikami) przez okno prosto na chodnik, wyprowadzają pieski na odnowione podwórko i roślinki usychają, butelki po piwie rozbijają na trawnikach po których biegają latem małe dzieci, etc, etc. O papierosach porozrzucanych wszędzie już nie będę się rozpisywał, bo to temat na osobny wpis.
Oczywiście podjęliśmy stosowne działania by temu przeciwdziałać, ale nie o to chodzi. 

Czy nie lepiej dla wszystkich byłoby współdziałać a nie sabotować działania innych? Czy tylko ja uważam, że działając razem w większej grupie moglibyśmy więcej osiągnąć? Czy naprawdę sąsiad który ma lepsze i bardziej zadbane podwórko musi być z automatu traktowany jak wróg? Czy zamiast niszczyć rośliny które umilają i upiększają nam życie nie lepiej zadbać o nie - może czasem je podlać?

PS. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że wspólnota na remont podwórka nie musiała by przeznaczać żadnych pieniędzy. Podwórko zrobiliśmy w ramach konkursu 'Odmień swoje podwórko' i dodatkowo pozyskaliśmy jeszcze sponsora... :)

PS. II  W naszej galerii wkrótce dodam zdjęcia z tego podwórka - jak wyglądało przed modernizacją i jak wygląda teraz. Zapraszam do obejrzenia i porównania


Czwartek, Kwiecień 4, 2019, 12:23 | Brak komentarzy »
Temat dosłownie z ubiegłego tygodnia. Sprawa znowu odnosi się do nietypowych rozwiązań i postrzegania ich przez urzędników. Troszkę szeroki temat, ale postaram się przedstawić go krótko i zwięźle...
Kilka lat temu w jednej wspólnocie wymieniliśmy instalację elektryczną (tzw. WLZ'ty) na nową i przy okazji przenieśliśmy wszystkie liczniki na parter do jednej rozdzielni. Przy okazji zlikwidowaliśmy wszystkie skrzyneczki, rurki, trasy operatorów kablowych, przepusty, itd - jednym słowem zrobiliśmy porządek na klatce (oczywiście instalacje wykonaliśmy od nowa tylko tym razem w lepszym standardzie i ukryte w ścianach). Po kilku miesiącach okazało się, że jeden z najemców lokalu komunalnego zamiast bezpieczników używa drutów do tzw 'podwatowania bezpieczników', czyli jednym słowem pobiera z sieci większą moc niż ma to w umowie z zakładem energetycznym. Sprawa bardzo niebezpieczna, gdyż takie 'podwatowanie' grozi uszkodzeniem instalacji a nawet pożarem. Całe szczęscie, że podczas modernizacji instalacji wykonaliśmy okablowanie uwzględniające możliwość zwiększenia mocy a nawet podpisanie umowy na dostawę energii trójfazowej bez żadnych dodatkowych prac na terenie wspólnoty (wystarczy tylko podpisać nową umowę i zapłacić za zwiększenie mocy). W związku z zagrożeniem sprawę zgłosiliśmy do odpowiednich służb, bezpieczniki wymieniliśmy na właściwe, a ponieważ we wspólnocie zainstalowany był monitoring bardzo łatwo ustaliliśmy winnego całego zamieszania. 
Po całym zdarzeniu wspólnota na wniosek policji i zakładu energetycznego zamknęła rozdzielnie na klucz i upoważniła tylko zarząd i zarządcę do otwierania tych rozdzielni. Za takim rozwiązaniem głosowali wszyscy właściciele obecni na zebraniu włącznie z przedstawicielem Miejskiego Zarządu Lokali Komunalnych. Jak wspominałem sprawa miała miejsce kilka lat temu i od tego czasu nastąpiła cisza i spokój. Lokator próbował jeszcze kilkukrotnie włamywać się do rozdzielni, ale odpowiednie zamki z ryglami skutecznie mu to uniemożliwiają.
Kilka dni temu najemca próbował poróżnić zarządcę i przedstawicieli gminy (prawdopodobnie dlatego, że przegrał w sądzie sprawę o zniszczenie własności wspólnoty i teraz musi zwrócić wspólnocie pokaźną sumę za zniszczone mienie) i domagał się dostarczenia mu klucza do rozdzielni. Po grzecznej, ale stanowczej odmowie w moim biurze zawitała delegacja z MZLK i na dzień dobry usłyszałem znane i opisywane już wcześniej "pierwszy raz widzę żeby ktoś tak robił". Panowie z którymi rozmawiałem nie potrafili wskazać błędów w postępowaniu zarządcy lub wspólnoty, wyrazili również zrozumienie dla celów jakimi kierowała się wspólnota podejmując odpowiednie kroki zapobiegawcze, ale ostatecznie nie zmienili swojego zdania i uparcie domagali się przekazania klucza by go dorobić, a jak dowiedzieli się że jest to klucz systemowy i bez odpowiedniej karty kodów nie dorobią go w żadnym punkcie usługowym, to chcieli go przekazać w 'wieczne użytkowanie' dla najemcy pomimo zagrożenia jakie stwarzał on wcześniej dla całego budynku. I znowu po odmowie przekazania klucza usłyszałem, że "jestem pierwszym zarządcą który tak postępuje"...
Czyli tylko ja mam odwagę powiedzieć stanowcze NIE jeżeli w grę wchodzi własność wspólnoty i bezpieczeństwo mieszkańców? Czy naprawdę reszta zarządców dba tylko o swoją wygodę i komfort?
Będę wdzięczny za pozostawione komentarza z waszymi spostrzeżeniami w tym temacie

Czwartek, Marzec 28, 2019, 13:48 | 1 Komentarz »
Na jednym z ostatnich zebrań opracowałem dla Wspólnoty regulamin rozliczania ciepła dostarczonego na cele grzewcze i podgrzania ciepłej wody. Na pionach wody ciepłej są we wszystkich mieszkaniach liczniki, więc sprawa prosta. Wspólnota przejęta niedawno, więc do tej pory byli rozliczani przez poprzedniego zarządcę w dziwny i niezrozumiały sposób. Przykładowo część ciepła na podgrzanie wody była rozliczana od m3 zużytej wody, a część od ilości osób. Na zebraniu jak przedstawiłem nowy prawidłowy sposób rozliczania ciepła, to zostałem zasypany pytaniami dlaczego poprzedni zarządca rozliczał do tej pory źle, czy przepisy nie normują rozliczania ciepła, kto powinien prawidłowo określić sposób rozliczania, itd.
Ciężko mi było wyjaśnić dlaczego poprzedni zarządca rozliczał wspólnotę w niewłaściwy sposób. Jedyne wytłumaczenie jaki mi się nasuwa, to brak wiedzy zarządcy na temat tego czym jest ciepło, czym jest zamówiona moc cieplna, jak to rozdzielać i rozliczać - jednym słowem brak podstawowej wiedzy technicznej na temat budynku i jego 'otoczenia'. Gdybym miał to jakoś wytłumaczyć to zrzuciłbym to na wykształcenie zarządcy. Niewłaściwe wykształcenie. Jeżeli osoba zarządzająca nieruchomościami nie ma wykształcenia i najlepiej doświadczenia technicznego to powinna w swojej ekipie posiadać bardzo dobrego technika, który na każdym kroku powinien wspierać zarządcę.
W swoim życiu zawodowym "przerobiłem" już wiele inwestycji i wiem, że o dobrego kierownika z odpowiednim wykształceniem i doświadczeniem jest naprawdę ciężko. Ci dobrzy mają sporo ofert pracy i z pewnością nie są zainteresowani pracą u zarządcy, gdyż żaden zarządca nie może im zaoferować odpowiednich warunków finansowych. Zostają zatem osoby bez doświadczenia albo bez odpowiedniej wiedzy... A później mamy do czynienia z budynkami w których balkony remontuje się co 3 lata, elewacja pęka jeszcze przed upływem gwarancji, a tynki się odbarwiają bo były wykonane w niewłaściwych warunkach, dach przecieka pomimo ciągłych inwestycji, a w drzwiach jest niewłaściwy samozamykacz i ciągle trzaskają.
Przy wyborze zarządcy warto zatem zwrócić uwagę czy ma on odpowiednie wykształcenie i doświadczenie. Dobry zarządca nie potrzebuje zlecać ekspertom opinii na każdy temat, gdyż sam potrafi ocenić stan techniczny nieruchomiości i instalacji a jednocześnie sam wie jakie decyzje należy podjąć i oszacować koszty. Poza odpowiednim stanem budynku przekłada się to na dobrą kondycję finansową i oszczędności całej wspólnoty. Taki zarządca nie tylko utrzyma nieruchomość w stanie niepogorszonym, ale potrafi zwiększyć jej funkcjonalność i poprawić otoczenie...

Wtorek, Marzec 26, 2019, 09:25 | Brak komentarzy »

Jeżeli przeprowadzilibyśmy ankietę dotyczącą potrzeb remontowych w budynku Wspólnoty, to zdecydowana większość mieszkańców opowiedziałaby się albo za remontem/malowaniem klatki schodowej, albo za remontem/ociepleniem elewacji. Każdy z nas (przynajmniej większość) chce mieszkać w ładnym budynku i przyjemnym otoczeniu. NIESTETY (za chwilę napiszę dlaczego niestety) większość zarządców realizuje te zadania jako pierwsze z listy potrzebnych prac remontowych. Zarządca powinien słuchać swoich mieszkańców więc to po części dobra wiadomość, ale powinien też mieć odpowiednią wiedzę i przekonywać właścicieli do prowadzenia remontów w odpowiedniej kolejności. Jeżeli zarządcy brak podstawowej wiedzy technicznej, to bardzo często Wspólnota ponosi podwójne koszty pewnych prac albo niszczy efekty prac poprzednich. Często pewnych potrzeb remontowych nie można z tego powodu przeprowadzić właściwie.

Jako zarządca bardzo lubię przejmować wspólnoty w bardzo złym stanie technicznym. Powodów jest kilka, ale jednym z najważniejszych jest to, że w takim budynku nikt nie prowadził jeszcze żadnych prac i w bardzo szybki sposób można wszystko skontrolować, a prace przeprowadzić w odpowiedniej kolejności - NIESTETY często podczas nieumiejętnie prowadzonych prac "zakrywa się" pewne istotne elementy wpływające na funkcjonowanie obiektu i maskuje w ten sposób wady, które należałoby naprawić a nie tylko ukryć; NIESTETY bardzo często podczas remontów powiela się błędy poprzednich wykonawców sprzed kilkunastu lub kilkudziesięciu lat - "no bo przecież tak to było od lat" - i w ten sposób marnuje okazję na naprawienie czegoś, na poprawę funkcjonalności lub po prostu na lepszą estetykę; NIESTETY nagminnie wykonuje się remonty 'estetyczne' zapominając, że wcześniej należałoby wykonać remonty 'techniczne' i później wspólnota jest zmuszona np. w wyniku awarii do przeprowadzenia remontów generalnych instalacji lub konstrukcji niszcząc to co podczas poprzedniego remontu odnowiła.

Na koniec podam jeszcze jeden argument za właściwą kolejnością prac: finanse. Jeżeli prace wykonamy z rozmysłem i w odpowiedniej kolejności, to często udaje się doprowadzić budynek ze stanu fatalnego do stanu powiedziałbym lepszego niż nowy w zaledwie 5-10 lat w zależności od wysokości składek na fundusz remontowy i to bez zbytniego obciążenia dla portfeli właścicieli. Można to zrobić też w jeden czy dwa lata, ale byłoby to bardzo uciążliwe dla właścicieli więc nie polecam tego wariantu - ale da się :). Jeżeli prace nie są skoordynowane, to często się dublują, a okres w jakim można realnie te prace przeprowadzić doprowadzając budynek do stanu poprawnego najczęściej przekracza 15lat. Obciążenie dla portfeli mieszkańców też jest z reguły wyższe z uwagi na powtarzalność pewnych prac i konieczność usuwania awarii których można by uniknąć odpowienio planując remonty...


Wtorek, Marzec 5, 2019, 13:42 | Brak komentarzy »
Pisząc poprzedni post  o tym jak trudno jest być dobrym zarządcą pomyślałem, że może warto napisać o postrzeganiu osoby zarządcy przez innych. Odniosę się tutaj do tego samego przykładu, tej samej kamienicy i tych samych prac, a po części rozwinę wątek konieczności założenia liczników w piwnicach.
Opomiarowanie w piwnicach tejże kamienicy postanowiliśmy wykonać z powodu jednego z mieszkańców, który w swojej piwnicy otworzył nieformalny 'warsztat'. Nie istotne co tam robił. Istotne jest natomiast to, że za prąd do oświetlenia, ogrzewania i zasilania urządzeń płacili wszyscy mieszkańcy. Dodam tylko, że grzejniki elektryczne w danej piwnicy pracowały non stop, oświetlenie też często nie było gaszone no bo przecież "ja za to nie płacę". Wszyscy niezadowoleni, ale nikt nie chciał psuć relacji sąsiedzkich i nawet nie zwracał uwagi dla sąsiada. Oczywiście na zebraniu burzliwa dyskusja i wszyscy oczekują rozwiązania problemu. Rozwiązań było kilka, ale ze względu na pewne istotne warunki o których nie będę tutaj pisał zapada decyzja żeby opomiarować zużycie energii w piwnicach indywidualnych. Wszyscy są 'za', zapada odpowiednia uchwała, inwestycja przeprowadzona, liczniki założone. I tutaj zaczynają się problemy z mieszkańcem który prowadził wspomniany 'warsztat'. Jak można się spodziewać nie jest zadowolony z tego, że teraz musi płacić za prąd. Zarządca jest teraz wrogiem numer jeden, bo przecież nikt z sąsiadów się nie skarżył (na zebrania sąsiad nie przychodził) więc to wina tego nowego zarządcy. 
Na koniec dodam, że rachunki za prąd w części administracyjnej budynku spadły baaardzo mocno, więc inwestycja zwróciła się w kilka miesięcy. Po krótkim czasie warsztat w piwnicy przestał działać,  a mieszkańcy do dzisiaj są bardzo zadowoleni. Tylko jeden z mieszkańców wraz z całą rodziną jakoś nie lubią tego nowego zarządcy...

Wtorek, Marzec 5, 2019, 12:59 | Brak komentarzy »
Zadaniem zarządcy jest utrzymanie nieruchomości w stanie niepogorszonym. Dobry zarządca stara się poprawić stan techniczny i funkcjonalny nieruchomości a jednocześnie szuka oszczędności - oczywiście bez pogorszenia komfortu mieszkańców. Nie jest to łatwe zadanie o czym przekonałem się już na początku mojej zawodowej drogi.
Pierwszą inwestycją jaką przeprowadzałem po uzyskaniu licencji zarządcy była wymiana instalacji elektrycznej wraz z przeniesieniem liczników i wymianą wewnętrznej linii zasilającej w jednej z kamienic. Przy okazji postanowiliśmy opomiarować zużycie energii w piwnicach indywidualnych. Przy całej inwestycji i jej zakresie (przy okazji położyliśmy okablowanie pod monitoring, wykonaliśmy okablowanie pod antenę zbiorczą, położone zostały przewody teletechniczne, usunięto wszystkie korytka i skrzynki na klatce, założone zostały dodatkowe zabezpieczenie p-poż, wykonano nową instalację oświetleniową z czujnikami ruchu, wymieniliśmy całe przyłącze do budynku) podłączenie piwnic pod liczniki indywidualne to był bardzo niski koszt dodatkowy na poziomie około 200zł. Oczywiście uchwała wspólnoty, pozwolenia, projekt, etc - wszystko jak należy. Po wykonaniu prac przychodzi czas na odbiór instalacji, wizyta Inspektora na budowie i ... "tak nie może być". Moje pierwsze pytanie to oczywiście co jest źle. Pan inspektor stwierdza, że nic nie jest źle, wszystko jest zgodne z projektem, ale "tak się nie robi". Po dłuższej dyskusji okazuje się, że Inspektor "pierwszy raz widzi, żeby ktoś w taki sposób wykonał instalację". I jeszcze raz podkreślę nie było to źle zrobione, było zgodne z projektem, spełniało wszelkie normy, wykonawca zrobił to poprawnie, ale "tak nikt nie robi". I pan inspektor nie odbierze tej instalacji chyba że ją poprawimy "tak jak wszyscy robią". Zależało nam na czasie i mieliśmy pomysł jak to rozwiązać, więc poprawiliśmy instalację zgodnie z życzeniem i na drugi dzień została odebrana przez tego samego inspektora. Wspólnota i tak założyła w piwnicach liczniki tylko musiała na to jeszcze wydać dodatkowo około 1000zł. Inwestycja szybko się zwróciła, mieszkańcy są zadowoleni, problem rozwiązany - tylko po co te dodatkowe prace i dodatkowy wydatek?
Takich przykładów działania "ponad normę" które są negowane przez innych zarządców, urzędników a nawet samych mieszkańców w swojej działalności spotkałem już wiele i dzięki temu nauczyłem się już z nimi 'walczyć'.
Chciałem tylko zasygnalizować, że bycie dobrym zarządcą to nie tylko dobre chęci i wiedza czy doświadczenie zawodowe, ale bardzo często właśnie walka z nastawieniami innych. Bardzo często jak chcę zrobić coś więcej niż nakazują przepisy to słyszę "ale po co?" lub "przecież nikt tak nie robi". Niektórzy już wiedzą, że ja tak robię i już nie pytają...

Czwartek, Luty 28, 2019, 23:56 | Brak komentarzy »
Nowa strona naszej firmy, więc warto też założyć bloga o którym dawno myślałem, ale nigdy nie miałem czasu na pisanie. Postaram się tutaj dodawać swoje przemyślenia i opisywać sytuacje związane nie tylko z tematem zarządzania nieruchomościami, ale również te związane z codziennym życiem.
Zapraszam do lektury

Jeżeli ktoś będzie miał jakieś pytania to możemy je również na tym blogu poruszyć. 

...

Strona zbudowana z Kopage
← Zbuduj swoją teraz
Ta strona może korzystać z Cookies.
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.

OK, rozumiem lub Więcej Informacji
Informacja o Cookies
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.
OK, rozumiem
Powered by Kopage